`Rozdział 109` - Pogrzeb Alexa


Kolejna doba w pokoju Nanumi była taka sama jak poprzednia. Maxer nadal siedział oparty o ścianę. Oczy miał zamknięte i można by pomyśleć, że śpi, lecz on nie spał. Cały czas próbował oswoić się z ta straszną myślą jaką była śmierć Alexa. Nanu leżała w objęciach Shawna, który spał. Martin i Ayumi zaszyli się w pokoju dziewczyny, Any siedziała na kanapie, a Teku nadal był w apartamencie Shawna. Wszyscy byli smutni i rozgoryczeni. Nikt nic nie mówił, nikt nawet nie wiedział, co powiedzieć. Momentami ta cisza doprowadzała ich do szaleństwa, ale żadne z przyjaciół jej nie przerywało.
Telefon Maxera, zaczął nagle dzwonić, z sekundy na sekundę coraz głośniej, jednak chłopak nie miał ochoty odbierać. Dźwięk dzwoniącego telefonu wyprowadził rudowłosą z równowagi. Podniosła się z kanapy i wrzasnęła na Maxera:
-Maxer do cholery odbierz kurwa ten telefon!! – opadła znów na kanapę.
Maxers spojrzał na dziewczynę, potem na telefon i niechętnie, ale go odebrał. Nie spoglądał nawet, kto dzwoni.
-Czego?
-To ja synku – usłyszał głos matki -Słyszałam, co się stało. Tak mi przykro.
-Daruj sobie. Co chciałaś? – spytał chłodno. Odkąd Megan powiedziała mu o ślubie, chłopak zaczął jej unikać i traktować ją obojętnie. Nie mógł wybaczyć matce, tego że podjęła za niego taką decyzję.
-Rozmawiałam z rodzicami Maite i z nią sama też. Z jej opowiadań wynika, że jest tobą zachwycona. Dlatego jej rodzice chcą przyspieszyć ślub – mówiła matka chłopaka a Maxer poczuł znowu dziwne ukłucie w sercu i spojrzał na smutną sylwetkę Any. Dopiero po chwili dotarły do niego słowa matki. Wzburzony poderwał się z miejsca, na którym siedział.
-Mamo! Ty naprawdę…. Zresztą nieważne! Cholera umarł mi przyjaciel, a ty mi tu znowu o tym durnym ślubie mówisz?! Naprawdę cie poznaję! – krzyczał chłopak. Pozostali przyjaciele spoglądali na niego z zaciekawieniem.
-Synku, ślub naprawdę trzeba przyspieszyć – ciągnęła dalej Megan Rimski – Nie mam zamiaru słuchać twoich dalszych krzyków. Dzień po koncercie zostaniesz mężem Maite. To tyle – i rozłączyła się.
Chłopak nadal trzymał słuchawkę przy uchu. Znów osunął się na podłogę, skrzyżował nogi i opuścił głowę w dół. Żadne z przyjaciół nie próbowało dociekać, co się stało. Dla Maxera ślub był rzeczą nie do pomyślenia. Lubił Maite, ale nie kochał jej. Nic do niej czuł. Nie chciał związywać się z kimś, kogo zna raptem kilka tygodni.  Ale drugiej strony nie mógł pozwolić żeby „Maxer Corporation” zbankrutowało. To właśnie na nim spoczywała ogromna odpowiedzialność za tysiące ludzi pracujących w hotelu na całym świecie. I to od niego zależy w tym momencie ich przyszłość. Nie mógł się z tym pogodzić, że robi coś wbrew swojej woli, ale tez nie miał innego wyjścia.
4 dni później
Pogrzeb kolejnego Mayera był dla wszystkich ciosem w serce. Pani Mayer nie mogła przyjść. Jej stan był bardzo ciężki i została w szpitalu. Any bała się, że następny pogrzeb, na jaki pójdzie to będzie pogrzeb właśnie pani Mayer, czego bardzo nie chciała. Ojciec Alexa przyszedł więc sam. Ubrany na czarno, stojąc nad trumną syna ocierał gorzkie łzy spływające po jego policzkach. Nabożeństwo w kościele, potem pochówek na cmentarzu i litry wylanych przez wszystkich przyjaciół łez. Nikt z rodziny, nikt z przyjaciół nie spodziewał się, że tak szybko spotkają się by pochować drugiego syna Mayerów, nikt nie przewidział tego, że chłopaka zabije miłość do Lei, nikt nadal nie mógł dojść do siebie po ceremonii pochówku. Trumna Alexa została położona obok trumny jego brata Chrisa. Teraz spoczywali razem, choć nigdy się nie poznali, choć żaden nie wiedział o istnieniu drugiego, to tam w niebie na pewno się spotkają. Tego bardzo chciała szczególnie Any. Modliła się właśnie o to, by bracia się poznali, by ich dusze spotkały się w niebie. Dziewczyna długo jeszcze stała nad grobem chłopaków. „Rozmawiała” z Alexem i Chrisem. Wiedziała, że oni oboje ją słyszą i spoglądają na nią z góry. Wiedziała też że od teraz oboje z braci będą nad nią czuwać. Nie chciała wracać, choć Nanu, Shawn, Teku, Martin, Ayumi i Maxer od dłuższej chwili czekali na nią przy wejściu na cmentarz. Przyjaciele nadal byli smutni, jednak tego tak bardzo nie dawali po sobie poznać. Po tylu dniach oswoili się z myślą, że nigdy więcej nie zobaczą Alexa.
-Maxer idź po Any – zagadnęła chłopaka Ayumi, która zaczęła się niepokoić o rudowłosą.
-Jasne – rzucił chłopak i wszedł z powrotem na cmentarz. Szukanie dziewczyny nie zajęło mu długo czasu. Wiedział, że jest na grobie przyjaciół.
-Czas wracać rudzielcu – powiedział, gdy stanął ze jej plecami. Any nie obróciła się. Wiedziała, że to Maxer, bo tylko on tak do niej mówił, bo tylko on miał taki miły dla jej uszu delikatny głos.
-Maxer – zaczęła mówić – Ty naprawdę kochałeś go jak brata? – spytała
-Uratował mi życie… Tak Any. Przywiązałem się do Alexa, choć dzieliło nas wiele, choć toczyliśmy boje o ciebie, to tak, pokochałem go jak brata.
Any nie była do końca pewna czy dobrze usłyszała to, co powiedział Maxer. Miała wrażenie, że się przesłyszała, że nie zbyt dobrze usłyszała, co chłopak powiedział.
-Toczyliście boje o mnie? – zagadnęła nieśmiałe, – Ale… przecież ty…mnie nie pamiętasz, więc jak… - jąkała się
-Any, posłuchaj – zaczął Maxer – wiem, że to nie jest dobry moment, ale skoro już zaczęliśmy ten temat… To prawda, że prócz tego, że masz córkę nic więcej sobie nie przypomniałem. Ale za to pamiętam wszystkie wspomnienia związane z Alexem, a że wszystko co pamiętam o nim wiąże się po części z tobą, wiec sama widzisz – wytłumaczył jej.
Dziewczyna nie odpowiedziała. W oczach miała łzy, nie smutku, ale radości. Kolejny raz odzyskała nadzieję że Maxer sobie ją przypomni. Kolejny raz w to uwierzyła. I choć ból który nosiła w sercu bardzo ją ranił, bo nie mogła być z ukochanym, z każdym kolejnym wspomnieniem Maxera to wszystko bolało coraz mniej.
-Maxer ja nie powinnam… Bo ty i Maite… ale… nawet nie wiesz jak bardzo marzyłam, żeby znów od ciebie usłyszeć, że przypomniałeś sobie choć jakiś skrawek wspomnień – powiedziała ocierając łzy. Obróciła się w stronę chłopaka i już chciała cos powiedzieć gdy Maxer momentalnie zemdlał. Any podeszłą do niego. Próbowała go ocucić, jednak na marne. „Boże! Wybacz, ale muszę” – pomyślała i z całych sił krzyknęła:
-Shaaaaaaawn! – rozległo się po całym cmentarzu. Przyjaciele którzy stali przed cmentarzem, szybko zareagowali na krzyki przyjaciółki i po chwili byli już przy grobie Chrisa i Alexa gdzie zemdlał chłopak.
-Ja.. ja… nie wiem co się stało – mówiła zdenerwowana dziewczyna – Rozmawialiśmy i… i on nagle…
Shawn pochylił się nad przyjacielem. Słyszał jego oddech, wiec był dobrej myśli. Teku zadzwonił po pogotowie, które w natychmiastowym tempie przyjechało. Maxer został zabrany do szpitala, do którego pozostali udali się miejskim autobusem. Shawn powiadomił Megan, że chłopak jest w szpitalu i teraz z niecierpliwością wszyscy czekali na wyniki badań, którym chłopak został poddany. Doktor, pod którego opiekę trafił Maxer był starszym człowiekiem z siwymi włosami, małymi okularami na oczach i bardzo pomarszczona twarzą. Wyszedł z sali z dziwnym, jak Any zauważyła uśmiechem na twarzy.
-Syn chce się z panią widzieć – zwrócił się do Megan i dodał natychmiast, bo Shawn już chciał spytać co mu jest – Nic poważnego mu nie jest. Jego organizm był strasznie wykończony, co spowodowało omdlenie. Po za tym pan Rimski z tego co mi się wydaje jest zbyt zestresowany i wygląda jakby był pod czyjąś presją. Zatrzymamy go jeszcze przez kilka godzin. Podłączony do kroplówki powinien niebawem odzyskać siły – dodał z uśmiechem i odszedł w głąb korytarza.
Megan weszła do sali gdzie podłączony do kroplówki leżał jej syn. Chłopak wcale nie wyglądał na zmęczonego czy wyczerpanego, wręcz przeciwnie na jego twarzy malowała się złość.
-Tak się o ciebie martwiłam – zaczęła Megan i podeszła do syna by go przytulic, ten ją jednak odepchnął – Maxer synku…
-Mamo przestań! Dosyć tego! Nie pozwolę ci na to żebyś decydowała o moim życiu – mówił dość głośno, tak że przyjaciele na zewnątrz go słyszeli.
-Zrozum synku….
-Daj mi skończyć. Gdzie się podziała ta dawna mama, która zawsze mnie wspierała? Gdzie się podziała ta kobieta która dała mi życie i tak troskliwie opiekowała się mną i resztą przyjaciół? No gdzie?!.... Mamo co się stało?! Proszę, odpowiedz mi! – mówił Maxer i poczuł, że łzy napływają mu do oczu. Tak bardzo kochał swoją matkę, nie mógł jednak zrozumieć jej zachowania.
Megan zaczęła łkać. Żadna z odpowiedzi, którą chciała powiedzieć synowi nie była ta którą chciał usłyszeć.
-Nawet na to nie potrafisz mi odpowiedzieć?... Nie widzisz jak mnie ranisz swoim zachowaniem? Naprawdę jesteś aż tak zaślepiona prowadzeniem hotelu, że nie widzisz czego pragnę?
-Maxer dosyć! – krzyknęła – Zrozum, to nie jest dla mnie łatwe. Toniemy w długach a ja nie umiem sobie z tym poradzić. Tłumaczyłam ci, że ślub z Maite jest…
-Przestań tłumaczyć się Maite! Przestań! Mamo… - chłopak otarł łzy które przez cały czas spływały po jego policzkach – Proszę, nie rób mi tego – mówił błagalnym głosem – Nie powtarzaj błędów swoich rodziców, nie rób mi tego.
-Maxer! Ja naprawdę nie mam innego wyjścia! Musze uratować hotel, zrozum, muszę – tłumaczyła się kobieta pochlipując.
Maxer zagryzł wargi. Chciał coś powiedzieć, coś bardzo ostrego ale chciał sobie oszczędzić wyrzutów sumienia. Uspokoił się, wziął głęboki oddech, spojrzał matce prosto w oczy i powiedział:
-Jeśli dojdzie do tego cholernego ślubu, zapomnij że miałaś syna….
-Maxer, nie rób mi tego, synku!
-Proszę cie wyjdź – powiedział stanowczo
Megan nic nie mówiąc opuściła pomieszczenie. Przyjaciele przez cały ten czas słyszeli całą rozmwoe chłopaka z matką. Nie weszli jednak do przyjaciela. Chcieli zostawić go na razie samego z tym wszystkim, żeby sobie to przemyślał. Maxer jednak nie miał siły myśleć o czymkolwiek a tym bardziej o ślubie. Zamknął powieki i po chwili spał w najlepsze.


 Anylkaa



7 komentarzy:

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.