`Rozdział 83` - 'To nie jest miłość'

I tak 2011 dobiega końca. Ale historia naszych bohaterów niekoniecznie. Jestem tu z Wami od 5 miesięcy (to dużo) ale czasami odnoszę wrażenie,jakbym historię Any i Maxera pisała całe życie. W Nowym 2012 Roku u naszych bohaterów będzie się wiele działo. Przyjaciele zaczną karierę muzyczną, Maxer trafi do szpitala,a na dodatek z Hawajów przyleci Lea,która jak się okaże prócz Alexa zna jeszcze jednego z chłopaków. Na te i inne przygody musicie jednak jeszcze poczekać :)
Chciałam Wam również kolejny raz podziękować, za wszystkie komentarze i odwiedziny. Jesteście niesamowici, i niezmiernie się ciesze, że podoba Wam się to co pisze. Anylkaa

-Maxer, proszę Cię zaczekaj – krzyczała Any biegnąc za chłopakiem
Maxer w końcu się zatrzymał. Byli na 5 piętrze hotelu. Chłopak usiadł na podłodze, oparł się plecami o ścianę i spuścił głowę w dół. Any usiadła naprzeciw Niego, oparła się o barierki od schodów i nerwowo zaczęła bawić się włosami. Po policzkach poczuła jak spływają Jej łzy.
-Płaczesz? – spytał
-Nie, tylko oczy mi się pocą – odburknęła ze złością ,
-Przestań! – krzyknął i dodał po chwili – Any, powiedz mi coś, tylko szczerze.
Any jakby wiedziała o co Maxer ją chce spytać. Wstała, zgarnęła włosy do tyłu i cały czas płacząc krzyknęła:
-Nie kocham Alexa…chyba!
Zbiegła schodami. Maxer siedział zdezorientowany. To co powiedziała Any, nie mieściło mu się w głowie. Jej słowa cały czas krążyły mu w myślach. Chciał to usłyszeć, chciał usłyszeć że Any nie kocha Alexa, ale bez tego „chyba” na końcu. W Jego głowie zapanował chaos. Wiedział nie od dziś, że Alex przystawia się do Any, ale nie wiedział że jest aż tak źle. Myślał, że przyjacielowi przeszło to uczucie, po tym jak wyjechał.  Maxer wiedział, że musi ratować swój związek z rudowłosą. „Taki ktoś jak Alex nie zasługuje na Any . Nie mogę na to pozwolić” – pomyślał i szybko zerwał się na równe nogi i pobiegł szukać dziewczyny. Znał hotel jak własną kieszeń, i Any też go dobrze znała. Jednak dziewczyny nie było w żadnym miejscu. Zrezygnowany już miał udać się z powrotem na górę, gdy usłyszał jakieś głosy dochodzące z bufetu, w którym było ciemno. Podszedł bliżej i poznał głos Any i swojej mamy, Megan. Zatrzymał się przy drzwiach i zaczął podsłuchiwać.
-Nie chciałam tego powiedzieć, Megan – tłumaczyła się Any
-Ale powiedziałaś Any. Nie odwrócisz tego – uspokajała ja Megan
-Tylko widzisz, Maxer nie rozumie ile znaczy dla mnie Alex. Nie jest identyczny jak Chris, ale to Jego brat – bliźniak. Już sam wygląd Alexa, sprawia, że czasami mam wrażenie iż to nie on tylko Chris. – broniła się rudowłosa
-Any, myślę że ty nie kochasz Alexa. Traktujesz Go jak brata. Alex imponuje Ci tym, że jest podobny do Chrisa. Kochasz, Go ale jak brata, tego jestem pewna.
-Kiedy ja sama nie wiem. Widzisz  Megan, kiedy rozmawiałam  z Alexem, o tym jak wyznał mi miłość… i potem jeszcze złapał mnie za rękę – plątała się Any. Nie wiedziała co ma mówić. W ogóle już nic nie wiedziała. „ Więc o tym rozmawiali w pokoju Alexa” – myślał Maxer
Any wstała, przytuliła się do Megan i powiedziała:
-Pójdę już
-Any zaczekaj – mówiła Megan – Pomyśl, czy chcesz żeby to Alex już zawsze trzymał Twoją rękę, całował Twoje usta, robił Ci śniadanie? Czy chcesz żeby to Alex zabierał Cię nad zatokę, do „El Diablito” i na basen? Czy chcesz, żeby to Alex robił te wszystkie rzeczy, które robisz teraz z Maxerem? – spytała. W Jej głosie słychać było troskę.
Rudowłosa nie odpowiedziała. Wybiegła z bufetu i skierowała się do windy. Megan również wyszła, gdy usłyszała głos syna:
-Mamo, ona nie może kochać Alexa. To by było niedorzeczne.
Maxer przytulił się do matki. Brakowało mu czasem Jej rodzicielskiego i matczynego uścisku.
-Ona nie kocha Alexa, synku. Wiem to. Ucieszył ją Jego powrót, ale to nie jest miłość i nigdy nie będzie.
-Dziękuje mamo – ucałował matkę i poszedł do windy, z nadzieją że dogoni Any, nim wróci do pokoju, i tak też było.  Winda zatrzymała się na 40 piętrze gdzie mieszkał Shawn. Any stała przy drzwiach i wahała się czy wejść, czy nie.
-Any – usłyszała, obróciła się i zobaczyła Maxera – Możemy porozmawiać?
-Maxer chce Ci tylko powiedzieć, przepraszam, i że nie kocham Alexa – wymamrotała
Chłopak przytulił rudowłosą. Pocałował Jej delikatne usta, otarł policzki mokre od łez i weszli do pokoju.


Anylkaa

`Rozdział 82` - Zwyczajny gest

Przyjaciele do późnych godzin spędzali  czas na wspólnej zabawie. Grali w różne gry, wygłupiali się, śpiewali w karaoke. Tak długo nie widzieli Alexa, że chcieli nadrobić stracony z Nim czas. Nikt nie pytał chłopaka co Go spotkało na Hawajach. Doszli do wniosku, że jeśli będzie chciał wszystko im powie. Dochodziła 1 w nocy, gdy Alex oznajmił że jest zmęczony. Pożegnał się, wziął prysznic i udał się do swojego pokoju. Położył się na plecach, ręce skrzyżował pod głową i leżał tak wpatrując się w sufit. Rozmyślał o czasie spędzonym na Hawajach, a najbardziej mimo wszystko myślał o Lei, którą gdzieś w głębi duszy kochał. Jego serce było podzielone. Część kochała Leę, część kogoś innego. Alex nie chciał tego drugiego uczucia, ale stwierdził, że skoro przez tak długi czas nie zanikło, to znaczy że jest prawdziwe. Czy kochał Any? Tego nie mógł powiedzieć. Wiedział tylko, że mu na Niej zależało. Rozumiał, że jest w beznadziejnej sytuacji, bo Any ponad życie kocha Maxera. Jednak to co Go pocieszało, to, to że tu wrócił, ze wrócił do miejsca, gdzie ma przyjaciół i rodzinę, do miejsca gdzie pomimo upływu czasu, ktoś o nim myślał i na Niego czekał.
Usłyszał nagłe ciche pukanie.
-Proszę – powiedział i do pokoju weszła Any. Włosy miała związane w dwa kucyki, co wywołało wrażenie, że zamiast 19 lat ma raptem 16. Any ceniła swój wiek, ale zawsze wiedziała, że wygląda na młodszą niż jest w rzeczywistości.
-Nie powinnaś już spać? – spytał spokojnym głosem
-Chyba nie. Przyszłam zobaczyć czy wszystko w porządku – powiedziała i usiadła na dywanie krzyżując nogi.
-Martwisz się? – spytał z uśmiechem
-O Ciebie akurat tak i to bardzo  - powiedziała stanowczo
Przez chwile milczeli, ale nieczuli się niezręcznie. Any spojrzała w okno. Wróciła pamięcią do pewnego zdarzenia w „El Diablito”, kiedy to Alex wyznał Jej swoje uczucia.
-Alex… - zaczęła
-Co jest?
-Czy wtedy w „El Diablito” mówiłeś prawdę? – spytała
Chłopaka zaskoczyło to pytanie. Powrócił w myślach do tego wydarzenia.
-Tamto… To powinnaś zapomnieć, czego ja nie zrobiłem.
-Mówiłeś wtedy prawdę? – spytała ponownie
-Tak. I gdybym mógł, teraz postąpiłbym tak samo.
Any nie spodziewała się  takiej odpowiedzi, która ją bardzo zaskoczyła. Myślała, że Alexowi przeszła miłość do Niej, ale jednak się myliła. Nie odpowiedziała nic, bo nie wiedziała co powiedzieć.
Alex wstał z łóżka i  podszedł do okna. Oprał się o parapet i mówił dalej.
-Próbowałem  z tym walczyć, ale nie potrafię. Moje serce jest podzielone, ja jestem podzielony, moje uczucia są podzielone. Jedyne czego chcę Any, to Twojego szczęścia, którego ja nie potrafię Ci dać. Będę szczęśliwy jeśli Ty też będziesz.
Usłyszał cichy szloch przyjaciółki.
-Alex, kocham Cie brata… Czasami mam jednak wrażenie, że to jednak coś więcej niż miłość braterska – usłyszał Alex z ust Any
Milczeli przez dłuższą chwilę. Alex nie spodziewał się takich słów od Any. Nie chciał Jej stracić, Jej ani reszty przyjaciół. Dotarło do niego, że musi powiedzieć im prawdę o tym co było na Hawajach.
-Czy reszta śpi? – spytał w końcu
-Nie. Oglądają coś tam – wymamrotała Any
Alex podszedł do Niej złapał za rękę, pomógł wstać i wyszli z pokoju. Przyjaciele spojrzeli zaskoczeni.
-Coś się stało? – spytała Ayumi
-Muszę Wam cos powiedzieć – powiedział.
Nadal trzymał Any za rękę, co szybko dostrzegł Maxer. Alex zorientował się, że chłopak dostrzegł ten gest i szybko wypuścił dłoń przyjaciółki. Wzburzony Maxer wstał z kanapy i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Nikt prócz Any i Alexa nie wiedział o co chodzi. Alex usiadł na kapanie, a Any wyszła za Maxerem.
Taki zwyczajny, przyjacielski, nic nieznaczący dla żadnej ze stron  gest, a potrafi sprawić, że człowiek wpada złość i zaczyna wierzyć, że te dwie osoby coś łączy.

Anylkaa

`Rozdział 81` - Radosne powitanie

Z racji, tego że są Święta, wszystkim czytelnikom mojego bloga chciałam życzyć Wesołych Świąt. Nie będę się  rozdrabniać z życzeniami,ale również chciałam Wam z całego serca podziękować za każdy komentarz, który motywuje mnie do dalszego pisania, za każde odwiedziny, dzięki którym wiem, że ktoś jednak czyta mojego bloga. Jesteście wspaniali, i dziękuje wszystkim którzy mnie wspierają. I jeszcze raz Wesołych Świąt.
A teraz czytajcie  :D    Wasza Anylkaa

Alex po pół godzinie doszedł do szpitala, w którym leżała Jego mama. Znał już dobrze szpital, gdyż w tym szpitalu się urodził i to tutaj zakładane miał protezy. Skierował się w stronę pokoju pielęgniarek, by dowiedzieć się gdzie dokładnie leży mama. Wszedł do środka i wszystkie pielęgniarki spojrzały na Niego zdziwione.
-Pan Mayer – powiedziała jedna z nich
-Szukam rodziców – powiedział Alex
-Mama leży w 34- wytłumaczyła mu inna
Alex wyszedł z gabinetu z uśmiechem na twarzy, ale i z obawami. Bał się co powie rodzicom, jak zareagują. Jednak mimo to Jego serce było przepełnione radością. Cieszył się, że znów tu jest, że znów wszystko będzie jak dawniej. Doszedł do Sali 34. Drzwi były lekko uchylone, i chłopak usłyszał fragment rozmowy rodziców.
-Dziś mija kolejny tydzień, jak Go nie ma – mówiła słabym głosem mama
-Jeśli nie stracimy nadziei to wróci – tłumaczył jej tata
Alex wszedł po cichu i powiedział:
-Wróciłem, bo nie straciliście nadziei.
Na dźwięk tych słów rodzicie obejrzeli się w strone drzwi i ujrzeli swojego syna.
-Alex, dziecko drogie – mama zaczęła płakać
Alex podszedł do rodziców i przytulił ich. Tak bardzo brakowało mu rodzinnego uścisku, tej rodzinnej atmosfery.
-Mamo, przepraszam  - powiedział
-Za co synku?
-To przeze mnie tutaj trafiłaś.
-Alex, dziecko drogie, to nie Twoja wina. Chodź tu do mnie – mówiła mama
Chłopak podszedł do mamy i przytulił ją. Było mu lżej na sercu, gdy zobaczył uśmiech na twarzy rodzicielki.
-Alex – zaczął tata niepewnie  - Czy powiesz nam gdzie byłeś?
Chłopak spojrzał w okno. W głowie przemknęły mu wszystkim chwile spędzone na Hawajach.
Zamyślił się. Chciał powiedzieć rodzicom prawdę, ale jeszcze nie teraz.
-Byłem na Hawajach – wydukał tylko
-Co za licho Cię tam poniosło?
-Nie chcę o tym mówić. Powiem Wam, jak wyjdziesz ze szpitala mamo.
Rozmawiali jeszcze przez długi czas. Jednak Alex nie mógł dłużej zostać. Pożegnał się z rodzicami i po wyjściu ze szpitala skierował się do hotelu.

Godzinę później, w hotelu.
Any, Ayumi, Nanu, Shawn, Teku i Martin czekali od 2 godzin w hotelu. Maxer poinformował ich że ma dla nich niespodziankę. Wszyscy się niepokoili, bo nikt nawet nie przypuszczał, że niedługo zobaczą Alexa.
-Maxer, możesz nam powiedzieć co to za niespodzianka – nalegała po raz kolejny Ayumi, jednak Maxer był nieugięty i nic nie mówił. Spojrzał na zegarek, była punkt 14. Zaczął się już obawiać, że Alex nie przyjdzie. Nagle rozległo się ciche pukanie. Zdenerwowany Maxer ostrożnie otworzył drzwi. Po chwili przyjaciele zobaczyli w drzwiach Alexa.
-Aleeeeeeeeeeeex! – wykrzyczały dziewczyny razem.
Podeszły do chłopaka i zaczęły się z Nim witać. Przepełniała Je niesamowita radość. Nanu nawet uroniła kilka łez. Chłopaki jak to chłopaki. Przywitali się z przyjacielem po męsku, poprzez tradycyjny uścisk. Nie dawali tego po sobie poznać, ale w głębi duszy cieszyli się ogromnie że Alex wrócił.
Wszyscy usiedli na sofie i zaczęło się. Alex był pod ostrzałem pytań, od wszystkich. Bał się powiedzieć prawdę, ale wiedział, że im może zaufać i powiedzieć wszystko. Zanim to zrobił spojrzał na Any. Dostrzegł w Jej zielonych oczach łzy, ale były to łzy szczęścia o  czym Alex dobrze wiedział.
-Alex…. – zaczęła Nanu – Czy tam gdzie byłeś byli fajni kolesie? – spytała, czym tylko podenerwowała swojego Shawna. Lubiła się z Nim droczyć, jemu tez to nie przeszkadzało.
-W sumie Nanu, to prócz mnie nie było tam nikogo fajnego – powiedział i przyjaciele uśmiechnęli się – Jest dużo rzeczy które chciałbym Wam powiedzieć, ale jestem zmęczony, wiec wszystkiego Wam nie powiem – ciągnął dalej Alex
-Powiedz chociaż gdzie byłeś i co tam robiłeś – prosiła Any
-Hmmm… byłem na Hawajach.
Przyjaciele spojrzeli na niego zaskoczeni.
-No co się tak patrzycie. Hawaje, taka wyspa – wytłumaczył In i mówił dalej – Straciłem pamięć, dlatego nie wiedziałem kim jestem. Gdy już odkryłem prawdę o  sobie i o rodzinie, której mieszkałem, spaliłem ich dom. Zadzwoniłem potem do Maxera i tak oto jestem tutaj z Wami,nareszcie.
-Maxer Ty wiedziałeś?  - spytała zaskoczona Any
-No na to wygląda.
Przyjaciele długo ze sobą rozmawiali. Ayumi opowiadała Alexowi co u nich się wydarzyło. Chłopak słuchał z ciekowością. Oczywiście Nanu wtrącała się we wszystko co mówiła przyjaciółka, a Any również dodawała swoje trzy grosze. Teku zaproponował, żeby zagrali w Twista. Zgodzili się i po kilku minutach, na macie do gry rozstawieni byli Any, Alex, Martin i Nanu. Śmiechom  i wrzaskom nie było końca. W tak ciepłej i radosnej atmosferze Alex poczuł, że życie znów ma sens.

Anylkaa

`Rozdział 80` - Powrót Alexa

Nie wiem czemu,ale tak sama z siebie zgłosiłam bloga do konkursu Blog Roku 2011.
Nie liczę na żadną wygraną czy coś w tym stylu,ale może to jest szansa, że ktoś mnie dostrzeże ;)  Link:   Blog Roku 2011




Podczas gdy Alex przebywał na Hawajach u naszych przyjaciół działo się tyle co zwykle. Zaangażowali się bardzo w poszukiwania przyjaciela, do tego stopnia, że każda stacja radiowa i telewizyjna raz dziennie powtarzała krótką informację o zaginionym chłopaku. Była to ta sama informacja, którą Alex słyszał w radiu. Jednak przyjaciele musieli tez znaleźć czas by pomyśleć o swojej przyszłości. Ciężko im było wybrać co chcą robić w życiu, tym bardziej że studia by ich rozdzieliły, a tego się najbardziej obawiali. Nanumi ze względu na zamiłowanie do rysowania i projektowania postanowiła zostać architektem krajobrazów, Ayumi postanowiła kształcić się na kierunku wzornictwo, bo jak uważała „był to kierunek stworzony dla Niej”. Teku  i Martin wybrali ten sam kierunek, prawo, na tej samej uczelni. W ten sposób nadal mogli trzymać się razem. Tylko Any i Maxer zwlekali z podjęciem decyzji. Any wahała się pomiędzy architekturą wnętrz a kulturoznawstwem. Maxer nie do końca wiedział co ma zrobić. Miał wątpliwości czy w ogóle iść na studia. Czemu? A to dlatego, że ponownie odezwała się do Niego wytwórnia muzyczna, która jest nim coraz bardziej zainteresowana. Gdyby jednak Maxer wybrał studia, a nie karierę muzyczną z pewnością wybrał by kierunek prawniczy.
Tak więc nasi przyjaciele niedługo się rozdzielą, ale zanim to nastąpi czeka ich jeszcze mnóstwo przygód, niekoniecznie dobrych.

Maxer obudził się o 7 rano. Przetarł oczy i spojrzał na telefon. Cały czas nie chciał wierzyć, że to naprawdę Alex do Niego dzwonił, jednak gdy spojrzał na historię połączeń nie miał już wątpliwości. Wyskoczył z łóżka, wziął prysznic, zjadł śniadanie i z pewnym niepokojem ruszył na lotnisko. Gdy dotarł na miejsce była punkt 8,ale Alexa nadal nie było. Maxer usiadł na ławce i czekał na kolejny samolot. Nie wiedział którym przyleci przyjaciel, dlatego denerwował się gdy po upływie pół godziny Alexa nadal nie było. Miła pani w głośnikach oświadczyła, że właśnie przyleciał samolot z Hawajów. Maxer już stracił nadzieję, na to że przyjaciel wróci. Nadal siedział na ławce. Spuścił głowę i tępo patrzył się podłogę. Zamyślił się. Miał nad czym. Od kilku dni dzwonili do Niego z wytwórni muzycznej. Usłyszeli cover pewnej piosenki i postanowili wypromować młodego Rimskiego. Maxer nawet nie słyszał gdy ktoś do Niego podszedł. Owy ktoś stał nad Maxerem od kilku minut.
-Jesteś tam – powiedział ten ktoś
Maxer podniósł głowę do góry. Nie mógł uwierzyć w to kogo widzi. Przetarł oczy by upewnić się czy to nie sen. Upewnił się, to ni był sen. Przed Maxerem stał przystojny blondyn o pięknych błękitnych oczach.
-Alex, Ty…Ty żyjesz – powiedział w końcu i wstał by po przyjacielsku uściskać Alexa. Jakimś sposobem Maxer dostrzegł, że Alex płacze. Tak faktycznie było. Chłopak uronił kilka łez, ale tylko i wyłącznie dlatego, że wrócił do Monterrey, do rodziców, do przyjaciół, do miejsca, która bardzo pokochał.
Wyszli z lotniska i skierowali się w stronę parku.
Alex był szczęśliwy, że wrócił, lecz dusza Jego nadal cierpiała po tym co przeszedł.
-Stary, co Ty robiłeś na Hawajach? – spytał po długiej ciszy Maxer – I dlaczego nie masz bagażu?
-Cóż… - zaczął ale nie skończył – Samolot rozbił się w pobliżu Hawajów. A bagażu nie mam, bo wszystko co miałem było w samolocie.
-Czemu więc nie wróciłeś wcześniej?
-Nie chce teraz o tym gadać. Zbierz wszystkich i spotkajmy się o 14 w hotelu.
-Ok.
Znów milczeli. Maxer kątem oka spoglądał na Alexa. W Jego twarzy  i oczach widział smutek, dziwny smutek, ale i zarazem strach. Wyciągnął telefon, napisał wiadomość i wysłał do przyjaciół.
-Idę do domu – powiedział Alex
-Obawiam się, że nie masz tam czego szukać – powiedział Maxer
Alex spojrzał zaskoczony na przyjaciela.
-Jak to? Co się stało? Co z mamą?
-Pani Mayer jest w szpitalu.
-Co się stało?
-W sumie to nie wiem. Jest tam odkąd zniknąłeś.
-Zobaczymy się o 14. A teraz wybacz Maxer ale muszę do nich iść. Na razie – powiedział Alex i w pośpiechu udał się w stronę szpitala. Maxer przeszedł cały park, doszedł do drogi głównej i udał się do hotelu, gdzie za kilka godzin reszta przyjaciół, miała przywitać Alexa.


Anylkaa

`Rozdział 79` - Pożar

Dla Diego to był naprawdę ciężki dzień. Tłumił w sobie wszystkie uczucia i dziwnie się zachowywał. Nawet Lea to spostrzegła, jednak Diego uspokoił ja mówiąc, że to wszystko przez że tak bardzo Jej pragnie, w wyniku czego Lea zgodziła się spędzić kolejna noc z Diegiem. Chłopakowi było to na rękę.
Z niecierpliwością czekał, aż wszyscy pójdą spać, by wtedy móc iść do dziewczyny. Gdy usłyszał, że Lon, jako ostatni wszedł do swojego pokoju, powoli otworzył drzwi i rozejrzał się czy nikogo nie ma. Na szczęście korytarz był pusty. Diego po cichu przeszedł cały korytarz i wszedł do pokoju na samym końcu. Jego oczom ukazał się cudny dla jego męskich oczu widok. Na łóżku leżała ubrana w samą bieliznę Lea. Dziewczyna była obsypana płatkami czerwonych róż. Obok na stoliku paliły się pachnące świeczki. Diego nie zwlekał. Podszedł do Leii, zaczął ja całować, przytulać, i w końcu po raz kolejny spełnili swe pragnienia.
Gdy skończyli, Lea zarzuciła szlafrok i zeszła do kuchni po wodę. Diego wiedział po co tu przyszedł i po wyjściu dziewczyny, zabrał się do przeszukiwania pokoju. Nie miał dużo czasu. Przeszukał szafę i komodę, ale nic nie znalazł. Gdy już stracił nadzieję przez myśl przeszło mu żeby zajrzeć pod łóżko. Tak też zrobił. Zajrzał pod łóżku i wyciągnął z niego duży karton. Otworzył go i wśród masy papierów znalazł kopertę z napisem „ Alex Mayer”. Otworzył ją. Po kolei wyciągał rzeczy, które do Niego należały m.in. telefon, dowód, paszport. W kopercie znalazł jeszcze jedną kartkę, wyciągnął ja i przeczytał „ Narządy, które można pobrać po śmierci, to nerki i wątroba. Inne narządy pana Mayera są częściowo uszkodzone lekami, nie nadają się do przeszczepu”.
-Kurwa, co to ma znaczyć? – powiedział do siebie.
Miotały nim dziwne uczucia, ale wiedział jedno, że musi  stąd uciekać. Dotarło do Niego, że chcą się pozbyć Jego narządów, nie mógł na to pozwolić. Chciał uciec. Rozejrzał się po pokoju, i do głowy przyszedł mu tylko jeden pomysł: pożar. Z trudem wziął do ręki świeczkę i rzucił ją na łóżko Leii. Ogień rozprzestrzenił się natychmiast. Diego by uniknąć pożaru wyskoczył przez okno i biegiem udał się w stronę miasta.
Lea nie zdążyła wejść do pokoju gdyż już na schodach zobaczyła ogień. .Obudziła wszystkich i zadzwoniła po Straż. Przyjechali od razu, ale górnej części domu nie udało się uratować. Pożar rozprzestrzenił się na całym piętrzę. Nikomu na szczęście nic się stało, ale wszyscy były przerażeni, nawet Lon. Zdenerwowana Lea, biegała po uratowanej części domu i szukała Diega, jednak nigdzie Go nie znalazła. Nie chciała nawet myśleć, że mógł uciec, a jednak tak było naprawdę. Smutna udała się na plażę, zawinęła kocem i zasnęła otulona przez palmy.
Tymczasem Diego dotarł do centrum. Znalazł lotnisko i za resztkę pieniędzy z trudem kupił bilet do Monterrey. Samolot miał za 2 godziny. Wyciągnął telefon. Zachowały się wszystkie kontakty, wszystkie zdjęcia, wszystko to, co było dla Niego ważne. Wybrał numer do Maxera. Chciał żeby ktoś czekał na Niego na lotnisku. Nacisnął zielona słuchawkę i usłyszał sygnał….
*Tymczasem w Monterrey*
Maxer przetarł oczy. Była noc, a Jego obudził telefon, który nie przestawał dzwonić. Spojrzał na wyświetlacz: „Alex dzwoni” – przeczytał w myślach, i doznał szoku.
-To jest sen. To jest sen. To nie może być prawda – mówił do siebie, ale w końcu odebrał.
-Maxer? – spytał zdenerwowany głos Alex
Maxer nie odpowiedział. Nie wiedział co powiedzieć, po raz pierwszy brakło mu słów.
-Maxer, to naprawdę ja. Wracam do Was. Czekaj na mnie na lotnisku o 8. Muszę kończyć. Pa – powiedział Alex i rozłączył się.
Maxer nadal był w szoku. Nie wierzył temu co usłyszał. Cały czas powtarzał słowa Alexa.
Przykrył się kocem i poszedł spać dalej, z nadzieją, że gdy jutro pójdzie na lotnisko, zobaczy tego, który jest poszukiwany od miesiąca, zobaczy tego, który podkochiwał się w Any, że zobaczy  Alexa.


Mój drugi blog Zapraszam ;)

Anylkaa

Rozdział 78 - Powrót pamięci

Diego przetarł oczy i ze zdumieniem spojrzał na zegarek. Dochodziła 12 w południe, a on dopiero co się obudził. Tak bardzo nie chciało mu się wstawać, ale wiedział że jeśli nie dziś, to już nie dowie się prawdy o sobie. Postanowił, że nic nie powie Leii, o tym że wie o Jej kłamstwie. Nie było mu łatwo z tą wiadomością, że Go okłamuje, ale miał nadzieję, że już niedługo stąd zniknie. Wstał z łóżka, ubrał spodnie, T-Shirt i zszedł na dół. Zdziwił się gdy na dole nikogo nie zastał. Poszedł do kuchni i zobaczył na stole małą karteczkę, „Dziękuje za wczoraj. Jesteśmy na molo” – Lea, przeczytał w myślach. Pomyślał że to idealna okazja, że jest sam. W końcu może iść sam do centrum. W głębi ducha liczył, że właśnie tam dowie się czegoś więcej. Włączył radio, zrobił sobie cos do jedzenia, gdy nagle znieruchomiał, bowiem usłyszał w głośnikach następującą informację:
 „ Przypominamy, że od 1,5 tygodnia trwają poszukiwania jedynego prawdopodobnie żyjącego  pasażera lotu 97 na trasie Pekin – Monterrey. Przypomnijmy, samolot wpadł w turbulencje i roztrzaskał się o skały, w pobliżu Hawajów. Nikt nie przeżył, jednak do tej pory nie znaleziono ciała pana Alexa Mayera, dlatego został on uznany za zaginionego. Alex Mayer ma około 20 lat, blond włosy, niebieskie oczy. Znaki szczególne to tatuaż na lewej łopatce z inicjałami przyjaciół. Każdy kto widział pana Mayera lub wie gdzie przebywa, proszony jest o kontakt z policją.”
Diego stał nieruchomo. Był w takim szoku, że ledwo co oddychał. Usiadł na podłodze  i ukrył twarz w dłoniach. W radiu zaczęła lecieć piosenka zespołu RBD – Rebelde. Diego zaczął wsłuchiwać się w słowa piosenki i w głowie zaczęły migać mu różne obrazy. Z sekundy na sekundę obrazów było coraz więcej i zaczęły układać się w całość.  Piosenka się skończyła, ale Diego nadal śpiewał „ Y so rebelde….”, chciał żeby ta piosenka trwała wiecznie i nigdy się nie kończyła. Teraz już wszystko pamiętał, dzięki tej piosence przypomniał sobie wszystko, począwszy od spotkania Any i Maxera nad zatoką, a skończywszy na tragicznym locie.
-Tej piosenki zawsze słuchałem z Any – mówił sam do siebie.
Faktycznie tak było. „Rebelde” była to ulubiona piosenka Any i Alexa, słuchali jej zawsze gdy gdzieś byli razem, była to ich taka mała tajemnica.
-Nie mogę w to uwierzyć. Boże! Dziękuje! Dziękuje! – cały czas mówił do siebie.
Był tak szczęśliwy, że poznał prawdę o sobie, że wie kim jest i co tu robi. Życie znów nabrało dla Niego  sensu. Czuł, że znów ma dla kogo żyć, bo wiedział, że gdzieś tam w Monterrey grupka przyjaciół cały czas ma nadzieje na Jego powrót.
Był tak pochłonięty rozmyślaniem, że nie usłyszał gdy do kuchni weszła Lea.
-Dzień dobry Kochany – powiedziała, ale Diego nie odpowiedział.
Dziewczyna podeszła do Niego i namiętnie Go pocałowała, to dopiero wyrwało chłopaka z własnych myśli.
-Co z Tobą? – spytała zaniepokojona
-Wybacz, zamyśliłem się – wymamrotał tylko
Lea przytuliła się do Niego. Diego z trudem odwzajemnił uścisk. Teraz, gdy znał prawdę, chciał skończyć z Leą, mimo że naprawdę ją pokochał. Postanowił, że nie da po sobie poznać, że wie już wszystko o sobie.
Zaczął obmyślać plan , jak odzyskać swoje rzeczy m.in. telefon, paszport  i dowód. Wiedział, że te rzeczy trzyma Lea u siebie w pokoju.  Jedyne wyjście jakie przychodziło mu teraz do głowy, to ponowne przespanie się z Leą. Nie mógł tylko wymyślić jak Jej się pozbyć z pokoju, ale miał nadzieję, że dziewczyna choć na chwilę opuści pokój.
Odwzajemnił uścisk Leii, przytulił ją i zaproponował wspólny spacer, który był początkiem Jego planu.

Moje nowe opowiadanie znajdziecie TUTAJ :D

Blog na Facebooku  TUTAJ :D

Anylkaa

`Rozdział 77` - Wspólna noc

- To co będę musiał robić? – pytał Diego
Siedział w kuchni razem z Lonem, który tłumaczył mu na czym polega gra w nielegalnym kasynie. Diego słuchał uważnie, czego nie wiedział to pytał, by Lon mu wyjaśnił. Lon akurat dziś był w dobrym nastroju i nawet był miły dla Diega. Wytłumaczył mu wszystko krok po kroku.
Po wysłuchaniu wszystkich wskazówek Diego spytał:
-To kiedy mam zacząc?
-Za kilka dni Azaka i Lea zaprowadzą Cię do starego magazynu, gdzie odbywa się gra – tłumaczył Lon dalej. Jednak w głębi ducha śmiał się w najlepsze. Ta cała niby gra w kasynie była tylko fikcją. Tak naprawdę chodziło tylko o narządy Diega. Tak, chodziło o narządy. Nielegalne kasyno to tylko przykrywka. Tak naprawdę Azaka  i Lea, miały zabić Diega, by potem Lon mógł sprzedać jego narządy, na czarnym rynku. To było okrutne. Niczego nie świadom Diego zgodził się, ponieważ zależało mu żeby tu zostać, zależało mu na Leii.
Diego siedział jeszcze chwilę w milczeniu, po czym wstał, wyszedł z domu  i udał się w stronę molo, gdy nagle usłyszał że ktoś Go woła. Obrócił się i pod palmą ujrzał czerwona czuprynę Azaki. Dziewczyna machała do Niego, tak jakby zachęcała Go żeby do Niej przyszedł. Diego ruszył w Jej stronę.
-Hej chłopczyku – rzuciła dziewczyna gdy już przyszedł
-Cześć – wymamrotał Diego. Nie wiedzieć czemu, nie przepadał za Azaką. Wydała mu się jakaś dziwna, jakby miała coś na sumieniu. Nie podobał mu się Jej charakter, to jak do Niego się zwraca i to jak bardzo jest wredna.
-Chciałaś coś? – spytał w końcu
-W sumie to tak. Jesteś głupi – wypaliła
Diego spojrzał na Nią zdziwiony i zły jednocześnie. Wstał i zamierzał odjeść, gdy Azaka dodała:
- Wielki panicz, się obraził – podeszła bardzo blisko Niego, spojrzała mu w oczy i dodała – Jesteś w moim domu, masz słuchać tego co się do Ciebie mówi i nie kończyć ze mną rozmowy, gdy ja jeszcze nie skończyłam – po tych słowach przywaliła Diegowi z liścia. Obróciła się od Niego i śmiejąc się diabelsko udała się w stronę miasta. Diego zaś szybko pobiegł do domu. Gdy był w swoim pokoju poczuł ulgę, że jest sam. Spojrzał na zegarek, dochodziła 22. Mimo akcji z Azaką czuł dziwna radość. Wiedział, ze niedługo przyjdzie do Niego Lea i stanie się cos magicznego dla nich obojga. Przynajmniej tak myślał. Nie wiedział jednak, że Lea, kocha się z każdym gościem w ich domu i to za pieniądze. Tak, Lea była prostytutką. Nie powiedziała o tym Diegowi, bo żadnemu facetowi o tym nie mówiła. Po prostu, jak spodobał Jej się jakiś mężczyzna, uwodziła Go, żeby został dłużej, wskakiwała mu do łóżka, a po kilku dniach razem z Azaką zabijały Go.
Usłyszał ciche pukanie.
-Proszę – powiedział.
Drzwi otworzyły się i stanęła w nich ponętnie ubrana Lea. Nie mówiąc nic, rzuciła się na Diega. Zaczęła Go rozbierać i już oboje po chwili kochali się. Tak bardzo siebie pragnęli. Ich ciała były rozpalone, pocałunki namiętne. Kochali się nie z miłości, lecz z wzajemnego pożądania siebie.
Gdy było po wszystkim, Lea podziękowała chłopakowi za wspólną noc, ubrała się i po cichu wyszła.
Diego już miał iść wziąć prysznic, gdy zobaczył że Lea zostawiła u Niego swój telefon. Wziął Go i wyszedł z pokoju by Ją odnaleźć. Wiedział, który pokój jest Jej i już miał zapukać, gdy usłyszał jakieś głosy z pokoju Lona. Mimowolnie podszedł bliżej i zaczął nadsłuchiwać.
-Zrobiłam to z Nim – usłyszał głos Leii
-Czyli wszystko jest tak jak zaplanowaliśmy?
-Tak jak zawsze. Swoją drogą, on jest najlepszy w łóżku spośród tych z którymi spałam.
-Nie on jest dobry, tylko Ty – mówił Lon śmiejąc się histerycznie.
Diego usłyszał, że Lea wychodzi z pokoju. Zostawił telefon pod Jej drzwiami u wrócił do siebie.
Był zdruzgotany tym co usłyszał. Postanowił, że nie będzie nic mówił dziewczynie, że zna prawdę, ale postanowił też, że za wszelką cenę dowie się prawdy o sobie.


Anylkaa

`Rozdział 76` - Na molo

Nadszedł trudny dla Diega dzień. Za kilka  godzin miał dać Lonowi odpowiedź czy się zgadza na granie w nielegalnym kasynie. Chłopak czuł że jeśli się nie zgodzi, Lon Go zabije. Mężczyzna nie zrobił na Diegu dobrego wrażenia, dlatego chłopak się Go bał. Lon w gruncie rzeczy nie był złym człowiekiem, sprawiał tylko takie wrażenie, chciał mieć władzę, chciał żeby się Go bali, ale miał swoje uczucia i w głębi duszy był wrażliwy.
Diego siedział na molo. Coraz częściej myślał o Leii, która z dnia na dzień coraz bardziej mu się podobała. Zadurzył się w Niej. Czuł to magiczne uczucie w sercu po raz drugi, tylko nie mógł sobie przypomnieć w kim jeszcze był zakochany (oczywiście chodzi o Any, której próbował wyznać miłość). Tak zamyślony nie dostrzegł że przysiadła się do Niego Lea.
-Widzę, że lubisz tu siedzieć – powiedziała patrząc na Diega
-Tak – odpowiedział - To jest dobre miejsce na przemyślenia.
-A o czym myślisz?  - spytała zalotnie
Nie odpowiedział Jej od razu. Nie chciał Jej mówić że myśli o Niej, ale to było silniejsze od Niego i mimowolnie złapał ją za rękę. Lea, ku zdziwieniu chłopaka odwzajemniła uścisk.
Tak. Diego bardzo Jej się podobał. Zresztą każdy facet Jej się podobał. Wiedziała, że prędzej czy później Diego się w Niej zakocha. O to chodziło. Żeby się zakochał i żeby został jak najdłużej.
-Gdzie są Twoi rodzicie? – spytał w końcu Diego
-Widzisz… - zaczęła się zastanawiać – Rodzice utonęli.
-Przykro mi – powiedział Diego i przytulił ją.
Lea próbowała płakać, żeby wzbudzić litość w Diegu, ale jakoś łzy nie chciały płynąć.
Chłopak nie domyślał się nawet, że dziewczyna kłamie. Bo tak naprawdę rodzice Leii żyli i mieli się całkiem dobrze, gdyż oboje byli głównymi kierownikami „Maxer Corporation”, tutaj na Hawajach.
-Wypłynęli w rejs, gdy miałam 7 lat. Zostali źle poinformowani o stanie pogody i spotkał ich sztorm, którego nie przeżyli – wyjaśniała
-Nie mówmy już o tym. To musi być dla Ciebie trudne – spokojnym głosem mówił Diego
Nagle do Leii dotarło, że nie może zwlekać, że jeśli teraz nie rozpali pragnień Diega, to sprawy przyjmą niepożądany obrót. Przyciągała Go do siebie i namiętnie pocałowała. Chłopak się nie bronił i odwzajemnił pocałunek. Plaża była pusta więc nie czuli się skrępowani. Diego, nadal całując dziewczynę położył ją na molo. Lea wiedziała co się święci. Przerwała pocałunek i szepcząc Diegu do ucha powiedziała:
-Przyjdę dziś do Ciebie wieczorem, gdy wszyscy zasną.
-Będę czekał.
Lea wstała. Nie chciała iść, ale musiała grać według planu. Diego nie chciał jej puścić, ale wiedział że jeśli nie pójdzie Lon zrobi Jej awanturę. Pocałowała Go na pożegnanie i poszła.
Diego został sam. Teraz już wiedział jaką odpowiedź dać Lonowi. Teraz wiedział że musi zostać, dla Leii, dla uszczęśliwienia Jej, dla bycia z Nią.

Filmik promujący bloga - TUTAJ :D
Polub bloga na Facebooku TUTAJ :D

Anylkaa

`Rozdział 75` - Diego, Lea i reszta

-Pora wstawać – mówił do Diega słodki głos
Nie zareagował od razu. Miał zamknięte  oczy ale nie spał. Był zmęczony bo nie spał praktycznie całą noc, a gdy już zasnął to za chwilę się budził, bo dręczyły go koszmary.
-Nie śpię – powiedział po dłuższej chwili
-Przyniosłam Ci cos do zjedzenia. Jak dojdziesz do siebie to zejdź na dół – mówiła Lea
-To chyba nigdy nie nastąpi – zaśmiał się, jednocześnie czując smutek w sercu.
-Czemu?
-Bo nie doję do siebie tak chyba zbyt szybko. Nie mam siły.
Lea nie odpowiedziała. Stała oparta o drzwi i z ciekawością przyglądała się ciągle leżącemu na łóżku Diegowi. Chłopak wzbudził w niej pozytywne odczucia i nawet Go polubiła. Nawet więcej, podobał Jej się. Blond włosy, niebieskie jak ocean oczy, i nienaturalna uroda – która dziewczyna nie marzy o takim przystojniaku, Lea też marzyła. Choć nie znała Diega czuła że to będzie coś więcej niż zwykła znajomość.
-Lea, jesteś tam? – usłyszała nagle
-Cos mówiłeś? – spytała, po czym dodała – Wybacz, zamyśliłam się. Lepiej już pójdę.
-Zostań – powiedział Diego
Dziewczyna zmieszała się.
-Nnnie mogę. Jestem potrzebna reszcie.
Po tych słowach wyszła z pokoju i chłopak został sam. Z trudem wstał z łóżka i się ubrał. Noga dawała o sobie znać przez cały czas. Na szczęście głowa przestała Go już boleć, co bardzo Go ucieszyło. Zjadł kanapki i postanowił zejść na dół, jednak nie wiedział jak, gdyż do pokonania miał trochę schodów, a z bolącą noga, bez niczyjej pomocy sobie nie poradzi. Przypomniał sobie, że lekarz cos mówił o kuli. Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł parę kuli w kącie, przy szafie. Wziął jedna z nich i zszedł po schodach. Trafił do kuchni w której siedzieli  wszyscy, których widział wczoraj. Lea tylko krzątała się po kuchni i robiła małe porządki.
-Dzień dobry – przywitał się Diego
-Ha! – wykrzyknął jeden z mężczyzn – Patrzcie Go! Dzień dobry nam będzie mówił – mężczyzna walnął pięścią w stół zaśmiał się złowieszczo.
Diega obleciał strach. Domyślał się, że owy człowiek jest najstarszy z nich wszystkich i że ma władze w tym domu.
-Lon, daruj sobie – skarciła Go jakaś inna dziewczyna.
Diego spojrzał na Nią. Miała czerwone włosy splecione w dwa warkocze i duże zielone oczy. W ręce trzymała jakieś kolorowe papierki.
- Może byście byli trochę dla niego milsi – odezwała się Lea
-Daj spokój – mówił znów mężczyzna – Jest nasz. Nauczymy go wszystkiego i będzie jak nasz człowiek – znów się zaśmiał tym razem bardziej spokojnie.
Diego patrzył na to przedstawienie i nic nie mówił. Nie wiedział co. Nie znał tych ludzi. Bał się ich. Tak po prostu się bał.
Lea podeszła do Niego, wzięła Go za ramię i kazała iść za sobą. Wyszli na zewnątrz. Blask słońca trochę oślepił Diega. Dziewczyna zaprowadziła Go w cień palm, gdzie usiedli na małej ławeczce.
-Przepraszam za nich – powiedziała
-Nie szkodzi .Naprawdę – zapewniał ją chłopak – Kim oni są? – spytał po chwili
-Ten co się tak śmiał to Lon, mój brat. Jest trochę nieogarnięty i wykorzystuje ludzi do swoich tylko celów. Dziewczyna w czerwonych włosach to Azaka, moja siostra. W pewnym sensie jest podporządkowana Lonowi.
-Co to znaczy?
-Nie zawsze, ale w większej mierze Go słucha, robi to co Lon jej karze. Ma swój rozum, wiec czasami się buntuje, ale nie wychodzi Jej to na dobre.
-Rozumiem. A tamci pozostali?
-To Trixi i Matt. Są rodzeństwem, a naszymi kuzynami. Mieszkają z Nami. Bo – i tu Lea nagle urwała
-Bo? – spytał Diego
-Bo ich rodzice nie żyją – mówiła ze smutkiem w głosie
-Przykro mi.
-Nasz rodzina zajęła się Nimi gdy mieli 10 lat. Od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Dużo im zawdzięczamy.
Milczeli. Chłopakowi to nie przeszkadzało. Miał tyle myśli na głowie, że takie milczenie mu pomagało. Mógł wtedy ułożyć pewne rzeczy, które chciał.
Lea też milczała. Wpatrzona w ocena, zastanawiała się co będzie jeśli Lon uwikła Diega w swoje gierki. Bała się o chłopaka, bo wiedziała że Lon jest nieprzewidywalny.
- Co to jest „Maxer Corporation”? – wypalił po dłuższej chwili Diego
Leę wcięło.  Serce zaczęło Jej walić coraz mocniej. Bała się, ze Diego cos sobie przypomniał, że już zna całą prawdę. Sama dobrze wiedziała czym było „Maxer Corporation” bo sieć hoteli dotarła nawet tu na Hawaje.
-To firma produkująca obuwie letnie – skłamała z trudem – A czemu pytasz?
-Nie wiem. Ta firma cały czas mi chodzi po głowie – odpowiedział.
Nie usłyszeli kiedy doszedł do nich Lon.
-To co panie Diego, zawrzemy układ – wypalił od razu
-Jaki układ? – pytał przerażony chłopak
-Ja pozwolę Ci tu zostać a ty w zamian będziesz „coś” dla mnie robił.
-Co takiego?
- Nie musze Ci chyba wyjaśniać czym jest nielegalne kasyno?
Lea i Diego spojrzeli równocześnie na Lona. Brat dostrzegł złość w oczach siostry, ale zbytnio się tym nie przejął.
-Masz czas do jutra wieczorem chłopczyku – powiedział Lon i odszedł
Lea i Diego znów milczeli. Lea wściekła na brata, Diego zdezorientowany. Kompletnie nie wiedział czym jest nielegalne kasyno, ale słowo „nielegalne” uświadomiło Go, że jest to coś niezgodnego z prawem, niezgodnego z zasadami, niezgodnego ze wszystkim, niezgodnego z nim samym.

Polub bloga na Facebooku  Tutaj :D
Filmik na YT promujący bloga TUTAJ :D


Anylkaa