`Rozdział 8` - Dlaczego?

Any i jej duże zielone oczy patrzyły na Val. Nie wiedzieć czemu przypomniało się jej że Val pracowała kiedyś w jakimś hrabstwie, dlatego nadużywa zwrotu „ panienko”. Any cała czas miała w myślach słowa Valerii” wiem co się wydarzyło tamtego wieczoru. Do cholery przecież nie mógł jej powiedzieć. Komu jak komu ale nie Val’ – myślała Any.
-Nic takiego się nie wydarzyło Val. Wypiłam kilka drinków i tyle.
-Nie chodzi mi o drinki panienko – Val zdobyła się na odwagę – Widziałam co ON z panią zrobił. Widziałam  wszystko. Jak panią gwałcił i całą resztę. Val zaczęła płakać.
Any nie wiedziała co zrobić. Przez dobre 10 minut obie milczały. Any zdumiona, tym co usłyszała, Val z zapłakanymi oczami.
-Boże, Valeriio! Dlaczego, dlaczego, mi nie pomogłaś. Czemu pozwoliłaś żeby ojciec Maxera mi to zrobił! Byłaś tam! Widziałaś wszystko! Stałaś pewnie jak słup i nic nie zrobiłaś. A ja?! A ja teraz cierpię, niedawno przez NIEGO a teraz i jeszcze przez Ciebie – krzyczała Any.
Zaczęła płakać.
-Co Ty tam w ogóle robiłaś?
-Panicz Sebastian zamartwiał się o panienkę, wiec wysłał mnie żebym panienkę obserwowała- głos jej drżał – Ja nie mogłam, naprawdę nie mogłam. Bałam się. Gdybym cokolwiek zrobiła, nie wiem czy bym teraz z panienką rozmawiała. On jest zdolny do wszystkiego. Panienka zna go tylko trochę a ja? A ja? Ja go widuje codziennie. Musze patrzeć na tę Jego okropną twarz. Muszę, rozumie panienka? Ta praca jest dla mnie wszystkim. To co się stało to moja wina.
 Val odwróciła się w stronę okna. Any podeszła do niej. Otworzyła okno by zaczerpnąć powietrza. Ciepłe krople deszczu raz po raz spadały na mokrą od łez twarz.
-Przepraszam – powiedziała w końcu Valeria
-Czy Maxer wie o wszystkim?- spytała już trochę spokojna Any
-Tak – wymamrotała Val.
Any nadal stała przy oknie.” A jednak. Nic teraz nie ukryje przed Maxerem. Wszystko wie. Teraz mnie na pewno zmusi żebym poszła na policję, ale ja nie mogę. Donosić na ojca własnego chłopaka? To niedorzeczne’’ – myślała Any.
-Val – zaczęła mówić, ale Val już nie było. Zostawiła tylko kartkę z adresem doktora. Any zaniosła się płaczem. Tak bardzo było jej źle. Nie wiedząc czemu chciała żeby chociaż jedno z przyjaciół było z nią. Usłyszała nagle że ktoś wchodzi po schodach. Po odgłosach poznała że to była Nanumi. Any otworzyła drzwi i rzuciła się Nanu na szyję.
-Nanu, Nanu… – mówiła przez łzy
-Już dobrze kochana. Jestem przy Tobie. Nie płacz, no już – Nanu tuliła Any próbując ja pocieszyć . Nanumi była zdziwiona dlaczego przyjaciółka tak bardzo jej potrzebowała. Kochała bardzo Any, ale czasem jej dziwne zachowania ją dziwiły.
„Co co, ja mam zrobić? Nanumi jest dla mnie jak siostra. Okłamywać siostrę? Przecież Maxer i tak wie. Co ja mam zrobić. Co. Potrzebuję pomocy. Boże! Co ja mam zrobić” – myślała roztrzęsiona.
 Any była katoliczką ,ale zdecydowanie nadużywała zwrotów do Boga. To był jej sposób, na to by w trudnych sytuacjach zwracać się do Boga. Uczyła ukłucie w sercu. Wydało jej się że głos w środku mówi „ Powiedz, powiedz”. Any z trudem zebrała się w sobie. W końcu Nanumi usłyszała:
-Zostałam  zgwałcona.


                                                                                             Anylkaa

1 komentarz:

  1. świetne, i ten nieoczekiwany zwrot akcji - genialny! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.