`Rozdział 48` - Ayumi poznaje Alexa

Ayumi nadal była zdruzgotana po tym co zrobił Martin. Wiedziała, że powinna mu wybaczyć, jednak postanowiła wziąć chłopaka na wstrzymanie. Dziewczyna szła teraz do sklepu. Głowę miała spuszczoną, nie patrzała przed siebie. W oczach miała łzy. Z naprzeciwka biegł chłopak, spieszył się i nie zauważył Ayumi. Zderzyli się. Ayumi upadła.
-Przepraszam, cholera nic Ci nie jest? – spytała chłopak
-Jezus! Chris, matko! – Ayumi nie wiedziała co powiedzieć.
Chłopak który ją przewrócił to był Alex. Pomógł Ayumi wstać.
-Czemu, Ty… matko, Chris – jąkała się
-Spokojnie, nie jestem Chris, to na pewno – mówił Alex
-Ale przecież, Ty, Ty jesteś… urwała
-Masz chwilę?
-A co?
-W ramach rewanżu za stłuczkę może namówisz się frytki?
-Czemu nie.
Ayumi i Alex poszli do „El Diablito” na frytki. Tam chłopak zaczął opowiadać dziewczynie swoje życie.
-Gdy miałem 17 lat wygrałem konkurs w szkole. Nagrodą był miesięczny pobyt w Chinach. Po powrocie brak rodziny zaczął mi coraz bardziej doskwierać. Po opuszczeniu Domy dziecka łapałem się różnych prac. Chciałem zarobić, żeby móc poznać rodzinę i Chrisa. Pech chciał że trafiłem na Jego pogrzeb.
-To jest okropne. Boże! W życiu bym Mayerów nie podejrzewała o to. To tacy porządni ludzie.
-Teraz Ty mów.
-Ale o czym?
-Widze że cos jest nie tak.
Ayumi się speszyła.
-Wydaje Cię się.
-Ayumi, w Domu dziecka było dużo dziewczyn. Zawsze wiedziałem która z nich ma problem. Nie oszukasz mnie. Mów.
Dziewczyna wahała się. Znała Alexa raptem 2 godziny, a miała wrażenie jakby Go znała całe życie.
-Chłopak mnie zdradził.
Alex nie krył zdumienia.
-Palant.
-Całował się z inna. Był pijany wiec rozumiem.
-Ale Ayumi, to że był pijany Go nie usprawiedliwia. Zdradził Cię, a to jest najgorsza rzecz dla dziewczyny.
-To co ja mam robić?
-Kochasz Go?
-Tak.
-Serce Ci powie co masz robić, ono nigdy się nie myli.
Ayumi i Alex siedzieli jeszcze trochę w „El Diablito” i gawędzili.
W tym samym czasie w Pekinie do samolotu wsiadała rodzina, która zmieni dotychczasowy obrót wydarzeń, rodzina której wizyta, prócz dziecka nie przyniesie naszym bohaterom nic dobrego.


Anylkaa

`Rozdział 47`- Alex

Minęło kilka minut zanim Maxerowi udało się dobudzić Any.  Gdy dziewczyna się ocknęła ze zdziwieniem patrzyła na nowego towarzysza.
-Ja śnię, Maxer powiedz że to nie Chris – mówiła
-Jestem Alex Mayer i hmmm, jakby to powiedzieć, jestem bratem bliźniakiem Chrisa.
Zakochanie nie kryli zdziwienia.
-Ttto nie możliwe. Chris nie miał brata – mówiła Any
Alex wyciągnął dowód osobisty i kilka kartek. Any i Maxer zaczęli czytać.
-Chris wam o mnie nie mówił? – spytał
-Nie – powiedzieli razem
- Eh… Nasza matka oddała mnie, gdy dowiedziała się że urodziłem się bez nóg. Chodzę dzięki protezom – Alex podciągnął nogawki spodni i pokazał protezy.
-To straszne – mówiła Any
-Przywykłem już. Na początku było ciężko, bo byłem młody i chciałem korzystać z życia, ale protezy nie są wieczne i musze cały czas na nie uważać, ale ja nie o tym miałem mówić. No więc miałem rok, gdy matka mnie oddała. Z początku tułałem się po szpitalach, ale gdy byłem starszy umieszczono mnie w domu dziecka. Spędziłem tam 10 lat, a ponieważ osiągnąłem już pełnoletność musiałem się stamtąd wynieść. Wiedziałem że matka mnie oddała i że mam brata bliźniaka, ale nic więcej się nie dowiedziałem. Przez rok pracowałem w różnych miejscach, ale dopiero gdy przeczytałem w gazecie, ze Chris Mayer nie żyje i zobaczyłem Jego zdjęcie, cos mnie tknęło że to to był mój brat. Postanowiłem odszukać rodziców, ale nie wiedziałem gdzie mieszkają. Byłem na pogrzebie Chrisa i gdy Was zobaczyłem, pomyślałem że Wy mi pomożecie odnaleźć rodziców.
-To Ty podrzuciłeś karteczkę do szpitala? – spytała Any
-Tak, widziałem jak wracasz do szpitala. Poprosiłem pielęgniarkę żeby Ci to dała. Słuchajcie możecie mnie zaprowadzić do Mayerów?
-Maxer, to idź z Nim, dla mnie to za daleko – mówiła Any.
Alex poszedł z Maxer, a Any wracała do domu. Przeszła dużo, wiec wiadomość że Alex to brat Chrisa, nie zrobiła na niej o dziwo większego wrażenia. Nawet się cieszyła, przynajmniej, w towarzystwie Alexa będzie czuła jakby to był Chris.
Alex i Maxer stali przed domem Mayerów.
-Jesteśmy na miejscu. Iść z Tobą? – spytał Maxer
-Nie. Dzięki.
Alex zapukał do drzwi. Otworzyła mu wychudzona kobieta w czarnym stroju.
-Jezus Maria! – wyrwało się Jej – Alex dziecko drogie.
-Mamo.
-Cco Ty tu robisz?
-Teraz Cię to interesuje? Teraz?! – Alex był wzburzony. Nie potrafił wybaczyć rodzicom ze go zostawili.
-Alex uspokój się.
-Nie, mamo. Byłem spokojny 19 lat, to za długo.
-Po co w ogóle przyjeżdżałeś?
-Żeby dowiedzieć się prawdy! Prawdy o tym czemu mnie zostawiłaś.
-Synku, nie było mi łatwo. Chris miał podejrzenia białaczki, potrzebował leczenia.
-A ja nie miałem nóg i nie potrzebowałem leczenia, tak?
-Nie mogłam znieść myśli, że nie będziesz mógł chodzić, biegać, skakać… - pani Mayer zaczęła płakać – To było ponad moje siły. Nic nie rozumiesz.
-To Ty nic nie rozumiesz! Zostawiliście mnie samego, rozumiesz samego! Nie miałem nikogo. Powiedz, mi, no powiedz czemu Chris o mnie nie wiedział?
-Razem z ojcem postanowiliśmy, że Chris Cię nigdy nie pozna, dobrze mu było samemu.0
-To Ci dopiero wytłumaczenie!
-To po co w ogóle przyjeżdżałeś?
-Bo chciałem Was poznać, ale teraz widzę że nie było warto.
Alex trzasnął drzwiami i wyszedł. Pani Mayer została sama. Wizyta syna,którego dawno nie widziała kompletnie ją rozbiła.

Anylkaa

`Rozdział 46` - Tajemniczy młodzieniec

Any krzątała się po pokoju. Czuła siew pełni lepiej. Dziś w końcu mogła wyjść na powietrze. Tak bardzo brakowało jej świeżego powiewu wiatru. Maxer miał ja zabrać na spacer. Cieszyła się że w końcu będą mieli trochę czasu dla siebie. Założyła ulubiony T-shirt w kwiatki (prezent od Chrisa), ulubione dżinsy kupione na przecenie i trampki i zeszła na dół. Przywitała się z rodzicami, zjadła śniadanie i wyszła. Na zewnątrz czekał już na Nią Maxer.
-To gdzie mnie dziś zabierzesz?
-Zobaczysz. Na pewno Ci się tam spodoba.
-Skąd wiesz?
-Bo wiem, że lubisz takie miejsca, a to do którego Cie zabiorę  jest naprawdę wyjątkowe. To nie jest daleko.
Gdy doszli na miejsce Any aż dech zaparło.
-Jejku Maxer, tu jest cudownie – powiedziała tylko
Miejsce w którym byli, to stara zatoka otoczona lasem, dzikimi krzewami i kwiatami. Choć była jesień zatoka wyglądała przecudownie. Pożółkłe liście unosił wiatr. Kwiaty snuły swoja melodię. Wszystko to sprawiało że to miejsce było naprawdę magiczne. Pod dużym klonem Any zobaczyła rozłożony koc i koszyk z jedzeniem.
-Będzie piknik? – spytała?
-Oczywiście że tak – Maxer pocałował ukochaną
- I są nawet moje ulubione ciastka! Tak dawno ich nie jadłam!
Any była oczarowana tym miejscem.
-Tu jest pięknie Maxer. Czemu wcześniej tu nie byliśmy?
-Byliśmy zbyt pochłonięci miejskim trybem życia. Znalazłem to miejsce przypadkowo
-To znaczy?
-Gdy zapadłaś w śpiączkę , na zmianę Cię odwiedzałem i chodziłem na spacery. Potrafiłem chodzić tak kilka godzin, aż w końcu tu zawędrowałem. To miejsce daję siłę i nadzieję.
- Maxer coś Ci wypadło.
Any podniosła małą złożoną na pół karteczkę, która wypadła chłopakowi z bluzy.
-Co to jest?- spytała
-Widzisz… Gdy kazałaś mi się wrócić w szpitalu bo Twoja bluzę to ta karteczka wypadła z kieszeni. Nie mówiłem Ci o tym, bo chciałem żebyś wróciła do siebie po tym wszystkim.
Any otwarła karteczkę i przeczytała jej treść.
-Maxer, to jest okropne. Jak ktoś może tak się podszywać pod Niego. Ale jednocześnie czuję że w tych słowach jest prawda.
-Ten kto napisał, musi być bez serca.
-Mam serce, ale to jest znak że Chris się cieszy ze my wybaczyłaś – usłyszeli nagle za swoimi plecami
Obrócili się i zobaczyli przystojnego młodzieńca około 19 lat, blond włosy, niebieskie oczy. Tak, był identyczny jak Chris.
- O Matko! – wyrwało się Any, po czym zemdlała.

Anylkaa

`Rozdział 45` - Zdradziłem Cię

-Ayumi, jak dobrze że przyszłaś. Chodź musimy iść do Any, bo do mnie dzwoniła – Nanu próbowała kłamstwem zmienić temat.
-Nanu nie zmyślaj. Wiem że cos ukrywasz.
-Wydaje Ci się – Nanumi zmieszała się – Shawn Ty jej powiedz.
-Nanu, nie!
-Powiedzcie mi cholera o co chodzi! – Ayumi puściły nerwy
-Ja Ci powiem – usłyszeli za sobą głos Martina – Zostawicie Nas?
-Jasne.
Nanumi i Shawn wyszli. Ayumi została sama z Martinem. Miedzy nimi stosunki były bardzo napięte. Nie rozmawiali ze  sobą od czasu kłótni w szpitalu.
- No to słucham.
-Ayumi wiesz jak bardzo Cię kocham?
-Wiem.
-I wiesz, że nigdy bym Cię nie skrzywdził?
-Wiem. Ale o co chodzi Martin?
Martin nie wiedział jak wydusić z siebie z te dwa okropne słowa. Łzy zaczęły napływać mu do oczu.
-Ayumi, ja, ja Cie zdradziłem. Całowałem  się z inna.
Ayumi stała jak wryta. Nie spodziewała się takich słów od Martina. Podeszła do Niego i Martin oberwał niezłego liścia w twarz.
-Tu sku**ielu! Ty dupku cholerny! Jak mogłeś, do cholery, jak mogłeś– Ayumi wrzeszczała na Martina, zaczęła płakać.
-Zrozum, nie chciałem tego zrobić.
-Ale zrobiłeś!
-Ale nieświadomie. Wypiłem zbyt dużo. Byłem wkurzony na siebie, że Cię oskarżałem o śmierć Chrisa. Chciałem odreagować. Uwierz mi, nie chciałem tego. Przepraszam.
Ayumi nie odpowiadała. Stała przy oknie i płakała. Martin podszedł do Niej i przytulił ją. Nie broniła się, ale to było ponad jej siły
- Straciłeś mnie Martin, rozumiesz. Straciłeś.
-Ayumi, ty chyba nie chcesz mi powiedzieć , że, że
-Nie Martin, nie zrywam z Tobą, ale chce to sobie przemyśleć.
-Ale co?
-Czy nasz dalszy związek ma sens, skoro Ty już wywijasz takie numery.
-Ale Ayumi…
-Nie Martin. Daj mi to przemyśleć. Nie dzwoń i nie przychodź do mnie. Dam Ci znać jak będę gotowa.
-Ayumi proszę Cię, nie zostawiaj mnie, proszę Cię.
-Muszę isć.
Ayumi wybiegła z pokoju, potem z hotelu. Biegła przed siebie. Nie chciała z nikim rozmawiać. Chciała być sama. Chciała poukładać myśli. Dobiegła do starej piekarni i tam usiadła. Zawsze tam chodziła gdy było jej cholernie źle. Po śmierci Chrisa spędziła tu cały dzień. Teraz też postanowiła tu zostać, tak długo jak będzie chciała. Wiedziała, że nikt jej tutaj  nie będzie szukał.

Wszelkie pytania możecie kierować TUTAJ

Anylkaa



`Rozdział 44` - Filmik

-Ku*wa moja głowa – klął Martin, który dopiero co się ocknął po nocnym wyczynie – Teku, dupku obudź się!
-Weź się odwal – burknął chłopak i spał dalej.
Martin spojrzał na telefon kumpla. Chciał zobaczyć godzinę, ale zamiast tego odtworzył mu się filmik z wczoraj, na którym Martin zobaczył siebie całującego się z jakimś plastikiem.
-Ja je*bie – wydukał tylko.
Położył się na łóżku i zaczął sobie wszystko przypominać. Tak, pamiętał wszystko i to bardzo dokładnie.
-Jasna cholera! Co ja najlepszego zrobiłem! Boże, co ja zrobiłem. Ku*wa! – mówił do siebie.
Do pokoju wszedł Shawn, który usłyszał krzyki przyjaciela. Stanął w drzwiach i patrzył na kumpla złowrogim spojrzeniem.
-Odjebało Ci? Lizałeś się z plastikiem! Chłopie, czy Ty wiesz co zrobiłeś? Powinienem Ci wjebać, i to porządnie – Shawnowi puściły nerwy.
Martin rzucił krótkie „Spie**dalaj” , trzasnął drzwiami i wyszedł z hotelowego pokoju.
Shawn stał jeszcze w drzwiach i próbował obudzić  Teku.
-Dupku, cholera wstawaj! Czemu Go nie powstrzymałeś? – darł się
-Spadaj! Jest dorosły, wie co robi – chrząknął Teku.
Shawn wrócił do siebie. Wiedział, że prędzej czy później to wszystko wyjdzie na jaw. Nie mógł sobie darować, że pozwolił Martinowi na taki wyskok. Usiadł przed laptopem i próbował wykombinować jakiś sposób żeby Ayumi i  dziewczyny się o tym nie dowiedziały. Tak zamyślony nie usłyszał nawet gdy przyszła do Niego Nanumi. Ocknął się dopiero gdy Go pocałowała.
-Shawn żyjesz? – spytała uśmiechając się
-No jak widać.
Nanu spojrzała Shawnowi prosto w oczy. Znała Go za dobrze i czuła że cos jest nie tak.
-Co jest? – spytała?
-Nanu, ku*wa, nie wiem jak Ci to powiedzieć.
-No tak żebym zrozumiała.
-Martin zdradził Ayumi – rzucił chłopak
Nanu wcięło. Milczała. Przez chwilę nic nie mówiła.
- Nieee, cos Ci się musiało pomylić.
-Sama zobacz.
Podał Jej telefon Teku, żeby zobaczyła nagranie.
-Ku*wa czy Jego pojebało? Dupek!
-Daruj sobie.
-Nie, Shawn. Dobrze wiesz czym jest zdrada dla dziewczyny. Mogłeś Go powstrzymać!
- Nanu, nie musisz mi tego przypominać! Zresztą jest dorosły!
Shawn wiedział jak bolesnym ciosem dla dziewczyny jest zdrada. Jeszcze w Chinach zdradził Nanumi. Młodzieńczy wyskok, ale kosztował ich bardzo wiele. Teraz dla obojga zdrada w ich paczce jest dla nich ciosem.
- Dorosły, ale  nieodpowiedzialny!
-Nie powiesz Ayumi?
-Mam to przed Nią ukrywać?
-Ale co chcesz przede mną ukrywać Nanu? – spytała Ayumi, która właśnie niepostrzeżenie weszła do pokoju.

Anylkaa

`Rozdział 43` - Zdrada

Przyjaciele nadal siedzieli u Any rozmawiając w najlepsze. Wszyscy zauważyli że pomiędzy Ayumi i Martinem jest coś nie tak.
-Gołąbeczki co z Wami? – wypaliła Nanu
-Jego się spytaj – syknęła Ayumi
-Odczep się – rzucił Martin
-Ej, ej co z Wami?
-No dalej Martin powiedz im – drażniła go Ayumi
-Ale o czym?
-A o tym że Martin obwinia mnie o śmierć Chrisa.
-Skończyłaś? – przerwał jej – nie, to szkoda  bo ja wychodzę i  nie mam zamiaru tego słuchać.
Martin wściekły wyszedł z pokoju Any. Maxer , Teku i Shawn wyszli za Nim. Dogonili go gdy wchodził do „Lov Pub”, jednego  najbardziej ekskluzywnego pubu w Monterrey.
-Stary zaczekaj!
-Odczepcie się!
-Martin ku*wa zaczekaj! – darł się Maxer
-Ona go kochała. Wiem o tym. Boi mi się o tym powiedzieć ale ja to wiem. Rozumiecie? On zginął przez Nią.
-Jak możesz ja o to posądzać! To Twoja dziewczyna!
-To nie ma znaczenia. To nie przywróci życia Chrisowi.
-Ale to nie znaczy że to wina Ayumi!
-Właśnie to znaczy. Gdyby, gdyby Go pokochała, nikomu nic by się nie stało.
-Ale nie kochała Go, bo wtedy kochała Ciebie.
Martin nie odpowiedział. Stali przez chwile w milczeniu.
-Co Wy wszyscy możecie wiedzieć – rzucił w końcu i wszedł do pubu.
Chłopaki weszli za nim. Shawn i Maxer zamówili colę i zostali przy barze. Martin i Teku wypili kilka mocnych drinków i bawili się w najlepsze, do czasu.
Tymczasem u Any.
-Wiecie, to wszystko mnie tak cholernie przerasta – mówiła Ayumi
-Nie tylko Ciebie – odezwały się razem Any i Nanu
-Nie rozumiem tylko dlaczego Martin tak na Ciebie naskoczył – mówiła Any
-Bo kochał Chrisa jak brata.
-Ja też, go kochałam jak brata, a jakoś  nikomu nie wypominam jego śmierci.
-Martin jest strasznie porywczy, szybko się denerwuje, ale pomimo tego że mnie tak osądza, ja go nie przestałam kochać – mówiła Ayumi
-Przejdzie mu. Zobaczysz, ułoży się.
Dziewczyny przytuliły Ayumi . Obie wiedziały, że Martin przeprosi Ayumi i będzie już dobrze. Any włączyła muzykę i razem z dziewczynami zaczęła śpiewać  ich ukochane RBD.
Maxer i Shawn gadali w najlepsze ale ocknęli się gdy zobaczyli jak Martin całuję się z inną laską.
Szybko Go od niej odciągnęli i wyprowadzili pijanego chłopaka.
-Ku*wa człowieku, co Ty odpierdalasz? – darł się na niego Maxer
-Maxer, zostaw, on i tak nie reaguje. Ja pójdę poszukać Teku a Ty idź Go zaprowadź do hotelu i czekaj tam na mnie.

Anylkaa

`Rozdział 42` - Złapali ich


 -Maxer dziwnie się czuję opuszczając to miejsce. Zaczęłam się tu nawet zadamawiać – uśmiechnęła się Any. Została w końcu wypisana ze szpitala, ale w domu miała i tak tylko leżeć.
-Możesz tu zostać. Fajne pielęgniarki tu są – dodał Maxer i oboje zaczęli się śmiać.
Zjechali na dół winda. Czekali tam na nich rodzice Any, pani Rimski, Teku, Shawn, Martin, Ayumi i Nanu. Wszyscy bardzo sie cieszyli że Any w końcu wróciła do zdrowia.
-To co Any idziemy opijać Twoje wyjście – zaproponował Teku
-Wiesz że nie mogę.
-Ale nie powiedziałem że z Tobą – zaśmiał się Teku.
Any bardzo kochała Teku. Jako jedyny z paczki miał ogromne poczucie humoru i nigdy się nie nudził.
Any niebyła z nim tak blisko jak z Chrisem czy Shawnem ale i tak go uwielbiała.
-Maxer, zostawiłam bluzę w szafce. Pójdziesz?
Chłopak pobiegł na górę. Odnalazł salę w której leżała Any, wziął bluzę z której nagle wyleciała mała karteczka zaadresowana do Any. Przeczytał ja i doznał szoku.
-jeszcze mi tego brakowało, żebym zwariował – mówił do siebie.
Wyszedł z sali i poszedł do reszty. Na karteczce było napisane „Dziękuje ‘’siostro’’ za wybaczenie – Twój ‘’brat’’ Chris.
Następnego dnia Ayumi, Nanumi, Teku, Shawn i Martin siedzieli w pokoju Any. Brakowało tylko Maxera, który dał im znać że wpadnie później.
-Do tej pory nie mogę tego wszystkiego sobie poukładać – mówił Martin.
-Ani ja – odezwali się wszyscy razem.
-Teraz znowu wszystko się zacznie – martwiła się Any
-Ale co?
-No znowu Nas będą ciągać po komisariatach, spisywać zeznania itp.
-A już wiesz kiedy ‘’twoja” rozprawa? –spytała Nanu
- Podobno mają połączyć rozprawę w sprawie gwałtu z rozprawą o zabójstwo Chrisa.
-To tak można?
-No oni się na tym znają, to jak widać można.
Nagle do pokoju wpadł zdyszany Maxer.
-Słu…Słu… Słuchajcie – mówił – Złapali ich. Złapali.
-Ale kogo?
-Byłem w hotelu i widziałem się z mama. Mówiła że 200 członków bractwa złapali aż 150, w tym członków Rady.
- Czy wiedzą kto strzelał do Chrisa?
Maxer milczał. Dobrze wiedział, kto zabił przyjaciela. Ta wiadomość, mimo że ojciec był mu obojętny, dobiła Go.
-Maxer, powiedz coś.
-To mój ojciec zabił Chrisa – wyszeptał.
Zapanowała cisz, która przerwała Nanu:
 - Powiedziałabym że to nieprawda, ale wiem do czego Twój ojciec jest zdolny – mówiła Nanumi
-Mama ma wtyki w policji. Wymusiła na nich żeby sprawdzili ojca i bractwo. Przyszli wczoraj do domu. Przewrócili cały dom do góry  nogami. Szukali dość długo ale w końcu znaleźli.
- Co znaleźli?
-Informacje o wszystkich członkach bractwa. Kim są, gdzie mieszkają, ile mają lat i dlaczego trafili do bractwa. Znaleźli pełno filmów, na których każdy z członków bractwa się przedstawia i zostaje poddanym okropnym torturom cielesnym i psychicznym.
- O matko! – wyrwało się Any
-Maxer, czy Chris, no wiesz – pytała Ayumi
-Tak, Chris tez był na tym filmie.
Maxer zamilkł. Domyślał się że przyjaciele będą chcieli wiedzieć, jakim torturom został poddany Chris.
-Chcecie wiedzieć? – spytał
-Tak – wszyscy zgodnie odpowiedzieli
- Był bity. Nie wiem dokładnie czym, ale zostawiało to okropne rany, które długo się goiły. No więc Chris był bity. Został tez poddany próbie tzw: ‘’zjedz to’’, która polegała na zjedzeniu obrzydliwego jedzenia, w którego skład wchodziły czasem nawet zwierzęce wnętrzności.
Ayumi wybiegła do łazienki. Słowa  Maxera  doprowadziły ją do odruchów wymiotnych.
-Mam mówić dalej?
- Tak, ale bez tych okropieństw.
-W każdym bądź razie to wszystko było okropne. Były tego ze 4 godziny oglądania. Policja była wstrząśnięta tymi filmikami.
Ayumi wróciła  już do pokoju.
-A ON się przyznał?
- To dziwne ale się przyznał. Zresztą, i tak wszystkie dowody są przeciwko niemu. Nie wyjdzie z paki nigdy… Ale nie mówmy już o tym i zmieńmy temat.
Zmienili temat i Teku zaczął opowiadać kawały.

Anylkaa

`Rozdział 41` - Nie potrafiłam

Ayumi siedziała przy łóżku Any i rozmawiała z Nią. Wiedziała że Any była bardzo blisko z Chrisem, dlatego myślała że rozmowa z przyjaciółką ja trochę pocieszy.
- Any… to wszystko moja wina
-Ayumi, przestań! – karciła ja Any
-Ale zrozum gdybym pokochała Chrisa, to by nie doszło do tego wszystkiego i Chris byłby tu z Nami.
-Nie mogłaś Go pokochać na siłę kochana.
- Nie potrafiłam, Any, nie potrafiłam.
-Właściwie czemu Go nie chciałaś? Przecież, no nie ma co ukrywać Chris był przystojny i zapewnił by Ci wszystko.
-Any, tu nie chodzi o to. Chris mnie kochał, naprawdę mnie kochał, dlatego pozwolił mi odejść. Myślał że wrócę ale ja nie potrafiłam. Nie kochałam Go jak człowieka z którym chce spędzić resztę życia. Był dla mnie ważny, to fakt, ale kochałam Go jak przyjaciela. Nie potrafiłam dać mu swojej miłości. To że spędzaliśmy ze sobą  dużo czasu nic dla mnie nie oznaczało. Odkąd skończyłam 16 lat Martin to moja jedyna miłość  - Ayumi przerwała na chwilę. Wzięła głęboki oddech i mówiła dalej – Cholera, Any, to moja wina, gdybym, gdybym tylko Go pokochała…. To ja powinnam umrzeć.. – urwała, bo spostrzegła w drzwiach Martina.
Chłopak słuchał całej rozmowy. Wiedział, że Chris kochał Ayumi, ale nie wiedział że aż tak bardzo. Obrócił się i wyszedł.
-Martin zaczekaj!
-Czemu, Ayumi czemu?
-Ale co?
-Cholera dziewczyno przez Ciebie straciłem najlepszego przyjaciela! Czy Ty to rozumiesz?
-Martin jak możesz! Przestań tak mówić!
-No ku*wa jak widać mogę! Czemu Go nie mogłaś pokochać do cholery? Co byś straciła?
- Ku*wa Martin co bym straciła? Cholera Ciebie bym straciła. Kocham Cię odkąd skończyłam 16 lat. Zawsze Cię będę kochać. Zrozum to.
-To Ty zrozum, że zabiłaś mi przyjaciela!
-Martin czy Ty się do cholery słyszysz?
-Dobrze wiem co mówię!
-Skoro masz mnie winić za to wszystko, to wybacz ale nie mam zamiaru więcej tego słuchać.
Ayumi wybiegła ze szpitala. Słowa Martina bardzo ją zraniły. Nie mogła uwierzyć, że Martin to wszystko powiedział. Chłopak został w szpitalu. Stał tak na środku korytarza i w duchu przeklinał się za to co powiedział. Żałował tego, wiedział że to nie wina Jego dziewczyny, ale strata Chrisa bardzo go bolała. Wyszedł ze szpitala i szedł przez siebie. Doszedł do cmentarza i udał się na grób przyjaciela. Było to dla Niego jedyne miejsce w którym mógł z Nim porozmawiać, tak jakby On naprawdę Go słyszał. 

Anylkaa

`Rozdział 40` - Pogrzeb


Lekarze z trudem wypuści Any na pogrzeb Chrisa. Pani Rimski długo ich o to prosiła. Ulegli ale dopiero gdy zobaczyli jak Any płacze zmiękło im serce. Mieli tylko jeden warunek: zaraz po pogrzebie dziewczyna miała wrócić do szpitala. Any nie wolno było chodzić, zabrano ją wiec na wózku.
Do pogrzebu była jeszcze godzina, ale przyjaciele chcieli pobyć sami z Chrisem. Udali się do kaplicy pogrzebowej. Chłopacy byli tu wczoraj więc widok Chrisa nie zrobił na nich takiego wrażenia jak na Ayumi i Nanu, które z wybiegły z płaczem.
Chris leżał w brązowej połyskującej trumnie. Miał na sobie czarny garnitur, a pod nim biała koszulę. Leżał w bezruchu. Dłonie które miał skrzyżowane na piersiach trzymały bezwładnie różaniec. Jego blond włosy leżały równo uczesane na białej poduszce. Oczy miał zamknięte.
Any poprosiła chłopaków żeby zostawili ją samą. Zaczęła rozmawiać z Chrisem. Czuła że w głębi ona ja słyszy.
-„Braciszku”, wiem ze teraz mnie słyszysz. Wybaczam Ci. Tak naprawdę nigdy nie miałam do Ciebie żalu o to wszystko. Nie obwiniałam Cie nigdy o swoje cierpienie. Gwałt i postrzał to nic w porównaniu z Twoja śmiercią – Any rozpłakała się – Tak bardzo nam Ciebie brakuje. Po co Ci było to wszystko? Ta sekta? Czemu, powiedz czemu mi o tym nie powiedziałeś? Wiesz dostałam  pudełko. Hmm, nawet nie wiedziałam że masz cos takiego. Wróciły wszystkie wspomnienia, wszystkie chwile które razem spędziliśmy. A teraz? Teraz już nigdy z Tobą nie porozmawiam. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas, żebyś tu był.
Any płakała. Cały czas w szpitalu liczyła, że jednak Chris żyje, ale dziś w pełni dotarło do Niej że to koniec, że Jego wędrówka na tym świecie się skończyła.
Maxer po cichu wszedł do kaplicy.
-Tak bardzo mi Go brakuje
-Wiem, Any. Każde z nas bardzo to przeżywa.
-Maxer, myślisz, że mu tam będzie dobrze?
- W niebie? Myślę że tak. Wydaję mi się że będzie mu tam dobrze, zwłaszcza ze mu wybaczyłaś, a on to na pewno czuje.
-Tobie też go brakuje?
-Kochanie… - Maxer zaczął łkać – Byłem z nim bardzo zżyty. Może nie tak bardzo jak Martin czy Ty, ale Jego śmierć wyrwała mi z duszy pewną część, która nigdy nie wróci.
Po chwili do kaplicy zaczęło przychodzić co raz więcej ludzi. Przyszli wszyscy Ci, którzy znali i kochali Chrisa.
Chris miał piękny pogrzeb. Żegnało go mnóstwo ludzi. Był dobrym chłopakiem. Wszyscy Go znali i szanowali. Każdy przybyły na pogrzeb współczuł Jego rodzinie. Prócz rodziców, przyjaciół i bliższej rodziny nikt nie wiedział jak naprawdę zginął. Na nagrobku Chrisa, rodzice kazali umieścić, krótkie ale dające do myślenia epitafium "Zniknąłeś Nam z oczu na wieczne sny, Zostawiłeś Nam smutek i gorzkie łzy." Chris miał dopiero 19 lat. Skończył renomowane liceum. Chciał iść na studia. Chciał wyjechać do Stanów i tam rozpocząć studia prawnicze. Co Go zabiło? Miłość, wiara i przekonanie ze sekta do dobro, które Ci pomoże w Twoich problemach. Czy to wina Ayumi? Nie można zrzucać winy na dziewczynę która Go nie kochała. To niesprawiedliwe. Chris odszedł zbyt szybko choć miał całe życie przed sobą.

Anylkaa

`Rozdział 39` - Pudełko

„Będziemy dziećmi jak najdłużej” przeczytała Any i łzy same pociekły po jej policzkach. Otworzyła pudełko. Była w nim masa wspólnych zdjęć, rysunki i różne drobiazgi które znaleźli i które Any dawała mu w prezencie. Były też zapiski. Pierwszy gdy miał 7 lat, ostatni gdy miał 19 lat.
-Nawe nie wiedziałam że pisał cos takiego – mówiła do siebie.
Zaczęła przeglądać zdjęcia które zostały im zrobione gdy byli dziećmi, ale też gdy byli starsi. Chris zawsze lubił uwieczniać ulotne chwile na zdjęciach, dlatego było uch bardzo dużo, ale Any w szczególności jako pierwsze oglądała zdjęcia gdzie była razem z Chrisem, a tych było dużo. Było tam m.in. zdjęcie jak razem próbują jeździć na psie, jak robią babki z piasku, jak bawili się w przebieranki i Chris przebrał Any za chłopaka a ona Go za dziewczynę. Mieli wtedy po 7 lat. Kolejne zdjęcie które Any wzięła do ręki przedstawiało ją i Chrisa, kilka dni po Jej powrocie z Chin. Zrobiono im je na lotnisku.
-Był wtedy taki uśmiechnięty. Tak bardzo się cieszył że wróciłam – dziewczyna znów mówiła do siebie.
Wszystkie wspomnienia z Chrisem cieszyły ją, ale jednocześnie dobijały. Nie mogła uwierzyć, że jego już nie ma, że już nigdy razem nie zjedzą ulubionej pizzy, że już nigdy razem nie obejrzą ulubionych „Przygód Timmieg’o”, że już nie będą opowiadać sobie nawzajem „Tajemnic lasu”, że już nie zamienią ani słowa…
Any skończyła przeglądać zdjęcia i wzięła się za drobiazgi. Był tam m.in. ząb, który wyleciał Chrisowi gdy pierwszy raz pobił się z Maxerem, mieli wtedy po 9 lat. Była jeszcze bransoletka z małych żółtych koralików, którą Any zrobiła mu własnoręcznie na znak przyjaźni, był jeszcze kosmyk jej rudawych włosów i była ich ulubiona książka fantasy „Tajemnice lasu”, którą razem opowiadali sobie nawzajem.
Zapiski Any zostawiła na koniec. Chris był w jej wieku, spędzali ze sobą dużo czasu zanim dołączyła do nich reszta, dlatego jego śmierć rozbiła Any kompletnie. Wzięła do reki ostatni zapisek i zaczęła czytać:
„ Kocham ją. Jak siostrę. Nie, nie jak siostrę. Jest dla mnie więcej niż siostra. Jest siostro-przyjaciółką. Nie nadajemy się na parę, oboje o tym wiemy. Tak bardzo ją skrzywdziłem. Doprowadziłem ja do załamania i niekończącego się cierpienia, które każdego dnia daje jej o sobie znać. Cierpi przeze mnie. Dziwne. Tu ją kocham a jednocześnie krzywdzę. Paranoja jakaś. Może lepiej że wkrótce już mnie nie będzie. Przynajmniej Jej już nic nie grozi. Będzie bezpieczniejsza gdy mnie nie będzie”
Any czytała ten zapisek tysiące razy. Płakała bardzo. Chciała zamknąć pudełko i zasnąć, ale pod stertą zapisków zobaczyła jeszcze jeden. Wyróżniał się na tle pozostałych, gdyż był napisany na ciemnym papierze. Dziewczyna z trudem zaczęła czytać. Łzy i ból dawały jej się we znaki. Powoli jednak zaczęła czytać na głos:
„Any, jeśli to czytasz, to znaczy że Rada już ze mną skończyła i jestem na tamtym świecie. Wiedz tylko że nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Cholernie się pogubiłem. To moja wina. Nikomu nie chciałem zawracać głowy moimi problemami, choć wiedziałem ze na Ciebie zawsze mogłem liczyć ‘’siostrzyczko’’. PRZEPRASZAM Twój ‘’brat’’ Chris”
-Boże dlaczego?! Czemu mnie to spotyka?! Czemu, czemu ja? To okropne co mi robisz! Ja już tak dłużej nie dam rady…  - wołała przez łzy.
Płakała jeszcze przez dobrą godzinę po czym nie wiedząc kiedy zasnęła.

Anylkaa

`Rozdział 38` - Łzy

-Maxer, proszę opowiedz mi jak to się stało  - ściszonym głosem Any prosiła chłopaka, gdy tylko poczuła się lepiej.
-Any, Kochanie, nie mogę. To może źle na Ciebie wpłynąć.
-Sebastian! Na litość boską! Nie rozumiesz, ze muszę to wiedzieć.
Maxer nie lubił gdy mówiono do Niego po imieniu. Uległ, i zaczął opowiadać.
-To było tydzień po tym jak trafiłaś do szpitala. Zapadłaś w śpiączkę. Chris był wtedy w szpitalu. Odwiedził Cię. Zostawiłem go z Tobą samego. Długo mówił do Ciebie, bo w głębi duszy czuł że go słyszysz. Chciał się nawet zabić….   – Maxer urwał.
Spojrzał na Any. Jej oczy zaszkliły się i po policzkach pociekły łzy. Jemu samemu też się chciało płakać, ale jakoś się jeszcze powstrzymywał.
-Próbował się powiesić, ale Martin go uratował. Przepraszał Twoich rodziców, za ten ból który Ci zadał, za to cierpienie przez które przechodzisz. Rodzice mu wybaczyli, ale on jednak chciał Twojego wybaczenia. Nie doczekał tego… Any rozumiesz, ja tam z nim byłem, byłem gdy go zabili – Maxer dławił się łzami  - Szliśmy wtedy do Shawna. Chris się bał. Mówił że to wszystko za długo trwa, że Rada, już dawno powinna z nim skończyć, że woli zginąć, niż patrzeć jak cierpisz przez Niego.
Maxer podszedł do okna i milczał przez chwilę. Brakowało mu słów żeby cokolwiek powiedzieć. Wziął głęboki oddech i mówił dalej.
-No więc szliśmy do Shawna. Było już ciemno. Ktoś nas obserwował i szedł za nami. Chris czuł że to ktoś z Rady. Baliśmy się. Nie wiem kto bardziej. Chris obrócił się. Usłyszałem strzał… - chłopak znów urwał – Wszystko działo się tak szybko. Chris upadł, sprawca uciekł. Pochyliłem się nad nim, ale wiedziałem że nic się nie da zrobić… Dostał prosto w głowę, pomiędzy oczy.
-Nie, Maxer, to nie może być prawda! Boże! Chris! Niee – Any płakała i krzyczała na zmianę.
-Cały czas powtarzał, że nie umrze spokojnie jeśli mu nie wybaczysz. Był świadom tego, że Jego dni są policzone. Bał się. Cholernie się bał. Nikomu o tym nie mówił, ale to było widać. Any, on cały czas się obwiniał, o wszystko to co Cię ostatnio spotkało.
-Mmmaxer, ja muszę iść na pogrzeb.
-Załatwimy to. Pogadam z mamą, ona z lekarzami i pójdziesz.
Any spojrzała na Maxera. Widziała znowu cos dziwnego w jego oczach.
-Maxer, cholera co jest?
-Any, nie rozumiesz, ze ja tam byłem. Byłem tak i nic nie mogłem zrobić. A przecież mogłem go ostrzec, mogłem….
-Maxer, nie mogłeś nic zrobić. To był Jego koniec.
Chłopak przytulił dziewczynę. Przypomniało mu się że ma cos dla Niej. Wziął pudełko do reki i powiedział:
-Matka Chrisa dała to mojej mamie, i kazała przekazać Tobie. Są tam ponoć jakieś wspomnienia Chrisa, związane bardzo z Tobą.
-Zostaw mnie samą. Chcę to przejrzeć w samotności.
Maxer wyszedł a Any zabrała się do przeglądania zawartości pudełka.

`Rozdział 37` - Nie żyje

Maxer siedział przy Any razem z Shawnem. Rozmawiali o Chrisie. Myśleli że Any śpi, ale ona tylko udawała, miała tylko zamknięte oczy, ale tak naprawdę słyszała każde słowo z ich rozmowy.
-Na pewno będzie chciała iść. Przecież tak bardzo Go kochała, jak brata – mówił Maxer
- Stary, dobrze wiesz, że to dla niej za dużo. Nie jest na gotowa.
-Shawn na co nie jestem gotowa? – usłyszeli nagle
Chłopaki nie wiedzieli co powiedzieć.
-Nie śpisz? – spytał Maxer
-No jak widać. Na czyj pogrzeb mam iść? – pytała
-Zostawię Was – powiedział Shawn i wyszedł.
Maxer podszedł do okna. Nie był w stanie nic powiedzieć. Był rozbity. Bolało Go to wszystko okropnie.
-Maxer, cholera co jest? – Any zaczęła się niepokoić. Powoli wracała jej pamięć, i obawiała się najgorszego, że cos się stało Chrisowi.
-Any – zaczął chłopak – Chris, on, on…. Nie żyje – Maxer zaczął łkać.
Dziwne urządzenia do których Any była podłączona zaczęły pikać. Wezwano pielęgniarkę i lekarza. Any miała jakiś atak. Dostała gorączki, ciśnienie jej podskoczyło, serce zaczęło bić szybciej. Mijały minuty, które dla Maxera i Shawna trwały wieczność. Czekali z niecierpliwością na lekarza.
-Po cholerę jej mówiłeś?  - karcił Shawn przyjaciela
-I tak by się dowiedziała. To była kwestia czasu. Nie mogłem jej dłużej okłamywać.
Z sali wyszedł lekarz.
-Jest jeszcze bardzo słaba. Nie powinniście panowie przekazywać jej złych wieści, każda z nich może zagrażać jej zdrowiu – mówił doktor.
Maxer zobaczył na końcu korytarza swoja matkę.
-Mamo! – Maxer podbiegł do matki i przytulił się do Niej. Mimo że miał 20 lat, takie drobne gesty dodawały mu odwagi, a ramiona matki uspokajały Go.
-Maxer, synku. Jest silna. Wyjdzie z tego. Musi – ciepły głos mamy sprawił ze Maxer przestał płakać.
Megan podeszła do szyby. Tak bardzo Jej było żal Any, Maxer i reszty przyjaciół, których traktowała jak własne dzieci.
-Maxer, była dziś u mnie mama Chrisa. Dała mi to pudełko i prosiła żeby przekazać je Any.
Prosiła żebyście przyszli dziś na nabożeństwo o 19.
Maxer wziął pudełko. Na wieczku zobaczył pismo Any i Chrisa i napis „ Będziemy dziećmi jak najdłużej”.
-To pudełko Jego mama znalazła w Jego rzeczach. Mówiła że tam są Jego wspomnienia, związane szczególnie z Any. Jak na chłopaka był bardzo uczuciowy – mówiła pani Rimski.
-Wiem mamo, ale był też skryty. Wystarczyło jedno słowo i spierdolił sobie całe życie – mówił Maxer – a teraz wybacz mamo, ale musze iść do Any, potrzebuje mnie.
Chłopak wszedł do sali, usiadł przy Jej łóżku i czekał aż się obudzi.

Anylkaa