EPILOG

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

-Naprawdę Any  nie powinnaś tyle kupować ciuchów – karciła przyjaciółkę Nanumi i razem wybuchły  śmiechem. Odkąd zespół wydał płytę stał się jeszcze bardziej sławny niż na początku. Tłumy fanów czekały na nich każdego dnia pod wytwórnią i hotelem. Wydanie płyty gwarantowało im również więcej pieniędzy a co za tym idzie dostatnie życie.
-Maxer już wie kiedy wraca? – spytała Ayu dołączając do nich z tacos na talerzu.
-Nie. Ale na pewno nie przyleci w tym miesiącu. A szkoda bo myślałam, że pojedziemy do Cancun na festiwal.
-Słyszałam, że Maite i matka Maxera zostały aresztowane – odezwała się Nanu a widząc zdziwione miny przyjaciółek mówiła dalej – Ta dziewczyna, która ci wtedy podała zatrutą wodę zdecydowała się zeznawać i wszystko wyśpiewała. No i obie teraz siedzą w areszcie. Ponoć żaden prawnik nie jest w stanie im pomóc, bo mają przeciw nim poważne dowody. Dobrze im tak. W końcu dostały za swoje.
-Ciekawe jak Maxer na to zareaguje. To przecież jego matka – powiedziała Any biorąc tacos od Ayu.
-Nan kiedy wyjeżdżacie? – spytała Ayu.
-Pojutrze. Shawn poszedł załatwiać bilety. Chcę zrobić rodzicom niespodziankę w dniu ich rocznicy ślubu. Ale nie wiem jak ja wytrzymam w Pekinie bez was – położyła się na łóżku Any i wpatrywała się w jeden punkt.
Cały zespół dostał  dwa tygodnie wolnego. Nanumi i Shawn wyjeżdżali do Pekinu a  Ayumi i Martin mieli lecieć do Stanów.
-Jeny! Ayu skąd masz te tacos? Są świetne – powiedziała Any – A właśnie. Rozmawiałam wczoraj z Teku na Skypi’e
-I co? Gdzie oni w ogóle są? Mam nadzieję, że Lea nie zabrała go w jakieś ponure miejsce.
-Mówił, że są w Australi i podziwiają misie koala. Jak ja wam zazdroszczę. W ogóle jak wy możecie mnie tu samą zostawić. Umrę z nudów – zaczęła narzekać Any. Przyjaciele wyjeżdżali a ona miała zostać sama.
-Napiszesz nowe piosenki na najbliższe trzy płyty albo zacznij pisać książkę – za te słowa Any rzuciła w Nan swoją ulubioną bluzką – Ej no co. Any a wiesz co u Shujiego?
Rudowłosa spojrzała na przyjaciółkę i zgromiła ją wzrokiem, za poruszenie tego tematu.
-Hiro powiedział, że wrócił do Tokio zaraz po premierze płyty. Zresztą….
Any nie dokończyła bo usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyła i oniemiała gdy w drzwiach zobaczyła Maxera trzymającego za rękę pięcioletnią już Lisę. Dziewczynka rzuciła się Any w ramiona a potem do nich dołączył Maxer tuląc je obie.
-Ooooo… Są tacy słodcy – powiedziała Nanu do Ayumi gdy obie z boku obserwowały tą scenę.
-Miałeś wrócić za miesiąc – rudowłosa była zaskoczona widokiem chłopaka i córki – I jak udało ci się zabrać Lisę?
-Nie mogłem wytrzymać bez ciebie. A Lisa. Pomyślałem, że ucieszysz się na widok córki – pocałował ją – I mój.
Any próbowała opanować łzy wzruszenia ale nie potrafiła. Miała przy sobie dwie najważniejsze dla niej osoby i teraz tylko to się liczyło. Nie potrzebowała nic więcej. Ważne, że miała tą dwójkę.
-Kocham cię Maxer.
-A ja ciebie Any.
Złączyli swe usta w gorącym i namiętnym pocałunku na jaki czekali od miesięcy. Teraz, gdy już byli razem nic nie stawało im na przeszkodzie żeby być razem, bo teraz liczyła się tylko ta chwila w której ich usta się złączyły się w pocałunku, chwila w której Any znów poczuła  że żyje mając przy sobie ukochanego Maxera i swoją córkę.

~KONIEC~

`Rozdział 159` - Ostatni

Any wróciła do apartamentu Nanu i w swoim pokoju rzuciła się z płaczem na łóżko. Przed oczami cały czas miała smutne i pełne bólu spojrzenie Shujiego. Jego zasmuconą twarz i mokre od łez policzki. Wiedziała, że  go skrzywdziła choć na to nie zasłużył. I mimo, że Japończyk oddał jej swoje serce ona nie potrafiła go przyjąć. Skuliła się w kłębek na swoim łóżku, ale nie poleżała tak długo, gdyż do pokoju wparowały Nanu i Ayu z wesołymi uśmiechami na twarzach. Szybko jednak zauważyły, że z Any jest coś nie tak. Rudowłosa ukradkiem otarła łzy, ale dziewczyny zdążyły dostrzec, że płakała. Usiadły obok niej i przytuliły ją. I choć nie wiedziały co się stało, były pewne, że Any i tak im powie.
-Co się stało? – spytała Ayu głosem tak miłym i spokojnym, że przyjaciółka trochę się zaczęła uspokajać.
-Ja… Zostawiłam go…Zerwałam z nim – Any była tam przygnębiona, że nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
-Z kim? Any kogo zostawiłaś? – spytała tym razem Nan.
-Zerwałam z Shujim – odpowiedziała i do oczu znów zaczęły jej napływać łzy.
Ayu i Nanumi spojrzały na siebie zaskoczone i przez chwilę nie wiedziały co powiedzieć.
-Zerwałaś z Shujim? – powtórzyła w formie pytania Nan – Powiedz, że sobie żartujesz.
-Nie Nanu. Zrobiłam to, co powinnam już dawno zrobić. To była moja decyzja. Musiałam to zrobić. Zrozumcie mnie – powiedziała błagalnie patrząc na przyjaciółki.
-Jeden powód dla którego to zrobiłaś. Podaj nam jeden powód Any – powiedziała znów Nanu.
-Wiesz jak on cię kochał? Szalał za tobą. Kochał cię tak jak Maxer nie potrafił. Wszyscy widzieli jak dzięki niemu wracasz do życia. Byłaś taka wesoła i radosna, gdy się spotykaliście – mówiła Ayu spoglądając na Any – Co takiego się wydarzyło, że podjęłaś tą decyzję?
-Nie kocham go i nigdy nie kochałam – odpowiedziała bawiąc się końcówkami włosów, byle uniknąć ostrych spojrzeń przyjaciółek.
-Any – Nanu była wstrząśnięta wyznaniem przyjaciółki.
-Co Any?! Czy wy naprawdę nic nie rozumiecie? –  gwałtownie zerwała się z łóżka i podeszła do okna spoglądając na rozległe miasto - Nie potrafię kochać nikogo prócz Maxera. Jemu jestem przeznaczona i tylko jego umiem kochać. Choćbym spędziła dziesięć lat z Shujim nigdy, rozumiecie nigdy bym go nie pokochała. I proszę was, zrozumcie mnie. Mam tylko was – głos znów jej się załamał, a do oczu zaczęły napływać łzy.
Nanu i Ayumi podeszły do niej i przytuliły ją. Wiedziały, że rudowłosa kocha Maxera, ale nigdy by nie pomyślały, że ta miłość jest tak silna. Przyjaciółki czasem zazdrościły Any tak silnej więzi z Maxerem.
-Rozumiemy. Nie można nikogo kochać na siłę – spokojny głos Ayu uspokajał rudowłosą.
-Nie mogłaś się zmusić do kochania – Nan bardzo mocno przytuliła przyjaciółkę.
-Dziękuje wam. Naprawdę nawet nie wiecie jak wasze słowa mi pomagają – Any posłała nikły uśmiech do swoich przyjaciółek.
-Jasne, że wiemy. Dlatego zabieramy cię na zakupy. To ci poprawi humor – potrząsając wesoło głową dodała Nanu.
                             Damski wypad do Galerii okazał się świetnym pomysłem. Dziewczyny buszowały w sklepach i bawiły się w najlepsze. Gdy odwiedzały perfumerie lub drogerie dostawały – jako gwiazdy – darmowe próbki różnych kosmetyków. Tylko nieliczna grupka fanów chodziła za nimi i śledziła każdy ich ruch, ale im to nie przeszkadzało. Zachowywały się naturalnie i świetnie się bawiły. Any poczuła się lepiej, choć to co zrobiła Shujiemu nadal ją bolało. Po powrocie do hotelu zastały tam chłopaków, którzy jak zwykle grali na konsoli, ale coś było nie tak bo byli tylko Shawn i Martin. Brakowało Rimskiego, jak zawsze.
-Gdzie Maxer? – spytała Nanu widząc, że Any się martwi ale boi się spytać.
-Nie wiem. Rano wyszedł i powiedział, że nie wie czy jeszcze kiedykolwiek wróci – opowiedział Martin nie odrywając wzroku od ekranu telewizora do którego była podłączona konsola.
Ayu wzruszyła ramionami i poszła się przebrać. Any stała nieruchomo. Wpatrywała się w Martina i powtarzała w myślach to co usłyszałaI powiedział, że jeszcze nie wie czy kiedykolwiek wróci”. Nagle zaczęła rozumieć sens tych słów. „Maxer wyjechał. Powiedział, tak i wyjechał. Nie pożegnał się z nami, bo nigdy nie lubił pożegnań. Wyjechał. Zostawił mnie tu samą… I po prostu wyjechał” – myśli rudowłosej krążyły tylko wokół tego tematu.
-On wyjechał – powiedziała i wiedziona instynktem poszła do swojego pokoju. Od razu rzuciła jej się w oczy złożona na pół kartka. Podniosła ją. Poznała koślawe pismo Maxera i zaczęła czytać.
„Najdroższa Any” – już te słowa sprawiły, że do oczu zaczęły napływać jej łzy.
„Jeśli to czytasz to znaczy, że jestem już w samolocie do Hiszpanii. Wiesz jak nie lubiłem pożegnań dlatego nic nikomu nie powiedziałem. Chciałem uniknąć łez. Zacznę nowe życie w Madrycie, dzięki Tobie. Uwolniłaś mnie od Maite i będę Ci do końca życia za to wdzięczny, nawet jeśli nasze drogi już nigdy się nie zejdą.” – Any urwała by otrzeć mokre od łez oczy – „Pamiętasz jak zabrałem Cię nad zatokę po raz pierwszy? Byłem tam wcześnie rano. Nic się nie zmieniło od czasu naszej ostatniej tam wizyty. Będę to miejsce pamiętał, jakby było znakiem naszej miłości. Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. NIGDY. Nigdy nikogo nie pokocham tak bardzo jak Ciebie, nigdy nie spotkam drugiej takiej dziewczyny jak ty. Zawsze będę Cię kochał. ZAWSZE. Proszę, pamiętaj o tym gdy mnie już tu nie będzie. Zawsze będę Cię kochał, nie zapominaj o mnie. Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie z Shujim bo tylko on jest w stanie dać Ci to, czego ja nie potrafiłem. Nie potrafiłem zapobiec temu co nas skłóciło, choć to wszystko to moja wina. PRZEPRASZAM CIĘ za wszystko co złe, za to że zniszczyłem nasz związek, za to że cierpiałaś przeze mnie, za to że nie potrafiłem dać Ci szczęścia. KOCHAM CIĘ I NIGDY NIE PRZESTANĘ. Maxer” – strugi łez spływały po policzkach Any. Trzymając list w ręce uświadomiła sobie, że straciła Maxera, jedynego człowieka którego kochała. Ale gdzieś w jej małym serduszku zatliła się nadzieja, że może jeszcze nie jest za późno. Biegiem wróciła do salonu i zaczęła szukać kluczyków od auta Maxera. Martin, Shawn i Nan spoglądali na nią zaskoczeni jej zachowaniem.  Gdy znalazła to czego szukała, szybko założyła buty i chciała wyjść by zatrzymać Maxera, gdy Nan spytała.
-Boże Any! Stało się coś?
-List w moim pokoju – wymamrotała tylko i wyszła.
Nanu poszła do jej pokoju, przeczytała list i nie mogła uwierzyć, że Maxer to zrobił.
-Wyjechał. Wy debile! Pozwoliliście mu wyjechać! – krzyczała na chłopaków.
-O czym ty mówisz? – spytał Shawn
-Maxer wyjechał! – krzyknęła i popędziła za Any z nadzieją, że jeszcze ją złapię.  Martin, Shawn i Ayu nie tracąc czasu złapali taksówkę i również pojechali na lotnisko.
-Maxer poczekaj na mnie. Proszę poczekaj – powtarzała rudowłosa pędząc jak szalona po ulicach miasta łamiąc przy tym nieskończoną ilość przepisów. Ale w tym momencie jej to nie obchodziło. Liczył się tylko on. Liczył się tylko Maxer. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Gdy dojechała na lotnisko zaparkowała byle gdzie i nie zamykając auta pobiegła do hali odlotów z nadzieją, że nie jest za późno. Wśród masy ludzi nie dostrzegła Maxera i już miała odpuścić, gdy zobaczyła przyjaciół idących w jej stronę.
-Już za późno. Straciłam go – wyszeptała kryjąc twarz w dłoniach i pozwalając łzom spływać po jej twarzy. Shawn nie tracąc czasu wpadł na pewien pomysł. Złapał Any za rękę i mimo jej oporu zaciągnął ją do pomieszczenia, gdzie są ogłaszane odloty i przyloty samolotów.
-Kto was tu wpuścił? – spytała jedna z kobiet zaskoczona widokiem przyjaciół.
-Zespół „Amigos” się kłania. Musi nam pani pomóc. Chłopak tej dziewczyny  - Shawn pokazał na zapłakaną rudowłosą – Właśnie ma wylecieć. Ale on nie może tego zrobić. Oni muszą ze sobą porozmawiać. Niech pani pomoże – Shawn spojrzał na kobietę tak błagalnym wzrokiem, że ta się zgodziła.
-Dobrze, ale tylko dlatego, że jesteście sławni. Macie pięć minut – powiedziała gromiąc Chińczyka spojrzeniem.
Shawn spojrzał na zasmuconą i zdenerwowaną Any, która nie wiedziała już co ze sobą zrobić.
-Any zrób to. To twoja jedyna szansa! – przytulił ją i podał jej mikrofon, przez który całe lotnisko będzie ją mogło słyszeć. Any wzięła kilka głębokich wdechów i nie przestając płakać zaczęła mówić:
-Maxer proszę nie opuszczaj mnie. Nie opuszczaj mnie. Obiecałeś zawsze mnie chronić, więc chociaż tą obietnicę spełnij.
Tłumy ludzi zaczęły słuchać słów Any. W jednej chwili chaos na lotnisku zniknął i teraz wszyscy rozglądali się skąd dochodzi głos i do kogo jest skierowany. Maxer właśnie przechodził przez bramkę gdy usłyszał głos dziewczyny. Jej słowa nie pozwalały mu iść dalej. Strażnik rzucił mu tylko przelotne spojrzenie, gdy chłopak wycofywał się z kolejki.
-Gdybyś tylko powiedział, że wylatujesz, nie musiałabym tego robić. Jeśli mnie słyszysz, proszę wróć – mówiła rudowłosa aż w końcu głos jej się załamał. Upadła na podłogę i zaczęła płakać. Nan podeszła do niej i wyszeptała tylko” Salvame”. Any na chwilę się ocknęła i zaczęła śpiewać piosenkę, którą tak bardzo lubiła.
-Ocal mnie od samotności, ocal mnie od zapomnienia… - delikatny głos dziewczyny roznosił się po całym lotnisku. Maxer biegł jak szalony byle by odnaleźć dziewczynę. Jednak lotnisko było tak duże, że często się gubił.
Any stracił już nadzieję, że Maxer się pojawi. Oddała kobiecie mikrofon i z bezsilności i nadmiaru uczuć które się w niej skumulowały zaczęła płakać. Ayu i Nanu ulękły obok niej, by ją pocieszyć ale w tej chwili tylko widok Maxer mógł ją pocieszyć.
Zdyszany Maxer w końcu odnalazł Any. Spojrzał na Shawna, Martina, Ayu i Nan i posłał im krótkie uśmiechy. Dziewczyny odeszły od Any pozwalając Rimskiemu się do niej zbliżyć.
-Będziesz się tak mazgaić? – rudowłosa usłyszała znajomy, pełen ciepła i miłości głos. Powoli podniosła głowę i zobaczyła radosną twarz chłopaka.
-Maxer?! Maxer to naprawdę ty? – zaczęła dotykać twarzy chłopaka by upewnić się, że to on. Spojrzała na niego swoimi zielonymi oczami, a on spoglądał na nią. Maxer pomógł jej wstać i przytulił ją.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem – wyszeptał jej do ucha.
-Ja za tobą też – odpowiedziała mu – Nie zostawiaj mnie nigdy więcej.
-Nie zostawię, ale teraz wiesz, że muszę tam lecieć.
Radość Any szybko zniknęła dziewczyna znów spochmurniała. Maxer ujął jej twarz w swoje dłonie.
-Słuchaj mnie uważnie. Muszę tam lecieć. Ale wrócę. Obiecuje ci to – zmusił ją by spojrzała mu w oczy – Poczekasz na mnie?
Any zagryzła wargi, chcąc potrzymać chłopaka w niepewności. Jej serce tak bardzo się radowało, gdy zobaczyła Maxera, gdy go dotknęła i przytuliła.
-Poczekam – odpowiedziała i namiętnie go pocałowała.

P.S I to już ostatni post... Szczęśliwe zakończenie na które czekaliście. W piątek pojawi się jeszcze epilog, więc czekajcie :)

`Rozdział 158` - Smutne rozstanie


-Co powiedziałaś? – spytał Maxer normalnym głosem nie zdradzając jak bardzo jest pijany. Próbował wstać ale zakręciło mu się w głowie i musiał usiąść z powrotem.
-Że nnnie masz żony – wymamrotała Any i zasnęła oparta o ramię Shawna.
Kilka godzin później gdy był już ranek Maxer obudził się z potwornym kacem. Głowa go bolała niemiłosiernie i nie miał ochoty wstawać z łóżka. Spojrzał na telefon, by zobaczyć godzinę. Była dziewiąta a o jedenastej mieli być w wytwórni. Z trudem zwlekł się z łóżka i doznał szoku gdy zobaczył, że śpi w salonie apartamentu Nanu.
-Co ja tu do cholery robię? – zapytał sam siebie szukając wzrokiem butelki wody by się napić.
Próbował przypomnieć sobie co się wczoraj wydarzyło, ale głowa zbyt mocno go bolała. Niespodziewanie ze swojego pokoju wyszła Ayu, zaspana i  z poczochranymi włosami wyglądała jak strach na wróble.
-Nie śpisz? – spytała nalewając sobie wody i rzucając się na wolną sofę – Umieram chyba.
-Nie ty jedna. Jak się tu znalazłem? – spytał Maxer siadając obok niej.
-Ale masz luki. Matko Maxer, może to lepiej że nie pamiętasz – odpowiedziała mu.
-Pamiętasz cokolwiek?
-Pamiętam, że Any coś bełkotała o tym, że Maite nie jest twoją żoną a potem zasnęła. Wypiliśmy do końca drugą butelkę i naprawdę zaczęło się dziać. Najpierw Martin zaczął wymiotować jak świnia więc ulokowaliśmy go bezpiecznie w łazience. Shawn zaczął śpiewać serenady do Nanu po chińsku okropnie przy tym fałszując a tych chciałeś zostać ptakiem i wpadłeś na pomysł, że skoczysz z okna by zobaczyć jak to jest – Ayumi zaczęła się śmiać i nie mogła przestać.
-To było takie zabawne? – spytał Maxer i po chwili sam też się zaczął śmiać – Dobra i co potem?
-Oczywiście ja i Shawn z trudem cię powstrzymaliśmy, żebyś nie skakał i wtedy  Any zaczęła coś mamrotać o Maite i jakiś pieniądzach i potem znowu zasnęła.
-Nadal nie wiem jak się tu znalazłem Ayu.
-Aaaa. Nan było mało i powiedziała, że ma jeszcze jedną butelkę w lodówce wiec przyszliśmy do niej, ale nic nie wypiliśmy. Ona i Shawn ledwo dotarli do łóżka… W sumie ja też… Boże moja głowa – skończyła mówić i oparła głowę o ramię Maxera spoglądając z rozbawieniem na przyjaciela.
-Co cie tak bawi?  - spytał w końcu Maxer.
-To, że chciałeś latać. Szkoda, że nie widziałeś siebie w tamtej chwili – Ayu pokładała się ze śmiechu, gdy do salonu weszła Nan i Shawn. Oboje byli zaspani i skacowani. Nalali sobie wody i trochę się orzeźwili.
-Nie wyobrażam sobie dzisiejszej próby – powiedziała słabym głosem Nanu tuląc się do Shawna.
-Nan, musimy iść. Przecież dziś mamy kręcić teledysk – upomniał ją chłopak.
-Wiem. A tak w ogóle gdzie Any i Martin? – spytała.
-Any zasnęła u Shawna a Martin…..Hmm…. napisał mi sms o treści „żyję”, więc nie ma się co martwić – odpowiedziała Ayumi.
-W ogóle słuchaliście Any? Ona coś mówiła o Maite i rozwodzie. Maxer o co chodzi? – spytał Shawn.
Rimski spojrzał na przyjaciół. W spojrzeniu Ayu i Nan dostrzegł coś, co pomogło mu zrozumieć.
-Wy wiedziałyście – zwrócił się do dziewczyn – Czemu jej nie powstrzymałyście!? – Maxer zerwał się z kanapy.
-Żadna z nich nic nie wiedziała – usłyszeli  za sobą głos rudowłosej, która właśnie weszła z ledwo żywym Martinem, sama zaś Any wcale nie wyglądała źle. I tak też było. Rudowłosa czuła się dobrze, mimo, że kilka godzin temu urwał jej się film, to nie miała nawet kaca. Maxer rzucił jej przelotne spojrzenie i chciał coś powiedzieć, gdy Any zaczęła mówić:
-Zostawcie nas. Idźcie się przygotować na próbę czy coś. Cokolwiek. Muszę porozmawiać z Maxerem.
                     Shawn zaprowadził Martina do pokoju Ayu a potem razem z Nanu poszli wziąć prysznic i zrobić ze sobą porządek. Any zamknęła za sobą drzwi, weszła do pokoju i stanęła twarzą w twarz z Maxerem,  z jej pierwszą i jedyną miłością, z chłopakiem za którego jest w stanie oddać życie.
-Any… Powiedz, że to nie prawda. Powiedz, że nie zrobiłaś tego – błagalnym tonem mówił Maxer. Podszedł bliżej dziewczyny i teraz dzieliło ich raptem kilka centymetrów. Rimski poczuł ulubione perfumy Any i brzoskwiniowy zapach szamponu na jej włosach. Tak bardzo chciał ją dotknąć, wziąć w ramiona, pocałować. Ale Any nie była już dla niego. Stracił ją w chwili, gdy podpisał papiery w Urzędzie, stracił ją na rzecz hotelu, hotelu swojego ojca, ojca który zgwałcił Any.
-Zrobiłam to Maxer. Zapłaciłam w Urzędzie za twój rozwód i nie będę tego przed tobą ukrywać. Proszę nic nie mów. Zrobiłam to tylko dlatego, żeby uwolnić cię od Maite, żebyś mógł sobie na nowo ułożyć z kimś życie.
Spojrzała mu w oczy, w te oczy które tak bardzo kiedyś kochała. Brązowe tęczówki Maxera wpatrywały się w nią. Ból widoczny w oczach chłopaka sprawiał, że jej samej chciało się płakać, ale nie mogła się teraz rozkleić. Maxer zrobił jeszcze jeden krok i teraz stykali się czołami. Any poczuła jak ciepło przepływa przez jej ciało, a serce zaczyna szybciej bić. Poczuła perfumy Maxera, zapach jego ulubionej wody po goleniu, zapach Maxera, tego samego Maxera bez którego nie potrafi żyć.
-Chcesz mi powiedzieć, że nie zrobiłaś tego by być ze mną? – wyszeptał jej do ucha Maxer.
Any zawahała się. Przypomniała sobie o Shujim i nagle zrozumiała, że tak naprawdę nigdy nie powiedziała chłopakowi, że go kocha. Nie potrafiła odwzajemnić jego uczuć i wmawiała sobie,  że go kocha, choć naprawdę tak nie było.
-Tak– odpowiedziała po chwili.
Maxer odsunął się od niej szybko i Any wiedziała jak bardzo go tym zraniła. Twarz chłopaka zbladła a jego oczy zrobiły się jakby puste i niedostępne.
-Dobrze wiedzieć – rzucił tylko chłopak i wyszedł. Rudowłosa usiadła na kanapie i wpatrywała się w jeden punkt. Wiedziała, że jeśli teraz zerwie z Shujim zostanie sama, ale nie mogła go dłużej oszukiwać. Nie chciała go dłużej krzywdzić.
                          Próba teledysku w Galerii bardzo się wszystkim spodobała. Wielu fanów przyszło być choć przez chwilę zobaczyć swoich idoli. Wieczorne nagrywanie płyty wymęczyło jednak cały zespół, który dopiero koło 23 wrócił do hotelu. Tak wyglądał cały ich tydzień. Próby do teledysku i próby do płyty. W ciągu tych dni Any jednak nie odważyła się powiedzieć Shumjiemu prawdy. Nie chciała psuć miłej atmosfery jaka panowała na planie nagraniowym i w studiu. Obiecała sobie, że gdy będzie po wszystkim Shuji pozna prawdę.
                           Dzień premiery teledysku i pierwszego singla zespołu nadszedł szybciej niżby się spodziewali. Central Park Arena pękała w szwach gdy zebrali się tam fani i zaproszeni goście by obejrzeć  teledysk. Zespół był podekscytowany a jednocześnie zdenerwowany. Pierwszy raz pracowali wspólnie przy takim projekcie i nie mogli się doczekać rezultatów. Kilka minut po południu na wielkim ekranie w Central Park Arenie został wyświetlony pierwszy teledysk do piosenki „Amigos” zespołu „Amigos”. Wszyscy bili im brawa, gdy zespół wyszedł na scenę by się przywitać. Emocje, które im towarzyszyły były niesamowite. Nan, Ayu i Any płakały ze szczęścia. Kilka godzin później na imprezie zorganizowanej przez Kento na cześć zespołu nikt -  a już na pewno nie „Amigos”- nie spodziewał się, że teledysk w te kilka godzin po premierze zostanie obejrzany na YouTub’ie ponad milion razy. Liczba o której wieli artystów marzy.  Przyjaciele byli z siebie dumni i zadowoleni, że ich wspólna praca przyniosła takie efekty.
                           Dzień po tej wielkiej imprezie mieli wolne i Kento nie kazał im przychodzić do wytwórni. Gdy Any się obudziła wiedziała, że wszyscy jeszcze odsypiają wczorajszą imprezę. Tak bardzo była szczęśliwa, że jej marzenia się spełniły ale w jednej chwili przytłoczyło ją to, że musi dziś zerwać z Shujim, choć przez ostatnie kilka dni traktowała go jakby naprawdę coś do niego czuła. Próbowała wmówić sobie miłość do Japończyka ale to nic nie pomogło. Oszukiwała siebie a raniła jego. I mimo, że Shuji był strasznie przystojny, jej serce nigdy do niego nie należało. Wysłała mu sms, by spotkali się na podziemnym parkingu. Tam gdzie się złączyli, tam ich związek się zakończy.  Gdy zjeżdżała na dół windą serce waliło jej jak młot, a dłonie zaczęły się pocić. Żołądek podskoczył jej do gardła gdy zobaczyła luksusowe auto chłopaka parkującego pod ścianą. Shuji wysiadł i podszedł do niej chcąc ją pocałować, ale odepchnęła go. Dasz radę Any- powtarzała sobie w myślach – Nie krzywdź i karm tego chłopaka dalszymi złudzeniami. Zrób to, nim będzie za późno”.
-Shuji…. Ja….Ja muszę ci cos powiedzieć  - próbowała by jej głos brzmiał spokojnie ale nie potrafiła znieść tej całej sytuacji. Nie wyobrażała sobie reakcji chłopaka. Bo choć go nie kochała, to powoli się przyzwyczajała, że ma kogoś przy swoim boku.
-Stało się coś? – spytał dotykając jej rozpalonego policzka i drżącej dłoni.
-Tak. Bo widzisz… Ja… To znaczy my…  - jąkała się, jednocześnie powstrzymując łzy.
-Co my, Any? Powiedz mi wreszcie – ujął w dłonie jej twarz, uśmiechnął się tak wesoło i promiennie, że rudowłosą przeszył ogromny ból, bo wiedziała, że ten uśmiech zniknie w chwili gdy powie Shujiemu, że go nie kocha.
-Musimy się rozstać – powiedziała zdejmując ręce chłopaka ze swojej twarzy. Shuji patrzył na nią jakby nie usłyszał co powiedziała. Jego piękne, bajeczne oczy, w które tak kiedyś lubiła się wpatrywać nagle stały się puste i pełne smutku.
-To przez Maxera? – spytał łamiącym głosem Shuji.
-Nie. To moja decyzja – opowiedziała mrugając oczami by powstrzymać łzy.
-Nie kochasz mnie? – spytał a gdy nie odpowiedziała spytał ponowie – Nigdy mnie nie kochałaś, prawda? Nigdy nie poczułaś do mnie tego samego uczucia które czujesz do Maxera? – po policzkach chłopaka zaczęły lecieć łzy – Odpowiedz! – krzyknął.
-To nie tak Shuji – poczuła na policzkach ciepłe, słone kropelki łez.
-A jak?! Any! Kochałem cię jak głupi! Nadal cię kocham! Szalałem za tobą i miałem nadzieję, że pomogę ci zapomnieć o Maxerze, że w końcu zaczniesz żyć naprawdę. Chciałem byś przy moim boku znów się śmiała, była radosna.
-I byłam. Shuji byłam szczęśliwa z tobą – wyszeptała podchodząc bliżej chłopaka.
-I chcesz mnie zostawić, bo….? Podaj mi jeden powód – Shuji złapał ją za ręce, przyłożył je do swoich mokrych policzków i wpatrywał się w zielone oczy dziewczyny.
-Bo cię nie kocham – odpowiedziała ledwo słyszalnie – Proszę pozwól mi iść. Nie zniosę tego dłużej – poprosiła go.
-Zrobisz coś dla mnie, ten ostatni raz? – spytał ocierając oczy mokre od łez.
-Co tylko chcesz.
-Pocałuj mnie. Ten ostatni raz, chce poczuć smak twoich warg, by zawsze przypomniał mi o cudownych chwilach spędzonych z tobą.
Any nie mogła mu odmówić. Po prostu nie mogła. Chciała chociaż tyle dla niego zrobić. Podeszła bliżej i po raz ostatni pocałowała miękkie i mokre od łez usta chłopaka. I choć ten pocałunek sprawił, że wróciły te chwile spędzone z Shujim, nie mogła cofnąć swojej decyzji.  Odsunęła się w końcu od niego i spojrzała po raz ostatni w jego bajeczne oczy.
-Przepraszam – wyszeptała i pobiegła do windy zostawiając Shujiego z rozdartą duszą przepełnionym bólem sercem.

P.S Wiem, że niektórzy z was chcieli by Any i Shuji byli razem, ale naprawdę nie mogłam tego zrobić. Nie miejcie mi tego za złe. Nie było to dla mnie łatwe, żeby ich rozdzielić, bo nawet mi samej poleciały łzy jak pisałam ten post.

`Rozdział 157`- Przygotowania Maxera

-Jak to do Europy? Maxer co się dzieje? – spytał Shawn spoglądając na pobladłą twarz przyjaciela.
Rimski usiadł na sofie i pogrążył się w myślach. Sieć hoteli była wszystkim co miał. Wszystko należało do niego. Czuł, że problem w Madrycie nie powstał od tak. Przez głowę mu przemknęło, że matka mogła mieć z tym coś wspólnego. Oddział w Hiszpanii założył jeszcze Allan Rimski w czasach, gdy taka inwestycja była tam potrzebna. Hotel w Madrycie zajmował wysoką pozycję spośród wszystkich europejskich oddziałów. Maxer wiedział, że nie może tego tak zostawić, że musi tam jechać.
-Muszę wyjechać – powiedział półszeptem po czym wstał i poszedł do pokoju w którym spał razem z Shawnem i Martinem.
Shawn, Any i Martin spojrzeli na siebie ale nic nie powiedzieli. Nawet nie mieli pojęcia, jak Maxer to wszystko przeżywa.
                  Następnego dnia zespół wrócił do hotelu. Rodzice Any czuli się już lepiej  i nawet sami kazali wracać przyjaciołom do hotelu.  Shuji udał się do wytwórni  a przyjaciele szykowali się na próbę. Koło dwunastej popołudniu wszyscy razem pojechali do wytwórni. Premiera ich nowego singla była coraz bliżej a oni mieli jeszcze nagrać teledysk. Utworem promującym płytę została wybrana piosenka „Amigos” napisana przez Any. Opowiada ona o tym jak zespół  spędza wspólnie chwile i jak świetnie się bawi. Sceny do teledysku będą kręcone w Galerii. Kento tym razem był w dobrym humorze i po czterech  godzinach prób puścił ich do domu. Tylko Maxer został, żeby z nim pogadać. Rimski wiedział, że im szybciej powie producentowi prawdę, tym szybciej wyjedzie. Nie mógł zwlekać.
-Co się dzieje młody? – spytał Kento popijając wodę.
-Muszę wyjechać – beznamiętnie odpowiedział chłopak.
Kento omal nie zakrztusił się wodą. Odstawił kubek i usiadł koło Maxera.
-Gdzie?- głos producenta nie zdradzał żadnych oznak złości.
-Do Hiszpanii.
Shibata gwałtownie poderwał się z kanapy i walnął pięścią w stół.
-Po co?! – tym razem już nie był taki spokojny.
-Tamtejszy hotel ma poważne problemy. Został posądzony o defraudacje.
-No i? Nikt stamtąd nie może się tym zająć?
-Kento! – nie wytrzymał Maxer – Jestem właścicielem całej sieci! Nie mogę tak tego zostawić! – wkurzył się chłopak.
-Dobrze, Maxer. Spokojnie coś wymyślimy. Kiedy chcesz wylecieć?
-Jak najszybciej. Myślę, że zaraz po nakręceniu teledysku.
-Dobrze. Postaram się załatwić to jak najszybciej.
Shibata trochę się uspokoił. Znów usiadł na obok chłopaka i poklepał go po ramieniu. Wiedział, że teraz będzie musiał jakoś wytłumaczyć fanom  wyjazd Maxera. Wiedział, że zespół bez Maxera nie będzie taki sam. Ciężko mu było z tą decyzją, ale podziwiał chłopaka, że tak dobrze sobie radzi.
-Pójdę już – powiedział Rimski wstając – Muszę załatwić bilet i inne rzeczy.
-W porządku.  Pamiętaj o jutrzejszym nagrywaniu w Galerii – przypomniał mu producent.
-Jasne. Dzięki Kento – dodał jeszcze i wyszedł.
                   Wracając do hotelu Maxer nie mógł uwierzyć, że ma opuścić zespół, przyjaciół i Monterrey. Był pewien, że jeśli stąd wyleci nie będzie chciał tu wracać, bo nie będzie miał do czego. Choć uczucie do rudowłosej nadal w nim tkwiło, to spoglądanie  każdego dnia na jej związek z Shujim i na to jak jest z nim szczęśliwa bolało go niesamowicie. Na jednym ze skrzyżowań zamiast jechać prosto skręcił w lewo i pojechał do szpitala odwiedzić Teku. Zaparkował na parkingu, wszedł do środka i odnalazł salę w której leżał przyjaciel. Teku bardzo się ucieszył na widok Maxera.
-Zapomnieliście o mnie czy co? – powiedział udając smutnego.
-Wiesz ile mamy teraz roboty –odpowiedział Maxer siadając na stołku.
-Wiem. Żartuję tylko. Kento do mnie dzwonił i powiedział mi wszystko czym się teraz zajmujecie.
Teku spojrzał na Maxera i dostrzegł smutek w jego oczach. Podniósł się do pozycji siedzącej i spytał:
-Maxer co się dzieję?
Rimski tępo wpatrywał się w okno z którego było widać Monterrey.
-Muszę wyjechać – jego głos był smutny i pozbawiony emocji.
-Jak to? Gdzie? Po co? – Teku nic nie rozumiał.
-Muszę wyjechać do Madrytu. Tamtejszy oddział hotelu ma problemy.
-Ale wrócisz?
-A mam po co? – Maxer odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Any wie? – Teku wiedział jak chłopak nadal kocha dziewczynę i że to ona jest głównym powodem dla którego Maxer w ogóle jeszcze funkcjonuje.
-Wie. Wszyscy już wiedzą. Jeśli miałbym nie wrócić, obiecaj mi coś – głos Maxer prawie się załamał.
-Co takiego? – Teku był zaskoczony tą prośbą.
-Obiecaj mi, że jeśli Shuji ją skrzywdzi wyślesz ją do mnie.
-Ale Maxer…
-Teku, proszę obiecaj mi to!
-Obiecuję – powiedział Teku, ale nie był do końca pewny, czy to zrobi.
                  Maxer pogadał z nim jeszcze chwilę po czym wrócił do hotelu,  gdzie musiał załatwić mnóstwo spraw związanych z jego wyjazdem. Resztę dnia spędził na rozmowach z Radą i swoimi sprzymierzeńcami, którzy podczas jego nieobecności mieli się wszystkim zająć. Nie był pewien czy może ufać wszystkim dlatego po powrocie do apartamentu Shawna postanowił poprosić przyjaciół o pomoc. Shawn z Martinem grali na konsoli i nawet nie usłyszeli, że Maxer wrócił dopóki ten nie odłączył im konsoli od prądu.
-Ej co jest! – wkurzył się Shawn. Gdy zobaczył, że to sprawka Maxera jeszcze bardziej się wkurzył – Wygrywałem z nim po raz pierwszy! Maxer, no musiałeś?!
-Musiałem – odpowiedział tylko. Rimski usiadł na kanapie i w jednej chwili poczuł się taki bezradny. Nagle zaczęło go przytłaczać to kim jest i to kim się stał. Tego właśnie bał się najbardziej, że stanie się taki sam jak ojciec. Nie chciał taki być. Obiecał to sobie ale nie dotrzymał słowa nawet samemu sobie. Złamał tą obietnice żeniąc się z Maite i zostawiając Any samą. Wybrał taką a nie inną drogę i nie mógł się z tym pogodzić. Choć od dziecka wiedział, że kiedyś hotel będzie należał do niego , nie wiedział, że stanie się to tak szybko.  Przytłaczające wspomnienie, kiedy dowiedział się, że to jego ojciec zgwałcił Any nadal przyprawiało go o dreszcze.
Shawn i Martin spojrzeli na przyjaciela a potem na siebie.
-Dobra stary, albo powiesz o co chodzi albo sami to z ciebie wyciągniemy – powiedział Martin wstając, kierując się w stronę lodówki i wyciągając z niej wódkę.
-Chcecie mnie upić a potem wykorzystać? – zaśmiał się Maxer.
-Tylko to pierwsze – odpowiedział z uśmiechem Martin – Ale najpierw powiedz o co chodzi.
Martin wyciągnął jeszcze kieliszki i coś do popicia. Gdy usiadł Maxer zaczął mówić.
-Musicie mi pomóc. Gdy wyjadę,  Rada może zaburzyć spokój hotelu. A wy macie do tego nie dopuścić – Maxer  urwał i gapił się w kieliszki postawione na stole, których było sześć na nie trzy – Spodziewacie się kogoś jeszcze?
-Jak się bawić to na całego. Dziewczyny zaraz przyjdą – odpowiedział mu Shawn – Wracając do tematu. Czy to zgodne z prawem?
-Jutro muszę wyznaczyć dwie osoby, które podczas mojej nieobecności będą zajmowały się hotelem.
-A Rada? – spytał Martin.
-Nie ufam im. Tym bardziej, że jeden z członków Rady spotyka się z moją matką. Nie, Martin. Nie mogę im ufać. Pójdziecie jutro ze mną na spotkanie. Podpiszecie specjalne oświadczenie i do mojego powrotu będziecie musieli ogarnąć ten hotelowy bałagan.
-A co jeśli nie wrócisz? – spytał Shawn.
Maxer nie odpowiedział od razu. Nie miał pojęcia co zrobi jeśli postanowi zostać w Madrycie na zawsze. Ufał chłopakom, ale nie był pewien czy poradzą sobie tak długo ze sprawami hotelu.
-Wtedy dam wam znać – odpowiedział tylko.
W tej samej chwili do apartamentu Shawna weszły dziewczyny. Przyniosły chipsy, paluszki i jakieś przekąski a potem z uśmiechem na twarzach rozsiadły się na kanapie.
-Będzie balanga  hahaha!– zaczęła chichotać Nanu.
-Ty chyba nie potrzebujesz wódki,  żeby się dobrze bawić – odpowiedział jej Martin polewając wódkę do kieliszków. Jeden kieliszek, drugi, trzeci  i jeszcze jeden i kolejny i kolejny i jeszcze jeden, potem następna butelka. Gdy wypili półtora butelki zaczęło im odbijać. Nanu włączyła muzykę z wieży i zaczęła tańczyć razem z Any, potem przyłączył się do nich Martin. Wszyscy bawili się w tym alkoholowym upojeniu zapominając o problemach i o całym świecie.
-Maxer – zaczął Shawn – Zaproś sssswoją żonę – bełkotał po pijanemu. W tym momencie dosiadła się do nich Any, którą pląsy z Nanu już zmęczyły.
-Ale Mmmaxer – rudowłosa też już się plątał język – Już nie ma żony! – krzyknęła  wybuchając histerycznym śmiechem i wszyscy - mimo alkoholowego upojenia spojrzeli na nią zaskoczeni tym co powiedziała.

P.S Jak już pewnie czytaliście na fecebooku zbliżam się by w końcu zakończyć pisane tej historii. Do końca listopada dodam jeszcze tylko 2 rozdziały + kilka słów ode mnie na zakończenie pisania. 

`Rozdział 156` - Telefon do Maxera


-Zrobiłam to…. Podszyłam się za tą sukę i zrobiłam to… Uwolniłam Maxera… Zrobiłam to – powtarzała rudowłosa kąpiąc się.  Była zmęczona dzisiejszym dniem a jutro miała znów udawać dziewczynę Maxera. Any wiedziała, że jeśli jej udawany związek z Rimskim potrwa jeszcze trochę to w końcu nie wytrzyma i rzuci Shujiego by być z Maxerem. Nie chciała o tym myśleć. Czuła się podzielona.
-Baaa…Nawet tak jestem….Jestem podzielona, jak Anahi w telenoweli „Dos Hogares”…. A ja? Dzielę swoją miłość na dwóch przystojnych chłopaków i nie potrafię żyć bez nich obu – ciągnęła dalej Any.
Ostatni raz zanurkowała w wannie pełnej piany. Wyszła z wanny i szybko się wytarła. Przesuszyła włosy ręcznikiem i zostawiła je rozpuszczone. Założyła ulubioną piżamę w kwiatki i zeszła do salonu, w którym siedzieli przyjaciele i jej rodzice. Już na schodach usłyszała jak wszyscy się śmieją i trochę ją to zaskoczyła, gdy zobaczyła ich wesołe miny. Cieszyła się jednak, że rodzice choć trochę się rozerwą i zapomną o problemach.  Weszła do salonu i usiadła obok Shujiego.
-Czy Kento coś zrobił z tym zdjęciem?  - spytała mama dziewczyny
-Nie wiem.  Nie dzwonił do nikogo ani nie przyjechał – odpowiedziała Ayumi
-Any gdzieś ty była pół dnia? – zmienił temat Shuji.
-Ja?? No musiałam coś załatwić – rudowłosa próbowała ukryć swój niepokój.
Ayumi i Nanu spojrzały na siebie. Znały przyjaciółkę na tyle dobrze, by wiedzieć kiedy kłamie.
-Chce ktoś coś do picia? – spytała Chinka podnosząc się z kanapy i kierując się w stronę kuchni
-Pójdę z tobą – zaproponowała Ayumi – Any chodź z nami – dodała jeszcze,
Rudowłosa niechętnie wymsknęła się z objęć Shujiego i poszła do przyjaciółek.
-Wiem, wiem, wiem…. Wiem co chcecie zrobić, ale nie mogę wam powiedzieć – zaczęła mówić Any nim Ayu i Nan zdążyły o cokolwiek spytać.
-Nam nie powiesz? Any nooooo – błagała ją Ayu
-Dowiecie się jeszcze dziś. Ale proszę was, nikomu nic nie mówcie, że to ja. Musiałam to zrobić. Zrozumcie mnie, zrozumcie, że musiałam – powiedziała.
Ayu i Nanu przytuliły ją i już miały wracać gdy Ayumi nagle powiedziała:
-Martin chce się ze mną przespać – wypaliła i usiadła na krzesełku
-Ty chyba żartujesz?  - Nanu była zaskoczona
-Głupia jesteś. Z takich rzeczy się nie żartuje Nan – skarciła ja Any – Zresztą nieważne. Kiedy i gdzie?
-Ale ja nie chce – padło z ust Ayu
Any  i Chinka spojrzały na siebie i nie kryły zdziwienia.
-Jak to nie chcesz? – wydusiła w końcu z siebie Nan – Nie kochasz go?
-Nan błagam cię – rudowłosa znów skarciła Chinkę
-Kocham go i to bardzo – Ayu wydawała się być przygnębiona i zasmucona – Jestem katoliczką i…i…tylko Martin tego nie potrafi tego zrozumieć.
-Co ma do tego katolicyzm? – spytała Nanumi
-Nan, czasem potrafisz być głupia. Nie wiem jak to jest u was w Pekinie, ale tu w Monterrey, ba!nawet w Meksyku sex jest bardzo ważną sprawą, szczególnie dla katolików. Jesteśmy tak wychowani. Sex-tak, ale dopiero po ślubie i to kościelnym. Dopiero po błogosławieństwie Boga – wytłumaczyła Any.
-To jest naprawdę chore – podsumowała Nanu
-Nie bardziej niż wasza chińska religia – odcięła się Any i wszystkie wybuchły śmiechem. Lubiły się wygłupiać i być czasem wredne dla siebie, ale kochały się jak siostry i każdy kto je znał, wiedział jak wiele dla siebie znaczą.
-Pogadam z Maxerem, żeby pogadał z Martinem – zaproponowała Any
-Że niby Maxer taki katolik? –spytała drwiąco Nan
-A żebyś wiedziała. Choć z Megan jest puszczalska, to Maxer zawsze trzymał się pewnych zasad. Gdyby nie Valeria pewnie by tak nie było – odpowiedziała jej Any – Idę a wy wracajcie.
Rudowłosa poszła do swojego pokoju, gdzie napisała Maxerowi sms-a by do niej przyszedł.  Gdy tylko Shuji zobaczył, że Ayu i Nan wracają bez Any a Maxer idzie na górę wiedziało co się święci, ale siedział cicho i nie próbował nic zrobić. Nawet nie wiedział, co by mógł zrobić. Nie chciał wyjść na zaborczego przed rodzicami Any.
Maxer wszedł do pokoju dziewczyny bez pukania. Any siedziała na parapecie okna i czekała na niego.
-Co chcesz? – spytał
-Musisz pogadać z Martinem
-Po co?
-Chce się przespać z Ayu.
-Żartujesz? – Maxer, który dotąd stał w drzwiach podszedł bliżej okna i w świetlne latarni widział profil byłej dziewczyny. Dziewczyny, za którą był i jest w stanie oddać życie.
-Nie Maxer. To jest naprawdę poważne. Ayu się boi, że Martin ją rzuci jak tego nie zrobią. Czy on naprawdę nie wie jakie to jest ważne? Nawet ty wiesz takie rzeczy – to ostatnie zdanie powiedziała z przekąsem
-To było chamskie – odgryzł się Rimski i usiadł na parapecie obok dziewczyny.
-Wszystkie wspomnienia tak bardzo bolą. Maxer chciałabym cię nigdy nie poznać – zmieniła nagle temat  Any.
Tą wypowiedzią zaskoczyła Maxera, który nie wiedział co powiedzieć. Po chwili milczenia w końcu się odezwał.
-A ja wolałbym umrzeć niż żyć bez ciebie.
-Wiec czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? – spytała nadal spokojnie
-Any jak możesz… Po tym co nas łączyło – Rimski nie ukrywał zdziwienia. Raniło go to, że Any tak się zachowuje
-Porozmawiaj z Martinem, tylko tego chcę od ciebie – powiedziała schodząc z parapetu i wychodząc z pokoju.
Tak bardzo ją kocham. Nie potrafię bez niej żyć, ale nie mogę zabraniać jej bycia szczęśliwą. Jeśli ten Japoniec da jej szczęście, niech tak będzie.  Zostawię ją samą, by w końcu była szczęśliwa beze mnie” – pomyślał Maxer. Wyszedł z pokoju dziewczyny, zszedł na dół do salonu gdzie zastał Martina, Shawna i Shujiego. Obecność tego ostatniego drażniła go, ale przecież nie mógł go tak po prostu wyprosić. Shuji jednak nie był głupi i gdy tylko zobaczył Rimskiego, wyszedł.
-Stało się coś? – spytał Martin
-To prawda, że chcesz się przespać z Ayu?
-Widać wieści szybko się rozchodzą. Tak, to prawda. A co?
-Martin,  nie powinieneś jej do tego zmuszać – donośnie powiedział Rimski po czym dodał – Sahwn nic nie powiesz?
-A co ja mam do gadania? Wasza religia chyba trochę się różni od naszej – powiedział Chińczyk.
-Nieważne. Ale Martin wiesz, jak dziewczyny są wrażliwe na ten temat. Ayumi myśli, że jak tego nie zrobicie to ją rzucisz.
-Maxer w ogóle skąd ci takie głupoty do głowy przychodzą? – oburzył się Martin.
-Any chciała, żebym z tobą pogadał. Martwi się o Ayu.
-Nie rzucę jej tylko dlatego, że nie chcę ze mną uprawiać sexu. Szanuję jej decyzję.
-Oby. Idź lepiej i jej to powiedz – powiedział Rimski i w tym samym czasie zadzwonił jego telefon, który natychmiast odebrał.
-Halo?
-Pan Rimski? – pytał damski głos
-Tak. Kto mówi?
-Manuela  Contesto. Dyrektorka hotelu  w Hiszpanii. Proszę ze mną porozmawiać, to bardzo pilne – błagalnym głosem mówiła kobieta.
-Skąd pani mój numer? I po co pani dzwoni? Proszę zadzwonić do hotelu w Monterrey i zostawić wiadomość – Maxer był zły, że ktoś obcy ma jego prywatny numer.
-Błagam, niech pan się nie rozłączą. To bardzo ważne.
-Niech pani mówi.
-Wszystko się sypie. Hotel został oskarżony o defraudację. Dodatkowo oskarżyli nas o kradzież. Panie Rimski co robić? – głos kobiety się załamał.
Maxer nic nie odpowiedział. Oddział hotelu w Madrycie, był pierwszym oddziałem w Europie i jednym z pięciu przynoszących ogromne zyski.
-Panie Rimski, pan musi tu przyjechać. Ja już nie wiem co robić. Wiem, że dla pana to wszystko wydaje się dziwne, ale jeśli pan nic nie zrobi hotel  upadnie .
Po kolejnej chwili milczenia Maxer w końcu powiedział:
-Dobrze. Przyjadę jak najszybciej – i rozłączył się. Shawn i Martin spoglądali na niego oczekując wyjaśnień.
-Gdzie jedziesz? – spytała nagle Any wchodząc do salonu.
-Do Europy – odpowiedział Maxer.

`Rozdział 155` - Pomysł Any


-Co to w ogóle ma być!? – Nanu gwałtownie podniosła się z krzesła – Ja pierdole… Any ty suko – powiedziała Chinka i wybiegła najpierw z kuchni a potem z domu Any. Shawn chciał biec za nią, ale Martin go zatrzymał.  Any wzięła gazetę ponownie do ręki i nie mogła uwierzyć, że to prawda, że tak porządna gazeta napisała taką bzdurę.
-Przecież to jest oszczerstwo, kłamstwo, bzdura, łgarstwo! Kento zrób coś z tym – powiedziała Any próbując nie płakać – Shawn powiedz coś.
-Co wyście sobie myśleli do cholery? – zamiast Chińczyka odezwał się Shibata – Bycie gwiazdą nie jest łatwe, to show biznes a co za  tym idzie, koszmar i życie w stresie. Przez takie informacje rozpada się wiele zespołów i znanych małżeństw ale ja wam na to nie pozwolę. Rozumiecie? Nie pozwolę wam się rozpaść.
-Czemu tak o nas dbasz? – spytała Ayu
-Bo jesteście tak bardzo podobni do RBD, tak bardzo się kochacie, zupełnie jak oni – wyjaśnił jej Kento.
-Nie spałam z Shawnem! – donośnie powiedziała  nagle Any
-A ja z nie spałem z Any – odpowiedział Shawn – Pójdę po Nanu – dodał i po chwili wyszedł szukać swojej ukochanej.
-Przecież to normalne, że to Maite – wtrącił się Martin
-Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Co za ździra! – Any nie mogła opanować emocji
-Zrobimy tak. Shuji jedź z nimi do wytwórni a ja pojadę do tej gazety. Może coś od nich wyciągnę – zaproponował Kento
-A jeśli nie? – spytał Shuji
-Mają dwa wyjścia. Albo przestaną o was pisać głupoty, albo wytoczę im proces. Spróbuję też załatwić, że będą płacić kolosalne kwoty jeśli jeszcze raz coś o was napiszą bez mojej zgody.
Kento wyszedł a przyjaciele pojechali do wytwórni. Shawn zadzwonił do Martina uprzedzając go, że przyjedzie później.

Nanumi siedziała nad zatoką pozwalając by lekki wiatr osuszał jej mokrą od łez twarz. Nie mogła uwierzyć, że Shawn ją zdradził i to jeszcze z Any. Nie mogła w to uwierzyć.  Shawn dostrzegł płaczącą dziewczynę gdy tylko wszedł na plażę. Nanu była tak pochłonięta swoimi myślami, że nie usłyszała kroków chłopaka.
-Nan – wyszeptał jej do ucha. Dziewczyna poderwała się i spojrzała wściekle na chłopaka.
-Odwal się ode mnie – rzuciła i chciała odejść , ale Shawn złapał ją za nadgarstek.
-Pamiętasz jak obiecałem ci, że zawsze będę z tobą? – spytał – Pamiętasz jak obiecałem ci, że nigdy, ale to nigdy cię nie zdradzę?
-Ale to do cholery zrobiłeś i to jeszcze z Any! – do Nanumi nie docierały słowa chłopaka. Shawn wiedział, że tak nic nie zdziała. Wiedział, że jeśli Nanu go atakuje on musi zrobić to samo.
-Ale ty jesteś głupia! Boże Nanu… Jak ci przejdzie to jesteśmy w wytwórni – powiedział chłopak. Puścił dziewczynę i powoli odchodził. Nanumi jakby nagle oprzytomniała i pobiegła za chłopakiem.
-Shawn stój! – rozkazała mu jednak on się nie zatrzymał. Nanumi popchnęła go i upadł na piasek.
-Zgłupiałaś do reszty! – wściekł się Shawn i nim zdążył się podnieść Nanumi usiadła na nim i spojrzała mu prosto w oczy.
-I co teraz zrobisz? – spytała. Shawn nie czekał długo. Złapał dziewczynę w pasie i obrócił się. Teraz to Nanu leżała na pisaku, a Shawn na niej.
-Weź mnie puść – wyrywała się – Shawn do cholery no!
Uścisk chłopaka był mocny, ale Chinka w końcu się uspokoiła.
-Przepraszam – wymamrotała
-Co powiedziałaś? – droczył się z nią z chłopak
-Przepraszam – powiedziała już normalnie
-Za co?
-Że myślałam, że mnie zdradziłeś z Any.
Shawn pocałował ją w usta a potem pomógł wstać z ziemi.
-Jak ja teraz będę wyglądać – powiedziała z przekąsem Nanu otrzepując włosy z piasku – A swoją drogą co Kento ma zamiar zrobić?
-Pojechał do siedziby tego magazynu, ale obawiam się, że całe Monterrey już o tym wie. Any i ja pójdziemy na stos zrobiony przez fanów.
-Shawn weź no, na pewno fani to zrozumieją.
-Nie w tych czasach. Pamiętasz co było z Anahi? Jak na którymś z koncertów ponoć nie przyjęła tych maskotek od fanów? – spytał Shawn
-I fani potem twierdzili, że ich olewa. Biedaczka się potem musiała nieźle tłumaczyć.
-Sama widzisz – ucałował ją w czoło. Doszli już do domu Any. Wsiedli do auta Maxera i pojechali do wytwórni. Gdy zakochani tam dotarli pod wytwórnią działy się okropne rzeczy. Fani wyzywali Any i Shawna, od najgorszych. Ochroniarze próbowali uspokoić rozwścieczony tłum ale na próżno. Shawn zaparkował auto z tyłu wytwórni, by spokojnie wejść do środka. W holu jednak jeszcze widział wściekłych fanów.  W sali prób czekała już reszta przyjaciół, która ucieszyła się na widok Nanu i Shawna razem. Próba nie trwała długo bo tylko 3 godziny. Shuji i Hiro nie dawali im takiego wycisku jak Kento. Koło 15, gdy skończyli próbę wrócili do domu rudowłosej. Wszyscy weszli do środka, tylko Any została na zewnątrz by porozmawiać z rodzicami.
-Jak próba?- spytała mama
-W porządku mamo.
-Widzieliśmy gazetę. Córcia, powiedz, że to nie prawda – błagalnym tonem powiedziała pani Fores
-To nie jest prawda mamo. To kłamstwa, oszczerstwa. Ktoś chce zniszczyć zespół, ale my na to nie pozwolimy. Zresztą wiesz, że nie zrobiłabym tego najlepszej przyjaciółce. Ale chciałam z wami o czymś porozmawiać.
-Potrzebujesz czegoś? – spytał tata
-Pieniędzy - wyszeptała
-Any co się stało? – spytała mama podchodząc do córki
-Muszę mu pomóc. Zrozumcie. Kocham go. Chcę żeby się uwolnił od tego niechcianego małżeństwa, chce żeby był wolny.
-Ale kto?
-Maxer… Chcę go uwolnić - wyszeptała
-Od kogo? – rodzice Any nie bardzo wiedzieli o co chodzi
-Bo Maxer się ożenił z taką jedną, ale tylko dlatego, żeby odzyskać hotel, ale on jej nie chce ale nie może wziąć rozwodu bo ona nie chce. Ale Maxer też może zapłacić – Any mówiła szybko i trochę bez składnie
-Wiec niech sam zapłaci. Stać go na to – odpowiedział jej tata
-Ale to są pieniądze hotelu. Zresztą dzięki niemu Chris i Alex mają nowy grób.
-I chcesz żebyśmy mi dali ci pieniądze, żebyś ty go spłaciła? Już nie pamiętasz ile przez niego wycierpiałaś?
-Ale może właśnie to jest mi pisane. Może mam przez niego cierpieć, skoro nie mogę z nim być – tłumaczyła rodzicom Any
-Ile potrzebujesz?
-40 000 peso(ok. 10 000zł)
-Nie mamy tyle Any. Wiesz jak nam teraz jest ciężko. Bez pracy – powiedziała mama
-Nie Any, nie ma mowy. On cię skrzywdził – tata jak zwykle był stanowczy
-Tato, ale ja go kocham! Mamo…Tato…proszę was
-Any nie ma mowy. Nie mamy tyle na koncie. Koniec tematu.
-Ale tato….
-Any nie! Koniec tematu. Nie będziesz ratować Maxera z bagna w które sam wdepnął – powiedział pan Fores.
Oburzona Any odeszła bez słowa. Musiała  dać wolność Maxerowi. Musiała. Wiedziała, że jeśli tego nie zrobi, to on nigdy nie uwolni się od Maite. Była jeszcze wcześnie więc nie miała czasu do stracenia. Wysłała do Shujiego wiadomość, że musi coś załatwić. Szybko zadzwoniła do Kento i umówili się w „La Princessa”. Any wzięła auto Maxera i jadąc jak pirat drogowy po dziesięciu minutach była na miejscu. Zaskoczony Shibata już na nią czekał. Any założyła duży kapelusz Ayumi by jej nikt nie rozpoznał i weszła do środka.
-Co jest tak super pilnego? Mam mnóstwo spraw – powiedział Kento
-Potrzebuję twojej pomocy.
-Cały czas wam pomagam Any. Co tym razem?
-Potrzebuję pieniędzy.
-Ile?
-40 000 peso.
-Co ty chcesz zrobić z taką kwotą? – Kento nie krył zdziwienia
-Dać wolność Maxerowi – odpowiedziała
-Chcesz go spłacić? – Shibata wiedział o co chodzi rudowłosej
-Tak. Chcę to zrobić.
Kento wyciągnął z kieszeni marynarki coś co przypominało notes. Napisał coś na jednej z karteczek, poczym wydarł ją i podał Any. Dziewczyna spojrzała na karteczkę nie wiedząc o co chodzi.
-Co to? – spytała
-Czek na 40 000 peso. Chciałaś żebym ci pomógł więc ci pomagam.
-Co chcesz w zamian? – spytała podejrzliwie
To pytanie zaskoczyło Shibate.
-Jestem twoim producentem, nie jakimś zboczeńcem. Any na Boga. Nie chcę nic w zamian.
-Ale obiecaj mi coś Kento.
-Jasne. Nie powiem nic nikomu. Masz moje słowo – powiedział z uśmiechem
-Dziękuje. Naprawdę dziękuje. Oddam ci wszystko, co do gorsza. Muszę iść. Chcę to zrobić jeszcze dziś.
-Podwieźć cię? – zaproponował producent
-Nie. Mam auto Maxera. Kento, jeszcze raz dziękuje – pomachała mu na pożeganie.
Z  lekkim niepokojem ale i uśmiechem na twarzy wsiadła do auta Maxera i pojechała  najpierw do banku wypłacić pieniądze. Bała się przemieszczać z tak dużą kwotą, ale miłość do Maxera dodawała jej siły. Potem udała się pod Urząd Stanu Cywilnego. W tej chwili nie myślała o konsekwencjach swego czynu, liczyło się tylko to, że Maxer będzie wolny. Założyła ciemne okulary, kapelusz Ayumi i zdenerwowana weszła do pomieszczenia. Skierowała się do kobiety siedzącej za biurkiem.
-Dzień dobry – przywitała ją sztywna kobieta ubrana w jeszcze bardziej sztywniejsze ciuchy
-Dzień dobry. Chciałam… To znaczy wziąć rozwód –starała się by jej głos był opanowany
-Nazwisko?
-Maite de La Sol – powiedziała Any
-Aaaaa….to pani. Czyli jest tak jak mówią, że życie z panem Rimskim nie jest łatwe.
-Nie jest łatwe – powtórzyła rudowłosa.
Kobieta podała Any jakieś papiery, które rudowłosa podpisała nazwiskiem de la Sol. Cały czas się denerwowała, ale wiedziała, że musi to zrobić. Gdy kobieta spytała o gotówkę, rudowłosa wyciągnęła kopertę z pieniędzmi i podała jej. Any podpisała ostatni papierek, na którym wyraźnie było napisane ”Związek zawarty między panią de La Sol a panem Rimskim na mocy prawa zostaje unieważniony i rozwiązany”. Rudowłosa schowała kartkę do torebki i z lekkim niepokojem opuściła Urząd, dając tym samym  wolność Maxerowi.

P.S Chyba najdłuższy rozdział jak kiedykolwiek napisałam, aż jestem dumna z siebie. Jednak musiał być taki długi, no:) Dziękuje wam, że czytacie, komentujecie i jesteście ze mną ;*