-Nie mówmy już
o tym. Chcę o tym zapomnieć – powiedział Maxer gdy on, Nanu, Martin, Ayumi,
Teku, Shawn, Any i Maite siedzieli u Nanumi w pokoju.
-Ja też –
szepnęła Any - I pomyśleć że jeszcze
kilka godzin temu, cieszyliśmy się ze zwycięstwa. Eh… Nie wiem jak wy ale ja
idę spać. Mam przeczucie, że jutro czeka nas coś dobrego – pocałowała Maxera w
usta i poszła do pokoju. Ayumi pożegnała się z Martinem, Teku poszedł
odprowadzić Maite co wszystkich bardzo zaskoczyło. Po chwili w pokoju został
tylko Shawn i Nanu. Oboje nie potrafili bez siebie żyć, ich miłość była
bardziej wytrwała niż miłość Any i Maxera. Shawn siedział na kanapie i czekał
aż Nanumi coś powie. Dziewczyna tak pragnęła mieć chłopaka przy sobie. Podeszła
do niego, namiętnie pocałowała, po czym przytuliła się i cicho wyszeptała:
-Przepraszam
-Nie Nanu,
to ja przepraszam. Nie powinienem tego robić – przytulił ją i trzymając ją na
rękach zaniósł do jej pokoju. Nanu nie miała nic przeciwko. Chłopak co chwilę
ją łaskotał, przez co dziewczyny nie mogły zasnąć bo Nanu się cały czas śmiała. Po chwili Chinka otrzymała
smsa:
„Ja też się
cieszę że się pogodziliście, ale tu są ludzie ,którzy chcą spać :D Hotel jest
duży więc macie dużo miejsca – Any”.
-Nawet
chwili spokoju – powiedział Shawn nie przestając łaskotać swojej ukochanej.
Nanu nie pozostała mu dłużna i zaczęła łaskotać chłopaka bo brzuchu. Shawn
dostał ataku śmiechu i nie mógł się uspokoić. Ayumi i Any nie wytrzymały i
poszły do pokoju przyjaciółki ją uspokoić. Nanumi była w tak dobrym humorze, że
skargi przyjaciółek na nią nie działały. Włączyła muzykę, weszła na łóżko i
zaczęła rzucać poduszkami w przyjaciół.
Any i Ayumi uznały, że lepiej będzie wyjść, nim ktoś z ochrony tu przyjdzie, za
zakłócanie ciszy nocnej, gdyż było dobrze po 24. W tej samej jednak chwili Any
dostała poduszką w głowę. Nie mogła tak tego zostawiać. Odwróciła się i chciała
rzucić w Nanu, jednak zamiast niej oberwał Shawn.
-Rudzielcu!
– krzyknął pokładając się ze śmiechu
- Co
chińczyku?! – odgryzła się Any.
Shawn w
pośpiechu wysłał smsy do Maxera, Martina i Teku by szybko przyszli do Nanu.
Chłopacy zjawili się w mgnieniu oka ubrani w spodenki od piżamy stali przez
chwilę drzwiach i zastanawiali się co się dzieje. Maxer chciał coś powiedzieć,
gdy oberwał poduszką od Ayumi. Teraz zabawa zaczęła się na dobre. Przyjaciele biegali
po całym apartamencie Nanu, wygłupiając się co chwila, rzucając w siebie
poduszkami i śpiewając i krzycząc na
cały głos. Bawili się jakby byli małymi dziećmi pozostawionymi bez opieki. Ich
więzi przyjaźni w ten sposób się umacniały, właśnie poprzez wspólną zabawę,
poprzez coś co sprawiało im radość. Teku właśnie zamierzał rzucić wielką
hotelową poduchą w Any, która stała przy drzwiach, gdy te właśnie się otworzyły
i poduszka trafiła w jakiegoś wysokiego mężczyznę. Wszyscy natychmiast zamarli
ze strachu. Mężczyzna spoglądał na nich złowrogo, jakby któreś z nich zrobiło
coś złego.
-Przepraszam
– powiedział Teku nie mogąc opanować
śmiechu.
-Komisarz
Antonio Capri – pokazał legitymację i mówił
dalej – Zostałem wezwany, bo jak mnie poinformowano zakłócają państwo
ciszę nocą.
-Dobrze,
dobrze, już nie będziemy – powiedziała Nanu
-Muszę was
spisać. Poproszę nazwiska – powiedział i podszedł do Any – Pani pierwsza
Rudowłosa odgarnęła włosy, zamrugała kilka razy oczami
i przedstawiła się:
-Elizabeth
Swarowski – powiedziała dumnie
-Wiek? –
spytał komisarz
-25 –
rzuciła i wróciła do swojego pokoju
Przyjaciele
nie mogli opanować śmiechu ale załapali
o co chodzi i każdy po kolei podawał policjantowi fałszywe dane. Komisarz wcale
się nie zorientował, że cos jest nie tak. Spokojnie spisał wszystkich i
wyszedł, ostrzegając ich, żeby więcej się tak nie zachowywali.
-Ale on
głupi – wyszeptała Ayumi gdy po raz kolejny szli do łóżek
-My jesteśmy
nie lepsi – dodała Any rzucając się na łóżko
Przyjaciele pożegnali się teraz już na dobre i
reszta część nocy upłynęła w ciszy i spokoju.
Było koło 11
gdy Any otwarła oczy i spojrzała na telefon. Nie chciało jej się ruszać z
łóżka. Przez chwilę nasłuchiwała czy
któraś z dziewczyn nie wstała, gdy z pokoju Nanumi dobiegł jej krzyk.
Ayumi i Any
szybko pobiegły zobaczyć co się stało.
-Nanu co się
stało? – spytały razem gdy weszły do pokoju przyjaciółki
-To dziś!
Rozumiecie? To dzisiaj! – mówiła podekscytowana
-Ale co?
-Urodziny!
NASZE! Nasze urodziny! – krzyknęła i poszła do łazienki
Any i Ayumi
spojrzały w kalendarz. I faktycznie dziś były ich urodziny, 20-ste urodziny.
Wszystkie trzy miały urodziny tego samego dnia, co bardzo im pasowało. Poszły
umyć zęby, ubrać się i po chwili stały w pokoju ubrane w letnie sukienki i z
rozpuszczonymi włosami. Szybko zjadły śniadanie i nie mówiąc nic chłopakom
wyszły z hotelu. To był ich coroczny rytuał obchodzenia urodzin. Zaczynał się
na zakupach w galerii i zabawie w wesołym miasteczku a kończył się na
niespodziance od chłopaków.
W tym roku
miało być tak samo. Dziewczyny lubiły swoje wypady, bez chłopaków. Buszowały
teraz po Centrum handlowym przymierzając najróżniejsze i najdroższe ciuchy a
ludzie spoglądali na nie czasami dziwnie, jednak one się tym nie przejmowały.
Teku, Maxer,
Shawn i Martin obudzili się koło 12. Ogarnęli się i zeszli do Nanu na
śniadanie. Jakie było ich zdumienie gdy na dole nie zastali żadnej z dziewczyn.
Sami zrobili sobie kanapki i zaczęli oglądać gazety. Jakie było ich zdumienie
gdy prawie w każdej widzieli swoje twarze na scenie w Central Park Arena. Każda
gazeta o tym pisała i każda pisała co innego, jak to gazeta.
-Zaczyna się
– powiedział Teku gdy w „Głosie Monterrey” przeczytał artykuł o jego romansie
ze starszą kobietą.
-Stary!
Teraz to przeszedłeś samego siebie – odpowiedział mu Shawn, który właśnie
skończył czytać owy artykuł.
-Słuchajcie
tego – powiedział Maxer i zaczął czytać „Zespół „Amigos” jest zespołem
składającym się z nastoletnich dzieciaków, którzy myślą, że znają się na
muzyce. Oni nie mają z muzyką nic wspólnego”
Chłopacy
wymienili znaczące spojrzenia a Maxer podarł gazetę i wyrzucił ją do kosza.
Odruchowo spojrzał na kalendarz i coś w nim drgnęło.
-To dziś! –
krzyknął – To dziś!
-Co jest
dziś?
-Ich
urodziny – powiedział
-Cholera!
Znowu zapomnieliśmy – wymamrotał Martin – Ayumi mnie zabije jak czegoś jej nie
kupię.
-Nie ciebie
jednego. Nie wiem jak wy ale ja idę wyszperać coś, co by się Nanu przydało –
powiedział Shawn i już miał wychodzić gdy Maxer go zatrzymał.
-Mam o wiele
lepszy pomysł. Pojedziemy na wakacje.
-Tto nie
jest zły pomysł… Ale gdzie? I jak to zorganizujemy? – dopytywał się Shawn
Gdy Maxer omawiał z nimi plan niespodzianki dla
dziewczyn Teku niepostrzeżenie wyszedł z hotelu i poszedł nad zatokę. Tam ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu spotkał Maite
de la Sol, z którą powoli zaczęło go coś łączyć
Any, Nanu i
Ayumi siedziały właśnie w restauracji i pałaszowały nieznane im dania. Obok
nich leżały torebki z zakupami. Dzień zleciał im bardzo szybko. Była już 20 gdy
wszystkie trzy w tym samym momencie dostały następującego smsa : „Dziś o 21 na
dachu hotelu”.
-Co oni
kombinują – mówiła Any jedząc swoje ulubione frytki.
-Pewnie
jakąś niespodziankę.
Skończyły
jeść i wróciły do hotelu. Zmęczone ale zadowolone z dzisiejszego dnia.
Przebrały się i windą wjechały na ostatnie piętro hotelu. Stamtąd
pieszo udały się na dach. Oniemiały z wrażenia, gdy zobaczyły, że dach cały
jest przystrojony świeczkami ułożonymi w
cyfrę 20 a w pewnych odległościach od siebie stały trzy stoliki dla dwóch osób.
-Cudowne –
wymamrotała Any zachwycona tym widokiem. Jeszcze nigdy nie była na dachu
hotelu. Widok na pokryte ciemnością Monterrey był niesamowity. Stąd było widać oświetloną Central Park Arenę, wytwórnię
„Traffic” i „latarnię handlu” całą oświetloną na zielono. Przypomniał jej się spacer z Shujim i przez
chwilę zastanawiała się co chłopak teraz robi. Jej myśli rozwiał szybko Maxer, który
podszedł do niej i namiętnie ją pocałował, to samo zrobili pozostali.
-A teraz chodźcie
zobaczyć co dla was mamy- powiedział Maxer. Złapał rudowłosą za rękę i zaprowadził
tam gdzie się kończył dach. Miejsce to zabezpieczone
było barierkami, o które dziewczyny się oparły i spoglądały na gwieździste niebo.
Każdy z chłopaków podszedł do swojej dziewczyny i objął ją w pasie. Nanu, Ayumi
i Any były po prostu szczęśliwe. Te urodziny na pewno zapamiętają, mimo, że jeszcze
się nie skończyły. Any chciała coś powiedzieć, gdy w tej samej chwili w niebo wystrzeliła
masa fajerwerków tworząc napis „Feliz Cumpelanos(wszystkiego najlepszego)”. Trwało
to krótką chwilę ale widok był cudowny. Po chwili na niebie znów pojawiły się fajerwerki,
układając się w imiona dziewczyn.
-Maxer jak to
możliwe? – spytała oczarowana Any
-Jeden z klientów
hotelu się czymś takim zajmuje – powiedział tuląc do siebie dziewczynę.
Gdy fajerwerki
na dobre zniknęły z nieba, każda z par usiadła przy osobnym stoliku. Gdzieś w oddali
słychać było jakąś romantyczną muzykę. Przyjaciółki czuły się jak księżniczki. Nie
spodziewały się, że chłopacy zrobią im tak cudowny prezent.
-To jeszcze nie
wszystko – mówił Martin do Ayumi
-Jest coś jeszcze?
– spytała wesołym głosem
-Bilety na tygodniowy
pobyt w Cancun.
-Aaaaaaa!! Martin
– dziewczyna rzuciła się chłopakowi na ręce, co go bardzo ucieszyło.
Any i Nanumi
zareagowały podobnie jak Ayumi gdy dowiedziały się o wakacjach w tym cudownym miejscu.
Wszystkie trzy od dawna marzyły, żeby tam pojechać, a teraz ich kolejne marzenie
się spełni. Wracając z powrotem do apartamentu
Nanumi rudowłosa dostała wiadomość, która szybko odczytała: „Wiem, że może jesteś
teraz zajęta, ale mam dla ciebie prezent urodzinowy. Czekam w holu – Shuji”. Any
przystanęła na chwile, serce zaczęło jej mocniej bić, w brzuchu zaczęły latać motyle a ona sama zaczęła się denerwować.
-Wiecie co….
hmmm Shuji ma dla mnie prezent. Muszę zjechać na dół – powiedziała
Przyjaciele spojrzeli na dziewczynę ale nie mieli nic przeciwko ,żeby szła.
-Wróć za chwilę
– powiedział Maxer całując ja na pożegnanie
Any nic nie powiedziała
tylko się uśmiechnęła. Jechała windą i miała wrażenie, że jedzie na dół całą wieczność.
Strasznie się bała tego spotkania. Wiedziała, że Shuji ma do niej żal, że mu nie
powiedziała o Maxerze. Bała się jednak tego, że za bardzo zaangażuje Shujiego w
swoje życie, przez co oboje będą cierpieć a tego właśnie nie chciała.
Anylkaa
O Jezu, świetny rozdział, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńmegaaaa ;* :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie. :33
OdpowiedzUsuńoby tak dalej , oraz zapraszam do mnie. ;3
Swietnie.. ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać N/N
Zapraszam do siebie.. http://tyska-opowiesc-marzen.blogspot.com/
Pozdrawiam Tyśka Pisareczka.. ;)
cuuuuddddooooowwwwwwnnnnnnnyyyyyyyy :) :)
OdpowiedzUsuńUbóstwiam cię dziewczyno!!!♥
OdpowiedzUsuńSuper rozdział zreszta jak każdy <33
Czekam na nexta ;D
kiedy następny ? Dzis proszę ! <333
OdpowiedzUsuń