`Rozdział 101` - Pocałunek Maxera

-Przypomniałem sobie coś….
Any spojrzała zaskoczona na  Maxera. Serce zaczęło bić Jej coraz mocniej. Powróciła nadzieja, że Maxer sobie Ją przypomniał, czego od wielu tygodnia chciała najbardziej na świecie. Pragnęła usłyszeć jakiekolwiek słowa, byle związane z Nią i takie usłyszała, gdy Maxer spytał:
-Ty masz córkę? Tak, ty masz córkę, czekaj jak ona ma imię…. Lisa, tak?
Any milczała. Cieszyła się, tak bardzo się cieszyła, że chłopak pamięta coś, co jest związane z Nią. Rudowłosa rzuciła się Maxerowi na szyję i przytuliła Go.
-Maxer, nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwiłeś ta wiadomością. Od dawna chciałam usłyszeć, że przypomniałeś sobie coś związane ze mną. Dziękuje – mówiła Any
-To dzięki Tobie – mówił z uśmiechem. Maxer widział, jaki uśmiech sprawił na twarzy rudowłosej tą informacją. Cieszyło Go, tym bardziej, że teraz miał na głowie problem jakiegoś ślubu.
-Jak to? – spytała
-Po prostu. Robisz dla mnie tak dużo, bym odzyskał pamięć o Tobie.  Doceniam to Any, naprawdę. I bardzo Ci dziękuje – powiedział Maxer i na delikatnych ustach Any złożył równie delikatny pocałunek, co bardzo zaskoczyło rudowłosą.
-Przepraszam – powiedział po cichu – Ale… Ale nie mogłem się powstrzymać.
-Nnie szkodzi Maxer, naprawdę w porządku – powiedziała trochę zaskoczona tą całą sytuacją rudowłosa.
-To dobrze. Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, może pomożesz mi? – spytał już na luzie
Any poczuła, że w tej chwili wrócił Jej dawny, ukochany Maxer. I choć Jej nie pamiętał, rudowłosa i tak była szczęśliwa, że sobie coś przypomniał. Przypomniał sobie Lisę, Jej córkę, a to już coś. Any nadal była pod wpływem pocałunku Maxera. Gdy byli razem, każdy Jego pocałunek był dla Niej jak narkotyk, nie mogła bez tego żyć i nadal nie może.
-Ale w czym?
-Any, myślisz że nadaję się do zakonu? –
-Co takiego? – spytała zaskoczona tym pytaniem – Maxer co ty kombinujesz?
-Pomyśl, jeśli pójdę do zakonu, to nie będzie żadnego ślubu – mówił z powagą
-Nie zrobisz tego. Maxer, nie zrobisz tego. Zastanów się. Razem cos wymyślimy – błagalnym głosem mówiła Any. Maxer spoglądał na zdenerwowaną ta wiadomością Any. Nie przyszło mu do głowy, by porzucić dotychczasowe życie i iść do zakonu. Chciał zrobić Any żart, by znów zobaczyć Jej uśmiech. Spoglądając na zatroskaną Any wybuchnął śmiechem, co zaskoczyło dziewczynę.
-Maxer? Wszystko w porządku? – spytała zaniepokojona
-Twoja mina, gdy powiedziałem że chcę iść do zakonu… To był bezcenny widok – mówił nadal się śmiejąc
-Żartowałeś?! Jak mogłeś! To są poważne sprawy. Jeśli czegoś nie zrobimy zostaniesz na zawsze usidlony w małżeństwie – mówiła Any i już miała coś jeszcze dodać gdy rozległ się Jej telefon.
Spojrzała na wyświetlacz : „Kento dzwoni” i odebrała.
-Halo?
-Hej Any. Dzwonię, żeby się z Tobą umówić na spotkanie.
-Jakie spotkanie?
-W sprawie piosenek na festiwal.
-Ach tak. Wybacz, zapomniałam. W sumie to my już podjęliśmy decyzję.
-To świetnie. Za pół godziny w „La Princessa” – powiedział i rozłączył się
Any schowała telefon do kieszeni i zwracając się do Maxera powiedziała:
-Dokończymy tą rozmowę. Teraz muszę iść. Umówiłam się z Kento. Do zobaczenia – powiedziała Any i w kilka chwil znikła Maxerowi z oczu. Rimski błąkał się bez celu po hotelu. Nie mógł sobie poradzić z tą całą sytuacją dotyczącą ślubu. Nie wyobrażał sobie tego. Chciał ratować „Maxer Corporation”, ale nie własnym kosztem. Pomyślał, że gdyby miałby się teraz ożenić, wybrałby Any. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, ale w Jej obecności czuł się normalnie, nie musiał nikogo udawać. Wrócił do hotelowego pokoju, gdzie cały czas siedzieli Nanu i Shawn. Chińczycy dostrzegli smutek na twarzy Maxera. Choć mało wiedzieli w tej sprawie, było im szkoda przyjaciela.
-To ja Was zostawię – powiedziała Nanu i już miała wyjść, gdy Maxer powiedział:
-Zostań. Jesteś moją przyjaciółką. Masz prawo wiedzieć.
Nanu zaskoczona tymi słowami usiadła obok Shawna.
-Maxer, o co chodzi z tym całym ślubem? – spytał przyjaciel
-Przekazanie korporacji pod opiekę mamy nie było najlepszym pomysłem.
-Czemu?
-Teraz dopiero to zaczynam rozumieć. Firma traci na akcjach, dochody spadają. By wyjść z tego kryzysu matka chce mnie wyswatać z dziedziczką firmy finansowej Maite de la Sol. To jest nasz jedyna szansa. Do tego jeszcze dochodzą cały czas zamknięcia jak w Chinach i Portugali.
-Co? – Nanu poderwała się z kanapy – W Chinach?
-Nie wiedziałaś?
-O czym do cholery?
-Twoi rodzice…. Oni… Zamknęli oddział gdzie pracowali.
-To niemożliwe – Nanumi znów usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Nigdy nie dopuszczała do siebie myśli, że Jej rodzicie będą bezrobotni. Nigdy nie przypuszczała, że „Maxer Coroporation” będzie w kryzysie. Wybuchła płaczem i pobiegła do siebie. Shawn chciał iść za Nią, jednak Maxer Go powstrzymał.
-Naprawdę nie ma innego wyjścia? – spytał Shawn
-Na pewno jest. Tylko nie wiem jakie – mówił Maxer
-Czyli jeśli znalazłby się ktoś inny, kto chciałby wesprzeć korporację i spłacić długi nie doszłoby do tego ślubu? 
-Shawn, jeśli znajdziesz kogoś takiego, zostaniesz człowiekiem, który uratował i korporację i mnie przed niechcianym ślubem.
Shawn zamyślił się na chwilę. Jedyne co mu przyszło do głowy, to poprosić o pomoc największego wroga i osobę, której najbardziej na świecie Maxer nienawidzi, osobę która zraniła Any, człowieka okrutnego i bezwzględnego, Allana Rimskiego. „Nie zrobię tego Maxerowi. Nie mogę. To mój przyjaciel. Nie zrobię tego” – myślał.
Nagle rozległo się ciche pukanie. Chłopaki spojrzeli na siebie. Jakoś żaden z nich nie kwapił się, żeby otworzyć drzwi. Pukanie rozległo się ponownie. Maxer niechętnie wstał i gdy otworzył drzwi, Jego oczom ukazała się prześliczna brunetka, ubrana w letnią sukienkę w kwiatki, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Maxer wpatrywał się w Nią jak w obrazek. Była tak piękna, że nie mógł oderwać od Niej wzroku.
-Przepraszam, czy tu mieszka Maxer Rimski? – spytała delikatnym głosem
-To ja. Mogę w czymś pomóc?
Brunetka zdjęła okulary. Spoglądała na Maxera swoimi czekoladowymi oczami i mrugając zalotnie długimi, czarnymi rzęsami uśmiechała się wesoło.

Zapraszam do polubienia bloga na Facebooku. Znajdziecie tam różne ciekawostki,moje przemyślenia i czasem piosenki, których słucham. KLIKNIJ TUTAJ 

Anylkaa

10 komentarzy:

  1. Dobra. Weszłam już tutaj, bo reklamujesz tego bloga na facebooku jakby był istnym majstersztykiem. A do niego trochę mu daleko.
    Nie mówię tego złośliwie, ale w takowych blogowych opowiadaniach siedziałam już od czasów gimnazjum, a jestem w Twoim wieku więc trochę się na tym znam.
    Po pierwsze. Opisy masz zwięzłe i bardzo ubogie.
    Bo no cóż. Może być zwięzły opis, ale bogaty w metafory, porównania itd.
    Natomiast Twoje są takie... bez życia.
    Po drugie. To opowiadanie. Nie musisz pisać ‘ jej, twojej, ciebie’ z dużej litery. Wręcz nie powinnaś. Chyba, że zamieszczasz fragment listu. Wtedy jedziesz z tym, maleńka 
    Po trzecie. Za wielki nacisk robisz na ową Any ( bo to ona jest główną bohaterką, z tego co wiem, tak?)
    Rudowłosa, rudowłosa, rudowłosa. Wierz mi. Powtarzasz to tyle razy, że każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaki kolor gości na głowie Twojej bohaterki.
    Zamiast rudowłosej wstaw czasem dziewczynę, kobietę, albo odmieniaj osobowo czasowniki. Rzuciła się w jego ramiona. Zjadła kawałek tortu. To brzmi lepiej niż „ rudowłosa rzuciła się w jego ramiona” „rudowłosa zjadła kawałek tortu”.
    I wygląda bardziej estetycznie. Zważaj na to, bo eteryczność i niezwykłość rudowłosej postaci wyblaknie. Używaj tego koloru z rozsądkiem 

    Błędy. Ortograficznych nie widzę. Interpunkcyjnych jest kilka. Stawiasz przecinki w nieodpowiednich miejscach, przez co czasami zdanie nie ma sensu ( takiego jaki był zapewne zamierzony)

    Zdania też układasz całkiem nieźle. Ale tylko nieźle

    Bo zamiast:

    „ Maxer, nawet nie wiesz jak mnie uszczęśliwiłeś tą wiadomością. Od dawna chciałam usłyszeć, że przypomniałeś sobie coś związane ze mną. Dziękuję”
    O wiele lepiej wygląda
    „ Maxer! Nawet nie wiesz, jak bardzo, uszczęśliwiłeś mnie tą wiadomością! Marzyłam o tym, aby z twoich słów wypłynęły zdania, albo chociaż słowa, które świadczyłyby o tym, że mnie pamiętasz!”
    Oprócz wyglądu, wyraża większą ekspresję i radość.

    Oraz

    „To dzięki Tobie – mówił z uśmiechem. Maxer widział, jaki uśmiech sprawił na twarzy rudowłosej tą informacją. Cieszyło Go, tym bardziej, że teraz miał na głowie problem jakiegoś ślubu. „
    „ To dzięki tobie- odpowiedział jej z uśmiechem. Trudno było nie zauważyć na jej twarzy wielkiego uśmiechu, spowodowanego jego wypowiedzią. Ucieszyło go to niezmiernie, zwłaszcza, że nad jego głową krążyła jeszcze sprawa związana ze ślubem”

    I wiele wiele takich potknięć. Z chęcią przeczytam następny rozdział. Nie bierz tego do serca. Lubię ludzi, którzy piszą i uważam, że takie komentarze im wiele pomagają. Mnie, swojego czasu, bardzo pomogły.
    Serdecznie pozdrawiam.

    Ps. Zainwestowałabym w inny szablon. Za dużo tu rudości. Pozostaw dyskretne zdjęcie bohaterki w nagłówku, a tło zrób jednolite lub zainwestuj w fajny, elegancki pattern. Znajdziesz ich sporo na deviantart.com.
    Z racji, że to opowiadanie, nie powinno być tutaj tyle kolorowych literek. Zaufaj jednemu kolorowi, a jeśli chcesz coś podkreślić, zrób to po prostu jego ( o dwie tony jaśniejszym/ciemniejszym) odcieniem ;)

    ps2. Wstawianie zdjęć głównych bohaterów jest strasznie dziecięce. Profesjonalni pisarze nie bawią się w takie gierki. A masz na to potencjał, więc natychmiast wyrzucaj te zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ugh! I koniecznie zmień czcionkę w komentarzach!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy oni nie mogą być w końcu razem? Ech..

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi sie podobalo ;) Mam nadzieje, że maXer bedzie z Any :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie ; d
    Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie trochę też drażnią te zdjęcia, bo w książkach (w tym wypadku opowiadaniu)u wszystkich powinna działać wyobraźnia, i poprzez opisy zawarte z tekstach powinniśmy dokładniej rysować postaci w głowach, poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń.


    KOCHAM TĘ HISTORIĘ : P Obyś nigdy nie skończyła pisać ;p
    822w/.

    OdpowiedzUsuń
  7. w sumie, jeśli mam być szczera, ten cały ślub Maxera jest zupełnie bez sensu. Nie zauważyłaś ile się tu dzieje? Kompletnie nierealne. Masz chyba trochę zbyt bujną wyobraźnię, to nie fantastyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że to nie jest fantastyka to wiem, to w końcu mój blog. I nie uważam że się za dużo dzieje. Wręcz przeciwnie, dzieje się tyle ile ma się dziać. Do mnie należy decyzja o czym piszę :)

      Usuń
  8. Ha... no przestańcie narzekać!! Dziopka pisze zajefajnie.. Super że tak dużo się dzieje.. no bo przecież kto chciałby czytać smenty?? Jesteś świetna!! Tylko błędy- ale przecież każdemu się zdażają;D Wyobraźnia działa na Twoja korzyść oraz czytelników:P. Ps. pisze w imieniu swoim i dziewczyn z mojej klasy:) ...Nie daj się!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczęłam pisać od nowa. Zapraszam . ; )

    http://stracone-skrzydla-nadzieji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.