`Rozdział 61` - Nad zatoką

Gdy Any dotarła na miejsce Maxera jeszcze nie było. Usiadła na molo z nadzieją, że Maxer Jej wybaczy i nie będzie musiała wyjeżdżać. Usłyszała szelest liści i po chwili ujrzała Maxera. Podbiegła do Niego żeby się przytulić, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
-Wybacz – powiedziała
-Nnie szkodzi.
Usiedli razem na molo i milczeli. Any bardzo cierpiała, ale postanowiła zachować zimna krew. Maxer też cierpiał, choć nie tak bardzo jak na początku. Każde spotkanie ze sobą dokładnie analizowali. W każdym geście, w każdym słowie doszukiwali się głębszego sensu.
-To co chciałeś? – spytała Any w końcu
-Sam nie wiem. Myślę że chciałem z Tobą pogadać.
-Mogłeś mnie złapać w domu, albo u Nanu.
-Wiem, ale tam co chwila ktoś by nam przeszkadzał. A tu mamy ciszę i spokój, jak,jak… - urwał
-Jak wtedy gdy byliśmy tu po raz pierwszy – dokończyła
-No właśnie.
Znów milczeli. Oboje patrzyli się na jezioro, które mieniło się masą kolorów.
-Kiedy lecisz?  - spytał
-Gdzie?
-No do Chin.
-Jeszcze się zastanawiam czy lecieć, ale jeśli tak to za tydzień.
-Chcesz tego? – spytał znowu
-Wylecieć? Nie, nie chcę.
-To czemu cholera nas zostawiasz?
-Bo nie potrafię żyć bez najbliższej mi osoby.
-Mama przepisuje na mnie hotel – zmienił temat
-O super! To mogę już do Ciebie mówić szefie? – spytała uśmiechając się
-Możesz – odpowiedział Jej uśmiechem – Hotel i tak będzie na głowie mamy, ja będę tylko szefem na papierze.
-A informatyka?
-No tym się nadal będę zajmował. W hotelu wiecznie jestem potrzebny.
Any patrzyła na wzburzone od fal jezioro. Maxer patrzył na Any, na jej twarz, na włosy, na smukłą sylwetkę. Tak bardzo Go zraniła, ale to spowodowało że każdego dnia, pomimo iż nie byli razem, kochał Ją coraz bardziej.
-Nie chce żebyś leciała – wyszeptał
Any zamurowało.
-Ale, Maxer … -  urwała
-Dziwnie to zabrzmi, ale nie zniósł bym myśli że opuszczasz ukochane Monterrey przeze  mnie. Nie potrafię do Ciebie wrócić, nie teraz, ale nie wytrzymam tu wiedząc, że Cię tu nie ma.
-Maxer to nie ma sensu.
Any wstała i udała się w stronę lasu. Maxer poszedł za Nią i złapał ją za rękę. Obojgu do oczu zaczęły napływać łzy.
-Any proszę, zaczekaj.
-Maxer, jeśli nie potrafisz beze mnie żyć, to czemu cholera jasna do mnie nie wrócisz? – pytała ze łzami.
-Za bardzo Cię kocham, żeby Ci to wybaczyć.
-Maxer, do cholery, to było dawno. Jak możesz mnie do tej pory obwiniać!
-Okłamywałaś mnie i spałaś z innym, to mnie zabolało.
-Ale gdy spałam z Desmondem nie byliśmy jeszcze parą – broniła się Any
-Ale jak Cię już nawet wtedy kochałem.
Oboje patrzyli na siebie. Any wyrwała swoją rękę z uścisku chłopaka.
-Żegnaj Maxer – wyszeptała z płaczem i odeszła.
-Żegnaj Any, moja Any – powiedział po cichu.
Any biegła przez las. Łzy nadal spływały jej po twarzy. Czuła się cholernie źle. Cały czas wahała się czy lecieć z Alexem, ale dzisiejsza rozmowa pomogła Jej podjąć decyzję.
Maxer siedział jeszcze nad zatoką i długo myślał. Wiedział, że Any na pewno poleci z Alexem, i wiedział, że ten wylot rozdzieli ich już na zawsze.

Anylkaa

4 komentarze:

  1. ja już chcę następny ;) nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no weź niech Maxer i Any będą razem .

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz kolejne .

    Niech Any i Maxer beda razem i niech Any nie wylatuje z Alexem chyba ze po kilku dniach wróci

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog ;d
    zapraszam do mnie
    http://love-story-x3.bloog.pl/
    ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.