Rozdział czterdziesty szóśty

`Twój uśmiech nauczył mnie,
 że za chmurami zawsze będzie słońce`

Tośka
           Nie spieszyło mi się do domu. Szłam powoli rozmyślając o tym wszystkim co mnie spotkało. Myślałam o Sebie, o tym czy jego miłość do mnie jest naprawdę prawdziwa, czy faktycznie jest w stanie tyle dla mnie poświecić. Nie chciałam żeby wybierał pomiędzy mną a swoimi marzeniami, a może raczej marzeniami jego matki. Właściwie jakie ona miał marzenia? Marzył  o byciu ze mną? Nie, na pewno nie marzyła mu się żona biedaczka. Może jak każdy człowiek marzył o szczęściu i rodzinie. 
          Usłyszałam za sobą trąbienie auta. Obróciłam się i zobaczyłam jadącego za mną Wiktora. No super, jeszcze jego mi brakowało. Odkąd się zorientowałam, że Brunet się we mnie podkochuje starałam się go unikać jak tylko to było możliwe, ale w niektórych sytuacjach to on na mnie wpadał, jakby robił to celowo.
-Wsiadaj. Podrzucę cię – powiedział otwierając szybę. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim, ale pomimo wszystko on zawsze potrafił poprawić mu humor. Jego bliskość sprawiała, że czułam się bezpiecznie, komfortowo. Przy nim mogłam być sobą. Po krótkim namyśle wsiadłam do auta.
-Dzwonił do ciebie, tak? Powiedział ci gdzie jestem.
-Kto? Seba? Nie. Po prostu czułem, że potrzebujesz się komuś wygadać.
Kłamał. Niemożliwe było żeby od tak wiedział gdzie mnie szukać. Sebastian na pewno do niego dzwonił. Całą drogę milczał. Dopiero gdy dojechaliśmy pod mój dom zapytał:
-Wszystko w  porządku?
-Tak.
-Tośka…Wiesz, że możesz na mnie liczyć.
-Wiem, ale…Czy gdy Seba mówi, że na czymś mu bardzo zależy to tak naprawdę jest? – o co ja w ogóle pytałam.
-Chcesz wiedzieć czy jemu naprawdę na tobie zależy? – zapytał. Gdy pokiwałam lekko głową mówił dalej – Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem, żeby komuś tak zależało na dziewczynie. Sebastian nie znał miłości, nie wiedział co to jest dopóki cię nie poznał. Zmieniłaś go. Dzięki tobie znalazł jakiś cel w życiu.
-Chcesz powiedzieć, że mam na niego aż taki wpływ? To niemożliwe żeby on się zmienił. Zerwał ze mną, zostawił samą we Włoszech. I tak wygląda jego miłość do mnie?!
-Posłuchaj mnie.
-Ale co mi teraz powiesz? Że on to zrobił żeby jego matka mnie nie skrzywdziła? Słyszałam ten tekst już setki razy. Głupia wymówka.
-Zacznij doceniać to co Sebastian dla ciebie robi.
Nerwy mi puszczały. Tak bardzo nie chciałam wylewać swoich smutków Wiktorowi, ale już dłużej nie mogłam tego znieść. Diana i tak by nie zrozumiała.
-A niby co robi? Chce mnie chronić. Każdy mi to powtarza! Mam tego dosyć Wiktor. Seba zarzeka się, że mnie kocha, ale…
-Ale co?
-Ale nie wiem czy mu wierzyć.
-Tośka…  - Wiktor spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-To nie tak, że jak go nie kocham. Chociaż nie. Kocham go chyba, ale… - zaczęłam się już gubić w tym wszystkim. Miałam dość. Po raz pierwszy w życiu coś mnie przerosło do tego stopnia, że miałam tego dość. Miałam dość Sebastiana. Miałam dość wszystkiego.
-Nie masz pojęcia co się stanie, jeśli odrzucisz miłość Sebastiana.
-Nie strasz mnie – powiedziałam żartobliwie.
-Mówię poważnie Tośka – spojrzał na mnie z taką powagą jakiej jeszcze u niego nie widziałam. Trochę się przestraszyłam tego spojrzenia, bo to nie było do niego podobne – W najlepszym wypadku wyjedzie za granicę i słuch po nim zaginie.
-A w najgorszym? – zapytałam nie mogąc uwierzyć w to jak ogromnym uczuciem darzy mnie Seba. Nie mieściło mi się to w głowie, że miałam na niego taki wpływ.
-Wracaj do domu. Powinnaś się uczyć – zmienił temat, delikatnie dając mi do zrozumienia, żebym o to nie pytała.
         Wchodząc do domu słyszałam różne głosy dochodzące z salonu. Zajrzałam tam ciekawa nad czym debatują moi rodzice oraz tata Sebastiana.
-O Tośka, dobrze że jesteś!  - przywitała mnie radosnym głosem mama – Siadaj. Musimy ci coś powiedzieć.
Niepewnie usiadłam na sofie obok mamy. Spojrzałam na mamę,  na tatę a potem na stertę papierów leżących na stoliku. Choć żadne z nich nie powiedziało o co chodzi, byłam pewna, że chodzi o firmę-rodzinny interes państwa Wieczorków, którym teraz zarządza matka Seby, a który chciał odzyskać pan Wieczorek. Jeśli chodzi o mnie wątpiłam, że mu się to uda. Z matką Seby  nikt nie mógł wygrać. Wtedy tak myślałam. Ojciec Seby jednak sprawił, że zmieniłam zdanie.
-Jesteśmy na dobrej drodze żeby odebrać Grażynie całą firmę.
-Co takiego?! – byłam w szoku. To nie mogła być prawda.
Tata zaczął mi wszystko wyjaśniać na czym polega całe to przejęcie firmy i na jakiej zasadzie się odbywa. Okazało się, że pani Wieczorek manipulowała finansami firmy na swoją korzyść. Wiedziała o tym tylko ona i główny księgowy, który jakimś dziwnym trafem postanowił o wszystkim powiedzieć panu Wieczorkowi. Na dodatek ojciec Seby zagroził swojej żonie, że jeśli nie odda mu firmy złoży na nią wniosek do prokuratury, co może skutkować tym, że matka Sebastiana wyląduje w więzieniu.
-Czyli zostanie pan nowym dyrektorem? – zapytałam pana Wieczorka.
-Nie. Nowym dyrektorem zostanie Sebastian.
Te słowa wystarczyły bym wiedziała jaką odpowiedź dam Sebastianowi.

Sebastian
       Gdy tylko tata powiedział mi co zamierza zrobić byłem w szoku. On naprawdę chce wszystko zabrać matce i oddać mi fotel prezesa firmy. Nie nadawałem się do tego. Nie miałem pojęcia o rządzeniu, choć miałem władzę nie umiałem się nią posługiwać. Nie byłem na to gotowy. Musiałem skończyć szkołę, iść na studia, mieć wykształcenie. Póki co, tata obiecał, że do skończenia studiów on się wszystkim zajmie. Ja będę musiał tylko podpisywać papierki. Ufałem mu. Własna matka chciała mnie zniszczyć, ale tacie na mnie zależało. Wiedział, że musi mi wynagrodzić ten czas w którym go nie było, ten czas gdy byłem zupełnie sam.
        Nie mogłem przestać myśleć o Tośce. Teraz już będziemy mogli być razem. Nikt ani nic nas nie rozdzieli. Choć w szkole nadal mnie unikała, zauważyłem że była jakaś inna. Bardziej śmiała i odważna. Nie wróciła do swojej ławki na matematyce, ale byłem o nią spokojny. Trzy dni dłużyły się w nieskończoność. Choć to nie było do mnie podobne to nie mogłem się na niczym skupić. Kochałem Tośkę, była dla mnie wszystkim. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Chciałem spędzać z nią każdy dzień i pokazać jej, jaki naprawdę jestem, udowadniać jej każdego dnia, że ją kocham.
       Do parku przyjechałem przed czasem. Oświetlony latarniami park wyglądał jak zawsze tak samo. Usiadłem na jednej z ławek i czekałem. Punkt osiemnasta ujrzałem Tośkę wchodzącą do parku. Nie wyglądała na zadowoloną z tego spotkania. Wręcz przeciwnie. Była smutna i zamyślona.
-Cześć –powiedziała i usiadła obok mnie.
-Stało się coś? – zapytałem łapiąc ją za rękę i patrząc w jej zielone oczy.
-Seba, powiedz mi jedną rzecz. Dlaczego chcesz być ze mną? Dlaczego akurat wybrałeś mnie? Stać cię na lepsze dziewczyny niż na mnie, zwyczajną biedaczkę.
-Bo jesteś inna niż te wszystkie bogate i rozpieszczone dziewczyny, dla  których liczy się tylko nowa zakup nowych butów czy torebki. Jesteś wredna  i odważna, tylko ty jedna potrafiłaś mi się przeciwstawić. To mnie zaintrygowało. Sprawiłaś, że moje serce cię pokochało. Wybrałem cię bo nie jesteś zwyczajną dziewczyną. Ty tak myślisz, bo nie dostrzegasz tej niezwykłości jaką w sobie masz.
Tośka gapiła się na mnie najwidoczniej zszokowana tym co powiedziałem.
-Seba dobrze się czujesz?  Co z tobą? Masz  gorączkę?– zaczęła dotykać mojego czoła i policzków. W ułamku sekundy złapałem ją za rękę i przytuliłem do siebie. Poczułem bliskość jej ciała, była przy mnie, była bezpieczna. Teraz nic nie mogło nas rozdzielić.
-Seba dusisz mnie – wyszeptała.
-Przepraszam – wypuściłem ją z ramion – W porządku? – zapytałem.
-Tak. A teraz pozwól, że w końcu ci powiem co postanowiłam. Jesteś wrednym, bezczelnym i rozpieszczonym bachorem, który myślał, że może mnie kupić za pieniądze. Byłeś beznadziejny w wyznawaniu uczuć i nie wiedziałeś co to miłość. Ale mam nadzieję, że dzięki mnie wiesz  już co to za piękne uczucie. Cieszę się, że miłość do mnie zmieniła cię na lepsze. Dziękuje ci, że mogłam cię poznać i być z tobą chociaż te kilka chwil. Dziękuje ci Seba, że byłeś.
Gdy skończyła mówić wstała, złapała mnie za rękę, uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
-Wszystko przemyślałam Seba. Chcę z tobą być. Kocham cię.

-Ja ciebie też kocham Tośka – powiedziałem i pocałowałem ją. Byłem szczęśliwy. Miałem Tośką przy swoim boku, teraz i na zawsze.