Rozdział czterdziesty czwarty

Wróciłam, ale tylko na chwilę. Oddaje wam nowy rozdział, więc czytajcie a ja wracam do bycia studentką xD Nie,nie wiem kiedy następny :)
Tośka
        Było już za późno by cokolwiek cofnąć. Chcąc czy nie zostałam dziewczyną Bruneta. Co we mnie wstąpiło, że się zgodziłam? Czy ja głupia naprawdę myślę, że jak wzbudzę zazdrość w Sebastianie to on do mnie wróci? Głupia jestem. Jake odwiózł mnie do domu, ale ja potrzebowałam pobyć sama. Poszłam na plac zabaw i usiadłam na jednej z huśtawek. Nie wiedziałam co robić. Sebastian mógł mnie ranić, ale i tak go kochałam. Ale czy on mnie nadal kochał? Tego nie wiedziałam. Mój świat się rozsypał we Florencji, w chwili gdy Seba powiedział, że to koniec.  Nie mogłam mu obiecać, że na niego zaczekam, nie mogłam tego zrobić. Ile bym wytrzymała czekając? Miesiąc, dwa, rok? Gdybym miała pewność, że wróci, zaczekałabym, ale nie byłam tego pewna, niczego już nie byłam pewna. Otrzymałam od losu szansę na lepsze życie, na miłość, ale los zadrwił sobie ze mnie, skoro postawił mnie w takiej sytuacji. Czułam jak łzy zamarzają mi od zimna, ale nie przestawałam płakać. Jestem tylko człowiekiem, zranionym człowiekiem, a odkąd wróciłam nie miałam czasu porządnie sobie popłakać. Nie mogłam w nieskończoność siedzieć na placu zabaw więc zapłakana ruszyłam na samotny spacer po osiedlu. Wspomniałam wszystkie kłótnie z Sebą, ale pamiętałam też te miłe rzeczy. Jak mu się przeciwstawiłam, jak zaprosił mnie na studniówkę, jak poszliśmy na łyżwy. Nie mogłam tego wytrzymać, tyle wspólnych chwil… Załamałam się. Ukucnęłam na chodniku, schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać, tak jeszcze nigdy w życiu nie płakałam. Moje serce roztrzaskało się w drobny pył, ale moja miłość do Sebastiana została, jej nie było w stanie nic zabić, nic.
-Tośka! – usłyszałam za swoimi plecami głos siostry. Nie miałam pojęcia jak długo mnie nie było po za domem, ale pewnie kilka godzin gdyż na dworze zrobiło się ciemno, a Jake odwiózł mnie koło 13. Wstałam, otarłam twarz i obróciłam się w kierunku z którego biegła do mnie Diana.
-Gdzie ty byłaś tyle czasu?! Wiesz która jest godzina? – zapytała z wyrzutami. Pokiwałam przecząco głową- Jest prawie 17. Martwiłam się o ciebie.
-Skąd wiedziałaś gdzie jestem? – zapytałam nie patrząc na nią. Nie chciałam by widziała jak płakałam.
-Instynkt siostry. Popatrz na mnie – powiedziała, ale nie mogłam tego zrobić – Tośką, spójrz na mnie!
Podniosłam głowę i zapłakanymi oczami spojrzałam na nią. W jej oczach malowała się radość, którą dawał jej związek z Arkiem. Aż trudno to sobie wyobrazić, że moja siostra układa sobie życie z bogatym chłopakiem. Skorzystała z szansy którą dostała, z szansy którą  ja straciłam, na zawsze, bezpowrotnie.
-Tośka co się dzieje? Płakałaś, przecież widzę. Co z tobą? – zapytała.
-Di ja już tak dłużej nie mogę. Nie zniosę tego dłużej – znów zaczęłam płakać.
-Co się stało? Coś z Sebą?
-Arek ci nie mówił? Di nie wierze, że nikt ci nie powiedział.
-Tośka ale o czym do cholery!
-Że Seba ze mną zerwał – zacisnęłam zęby żeby nie płakać, ale nie byłam w stanie przestać.
-Tośka… - wyszeptała tylko Diana i mocno mnie przytuliła – Chodź do domu. Opowiesz mi wszystko.
Wróciłyśmy do domu gdzie Di zrobiła mi herbatę, usadowiła na swoim łóżku i kazała wszystko opowiedzieć. Tak też zrobiłam. Tym razem już nie płakałam, wylałam już wszystkie swoje łzy i jeszcze teraz gdy wszystko powiedziałam siostrze poczułam się trochę lepiej.
-Zostałaś dziewczyną Wiktora? Zwariowałaś? – oburzyła się gdy tylko powiedziałam jej o planie Bruneta.
-Tak jakoś wyszło – odparłam.
-Tak jakoś wyszło? Jesteś nienormalna! Wiesz co zrobiłaś? Wiesz co narobiłaś!
-Niby co takiego?
-Jak Seba zobaczy cię z Wiktorem, pomyśli, że już o nim zapomniałaś i pocieszasz się w ramionach innego! Nie pomyślałaś o tym, bo po co.
Gapiłam się na nią z wybałuszonymi oczami. To nie było podobne do Diany, takie zachowanie to nie w jej stylu w ogóle.
-Idę do siebie – powiedziałam i wróciłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i zrozumiałam, że Di miała rację, że jeśli Sebastian zobaczy mnie z Wiktorem naprawdę pomyśli, że tak szybko o nim zapomniałam.
          Obudził mnie tata wołając na śniadanie. Odkąd wrócił trochę rzeczy się zmieniło, ale nie za dużo. Często go nie ma w domu, spotyka się cały czas z  ojcem Seby. Ja rozumiem przyjaciele i w ogóle ale podejrzewam, że za tym coś się kryje.
-Nie wyglądasz najlepiej – zapytała mnie mama. Ona też się zmieniła. Jest radosna i uśmiechnięta, podczas gdy ja zapomniałam jak to jest się śmiać.
-Nic mi nie jest – odpowiedziałam leniwie pijąc herbatę – Gdzie Diana?
-Ma dziś wolne więc jej nie budziłem – powiedział tata.
-Tosia… - zaczęła mama i nagle urwała.
-Co jest?
-Tak mi przykro. Jeśli będziesz chciała pogadać to możesz na nas liczyć.
-Ale o czym ty mówisz mamo?
-O tobie i Sebastianie.
Szklanka z herbatą roztrzaskała się po podłodze. Czy ona mówiła serio?
-Co powiedziałaś? Tobie jest  przykro?  - jak ona mogła to mówić, przecież ona tak bardzo go nienawidziła – Powinnaś się cieszyć! Tak bardzo nie popierałaś naszego związku a teraz jest ci przykro? Powinnaś być zadowolona, dopięłaś swego. Jesteś tak samo podła jak matka Seby.
Ona i tata totalnie osłupieli po tym co powiedziałam. Nie interesowało mnie to.  Zabrałam plecak, w pośpiechu założyłam kurtkę i wybiegłam z domu wpadając wprost na Wiktora.

Wiktor
       Wpadła prosto w moje ramiona a ja ją przytuliłem. Jest teraz moją dziewczyną. Zagubioną w świecie bogaczy istotą, której chce pomóc.
-Co ty tu robisz? – spytała wsiadając do mojego auta.
-Przyjechałem po swoją dziewczynę – odpowiedziałem z uśmiechem.
-Wiktor…
-Hm?
Widziałem jak chce coś powiedzieć, jak głowi się nad czymś, w końcu jednak mi nie odpowiedziała.  
-Zobaczymy się po lekcjach – powiedziałem  gdy dojechaliśmy pod szkołę.
-Nie musisz za mną czekać – próbowała się wymigać.
 Nie miałem głowy do nauki. Chciałem pomóc Tośce i Sebie i uważałem, że mój plan mógł się udać.
-Brunet – zatrzymał mnie po lekcjach Jake a po chwili dołączył do na Arek.
-Nie możesz tego robić – ostrzegł mnie Arek.
-Ale czego?
-Nie możesz udawać, że ty i Tośka jesteście parą.
-Jake, przecież to nie będzie nic udawanego – odpowiedziałem wychodząc razem z nimi ze szkoły.
-To nie pomoże Sebie. Tylko go zniszczy jeszcze bardziej – odezwał się Arek.
Nie odpowiedziałem im. Po części mieli rację. Ale oni nie wiedzieli, że ja coś czuje do Tośki, że chce ją chronić.
-Ty ją kochasz, prawda? – zapytał mnie Arek po dłuższej chwili.
-Nawet jeśli tak, to co?
-Nie zrobisz tego Sebie, nie możesz!
-Seba ją stracił. Mam czekać? Niby na co? -  nie miałem pojęcia o co im chodzi. Czepiali się mnie jakbym robił coś złego, a ja tylko chciałem być blisko Tośki.
-Skończ to, póki nie zabrnąłeś w to za daleko – ostrzegł mnie Jake i razem z Arkiem wsiedli do swoich aut i odjechali. 
        Czekałem aż Tośka skończy lekcje. Gdy wybiła 14:30 wyszła ze szkoły, skulona i wystraszona. Rozstanie z Sebą naprawdę musiało ją rozbić.
-Jak było? – zapytałem wyjeżdżając z parkingu szkoły.
-W porządku – wymamrotała.
Nie odwiozłem jej pod dom. Pojechaliśmy za to do mnie.
-Gdzie jedziesz? – spytała rozglądając się dookoła. Byliśmy na Morasku.
-Spokojnie. Jedziemy do mnie.
-Co? – zapytała przerażona.
-Pomyślałem, że możesz być głodna więc coś ci ugotuję.
-Nie musisz.
Dojechaliśmy do mojego domu. Tośka zamknęła się w sobie, ale zauważyłem, że rozgląda się z zaciekawieniem po moim domu. Zrobiłem jej herbaty i posadziłem w salonie. Sam poszedłem do kuchni by podgrzać obiad, który zrobiłem przed wyjściem do szkoły.
-Tadam! – powiedziałem przynosząc talerze z jedzeniem – Jedz.
-Wiktor ja chce ci coś powiedzieć.
-Jak zjemy.
-Nie mogę być twoją dziewczyną.
Poczułem się jakby ktoś przebił mi serce sztyletem. Spodziewałem się tego, ale nie wiedziałem, ze tak szybko do tego dojdzie.
-Jasne. W porządku – powiedziałem tylko.
-Nie Wiktor, nie jest w porządku i nie będzie. Nigdy nie będziesz dla mnie kimś więcej. Przepraszam cię.
Wyszła. Zostawiła mnie samego z dwoma talerzami jedzenia. Zostawiła mnie samego. Nie dała mi się nacieszyć naszym związkiem. Nie potrafiła mnie pokochać, tak jak ja pokochałem ją.

MIESIĄC PÓŹNIEJ(połowa marca)
Sebastian
         Ludzie mówią, że na wiosnę człowiek się zakochuje. A co jeśli jest już zakochany? Co miałem zrobić, jeśli nadal kochałem Tośkę? Jedyne co mogłem zrobić to nie robić nic. Starucha była zadowolona, że z nią zerwałem, tata nie mieszkał w domu, a ja nie wiedziałem co robić. Przyszły dziedzic wielkiej firmy nie umie wybrać pomiędzy karierą a miłością.
-Sebastian wstawaj. Za pół godziny mamy zebranie – usłyszałem zza drzwi głos matki.
Minął luty, miesiąc w którym rozstałem się z Tośką. Wszystko już minęło, nie ma już jej, nie ma nas. Ale mam ważniejsze rzeczy na głowie niż to czy ona jest czy jej nie ma. Cholera! Wmawiam sobie, że ona już się dla mnie nie liczy, ale nadal każe ją szpiegować i nie mogę przestać  o niej myśleć. Nie widziałem jej miesiąc. W związku z obowiązkami mam indywidualne nauczanie. Czasem się zastanawiam czemu to tata nie może znów prowadzić firmy, czemu nie może być tak jak kiedyś?
Słaby kontakt mam też z chłopakami. Wiem, że Arek jest z Dianą, Jake nadal podrywa dziewczyny w klubie a Wiktor ma swój świat. Wydawać by się mogło, że wszystko jest jak dawniej, ale to nie prawda. Nic już nie będzie tak jak dawniej. Nigdy. Niebawem skończę szkołę, zdam maturę i co dalej? Zostanę najmłodszym prezesem firmy, którego żona będzie kobieta której nie kocha. Cóż, prowadzenie firmy wymaga poświeceń. Byłem gotowy do wyjścia gdy do mojego pokoju wszedł Marecki.
-Auto już czeka – powiedział. Wsiadłem do limuzyny razem z matką i pojechaliśmy na Wildę gdzie  miało odbyć się kolejne ważne spotkanie. Kontrakt z tą spółką był ważny dla matki, jak każdy zresztą.Całe spotkanie trwało 2 godziny, ale zakończyło się pomyślnie.
        Gdy wracaliśmy do domu przejeżdżaliśmy obok szkoły. Na przejściu dla pieszych zobaczyłem Tośkę. Chciałem wysiąść z auta, podejść do niej i przytulić ją, ale nie zrobiłem tego. Szła z dumnie uniesioną głową, wyprostowana, pewna siebie, z uśmiechem na twarzy. Była taka jak kiedyś, jak wtedy gdy byliśmy razem.Do końca dnie nie mogłem przestać o niej myśleć. Cały czas miałem ją przed oczami. Tak cholernie za nią tęskniłem. Nie mogłem już dłużej znieść tej myśli, że ja straciłem. Chciałem jechać do niej, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że nasza matka nic nam już nie zrobi, że możemy być razem. Wiedziałem jednak, że to nie prawda. Okłamywałem sam siebie, łudziłem się, że starucha się zmieni, jednak tak się nie stało. Kładłem się spać patrząc na zdjęcie Tośki w telefonie, które zrobiłem jej kiedyś przypadkiem. Była taka uśmiechnięta i radosna, była wtedy sobą, a przede wszystkim była wtedy moją dziewczyną.