` Rozdział 117` - Kłamstwa Megan


-To, co z tym zrobimy? – spytała Any, nadal trzymając kartkę od Nanu i nie mogąc uwierzyć, że Megan naprawdę to zrobiła
-Muszę iść zobaczyć się z Mirellim – powiedziała Nanu – Powinien już wrócić – wstała i odeszła od stolika
-Nanu! – krzyknęła z nią Any
-Co?
-Tkwimy w tym razem, wiec idziemy z tobą – powiedziała rudowłosa. Nanumi tylko się uśmiechnęła i razem z Teku, Shawnem, Martinem, Ayumi i Any wsiedli do windy i po chwili stali już pod drzwiami do pokoju Mirelliego. Nanumi zapukała i usłyszała ciche „proszę”. Weszli do środka i ujrzeli pokój niczym nieróżniący się od innych, prócz koloru ścian. W kuchni stał pan Mirelli i coś gotował.
-Już jesteście? Myślałem, że jeszcze miałyście iść do Susan? – spytał
-Mmm, panie Mirelli to my – powiedziała Any. Mężczyzna obrócił i zobaczył przyjaciół stojących w pokoju.
-Aaaach! To wy! – powiedział widocznie zaskoczony – Siadajcie. Co was sprowadza?
-Nie mamy zbyt wiele czasu, więc spytam wprost: Czy hotel miał długi? – powiedziała Nanumi
Mirelli zawahał się nad odpowiedzią.
-Jeśli pan coś wie, niech pan coś powie – błagalnym głosem powiedziała Any
Mężczyzna usiadł na kanapie, przyjaciele otoczyli go.
-To był jej pomysł. Ona to wszystko wymyśliła. A przez pana Shawna wszystko wyglądało bardziej wiarygodnie. Jego wizyta…. – urwał
-Ale może pan powiedzieć nam wszystko od początku? – spytała Nanu
-Nie wiem, dlaczego to zrobiła, nigdy mi o tym nie mówiła, nigdy sam jej o to nie pytałem. Chciała was skłócić, doprowadzić do tego cholernego ślubu. Poprosiła mnie o pomoc, więc nie mogłem jej odmówić. Za dawnych czasów ja, Allan i Megan bardzo się przyjaźniliśmy. Gdy Allan odziedziczył hotel wszystko się zmieniło. Już nie…. – urwał, bo Nanu mu przerwała
-Hotel nie miał długów – powiedziała Nanu takim głosem jakby odkryła coś ważnego
-Nie miał – Mirelli pokręcił głową – To też moja wina. Dałem się w to wciągnąć, tylko, dlatego że kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Hotel zawsze był powyżej oczekiwań i nic nie wskazuje na to żeby to się zmieniło. A teraz, gdy i wy staliście się sławni…. – znów urwał
Przyjaciele spojrzeli na siebie. Nanu podała mężczyźnie kartkę którą znalazła w jednym z biur.
-Wie pan co to jest? – spytała
Mirelli uważnie czytał zawartość kartki.
-Tak…. To jest dowód na to, że hotel nigdy nie miał długów. Sami widzicie jakie przynosił dochody. Dzięki wam będą one o wiele większe – powiedział spoglądając po kolei na przyjaciół.
-Dziękujemy panu, naprawdę – powiedziała Nanumi i razem z resztą wyszła z pokoju. Jeszcze przez chwilę stali na korytarzu i rozmawiali.
-Nie wiem, czy dobrze to wszystko zrozumiałam – zaczęła Any – Czy to znaczy, że hotel nie ma żadnych długów? Więc po co to wszystko?!
-Any…. Prawda jest taka, że hotel nigdy nie był zadłużony. Wszyscy daliśmy się nabrać na pułapkę Megan, którą sobie, to trzeba przyznać, nieźle obmyśliła. Daliśmy się wszyscy w to wciągnąć – tłumaczył jej Nanumi
-Ale Megan była zawsze taka miła i dobra dla nas – wyszeptała Ayumi
-Wiedźma i żmija – wycedził Martin i razem weszli do windy, która dowiozła ich do apartamentu Nanu. Wszyscy byli bardzo zdenerwowani. Znali już prawdę, chcieli jednak usłyszeć to od samej Megan. Nanu przez ten krótki czas obmyśliła plan działania. Stali teraz przed pokojem dziewczyny i przysłuchiwali się rozmowie Megan z rodzicami Maite.
-Maite nie znosi zieleni. Myślę, że beż będzie ładniejszy – mówiła pani de la Riva
-Beż jest ohydny – odezwał się Maxer
Nanumi nacisnęła klamkę i przyjaciele weszli do środka. Maite i Maxer spoglądali na nich jak na wybawienie a Megan i państwo de la Sol posłali im chłodne spojrzenia. Brunetka i młody Rimski dołączyli do przyjaciół, którzy poszli do kuchni.
-Gdzie wyście byli!? Ja tu zwariuję.– skarcił ich Maxer – Nawijają jak opętani o tym ślubie
-Nie będzie ślubu. Nie będzie nic – powiedziała Nanu i opowiedziała Maxerowi i Maite co odkryła, pokazując im również przychody hotelu.
-Nanu, skąd to masz? Skąd ty o tym wiesz?
-Maxer czy to ma znaczenie?
-No niby nie, ale…
-Głupi jesteś – skarciła go Maite – Dziewczyna nam obojgu uratowała życie. Nanumi, mam u ciebie dług wdzięczności.
-O tym pogadamy później. Teraz trzeba tylko poznać prawdę – powiedziała Chinka
Wyszli z kuchni i stanęli w pokoju obok siebie, naprzeciw Megan i państwa de la Sol.
-Czego?! – spytała pani de la Sol
-Chciałam spytać się Megan, czy możemy jej jakoś pomóc w zmniejszeniu długów hotelu – zaczęła Nanumi. Megan Rimski spojrzała na nią zaskoczona ale też nadal na nią zła. Przyjaciele wiedzieli, że to jest tylko część planu Nanu.
-Och nie musicie się do tego mieszać – powiedziała zmieszana – W sumie, to ja już musze iść – dodała i pośpiesznie udała się do drzwi, za nią państwo de la Sol.
-Nigdzie nie pójdziesz! – krzyknął Maxer i matka się zatrzymała
-Synku mam spotkanie – powiedziała speszona
-Mam w dupie twoje spotkanie!  - znów krzyknął
-Synku nie tym tonem – skarciła go
-Mamo przestań ku*wa w końcu udawać świętą! – darł się chłopak. Nie mógł dać matce za wygraną, nie po tym co zrobiła, nie tylko jemu ale i Any, w szczególności Any.
-Maxer!... Wychodzę – i nacisnęła klamkę od drzwi. Martin i Shawn pospiesznie zatorowali jej drogę przed wyjściem.
-Co wy robicie?! Wypuście mnie – mówiła
-Nigdzie nie pójdziesz! Dopóki nie powiesz nam prawdy, nigdzie nie pójdziesz! – Maxer krzyczał, ale Any usłyszała, że głos mu się załamał. Wiedziała, że chłopak strasznie to wszystko w sobie przeżywa. Był tak zły, że przez pewien czas nie dopuszczał Megan do głosu. Musiał się na nią porządnie wykrzyczeć.
-Myślisz, że ci to ujdzie na sucho?! Myślałaś, że nikt się nie dowie jakie „brudy prałaś” w hotelu! Myślałaś, że tak po prostu ożenię się z Maite, a ty będziesz dumną panią prezes? O nie mamo, zapomnij, wiem o wszystkim.
Megan w końcu pękła.
-Długo ci to zajęło, ale w końcu się dowiedziałeś. Tak to prawda, to wszystko prawda. Hotel nie ma i nigdy nie miał żadnych długów. Zrobiłam to ze względu na ciebie, wymyśliłam to wszystko żebyś miał lepsze życie – tłumaczyła się
-Lepsze życie? Co ty wygadujesz!
-Wszystko przez ta rudą dziewuchę – Megan spojrzała na Any taki wzrokiem jakby miała ją za chwilę zabić.
-Any!? Ale co ona… - chciał spytać, ale matka wcięła mu się w zdanie
-Nienawidzę jej od dnia w którym  oskarżyła Allana o gwałt – Any pobladła i coraz bardziej ogarniała ją złość  - Przez nią mój mąż poszedł niewinnie do więzienia! Nie mogłam tak tego zostawić.  Musiałam się zemścić.
-Przecież sama zeznawałaś przeciwko ojcu! – Maxer nie dawał za wygraną.
-Zrobiłam to wszystko… ten ślub i te długi, miały cię od niej uwolnić. Synku ona nie jest dla ciebie.
-Dlaczego tak uważasz?  -spytał próbując by jego głos brzmiał spokojnie
-Bo ona jest z marginesu społecznego. Jej rodzice pracują tu tylko ze względu na ciebie – Any wpatrywała się w Megan z niedowierzaniem. Chciała wierzyć, że się przesłyszała, lecz wiedziała, że tak nie jest. Wszyscy przysłuchiwali się dalszej kłótni syna z matką.
-Margines społeczny? Mamo!
-Tak synku. No przecież tylko popatrz na nią. Jedyne co w niej jest ładne, to… chyba nic – Any zacisnęła pięści – A jej rodzice? Matka taka licha kobitka, ponoć mąż ją bije i nie ma gdzie spać – Rudowłosa nie wytrzymała. Podeszła do Megan i wymierzyła jej siarczysty policzek, tak że kobieta się zachwiała.
-Brzydzę się tobą, Megan – rzuciła w jej kierunku i wyszła z pokoju.
-Sam widzisz synku z kim się zadajesz.
-MAMO!  - darł się Maxer – WYNOŚ SIĘ STĄD! SŁYSZYSZ! WYNOŚ SIĘ! NIE CHCE CIĘ ZNAĆ! NIGDY NIE POKAZUJ MI SIĘ NA OCZY! JESTEŚ DLA MNIE NIKIM! NIE MAM JUŻ MATKI! ROZUMIESZ?! NIKIM! - Krzyczał, tak głośno, że cały hotel go słyszał. Po chwili się uspokoił i dodał - Od jutra hotel będzie prowadzony przeze mnie a ty, nie będziesz miała z nim już nic wspólnego.
Wyszedł w pokoju i na końcu korytarza odnalazł swojego rudzielca siedzącego na podłodze. Po chwili oboje zobaczyli jak Megan i rodzice Maite wchodzą do windy. Wrócili do pokoju, do reszty przyjaciół i w milczeniu usiedli w pokoju, by odetchnąć po tym co ich spotkało.

Anylkaa

`Rozdział 116` - Państwo de la Sol


Any spoglądała swoimi zielonymi oczami na piękną i gładka twarz Maite, która stała przed nią. Rudowłosa nic jednak nie powiedziała. Maxer wpatrywał się w brunetkę próbując wymyślić gdzie jest haczyk, jednak nic sensownego nie przychodziło mu do głowy.
-Zaraz, zaraz – zaczął Shawn – Możesz nam to bardziej wyjaśnić?
-Dobra… Słuchajcie. Maxer, fakt podoba mi się i cały czas miałam nadzieję na ślub z nim, ale gdy w wytwórni zobaczyłam jak Any na niego spogląda pomyślałam że chyba cię kocha. Chcąc to sprawdzić udałam się do Kento. Ten powiedział mi co zaszło pomiędzy wami. Wtedy też postanowiłam, że nie dopuszczę do swojego ślubu z nim. Nie mogłam tak po prostu sprzątnąć  Maxera spod nosa Any. To nie w moim stylu. Gdy obejrzałam wasz występ na przeglądzie talentów, wiedziałam że dobrze zrobiłam rezygnując z Maxera. Wróciłam do hotelu by porozmawiać z rodzicami i Megan o mojej decyzji. Nie chcieli mnie słuchać. Dość dobitnie wyjaśnili mi po raz któryś z kolei o co z tym wszystkim chodzi. Zresztą sami zaraz tu przyjdą.  Maxer zakrztusił się sokiem gdy usłyszał to ostatnie zdanie.
-Jak to przyjdą?!! – spytał nie ukrywając zdziwienia
-No normalnie. Chcą, żebyś mnie przekonał do ślubu. To chore.
-Przecież długi hotelu zostały spłacone, więc po co to wszystko – odezwał się Teku
-Jakie długi? – spytała Maite
Przez chwilę wszyscy milczeli. Przyjaciele nie wiedzieli czy powiedzieć brunetce prawdę.
-Przyjaciel ojca Maxera spłacił długi hotelu. Nie wiedziałaś? – odezwała się Any
-Kto wam naopowiadał takich głupot? – Maite nie kryła zaskoczenia – Długi hotelu jak były tak są i nadal rosną.
-CO!!! – krzyknęli wszyscy razem
-To co słyszycie. Nikt nie spłacał żadnych długów.
-Nie, nie to niemożliwe – mówił do siebie Maxer
-Ale przecież ten facet… On przyszedł… Mówił… Mówił, że wszystko spłacone – jąkała się Any – Proszę, niech ktoś powie, że to jednak prawda. W Nanumi coś drgnęło. Skoro długi hotelu nie zostały spłacone, to rodzice nie odzyskali pracy, a ona nie będzie już tu mogła mieszkać. Starała się o tym nie myśleć ale na marne. Była coraz bardziej zła i wkurzona na Megan, którą zawsze traktowała jak starszą siostrę.
Wszyscy wiedzieli, że jeśli długi hotelu faktycznie nie zostały spłacone, to  teraz tym bardziej ślub będzie konieczny. Rudowłosa nie chciała w to wierzyć, tak samo jak Maxer i pozostali. Pozostało im już tylko czekać na Mega Rimski i rodziców Maite, którzy mieli przyjść lada chwila.
Pukanie do drzwi przerwało im ta chwilę zamyślenia. Maite podeszła i otworzyła drzwi. Do pokoju weszła Megan ubrana w wysokie czarne szpilki, czarną spódniczkę, czarny żakiet i białą bluzkę.
„Bizneswomen nie matka!” – pomyślał Maxer. Za nią do środka weszła dwójka starszych ludzi. On ubrany w szary garnitur i buty tak lśniące, że można w nich się było przejrzeć. Ona ubrana w czerwoną spódnicę do kolan i równie czerwony żakiet wyglądała na młodszą niż w rzeczywistości. Byli to państwo de la Sol, założyciele i właściciele największej na świecie firmy finansowej i biznesowej.
-Dzieci poznajcie państwa de la Sol – powiedziała z wymuszonym uśmiechem Megan
-My już nie dzieci – powiedziała do siebie Nanu
-Dzień dobry – powiedzieli przyjaciele razem
-Jak wiecie Maxer pojutrze…. – zaczęła Megan
-Tak bierze ślub, którego nie chce. Nie musisz nam tego powtarzać – rzuciła Nanu
-Nanu, proszę…. – szepnęła jej Ayumi
-Nie Ayumi. Dość się napatrzałam na ten cyrk – odpowiedziała jej również szeptem
-Nanu, nie zapominaj gdzie pracują twoi rodzice – Megan próbowała trzymać nerwy na wodzy
-O patrzcie ją! Pracują, tak? Jesteś śmieszna Megan – nie dawała za wygraną Chinka
-Co to za maniery panienko – odezwała się pani de la Sol
-Proszę, niech pani się nie wtrąca – powiedziała stanowczym głosem Megan, po czym dodała – To, że trzymasz się z moim synem, nie znaczy że możesz sobie pozwalać na takie rzeczy! – teraz już nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na Nanumi, która nic sobie z tego nie robiła.
-Wiesz co Megan, jesteś żałosna – rzuciła i skierowała się w stronę drzwi. Zatrzymała się jeszcze na chwilę i dodała nie odwracając się w ich stronę – Współczuje Maxerowi, że ma taka matkę. Matkę, która go zmusza do ślubu, matkę która zmusza go do naprawiania błędów, które sama popełniła – i wyszła. Megan Rimski była w szoku. Przyjaciele szeptali miedzy sobą, a państwo de la Sol nie byli zachwyceni tym co przed chwilą zobaczyli.
-Sami widzicie, co przez was Maxer i reszta muszą przechodzić – powiedziała Maite do swoich rodziców i Megan
-Ta dziewucha jest okropna – wycedziła matka Maite
-Mamo! – krzyknęła dziewczyna
-Tak się zachowywać, kto to widział – mówiła dalej pani de la Sol.
Teku, Shawn, Ayumi i Any nie mogli tego słuchać. Spojrzeli złowrogim wzrokiem na Megan i bez słowa wyszli
-Mamo – zaczął Maxer bardzo spokojnym głosem – Nie było u ciebie ostatni nikogo,  kto by mówił cos o długach hotelu?
-Nie synku. Cały czas próbuję uzyskać jakieś nowe środki jednak na marne. Nie mam naprawdę innego wyjścia, choć tego nie chcesz, musisz wziąć ten ślub.
-Ale ja tego nie chcę! Mamo, tato, nie być żoną tego czubka! – wypalił nagle z krzykiem Maite.
Maxer udawał zaskoczonego. Wiedział, że Maite tylko poduszcza swoich rodziców.
-Córcia, bycie żoną takiego kogoś jak Maxer Rimski to tak jak bycie żoną króla.
-Daruj sobie mamo.
Rozmowa w apartamencie Nanu trwała nadal. Ani Maxer, ani Maite nie chcieli ślubu, rodzice jednak byli nieugięci i nie zważając na ich błagania omawiali szczegóły ślubne.
Reszta przyjaciół siedziała w hotelowym bufecie nie mówiąc ani słowa. Any była rozdygotana i nerwowa, że nie mogła spokojnie utrzymać szklanki z sokiem. Jeszcze kilka godzin temu tak bardzo cieszyła się szczęściem zespołu, a teraz musi patrzeć jak jej ukochany ma układać sobie życie z inną. Gdy Maxer odzyskał pamięć poczuła jakby narodziła się na nowo. Jednak wiedziała, że cos jest nie tak. Czuła, że to co teraz czuje do chłopaka, to już nie jest ta prawdziwa, niepokonana miłość. Kochała go, ale z każdym dniem czuła jakby ta miłość się w niej wypalała, kończyła. Za to rodziło się w niej jakieś inne, nowe uczucie, do przystojnego Japończyka z wytwórni muzycznej „Traffic”.
-Cos mi tu nie pasuje – powiedziała w  końcu Nanu, która wydawać by się mogło, że zapomniała o tym co zrobił Shawn.
-To znaczy? – spytał Teku
-No bo patrzcie. Ja rozumiem, że stary Rimski to kawał gnoja, ale sieć hoteli należała do jego rodziny. Obiecał rodzicom, że nie dopuści do bankructwa.
-No i co w związku z tym?
-Zaraz zobaczycie – powiedziała i udała się do recepcji, a potem znikła. Nie było jej dobre pół godziny. Gdy wróciła w ręce trzymała jakieś kartki, a na jej twarzy malował się wyraz triumfu i zadowolenia.
-To kłamstwa. Wszystko kłamstwa – powiedziała z  powrotem  siadając przy stoliku. Do dyskusji włączyła się też Any.
-Jakie kłamstwa? I Gdzie byłaś? – spytała Ayumi .
-Słuchajcie. Odkąd Maite powiedziała, że nigdy nie spłacili tych długów zaczęłam mieć co do tego wątpliwości.
-Ale dlaczego?
-Bo gdyby hotel miał zbankrutować, ludzie by o tym wiedzieli i powoli się stad wynosili, a pracownicy byli by zwalniani – tłumaczyła
-Faktycznie. Przecież takie rzeczy trzeba ogłaszać wcześniej – powiedział Shawn.
-No właśnie. To mnie trochę zaniepokoiło. Jak wiecie moje umiejętności i umysł detektywa potrafią rozwiązać niejedną zagadkę. Ale nieważne. Poszłam teraz do recepcji spytać się czy widzieli tego kolesia co przyszedł wtedy do twojego domu Any.
-Ten Mirelli, tak? – spytała rudowłosa
-Mhm. Nie uwierzycie. Był tu w hotelu i nawet się zameldował i nadal tu jest. Znaczy się teraz go nie ma, ale jeszcze jest tu zameldowany.
-Czy to znaczy… - zaczęła Ayumi
-Daj mi skończyć – mówiła Nanu bardzo podekscytowana tym co odkryła – Potem poszłam do jednego z biur by wyszperać cos więcej. Na szczęście nikogo nie było wiec weszłam do środka i znalazłam to – podała przyjaciołom kartki, które trzymała w ręce. Czytali bardzo uważnie każde zdanie, a im dłużej czytali tym bardziej nie mogli uwierzyć.
-Nie wierzę – wymamrotała Any
-Ani ja – powiedział Shawn
-Mamy wiec niezbite dowody. Żeby być jeszcze pewnym musze zobaczyć się z tym całym Mirellim.
Przyjaciele podziwiali  Nanumi i gratulowali jej odwagi. Papiery, które dziewczyna znalazła były  teraz ich dowodem.  Jednak i tak coś nie dawało Nanu spokoju. Odkąd dowiedziała się prawdy, zaczęła się zastanawiać dlaczego  Megan to robi. Dlaczego tak bardzo krzywdzi nie tylko swojego syna, ale także samą siebie, a pytanie dlaczego tak bardzo nienawidzi Any nurtowało ją coraz bardziej.
 

P.S dziękuje za wszystkie komentarze! i nie zapomnij polubic bloga na Facebooku => TUTAJ

Anylkaa

`Rozdział 115` - Wygrana


-„Pewnego dnia bez zastanowienia powoli zatęsknisz za mną, Pewnego dnia rankiem, poczujesz, że czegoś ci brakuje, I w swoim wnętrzu poczujesz miłość, Nikt nie wie, co ma aż w końcu…To straci” – śpiewała swoim cudownym głosem Any. Gdy skończyła publiczność wstała i zaczęła bić brawa, przez co na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech, ale i też łzy szczęścia. Nie spodziewała się, że wywoła taka reakcję wśród publiczności. Zadowolona z siebie zeszła ze sceny i wpadła wprost na Shujiego. Maxer, Teku i Shawn wyszli z drugiej strony i udali się do garderoby. Teraz na scenę wszedł ostatni zespół. Any stała naprzeciw Shujiego i jakoś nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. Chłopak spoglądał na nią trochę zły. Any popijając wodę z butelki przeklinała siebie w duchu, że nic Japończykowi wcześniej nie powiedziała o Maxerze.
-Shuji… - zaczęła
-Any…. – przerwał jej – Polubiłem cię, naprawdę. Gdy byliśmy na Gran Plaza, miałem wrażenie, że znamy się całe życie
-Nie robiłam ci przecież nadziei na bycie ze mną – powiedziała nie słuchając chłopaka – Shuji… dosyć miałam ostatnio problemów…. – ciągnęła dalej – Kocham Maxera i chce żebyś o tym wiedział…. Ja też się świetnie bawiłam na Gran Plaza i jestem ci wdzięczna za ten wspaniały dzień, ale możemy…
-Any, Any, gdzie jesteś? –usłyszała głos Shawna
-Muszę iść – rzuciła w stronę Shujiego i odeszła.
Chłopak nie wiedział, co ma zrobić. Bardzo polubił Any i przez chwilę miał nadzieję, że coś miedzy nimi zaiskrzyło. Nie miał czasu na dalsze rozmyślania, gdyż wołał go Kento.
-Stało się coś? – spytała rudowłosa gdy z Shawnem weszli do garderoby
-Gdzie byłaś? – spytał Maxer całując ją w czoło.
-Yyyy… Gadałam z Shujim – wydukała i dostrzegła na sobie ostry wzrok Nanumi. Any usiadła na sofie wtuliła się w Maxera i na chwilę wyłączyła się z dyskusji pomiędzy chłopakiem a Ayumi.
„A co jeśli Shuji się we mnie zakochał? Albo co gorsza, jeśli się już zakochał? Nie, nie… Przecież ja mam Maxera, teraz już nic ani nikt mi go nie zabierze” – myślała Any.
Do pokoju ponownie bez pukania wtargnął Shuji, tym razem nawet nie spojrzał na Any.
-Chwila prawdy. Marsz na scenę – powiedział i odszedł.
Przyjaciele wstali, stanęli w kółku i zrobili ten sam gest, jaki robili przed każdym z występów. Nerwy i stres nimi zawładnęły. Stanęli na scenie razem z zespołem „1,2,3 Boys”, złapali się za ręce i w milczeniu czekali na werdykt jury. Choć nie dali tego po sobie poznać, byli strasznie zdenerwowani. Natalia, Paulina i Diego weszli na scenę, za nimi Kento, który trzymał kontrakt z wytwórnią muzyczną, Shuji oraz Hiro, którzy trzymali czek na 20000 peso ( około 5000 zł). Emocje sięgnęły zenitu, gdy do mikrofonu zaczęła mówić Natalia Oreiro.
-Za nami ostatnie już, finałowe występy. Decyzja była naprawdę ciężka do podjęcia, dlatego… musimy przeprowadzić dogrywkę. Członkowie zespołu „Amigos” spojrzeli na siebie zaskoczeni. Natalia z uśmiechem spojrzała na ich przerażone twarze.
-Nie, nie będzie żadnej dogrywki – powiedziała i dodała – Chciałam tylko zobaczyć ten strach w waszych oczach. Nie będzie dogrywki, gdyż 15 coroczny przegląd talentów w Monterrey wygrywa zespół…. – urwała  i na sali zapanowała absolutna cisza, przerywana tylko zdenerwowanymi oddechami uczestników.
-„AMIGOS”!!! – krzyknęli razem Natalia, Paulia i Diego. Widownia biła brawo i krzyczała głośno „Amigos”, „Amigos”.
-Aaaaaa!!!!! Wygraliśmy! – krzyczeli szczęśliwi zwycięzcy. Nie wierzyli w to. Zaczynając próby w studiu, nie myśleli, że zajdą tak daleko. Siódemka naszych przyjaciół spełniła swoje marzenie. Na scenie zapanował lekki chaos. Radość, szczęście i inne emocje nie ustępowały. Przyjaciele uściski wali się nawzajem. Byli w lekkim szoku. Tak, chcieli wygrać, ale nie spodziewali się tego. Łzy szczęścia, okrzyki radości i zwycięstwa – tak cieszyło się „Amigos”.
-No to mamy zwycięzców. Chodzie do mnie kochani – powiedział Kento, gdy pierwsze emocje opadły i podał mikrofon Any, co ją zaskoczyło, gdyż kompletnie nie wiedziała co powiedzieć, tym bardziej teraz. Otarła łzy szczęścia, wzięła mikrofon do ręki, i zaczęła mówić, tak po prostu.
-Jejku!... Dziękujemy za tą nagrodę. Naprawdę, to jest coś niesamowitego, stać tutaj przed wami i wiedzieć, że ma się przed sobą muzyczną karierę…. Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że gdyby nie pewna osoba nie stalibyśmy teraz tutaj. To dzięki tej osobie poznaliśmy Kento, który nas wprowadził w ten świat… Niestety tej osoby już z nami nie ma – głos jej się trochę załamał – Chris pewnie spoglądasz na nas teraz z góry i cieszysz się naszym szczęściem. Chris, dziękujemy – skończyła i oddała mikrofon Kento. Widownia wstała i znów zaczęła bić brawa. Any wróciła do reszty zespołu i nie mogła przestać płakać. Sama nie wiedziała dlaczego, jednak każde wspomnienie o zmarłym przyjacielu wywoływało w niej smutek.
-Jeszcze raz gratuluje zespołowi wygranej i przypomnę, że nasi zwycięzcy za kilka dni wejdą do studia by nagrać singiel z zespołem RBD. A teraz dziękuje wszystkim za przybycie i do zobaczenia za rok – pożegnał się Kento Shibata i zszedł za kulisy. Za nim zeszli też przyjaciele i udali się do garderoby, by się przebrać.
-Wygraliśmy!! – krzyczeli, gdy znaleźli się sami – Wy-gra-li-śmy!!!! Juhuuuuu!!!
Ich szczęście nie znało końca. Rozpromienieni i zadowoleni z siebie, z kontraktem z wytwórnią i czekiem wyszli z Areny. Nie spodziewali się jednak, że tak szybko staną się sławni. Przed Central Park Areną czekało już na nich mnóstwo fotoreporterów, którzy próbowali porozmawiać z zespołem, jednak bezskutecznie. „Amigos” z wielkim trudem wsiadł do limuzyny. Dobrze wiedzieli, że maja z nikim nie rozmawiać. Kento to przewidział i ostrzegł ich w samą porę.
-Kento wiedział, że tak będzie – powiedział Martin, gdy już jechali w stronę hotelu
-Ale właściwie czemu byśmy mieli nie udzielać wywiadu? – spytała trochę przygnębiona Ayumi, która bardzo pragnęła udzielić choć małego wywiadu.
-Naprawdę nie wiesz? – spytał zaskoczony Shawn
Dziewczyna pokiwała przecząco głową.
-To są tylko głupie, kolorowe pismaki. Szukają sensacji. Powiesz, ze lubisz czytać książki, a oni napiszą, że nienawidzisz książek – zaczął tłumaczyć jej Martin – Kochanie, chodzi o to, że co byś nie powiedziała to oni albo przekręcą albo zmyślą.
-Ale oni przecież z tego żyją – nie dawała za wygraną – Muszą utrzymać swoje rodziny.
-Ayumi! – skarciła ją Nanu – Jeśli tak bardzo pragniesz być w gazecie, to proszę bardzo. Idź. Ale jak jutro przeczytasz w jakiejś gazecie, że spałaś z Shujim z wytwórni to nie przychodź z płaczem.
Nikt nic nie powiedział. Odkąd Nanu pokłóciła się z nimi wszystkimi, zaczęła zachowywać się inaczej niż kiedyś. Była bardziej pyskata, a jej uwagi były nadzwyczaj prawdziwe, co kiedyś było rzadkością. To co przeżywała w środku, było tylko znane jej samej. Droga do hotelu przebiegła jednak spokojnie. Po samym hotelem już nie było tak fajnie. Tam znów czekała masa fotoreporterów pragnących sensacji, ale znaleźli się też pierwsi fani Any i Maxera, co ta dwójkę niezmiernie ucieszyło. Przy pomocy ochroniarzy bezpiecznie weszli do hotelu, gdzie już nie było tak tłoczno. Zmęczeni i szczęśliwi dotarli do apartamentu Nanu. Nalali sobie soku i przez kilka minut cieszyli się zwycięstwem omawiali występ i wyobrażali sobie jak będzie wyglądało nagrywanie piosenki. Ten spokój i radość przerwało im pukanie do drzwi.
-Nie możemy mieć nawet chwili spokoju – powiedziała ze złością Any, która wstała otworzyć drzwi.
Osobą, która złożyła wizytę naszym przyjaciołom był nie kto inny jak Maite de la Sol. Any stanęła jak wryta. Przez to zamieszanie wokół koncertu zapomnieli o ślubie Maxera. Rudowłosa niechętnie zaprosiła ją do środka. Na jej twarzy znów pojawił się smutek. Wróciła do przyjaciół, ale usiadła obok Teku, Maite zaś od razu przykleiła się do Maxera, na co chłopak zareagował dość ostro.
-Odczep się!
-Ale Maxer…. – zaczęła Maite. Dobrze wiedziała, że chłopak tak zareaguje. Oglądała ich występ z widowni i wiedziała, że chłopak wrócił do Any.
-Nie Maite! Nie będzie ślubu! – krzyczał Maxer chodząc po pokoju i spoglądając to na Maite to na Any
-No wiem – zaśmiała się Maite
7 par oczu zwróciło się w jej stronę. Mieli wrażenie, że się przesłyszeli, że słowa brunetki „no wiem” powiedział ktoś inny.
-No nie patrzcie tak na mnie.
-Nie będzie ślubu? – spytali razem
Maite nie odpowiedziała im od razu. Miała jakaś dziwną radochę z trzymania przyjaciół w niepewności. Z uśmiechem na twarzy zaczęła chodzić po pokoju, w końcu jednak podeszła do Any i spoglądała na nią z góry.
-Maxer jest twój. Ślub odwołany – powiedziała. 

Słowa piosenki, które są na początku pochodzą z utworu RBD - Algun Dia

Anylkaa

`Rozdział 114` - Wspomnienia Maxera


Piosenka „Otro Dia que va” należała do tych piosenek, które Ayumi, Nanu i Any wręcz uwielbiały, choć przyjaciółce z Pekinu nie było łatwo jej się nauczyć, to teraz śpiewanie jej przed tak ogromną publicznością nie sprawiało jej problemu. Dziewczyny na scenie radziły sobie bardzo dobrze a nawet świetnie. Były zgrane, głosy miały cudowne i przez te kilka minut gdy śpiewały zapomniały o całym świecie, o problemach, o tym co je boli i sprawia im przykrość. Scena była dla nich stworzona. Gdy skończyły śpiewać dostali tak ogromne brawa, że nawet jury było zaskoczone. Zmęczeni, ale zadowoleni z siebie zeszli ze sceny, by ponownie usłyszeć głos Kento zapowiadającego kolejny, przedostatni zespół. „Amigos” udali się do swojej garderoby, tak jak reszta zespołów która już byłą po występie. Z ich twarzy nie znikał uśmiech.
-Jezu! Nie wierzę, że tam byłam, po prostu nie wierzę – powiedziała Nanu popijając wodę z butelki
-Zrobiliśmy to! Czy wy to rozumiecie?! Wyszliśmy na scenę, zaśpiewaliśmy i …. Spełniliśmy marzenie nie tylko nasze ale i…. – urwała Any
- Chrisa – dokończył za nią Martin
Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, której nikt nie potrafił przerwać. Any usiadła przed lusterkiem i spoglądała w swoje odbicie. Już dawno nie widziała siebie tak cudownie umalowanej i wyglądającej. Od utraty pamięci przez ukochanego minął już miesiąc, jednak ona nadal miała nadzieję, w którą ślepo wierzyła. Z tej ciszy wyrwało ich pukanie do drzwi.
-Wszędzie was szukam – powiedział Shuji, bo to on właśnie pukał – Chyba straciliście poczucie czasu – spojrzał na pięknie wyglądającą rudowłosą i puścił jej oczko, Any zarumieniła się co pozostali członkowie zespołu szybko dostrzegli – Za kilka minut ogłoszenie wyników pierwszej tury. Musicie wyjść na scenę, razem z resztą – dodał po czym zniknął
„Amigos”, nim wyszli z garderoby  stanęli w kółku. Maxer wyciągnął rękę przed siebie, to sami zrobili pozostali. To był ich gest, który miał im dodawać sił i odwagi przed występem.
-Nic nas rozdzieli! – krzyknęli wszyscy razem i uśmiechnięci ale i zdenerwowani wyszli na scenę, gdzie stały już pozostałe zespoły. Nanu stanęła obok Teku, obok niego Any, obok niej Shawn, potem Ayumi i Maxer. Wszyscy złapali się za ręce czekając na werdykt. Choć na razie miał odpaść jeden zespół, nerwy były ogromne. Na scenę wszedł Kento w towarzystwie jednego z jurorów, Diego Gonzaleza, który zaczął mówić:
-Witam was wszystkich, a szczególnie nasze utalentowane zespoły. Wiem co czujecie i w jakim jesteście stresie czekając na wyniki. Sam byłem kiedyś w „Idolu” i wiem, że nerwy są ogromne. Decyzja nie była łatwa do podjęcia, gdyż wszyscy byliście wspaniali. Jednak niestety, jeden z zespołów musi odpaść. Wszyscy byliście naprawdę świetni, ale niestety dalej nie zobaczymy zespołu „Stars Girls” z Peru.
Nasi przyjaciele uściskali się z radości, przeszli dalej co bardzo ich cieszyło i ma żadnych słów, które opisałby ich radość. Diego mówił dalej:
-Dziewczyny byłyście świetnie, jednak byli lepi od was. Powodzenia, dalej, bo macie talent –zszedł ze sceny i po chwili wrócił na swoje miejsce. Publiczność biła brawa smutnym dziewczynom, które ze łzami w oczach wchodziły za kulisy. „Amigos” ponownie udał się do swoje garderoby by cieszyć się, tym, że już są w półfinale. Mieli raptem 15 minut do następnego występu. Ayumi i Nanu mogły odetchnąć spokojnie – do końca konkursu już nic nie śpiewały, gdyż teraz mieli śpiewać chłopacy, a potem, jeśli przejdą dalej, będzie solówka Any. Teku, Maxer i Shawn lekko podenerwowani wyszli już z garderoby zostawiając dziewczyny same.
-Shuji ewidentnie na ciebie leci – powiedziała Nanu czytając jakiś magazyn.
Ayumi i Any spojrzały na nią zaskoczone tymi słowami.
-Nanu… - wymamrotała Any nie wiedząc co powiedzieć. Od kłótni w jej domu Nanu nie odzywała się do rudowłosej, aż do teraz. Any poczuła się jednak trochę zmieszana. Poczuła miłe ukłucie w sercu i na myśl o Shujim w jej brzuchu znów zaczęły latać magiczne motylki – Shuji to tylko przyjaciel – tłumaczyła się
-Any – zaczęła Nanu – Nie powinnam ci tego mówić, ale…. Nie możesz wiecznie żyć nadzieją, że Maxer odzyska pamięć. Jego ślub jest za kilka dni. Musisz to przerwać, inaczej nie będziesz w stanie już nikogo pokochać. I nie mówię ci tego, żeby cię dobić czy coś, mówię to bo cię kocham jak siostrę i nie chce żebyś cierpiała – wyszła z garderoby zostawiając Any i Ayumi w ciężkim szoku.
-Ayumi, ale ja tylko lubię Shujiego. Nic więcej – broniła się rudowłosa – Zresztą… Chodź, musimy zobaczyć jak radzą sobie chłopaki – powiedziała i razem z przyjaciółką poszły za kulisy zobaczyć jak Maxer, Teku i Shawn  śpiewają „Gone too soon” zespołu Simple Plan.  Teraz ze sceny schodził drugi zespół, by na scenę mogli wejść nasi przystojni chłopacy, jak ich zapowiedział Kento. Brawa od publiczności, i na scenie pojawił się Teku, Shawn i Maxer.  Rimski zaczął śpiewać. Znał tę piosenkę bardzo dobrze, jednak z każdym kolejnym wersem, z każdą kolejna nutą w jego głowie działo się cos dziwnego. Zamknął oczy by skupić się  na śpiewaniu, jednak nie było to łatwe przez to co zobaczył. Przez jego pamięć zaczęły przewijać się wszystkie wspomnienia z rudowłosą Any. Teku, Shawn i dziewczyny wyglądające zza kulis zauważyli, że coś jest nie tak. Maxer nadal śpiewał mając przed sobą widok spędzonych razem z Any kilku ostatnich lat. Nadal w głowie migały mu wspólnie spędzone dni nad zatoką, wakacje spędzone we dwójkę. Starał się śpiewać dalej, jednak odzyskana pamięć była silniejsza od niego.Publiczność też zauważyła, że coś jest nie tak i zaczęła szeptać pomiędzy sobą. Teku i Shawn nadal grali. Maxer nie wytrzymał. Silne wspomnienia związane z Any nie pozwoliły mu dalej śpiewać. W głowie nadal przewijały mu się wspomnienia związane z dziewczyną. Za kulisami Any nie wiedziała co ma robić. Była cała roztrzęsiona i bała się o chłopaka. Nie zważając na uwagi reszty zespołu wzięła mikrofon i wyszła na scenę.I ona i Maxer byli świadomi, że to co robią może zaprzepaścić ich karierę, ale były ważniejsze rzeczy niż kariera.Publiczność i jury z zaciekawieniem spoglądali na to co się działo teraz na scenie, gdyż nie wszyscy wiedzieli o związku Any i Maxera, jak i o tym, że chłopak jej nie pamięta. Dziewczyna podeszła do niego i załapała go na rękę by dodać mu otuchy. Maxer teraz już wszystko pamiętał. Przypomniał sobie Any, przypomniał sobie, że to właśnie ją kocha. Uścisnął rękę dziewczyny i spoglądając jej w oczy zaczął mówić.
-Any,byłem daleko, ale teraz już wróciłem i wiem że cię kocham. Maxer zawsze kochał Any i tak już będzie na zawsze – powiedział i namiętnie pocałował zaskoczoną dziewczynę, która odwzajemniła pocałunek. W jej brzuchu znów pojawiło się stado motylków, serce zaczęło bić mocniej i powróciło do niej dawne szczęście. Marzyła o tej chwili cały czas, a teraz jej kolejne marzenie o "powrocie" Maxera spełniło się. 
Publiczność wstała i zaczęła bić brawa. Any mimo swoich obaw była szczęśliwa. Przytulili się i na chwilę zniknęli za kulisami. Maxer znów powrócił na scenę i dokończył śpiewać. Jego serce się radowało, czuł że jest szczęśliwy. 
-Naprawdę sobie wszystko przypomniałem – powiedział, gdy po skończonym występie wrócił do przyjaciół całując rudowłosą w czoło.
Any przytuliła się do chłopaka. Tak bardzo brakowało jej jego ramion, tak bardzo brakowało jej ciepła jakie emitował Maxer, tak bardzo brakowało jej jego bliskości, tak bardzo jej brakowało samego Maxera. Nikt nie myślał o tym, że Maxer się żeni ani o innych problemach. Teraz tylko liczyło się jedno: Maxer odzyskał pamięć. Wszyscy się cieszyli i mieli nadzieję, że znów będzie jak dawniej, że znów będą robić głupie rzeczy i spędzać ze sobą czas. Stojąc za kulisami ponownie usłyszeli głos Kenta, który zapraszał zespoły na scenę. Tym razem kolejne dwa miały odpaść. Przyjaciele ustawili się w tej samej kolejności co przedtem i złapali się ze ręce. Tym razem na scenę weszła prześliczna Paulina Rubio.
-Witajcie kochani – przywitała wszystkich – Zespoły, które tutaj się zaprezentowały były jak do tej pory niewiarygodnie świetnie. Nas jurorów zaskoczył mały incydent w zespole „Amigos” – spojrzała się wymownie na Maxera i Any, którzy tylko się uśmiechnęli.
-Paulino, czy ty nigdy nie byłaś zakochana? – przerwał jej Kento
-Kento, to chyba nie pora na takie pytania – powiedziała – Wracając do konkursu. Decyzja nie była łatwa, tym bardziej że musimy odrzucić dwa zespoły. Żeby nie przedłużać, w finale zostają: „1,2,3 Boys” z Kolumbii – publiczność zaczęła klaskać – oraz…
Napięcie w każdym z zespołów wzrosło do granic możliwości.
- „Amigos”! – krzyknęła Paulina i ze sceny wróciła na swoje miejsce.
Przyjaciele nie mogli uwierzyć. Znów przeszli dalej. Wrócili za kulisy by nacieszyć się tym, że zaszli tak daleko. Ich radość nie miała końca. Byli tak podekscytowani i szczęśliwi, że teraz ich już nic nie odchodziło, nie myśleli o niczym jak o tym, żeby solówka Any doprowadziła ich do zwycięstwa. Udali się do garderoby by odetchnąć i znaleźć chwilę spokoju przed ostatnim występem.
-Boże! To jest niesamowite! – krzyknęła Any, gdy już byli w środku
-Jesteśmy w finale! Czy wy to rozumiecie! – mówił Teku
-Dajecie czadu – powiedział Martin, którego nie widzieli od początku koncertu
-Martin!? Gdzieś ty się podziewał? – spytała Ayumi
-Menedżer ma dużo spraw na głowie. Po występie Maxera telefony do wytwórni się rozdzwoniły. Wszyscy byli ciekawi waszej historii, zakochańcy – podszedł i poklepał Maxera po przyjacielsku.
Rozmawiając i śmiejąc się w garderobie znów poczuli się jakby mieli po 5 lat, jakby nie mieli żadnych problemów i zmartwień, jakby nigdy nic strasznego się nie wydarzyło. Any wtulona w ramiona Maxera mało mówiła. Przeczesując włosy Maxera nie mogła uwierzyć, że znów są razem. Te kilka chwil przerwał im Shuji, który bez pukania wparował do pokoju i trochę zaniemówił gdy zobaczył rudowłosa w objęciach Maxera.
-Any, już czas  - zwrócił się do rudowłosej.
-Powodzenia! – krzyknęły dziewczyny. Znów stanęli w kręgu, wypowiedzieli magiczne słowa, i wyszli na scenę. Teku, Maxer i Shawn akompaniowali Any, która z uśmiechem w sercu i radością na twarzy, pewna siebie wyszła na scenę i zaczęła śpiewać.

Piosenki wykorzystane w tym rozdziale to: RBD-Otro dia que va(Nanu, Any i Ayumi), Simple Plan-Gone too soon(Maxer, Teku i Shawn)

Anylkaa

`Rozdział 113` - Koncert


-Robi wrażenie, co nie? – spytał Shuji
-Mhm – wymamrotała rudowłosa zachwycona budowlami, pomnikami i innymi rzeczami znajdującymi się na Gran Plaza
-Chodź, oprowadzę cię i pokaże ci coś, co naprawdę ci się spodoba – powiedział z uśmiechem.
Any ruszyła za chłopakiem, który opowiadał jej o każdej budowli znajdującej się na placu. Dziewczyna była bardzo tym zachwycona. Shuji opowiadał z taką pasją o tym wszystkim, że na niej zrobiło to ogromne wrażenie.  Teraz oboje stali przed ogromnym budynkiem, o którym dziewczyna czytała tylko w książkach.
-Czy to jest Faro de Comercio(„latarnia handlu”)? – spytała nie mogąc oderwać oczu od budowli
-Mhm. To właśnie tutaj znajdują się drogie sklepy i siedziby wielu firm. Nie wiem, czy wiesz ale nocą budynek ten podświetlany jest na zielono – tłumaczył jej chłopak.
Idąc dalej dotarli do imponującej, zabytkowej katedry i niespodzianki, jaką chłopak przygotował dla rudowłosej.
-Zamknij oczy – powiedział z uśmiechem
-Po co?
-Zamknij to zobaczysz.
-Ale nie będę nic widzieć – broniła się Any, a z jej twarzy przez cały ten czas nie schodził uśmiech.
-Zamknij oczy, a resztą ja się zajmę – odpowiedział jej
Rudowłosa zamknęła oczy i poczuła jak w jej dłoń Shuji wplata swoje palce. Poczuła w sercu dziwne, radosne uczucie. Przez krótką chwilę odniosła wrażenie, że w jej brzuchu zamieszkało stado motyli, ale szybko przestała o tym myśleć, gdyż Shuji zaczął ją gdzieś prowadzić.
-Długo jeszcze? – spytała, gdy droga zaczęła jej się dłużyć
-Już jesteśmy na miejscu – powiedział – Możesz otworzyć oczy.
Dziewczyna otwarła oczy i zobaczyła cudowną i ogromną fontannę, z której co chwila wylatywała woda. Była tak zachwycona, że prócz słowa „cudowne” nie mogła nic powiedzieć
-Oto moja niespodzianka – Fuente de la Vida (Fontanna Życia) – powiedział wskazując Any, miejsce na ławce naprzeciw fontanny. Fontanna była w całości rzeźbą z brązu. Na jej środku stała rzeźba Neptuna – starożytnego, rzymskiego boga mórz i oceanów. Wokół niego znajdowało się 8 innych rzeźb przedstawiających m.in. kobiety, lwy czy konie. Woda w fontannie cały czas tryskała do góry, turyści stawali obok rzeźb by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia a Any i Shuji siedzieli na ławce i milcząc wpatrywali się w fontannę.
-Zauważyłam, że dobrze znasz ta okolicę – przerwała ciszę rudowłosa
-Widzisz tą kamienicę w kolorowe paski? – spytał i wskazał jej palcem na pobliską uliczkę z kolorowymi domami. Any kiwnęła głową. – Mieszkam tam. Dlatego znam większość zabytków na placu – powiedział spoglądając na nią z uśmiechem
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne
-Jesteś rodowitym Japończykiem, tak? W takim razie, co sprawiło, że tu przyjechałeś? Przecież Japonia to taki cudowny kraj – mówiła z radością czekając na odpowiedź chłopaka. Shuji jednak nie odpowiedział jej od razu. Dawno o tym nie mówił, z nikim nie o tym dawno nie rozmawiał, mimo że minęło 15 lat on nadal pamięta to przykre wydarzenie.
-Moi rodzice zginęli w wypadku, gdy miałem 5 lat. Jechaliśmy wtedy razem samochodem, zacząłem się wygłupiać z tatą, który prowadził, i zakryłem mu oczy, przez co nie zauważył nadjeżdżającego auta…. – urwał
Any w tym momencie przypomniała sobie o Alexie, o jego śmierci, która była w pewnym sensie podobna.
-Przepraszam. Nie wiedziałam – powiedziała już bez radości
-Siostra mojego taty przygarnęła mnie do siebie i od 15 lat mieszkam tutaj, choć serce nadal tęskni za Tokio.
-Shuji…. – wymamrotała
-Any, naprawdę nic się nie stało. Dawno o tym nie rozmawiałem, a czuje, że tobie mogę zaufać – powiedział znów się uśmiechając.
Dalszą część dnia spędzili jeszcze na odwiedzeniu kilku luksusowych sklepów a potem, cały czas rozmawiając, wrócili tramwajem z powrotem do wytwórni. Choć Any była temu przeciwna Shuji uparł się, że ja odprowadzi do domu. Szli malowniczymi uliczkami miasta, zapominając o całym świecie. Gdy dotarli do małej chatki Any pożegnała chłopaka całusem w policzek i weszła do domu, gdzie czekała na nią babcia. Shuji zaś wrócił do wytwórni cały czas rozmyślając o rudowłosej, i czuł że z tej znajomości będzie coś więcej. 
Dzień koncertu nadszedł nieubłagalnie szybko. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, zestresowani, nerwowi, ale i szczęśliwi, że w końcu po tylu męczących próbach pokażą wszystkim, na co ich stać. Choć koncert był o 11 przyjaciele stawili się na Central Park Arenie już o 8. Scena była już przygotowana, sala udekorowana, wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Atmosfera pomiędzy przyjaciółmi była znośna, choć Maxer i Nanu nadal traktowali chłodno Shawna, który przez to wszystko zamknął się w sobie i odnajdywał spokój dopiero grając na gitarze. Ani Maxer ani Nanumi nie wyrażali zbytnich chęci porozmawiania z chłopakiem, nawet pomimo wielokrotnych próśb Ayumi i Any. Stroje uszyte przez Ayumi na naszych przyjaciołach prezentowały się idealnie i wszystkim się podobały, nawet Kento był pod wrażeniem. Choć na jego twarzy malował się spokój Any w rozmowie z Shujim dowiedziała się, że Kento przed każdym taki wystąpieniem strasznie się denerwuje. Shuji też dziś przyszedł wcześniej. Choć sprzęt był gotowy i wszystko działało tak jak działać powinno Shuji chciał znów zobaczyć i porozmawiać z rudowłosą. Przyglądał się teraz zza kulis ostatniej próbie zespołu i wsłuchiwał się w głos Any, która teraz śpiewała swój solowy utwór i za każdym razem, gdy słuchał tej piosenki w jej wykonaniu wiedział, że zespół musi wygrać. Dochodziła 10 gdy za kulisami zaczęły się pojawiać też inne zespoły biorące udział w przeglądzie talentów. Kento gdzieś zniknął, choć wszyscy go szukali. Maite przyszła wesprzeć Maxera, a Any podczas krótkich przerw-ku uciesze Ayumi i Nanu – rozmawiała z Shujim. Widać było, że wspólne spędzanie czasu wpływa na nich oboje bardzo dobrze. Szczególnie na Any, która wczoraj, podczas spaceru z Japończykiem, ani razu nie myślała o Maxerze, Maite, Lei, i o tym wszystkim, co ją przytłacza. Ayumi trochę z zazdrością, ale i z radością słuchała jeszcze wczoraj wieczorem opowieści Any o tym jak spędziła dzień z przystojniakiem. Wybiła 10:30. Teku wyjrzał zza kulis i zobaczył jak pusta jeszcze kilka minut temu sala, teraz pęka w szwach. Prawie wszystkie miejsca były zajęte, a ludzie wciąż przychodzili. W tłumie dostrzegł, swoich rodziców, rodziców Any, Ayumi  i matkę Maxera, Megan Rimski. Any zajrzała mu przez ramię i przeraził ją widok takiej publiczności.
-Dobra, teraz to zaczynam się bać – wyszeptała do siebie
Inne zespoły również bardzo się denerwowały. Za kulisami panowała wiec trochę napięta atmosfera. Shuji zniknął by razem z Hiro jeszcze raz sprawdzić czy wszystko działa tak jak działać powinno. Teku znów wyjrzał zza kulis. Teraz na środku, w którymś z kolei rzędzie zobaczył 3 jurorów, którzy będą oceniać ich występy. Jurorami były największe gwiazdy muzyki w Ameryce Południowej: Natalia Oreiro, Paulina Rubio i najmłodszy z nich Diego Gonzalez. Jury było młode, ale za to zdolne i znające się na muzyce. Za kulisami nadal było nerwowo. Wszyscy z lekka poddenerwowani powtarzali kroki taneczne, teksty piosenek. Zegar wybił 11. Na scenę wszedł Kento Shibata, który został powitany gromkimi brawami, co przyjął z uśmiechem.
-Witam was wszystkich na 15 corocznym przeglądzie talentów. Myślę, że wszyscy mnie znacie, ale jakby ktoś nie wiedział to jestem Kento Shibata. Ale przejdźmy do rzeczy. Tam za kulisami czeka 5 naprawdę utalentowanych grup. Zasady są proste. Każda z grup na początek zaśpiewa jedna piosenkę, potem jury wybierze grupę, która odpadnie. W następnej turze podobnie: zespoły śpiewają, ale tym razem odpadają już dwa. Do finału wejdą tylko dwie drużyny, jakie to zależy od naszych kochanych jurorów, których wam teraz przedstawię….
-I on niby się denerwuję? Jak patrzę na ciebie i na niego to widzę różnicę – powiedziała Any do Teku, którego nerwy tak zżerały, że nie był w stanie utrzymać pałeczek od perkusji.
-Nie będę w taki razie dłużej przeciągać, więc powitajcie gromkimi brawami pierwszy zespół z Kolumbii (tutaj wymienił skład i nazwę zespołu) – powiedział i na scenę weszło 5 opalonych, przystojnych Kolumbijczyków. Publiczność ucichła i młodzi chłopacy zaczęli śpiewać dość ładną, ale jak stwierdził Maxer „zbyt smętną” balladę oczywiście o miłości.
-No, no chłopaki – pochwalił ich Kento, gdy schodzili ze sceny – To pozostańmy w tych balladowych klimatach, zapraszam kolejny zespół, tym razem z Urugwaju. Piękne dziewczyny(tutaj wymienił skład i nazwę zespołu), zaśpiewają piosenkę również pięknej Shakiry. Powitajcie je brawami. 
Na scenę weszły 4 dziewczyny ubrane w trochę skąpe stroje.
-Nie mogę na to patrzeć – powiedziała Ayumi do Any i obie wybuchły śmiechem. Występ dziewczyn nie był zły, ale Shawn stwierdził, że potrafi lepiej tańczyć niż one, wszyscy wybuchli śmiechem. Na scenę ponownie wyszedł Kento.
-Taaak, myślę, że Shakira z chęcią udzieliłaby wam kilku lekcji tańca…. Dobrze. W takim razie kolejny zespół pochodzi z Meksyku. Powitajcie gorąco Any, Ayumi i Nanu, oraz Maxera, Shawna i Teku, czyli zespół „Amigos”. Widownia przywitała przyjaciół gromkimi brawami, by chwile później umilknąć i wsłuchać się w piosenkę. Przyjaciele po kolei wychodzili na scenę. Trema i stres gdzieś zniknął, gdy tylko stanęli na scenie. Ustawili się na scenie, tak jak podczas prób, wymienili szczęśliwe spojrzenia i zaczęło się. Trzymając w ręce mikrofon Any nie myśląc o niczym, zapominając o wszystkich problemach zaczęła śpiewać tak jakby śpiewała od zawsze.

Plac Gran Plaza i budowle na nim się znajdujące opisane w tym rozdziale istnieją naprawdę. 
Członkami jury są również prawdziwe, istniejące postacie z branży muzycznej.

Anylkaa

`Rozdział 112` - Koniec przyjaźni


Nanu i Maxer stali naprzeciw Shawna patrząc na niego złowrogo. Chinka i Rimski dość głośno krzyczeli na przyjaciela. Reszta przyjaciół nawet nie próbowała się wtrącać. Any nie mogła pozwolić by wybryk Shawna zniszczył ich przyjaźń.
-Zamknijcie się w końcu!  - krzyknęła tak głośno jak tylko potrafiła i wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni jej zachowaniem
-Any, dzięki ale poradzę sobie – zaczął Shawn
-Nie Shawn – powiedziała stanowczo i dobitnie
-Any i ty go bronisz? Ty wiesz, co on do cholery zrobił? – powiedziała Nanu zaskoczona tym, że rudowłosa broni chłopaka
-Tak do cholery Nanu wiem, co zrobił? I co z tego? Nie zrobił dobrze, ale pomyśl, czy ty byś nie zrobiła tak samo? Nie pomogłabyś mi gdybym tego potrzebowała?! – krzyczała na nią rudowłosa
-Any! On poszedł do Rimskiego! – broniła się Nanumi
-Dziewczyny dość! – przerwał im Maxer, w którym złość powoli ustępowała – Niech Shawn może coś powie – dodał i spojrzał złowrogo na przyjaciela.
-Zrobiłem kurwa źle, ale to miało wyglądać inaczej. Nikt miał się o tym nie dowiedzieć… - urwał. Poczuł jak pieką go oczy, z których teraz wypływały łzy. Choć miał już 20 lat, były sytuacje jak ta obecna, kiedy po prostu łzy same mu leciały, a on nie umiał tego powstrzymać. Nie żałował tego, co zrobił, ale miał wyrzuty, że ukrywał to przed przyjaciółmi.
Wszyscy przez chwilę milczeli. Chwila ta wydawała się dla Shawna wiecznością.
W końcu Maxer stanął naprzeciw Shawna i spoglądając mu oczy spokojnym i opanowanym już głosem powiedział:
-Byłem zawsze wtedy, gdy potrzebowałeś mnie jako przyjaciela, zawsze ci pomagałem, nie robiłem nic wbrew twojej woli, zawsze stałem po twojej stronie. Byłeś i nadal jesteś dla mnie jak brat, ale po tym, co zrobiłeś nie mogę ci już ufać. Nie po tym jak poszedłeś do tego dupka po pomoc, nie mogę Shawn…
-Maxer! Kurwa uratowałem ci tyłek po raz kolejny! Na różne sposoby kombinowałem jak nie dopuścić do ślubu, którego nie chcesz! To był jedyny sposób! Zrozum, to! – krzyczał nie potrafiąc się opanować
-Kto ci powiedział, że nie chce tego ślubu?
-Ty! Sam mi to mówiłeś!
-To nie ma znaczenia Shawn! – krzyczał Maxer – Ożenię się z nią, czy ci się to podoba czy nie!
Shawn podszedł do ściany i oparł się o nią ręką. Już nie płakał, ale złość w nim nie ustępowała.
Przyjaciele spoglądali na siebie nic nie mówiąc. Rudowłosa odezwała się, z nadzieją, że jakoś załagodzi spór.
-Maxer – zwróciła się do niego, jednak on nie zareagował, mimo to mówiła dalej – Ty się nazywasz przyjacielem?! Shawn, faktycznie zrobił błąd i o tym wie, ale mógłbyś, chociaż mu podziękować! – krzyknęła na niego
-Dziękuje Shawn, że zawarłeś sojusz z tym dupkiem – powiedział ironicznie Maxer, po czym zwrócił się do Shawna – Nie wybaczę ci tego, nigdy, więc zapomnij, że byłeś moim przyjacielem – rzucił i wyszedł. Nikt nie próbował go zatrzymać. Nikt też nic nie powiedział. Martin i Teku podeszli do Shawna, byli po jego stronie, tylko tyle mogli dla niego zrobić. Oni również nie chcieli by Maxer brał ten cholerny ślub. Any, Nanu i Ayumi nadal milczały. Nanumi była zła na rudowłosą, że stoi po stronie Shawna. Podeszła do niego i spoglądając mu prosto w oczy zaczęła płakać. Podjęła najgorszą decyzję w swoim życiu.
-Shawn, przepraszam. Musisz wiedzieć, że to, co zrobiłeś…. – urwała by złapać powietrza – Nie mogę być dłużej z kimś, kto dopuścił się tak okropnej rzeczy. Przepraszam – powiedziała, wymierzyła chłopakowi policzek i wybiegła nie słuchając tego co chłopak ma do powiedzenia.
-Nanumi – szepnęły do siebie dziewczyny. Shawn się załamał. Nanu była dla niego całym życiem, wszystkim, co miał.  Nie wyobrażał sobie życia bez niej.  Stał wpatrzony w drzwi, przez które dziewczyna wybiegła i nic nie mówił. Martin i Teku zamienili jeszcze kilka słów z dziewczynami i zabrali załamanego Shawna do domu Teku. Wiedzieli, że w hotelu natknie się na dziewczynę lub Maxera, a tego jak na razie chcieli uniknąć.
Kolejne dni były podobne do siebie. Nanu i Maxer unikali Shawna jakby go nie znali, Nanu oddaliła się od Ayumi i Any, a Maxer odnosił się z dystansem do Teku i Martina. I mimo, że na próbach próbowali zachowywać się normalnie, ciężko było nie zauważyć, że cos jest nie tak. Maxer, mimo, że hotel spłacił długi z niewiadomych nikomu przyczyn postanowił ożenić się z Maite, co dziewczynę bardzo ucieszyło. Any nie poddawała się jednak i dzielnie walczyła o bliższą sympatię Maxera, co wprawiało Maite w zazdrość, ale jednocześnie brunetka zaczęła podejrzewać, że tych dwoje coś łączy lub łączyło. Próbowała rozgryźć, co ukrywają i przy pomocy Kento udało jej się. Shibata powiedział jej, że chłopak stracił pamięć i nie pamięta Any, choć kiedyś byli parą. Maite wzruszyła się tą historią i coś jej sercu podpowiedziało, by pomogła tej dwójce znów być razem. Widziała z tej sytuacji tylko jedno wyjście.
Podczas gdy brunetka obmyślała plan połączenia tej dwójki (wiedziała, że to nie będzie łatwe, ze względu na nic niepamiętającego Maxera) nasi przyjaciele niestrudzenie ćwiczyli piosenki na każdej z prób, które teraz już odbywały się w Central Park Arenie. Występ za 3 dni, a oni mimo intensywnego ćwiczenia nadal mieli problemy z piosenkami. Szczególnie chłopakom coś nie wychodziło śpiewanie „Gone Too Soon”. Albo Maxer zagrał nie tą nutę, albo Shawn – tak na zmianę sobie dogryzali, czego Kento, Shuji i Hiro nie mogli już znieść. Na przedostatniej próbie Kento naprawdę się na nich wkurzył.
-Do cholery! Co z wami? – krzyknął, gdy tym razem Shawn po raz kolejny zagrał nie tak jak trzeba.
Maxer spojrzał na Shawna, potem na Teku, ale nic nie powiedział. Chińczyk odłożył gitarę i już chciał wyjść, gdy Shibata go zatrzymał:
-Gdzie?
-Tam gdzie nie będę musiał patrzeć na tych, którzy tak bardzo mnie nienawidzą, chociaż im pomogłem. Znajdźcie sobie innego gitarzystę – rzucił i zszedł ze sceny. Kento chciał cos powiedzieć, ale kompletnie nie mógł nic z siebie wydusić. Any spojrzała na Teku i Martina. Chciała wyjść za przyjacielem jednak Ayumi ją powstrzymała.
-Dajmy my pobyć samemu – wytłumaczyła rudowłosej. Potem już próba przebiegała w napiętej, ale do wytrzymania atmosferze. Any swoją solówkę opanowała do perfekcji. Gdy kończyli próbę Kento zatrzymał ich jeszcze na chwilę.
-Jesteście młodzi, świetni, utalentowani. Ostatnia próba kilka godzin przed występem. Widziałem – i tu zwrócił się do Ayumi – stroje, które uszyłaś. Są naprawdę świetne i oryginalne. Aaa i właśnie potwierdziły się pewne informacje. Zespół, który wygra nagra… uwaga… nagra singiel z RBD – powiedział uśmiechając się do Any, która po prostu oniemiała.
-Żartujesz? Tak? – spytała nie mogąc uwierzyć w to, co słyszy. Teraz jeszcze bardziej zapragnęła zwycięstwa. RBD był jej ukochanym zespołem i od początków jego istnienia marzyła, żeby spotkać się z jego członkami.  
-Nie Any, nie żartuję. Ich menedżer właśnie to potwierdził – powiedział i odszedł.
Przyjaciele wyszli z wytwórni nadal nie mogąc uwierzyć, że mają szansę zaśpiewać ze słynnym RBD. Taki występ otworzył by im drzwi do kariery. Ayumi zaśmiewała się z Any, gdy nagle obie usłyszały miły męski głos wołający Any. Dziewczyny obejrzały się i zobaczyły piekielnie przystojnego Japończyka o niebieskich jak niebo oczach i włosach na żel, który biegnie w ich stronę.
-To ja was zostawię – szepnęła rudowłosej Ayumi i pobiegła do chłopaków.
-Cześć Any – przywitał się
-Cześć Shuji – odpowiedziała mu.
Shuji od dawna chciał się umówić z Any, jednak praca w wytwórni nie zawsze pozwalała mu na opuszczanie budynku. Any lubiła chłopaka. Był miły, zabawny, inteligentny i widać było, że muzyka to jego pasja.
-Masz może chwilę? – spytał, gdy cały czas stali na schodach. Rudowłosa zawahała się i spojrzała w kierunku przyjaciół, gdzie Ayumi i Teku kiwali jej głową żeby się zgodziła. Any uśmiechnęła się i pomachała im na pożegnanie.
-Jasne.
-To chodź – powiedział z uśmiechem
-Ale gdzie? –spytała zaskoczona
-Zobaczysz – powiedział tajemniczo.
Zeszli ze schodów wytwórni i udali się na tramwaj. Any kompletnie nie wiedziała gdzie chłopak ją zabiera. Była zaskoczona, ale jednocześnie po części szczęśliwa. Jazda tramwajem była dość długa, ale dziewczynie tak świetnie rozmawiało się z Shujim, że czas wcale jej się nie dłużył. Wysiedli na przystanku, który znajdował się na Gran Plaza, potoczne zwanym Macroplaza i jest jednym z największych placów na świecie. Dziewczyna jeszcze nigdy tutaj nie była. Monterrey było tak ogromnym miastem, że potrzeba by całego życia, żeby zwiedzić wszystkie cudowne miejsca warte odwiedzenia.
-Gdzie jesteśmy? – spytała zachwycona widokami, jakie wiedziała
-Na Gran Plaza – powiedział Shuji ciesząc się z rozpromienionej twarzy rudowłosej
-Czytałam o tym w książkach, jednak na żywo wygląda to o wiele lepiej.
Any wpatrywała się w to, co ją dookoła otaczało i była wniebowzięta. Cudowne widoki, piękne zabytki i wiele innych rzeczy - które powoli naprawiały jej zranione serce – sprawiały, że poczuła się szczęśliwa. Shuji dostrzegł kątem oka, że dziewczyna się uśmiecha, nie wymuszonym uśmiechem, ale prawdziwym, szczerym i radosnym uśmiechem.

Anylkaa