`Rozdział 9` - Nanumi wie

Any znów wybuchła spazmatycznym płaczem. Nanumi stała jakby ducha zobaczyła. To co usłyszała przeszyło ją na wskroś.
- Czy, czy wiesz, kto to zrobił?
- Allan Rimski – Any po raz pierwszy użyła imienia i nazwiska ojca Maxera
Nanumi zamurowało. Nie oczekiwała takiej odpowiedzi. Myślała że Any wymieni jakiegoś pijaka czy coś, ale nie ojca Maxera, założyciela „Maxer Corporation”.
-Tak strasznie sie tego wstydzę. Jestem nikim. Nie mam już nic ani dumy ani godności.
-Czy Maxer wie?
-Tak.
-Powiedziałaś mu?! – zdziwienie znów ogarnęło Nanumi.
-Nie ja, Valeriia?
-Valeriia? Powiedziałaś Jej?
- Nie ona tam była. Nanu ona tam była i mi nie pomogła. Rozumiesz! Nie pomogła mi! – Any znów krzyczała – Mówiła ze się bała. Do cholery a co ja mama powiedzieć? Też się bałam ale, wiedziałam że strach i tak mi nie pomoże. To nie ma sensu. Nie chce tak dalej żyć – ciągnęła Any.
- Nie mów tak. Musisz żyć, masz dla kogo Skarbie. Nanumi często by pocieszyć przyjaciółkę używała serdecznych zwrotów.
- Cholera, Nanu ja tylko nie mogę zrozumieć, czemu ON, czemu mi to zrobił, ale ja jestem temu winna. Pewnie miałam za krótka sukienkę i dlatego. Zresztą i tak mi nikt nie wierzy.
Any znów podeszła do okna.  Wiedziała że to jej wina, ze to wszystko prze Nią. Wmawiała to sobie, bo nie potrafiła inaczej, ale to nie była jej wina, ponieważ każda kobieta po gwałcie, właśnie tak sobie tłumaczy to co sie zdarzyło. Any też tak to sobie tłumaczyła. To że powiedziała Nanumi, spowodowało że czuła się gorzej. Wiedziała że Nanu i tak jej nie uwierzy, bo niby dlaczego. Poczuła nienawiść do wszystkich jej bliskich osób. Nadal stała przy oknie. Przypomniał jej sie wypadek. Nie było w całej Monterrey drugiego takiego człowieka z taka blizną. W ubiegłym roku Maxer wracał z ojcem z firmy. Allan Rimski zaczął rozmawiać przez telefon i stracił panowanie na kierownicą i uderzył w drzewo. Maxer miał złamaną rękę a on sam ledwo uszedł z życiem, ale dzięki krzyżykowi który jakimś dziwnym trafem wbił się w twarz kierowcy, przeżył.
-Jestem nikim. To wszystko moja wina. Czuję się jak szmata i jestem szmatą. Nie mam już godności, dumy. zajebiście wręcz – krzyczała do  Nanu.
To było już ponad siły Any. Upadła na łóżku i powoli zasypiała.
-Nanumi, obiecaj, nie powiesz nikomu i nie pójdziesz…. – ale nie dokończyła bo zasnęła
-Obiecuję. Nie wiem gdzie mam nie iść ale na policje nie pójdę.- mówiła już sama do siebie Nanu.Przykryła Any kocem i po cichu wyszła z pokoju.


    Anylkaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.