Kolejna doba
w pokoju Nanumi była taka sama jak poprzednia. Maxer nadal siedział oparty o
ścianę. Oczy miał zamknięte i można by pomyśleć, że śpi, lecz on nie spał. Cały
czas próbował oswoić się z ta straszną myślą jaką była śmierć Alexa. Nanu
leżała w objęciach Shawna, który spał. Martin i Ayumi zaszyli się w pokoju
dziewczyny, Any siedziała na kanapie, a Teku nadal był w apartamencie Shawna.
Wszyscy byli smutni i rozgoryczeni. Nikt nic nie mówił, nikt nawet nie
wiedział, co powiedzieć. Momentami ta cisza doprowadzała ich do szaleństwa, ale
żadne z przyjaciół jej nie przerywało.
Telefon Maxera,
zaczął nagle dzwonić, z sekundy na sekundę coraz głośniej, jednak chłopak nie
miał ochoty odbierać. Dźwięk dzwoniącego telefonu wyprowadził rudowłosą z
równowagi. Podniosła się z kanapy i wrzasnęła na Maxera:
-Maxer do
cholery odbierz kurwa ten telefon!! – opadła znów na kanapę.
Maxers
spojrzał na dziewczynę, potem na telefon i niechętnie, ale go odebrał. Nie
spoglądał nawet, kto dzwoni.
-Czego?
-To ja synku
– usłyszał głos matki -Słyszałam, co się stało. Tak mi przykro.
-Daruj
sobie. Co chciałaś? – spytał chłodno. Odkąd Megan powiedziała mu o ślubie,
chłopak zaczął jej unikać i traktować ją obojętnie. Nie mógł wybaczyć matce,
tego że podjęła za niego taką decyzję.
-Rozmawiałam
z rodzicami Maite i z nią sama też. Z jej opowiadań wynika, że jest tobą zachwycona.
Dlatego jej rodzice chcą przyspieszyć ślub – mówiła matka chłopaka a Maxer
poczuł znowu dziwne ukłucie w sercu i spojrzał na smutną sylwetkę Any. Dopiero
po chwili dotarły do niego słowa matki. Wzburzony poderwał się z miejsca, na
którym siedział.
-Mamo! Ty
naprawdę…. Zresztą nieważne! Cholera umarł mi przyjaciel, a ty mi tu znowu o
tym durnym ślubie mówisz?! Naprawdę cie poznaję! – krzyczał chłopak. Pozostali
przyjaciele spoglądali na niego z zaciekawieniem.
-Synku, ślub
naprawdę trzeba przyspieszyć – ciągnęła dalej Megan Rimski – Nie mam zamiaru
słuchać twoich dalszych krzyków. Dzień po koncercie zostaniesz mężem Maite. To
tyle – i rozłączyła się.
Chłopak
nadal trzymał słuchawkę przy uchu. Znów osunął się na podłogę, skrzyżował nogi
i opuścił głowę w dół. Żadne z przyjaciół nie próbowało dociekać, co się stało.
Dla Maxera ślub był rzeczą nie do pomyślenia. Lubił Maite, ale nie kochał jej.
Nic do niej czuł. Nie chciał związywać się z kimś, kogo zna raptem kilka
tygodni. Ale drugiej strony nie mógł
pozwolić żeby „Maxer Corporation” zbankrutowało. To właśnie na nim spoczywała
ogromna odpowiedzialność za tysiące ludzi pracujących w hotelu na całym
świecie. I to od niego zależy w tym momencie ich przyszłość. Nie mógł się z tym
pogodzić, że robi coś wbrew swojej woli, ale tez nie miał innego wyjścia.
4 dni
później
Pogrzeb
kolejnego Mayera był dla wszystkich ciosem w serce. Pani Mayer nie mogła
przyjść. Jej stan był bardzo ciężki i została w szpitalu. Any bała się, że
następny pogrzeb, na jaki pójdzie to będzie pogrzeb właśnie pani Mayer, czego
bardzo nie chciała. Ojciec Alexa przyszedł więc sam. Ubrany na czarno, stojąc
nad trumną syna ocierał gorzkie łzy spływające po jego policzkach. Nabożeństwo
w kościele, potem pochówek na cmentarzu i litry wylanych przez wszystkich
przyjaciół łez. Nikt z rodziny, nikt z przyjaciół nie spodziewał się, że tak
szybko spotkają się by pochować drugiego syna Mayerów, nikt nie przewidział
tego, że chłopaka zabije miłość do Lei, nikt nadal nie mógł dojść do siebie po
ceremonii pochówku. Trumna Alexa została położona obok trumny jego brata
Chrisa. Teraz spoczywali razem, choć nigdy się nie poznali, choć żaden nie
wiedział o istnieniu drugiego, to tam w niebie na pewno się spotkają. Tego
bardzo chciała szczególnie Any. Modliła się właśnie o to, by bracia się
poznali, by ich dusze spotkały się w niebie. Dziewczyna długo jeszcze stała nad
grobem chłopaków. „Rozmawiała” z Alexem i Chrisem. Wiedziała, że oni oboje ją
słyszą i spoglądają na nią z góry. Wiedziała też że od teraz oboje z braci będą
nad nią czuwać. Nie chciała wracać, choć Nanu, Shawn, Teku, Martin, Ayumi i
Maxer od dłuższej chwili czekali na nią przy wejściu na cmentarz. Przyjaciele
nadal byli smutni, jednak tego tak bardzo nie dawali po sobie poznać. Po tylu
dniach oswoili się z myślą, że nigdy więcej nie zobaczą Alexa.
-Maxer idź
po Any – zagadnęła chłopaka Ayumi, która zaczęła się niepokoić o rudowłosą.
-Jasne –
rzucił chłopak i wszedł z powrotem na cmentarz. Szukanie dziewczyny nie zajęło
mu długo czasu. Wiedział, że jest na grobie przyjaciół.
-Czas wracać
rudzielcu – powiedział, gdy stanął ze jej plecami. Any nie obróciła się.
Wiedziała, że to Maxer, bo tylko on tak do niej mówił, bo tylko on miał taki
miły dla jej uszu delikatny głos.
-Maxer –
zaczęła mówić – Ty naprawdę kochałeś go jak brata? – spytała
-Uratował mi
życie… Tak Any. Przywiązałem się do Alexa, choć dzieliło nas wiele, choć
toczyliśmy boje o ciebie, to tak, pokochałem go jak brata.
Any nie była
do końca pewna czy dobrze usłyszała to, co powiedział Maxer. Miała wrażenie, że
się przesłyszała, że nie zbyt dobrze usłyszała, co chłopak powiedział.
-Toczyliście
boje o mnie? – zagadnęła nieśmiałe, – Ale… przecież ty…mnie nie pamiętasz, więc
jak… - jąkała się
-Any,
posłuchaj – zaczął Maxer – wiem, że to nie jest dobry moment, ale skoro już
zaczęliśmy ten temat… To prawda, że prócz tego, że masz córkę nic więcej sobie
nie przypomniałem. Ale za to pamiętam wszystkie wspomnienia związane z Alexem,
a że wszystko co pamiętam o nim wiąże się po części z tobą, wiec sama widzisz –
wytłumaczył jej.
Dziewczyna
nie odpowiedziała. W oczach miała łzy, nie smutku, ale radości. Kolejny raz
odzyskała nadzieję że Maxer sobie ją przypomni. Kolejny raz w to uwierzyła. I
choć ból który nosiła w sercu bardzo ją ranił, bo nie mogła być z ukochanym, z
każdym kolejnym wspomnieniem Maxera to wszystko bolało coraz mniej.
-Maxer ja
nie powinnam… Bo ty i Maite… ale… nawet nie wiesz jak bardzo marzyłam, żeby
znów od ciebie usłyszeć, że przypomniałeś sobie choć jakiś skrawek wspomnień –
powiedziała ocierając łzy. Obróciła się w stronę chłopaka i już chciała cos
powiedzieć gdy Maxer momentalnie zemdlał. Any podeszłą do niego. Próbowała go
ocucić, jednak na marne. „Boże! Wybacz, ale muszę” – pomyślała i z całych sił
krzyknęła:
-Shaaaaaaawn!
– rozległo się po całym cmentarzu. Przyjaciele którzy stali przed cmentarzem,
szybko zareagowali na krzyki przyjaciółki i po chwili byli już przy grobie
Chrisa i Alexa gdzie zemdlał chłopak.
-Ja.. ja…
nie wiem co się stało – mówiła zdenerwowana dziewczyna – Rozmawialiśmy i… i on
nagle…
Shawn
pochylił się nad przyjacielem. Słyszał jego oddech, wiec był dobrej myśli. Teku
zadzwonił po pogotowie, które w natychmiastowym tempie przyjechało. Maxer
został zabrany do szpitala, do którego pozostali udali się miejskim autobusem.
Shawn powiadomił Megan, że chłopak jest w szpitalu i teraz z niecierpliwością
wszyscy czekali na wyniki badań, którym chłopak został poddany. Doktor, pod
którego opiekę trafił Maxer był starszym człowiekiem z siwymi włosami, małymi
okularami na oczach i bardzo pomarszczona twarzą. Wyszedł z sali z dziwnym, jak
Any zauważyła uśmiechem na twarzy.
-Syn chce
się z panią widzieć – zwrócił się do Megan i dodał natychmiast, bo Shawn już
chciał spytać co mu jest – Nic poważnego mu nie jest. Jego organizm był
strasznie wykończony, co spowodowało omdlenie. Po za tym pan Rimski z tego co
mi się wydaje jest zbyt zestresowany i wygląda jakby był pod czyjąś presją.
Zatrzymamy go jeszcze przez kilka godzin. Podłączony do kroplówki powinien
niebawem odzyskać siły – dodał z uśmiechem i odszedł w głąb korytarza.
Megan weszła
do sali gdzie podłączony do kroplówki leżał jej syn. Chłopak wcale nie wyglądał
na zmęczonego czy wyczerpanego, wręcz przeciwnie na jego twarzy malowała się
złość.
-Tak się o
ciebie martwiłam – zaczęła Megan i podeszła do syna by go przytulic, ten ją
jednak odepchnął – Maxer synku…
-Mamo
przestań! Dosyć tego! Nie pozwolę ci na to żebyś decydowała o moim życiu –
mówił dość głośno, tak że przyjaciele na zewnątrz go słyszeli.
-Zrozum
synku….
-Daj mi
skończyć. Gdzie się podziała ta dawna mama, która zawsze mnie wspierała? Gdzie
się podziała ta kobieta która dała mi życie i tak troskliwie opiekowała się mną
i resztą przyjaciół? No gdzie?!.... Mamo co się stało?! Proszę, odpowiedz mi! –
mówił Maxer i poczuł, że łzy napływają mu do oczu. Tak bardzo kochał swoją
matkę, nie mógł jednak zrozumieć jej zachowania.
Megan
zaczęła łkać. Żadna z odpowiedzi, którą chciała powiedzieć synowi nie była ta
którą chciał usłyszeć.
-Nawet na to
nie potrafisz mi odpowiedzieć?... Nie widzisz jak mnie ranisz swoim
zachowaniem? Naprawdę jesteś aż tak zaślepiona prowadzeniem hotelu, że nie
widzisz czego pragnę?
-Maxer
dosyć! – krzyknęła – Zrozum, to nie jest dla mnie łatwe. Toniemy w długach a ja
nie umiem sobie z tym poradzić. Tłumaczyłam ci, że ślub z Maite jest…
-Przestań
tłumaczyć się Maite! Przestań! Mamo… - chłopak otarł łzy które przez cały czas
spływały po jego policzkach – Proszę, nie rób mi tego – mówił błagalnym głosem
– Nie powtarzaj błędów swoich rodziców, nie rób mi tego.
-Maxer! Ja
naprawdę nie mam innego wyjścia! Musze uratować hotel, zrozum, muszę –
tłumaczyła się kobieta pochlipując.
Maxer
zagryzł wargi. Chciał coś powiedzieć, coś bardzo ostrego ale chciał sobie
oszczędzić wyrzutów sumienia. Uspokoił się, wziął głęboki oddech, spojrzał
matce prosto w oczy i powiedział:
-Jeśli
dojdzie do tego cholernego ślubu, zapomnij że miałaś syna….
-Maxer, nie
rób mi tego, synku!
-Proszę cie
wyjdź – powiedział stanowczo
Megan nic
nie mówiąc opuściła pomieszczenie. Przyjaciele przez cały ten czas słyszeli
całą rozmwoe chłopaka z matką. Nie weszli jednak do przyjaciela. Chcieli
zostawić go na razie samego z tym wszystkim, żeby sobie to przemyślał. Maxer
jednak nie miał siły myśleć o czymkolwiek a tym bardziej o ślubie. Zamknął powieki
i po chwili spał w najlepsze.
Kurczę, fajnie, bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <33
OdpowiedzUsuńWyjebiste ; *
OdpowiedzUsuńBoskie .3.
OdpowiedzUsuńSuuper ;))
OdpowiedzUsuńJesteś świeeetnaaa !
Zapraszam do Mnie : http://opisynagg-jolciaa.blogspot.com/
hou hou, 109 rozdziałów, już się teraz w tej historii nie połapię ;D
OdpowiedzUsuńRewelacja!:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post:*