`Rozdział 75` - Diego, Lea i reszta

-Pora wstawać – mówił do Diega słodki głos
Nie zareagował od razu. Miał zamknięte  oczy ale nie spał. Był zmęczony bo nie spał praktycznie całą noc, a gdy już zasnął to za chwilę się budził, bo dręczyły go koszmary.
-Nie śpię – powiedział po dłuższej chwili
-Przyniosłam Ci cos do zjedzenia. Jak dojdziesz do siebie to zejdź na dół – mówiła Lea
-To chyba nigdy nie nastąpi – zaśmiał się, jednocześnie czując smutek w sercu.
-Czemu?
-Bo nie doję do siebie tak chyba zbyt szybko. Nie mam siły.
Lea nie odpowiedziała. Stała oparta o drzwi i z ciekawością przyglądała się ciągle leżącemu na łóżku Diegowi. Chłopak wzbudził w niej pozytywne odczucia i nawet Go polubiła. Nawet więcej, podobał Jej się. Blond włosy, niebieskie jak ocean oczy, i nienaturalna uroda – która dziewczyna nie marzy o takim przystojniaku, Lea też marzyła. Choć nie znała Diega czuła że to będzie coś więcej niż zwykła znajomość.
-Lea, jesteś tam? – usłyszała nagle
-Cos mówiłeś? – spytała, po czym dodała – Wybacz, zamyśliłam się. Lepiej już pójdę.
-Zostań – powiedział Diego
Dziewczyna zmieszała się.
-Nnnie mogę. Jestem potrzebna reszcie.
Po tych słowach wyszła z pokoju i chłopak został sam. Z trudem wstał z łóżka i się ubrał. Noga dawała o sobie znać przez cały czas. Na szczęście głowa przestała Go już boleć, co bardzo Go ucieszyło. Zjadł kanapki i postanowił zejść na dół, jednak nie wiedział jak, gdyż do pokonania miał trochę schodów, a z bolącą noga, bez niczyjej pomocy sobie nie poradzi. Przypomniał sobie, że lekarz cos mówił o kuli. Rozejrzał się po pokoju i dostrzegł parę kuli w kącie, przy szafie. Wziął jedna z nich i zszedł po schodach. Trafił do kuchni w której siedzieli  wszyscy, których widział wczoraj. Lea tylko krzątała się po kuchni i robiła małe porządki.
-Dzień dobry – przywitał się Diego
-Ha! – wykrzyknął jeden z mężczyzn – Patrzcie Go! Dzień dobry nam będzie mówił – mężczyzna walnął pięścią w stół zaśmiał się złowieszczo.
Diega obleciał strach. Domyślał się, że owy człowiek jest najstarszy z nich wszystkich i że ma władze w tym domu.
-Lon, daruj sobie – skarciła Go jakaś inna dziewczyna.
Diego spojrzał na Nią. Miała czerwone włosy splecione w dwa warkocze i duże zielone oczy. W ręce trzymała jakieś kolorowe papierki.
- Może byście byli trochę dla niego milsi – odezwała się Lea
-Daj spokój – mówił znów mężczyzna – Jest nasz. Nauczymy go wszystkiego i będzie jak nasz człowiek – znów się zaśmiał tym razem bardziej spokojnie.
Diego patrzył na to przedstawienie i nic nie mówił. Nie wiedział co. Nie znał tych ludzi. Bał się ich. Tak po prostu się bał.
Lea podeszła do Niego, wzięła Go za ramię i kazała iść za sobą. Wyszli na zewnątrz. Blask słońca trochę oślepił Diega. Dziewczyna zaprowadziła Go w cień palm, gdzie usiedli na małej ławeczce.
-Przepraszam za nich – powiedziała
-Nie szkodzi .Naprawdę – zapewniał ją chłopak – Kim oni są? – spytał po chwili
-Ten co się tak śmiał to Lon, mój brat. Jest trochę nieogarnięty i wykorzystuje ludzi do swoich tylko celów. Dziewczyna w czerwonych włosach to Azaka, moja siostra. W pewnym sensie jest podporządkowana Lonowi.
-Co to znaczy?
-Nie zawsze, ale w większej mierze Go słucha, robi to co Lon jej karze. Ma swój rozum, wiec czasami się buntuje, ale nie wychodzi Jej to na dobre.
-Rozumiem. A tamci pozostali?
-To Trixi i Matt. Są rodzeństwem, a naszymi kuzynami. Mieszkają z Nami. Bo – i tu Lea nagle urwała
-Bo? – spytał Diego
-Bo ich rodzice nie żyją – mówiła ze smutkiem w głosie
-Przykro mi.
-Nasz rodzina zajęła się Nimi gdy mieli 10 lat. Od tego czasu jesteśmy nierozłączni. Dużo im zawdzięczamy.
Milczeli. Chłopakowi to nie przeszkadzało. Miał tyle myśli na głowie, że takie milczenie mu pomagało. Mógł wtedy ułożyć pewne rzeczy, które chciał.
Lea też milczała. Wpatrzona w ocena, zastanawiała się co będzie jeśli Lon uwikła Diega w swoje gierki. Bała się o chłopaka, bo wiedziała że Lon jest nieprzewidywalny.
- Co to jest „Maxer Corporation”? – wypalił po dłuższej chwili Diego
Leę wcięło.  Serce zaczęło Jej walić coraz mocniej. Bała się, ze Diego cos sobie przypomniał, że już zna całą prawdę. Sama dobrze wiedziała czym było „Maxer Corporation” bo sieć hoteli dotarła nawet tu na Hawaje.
-To firma produkująca obuwie letnie – skłamała z trudem – A czemu pytasz?
-Nie wiem. Ta firma cały czas mi chodzi po głowie – odpowiedział.
Nie usłyszeli kiedy doszedł do nich Lon.
-To co panie Diego, zawrzemy układ – wypalił od razu
-Jaki układ? – pytał przerażony chłopak
-Ja pozwolę Ci tu zostać a ty w zamian będziesz „coś” dla mnie robił.
-Co takiego?
- Nie musze Ci chyba wyjaśniać czym jest nielegalne kasyno?
Lea i Diego spojrzeli równocześnie na Lona. Brat dostrzegł złość w oczach siostry, ale zbytnio się tym nie przejął.
-Masz czas do jutra wieczorem chłopczyku – powiedział Lon i odszedł
Lea i Diego znów milczeli. Lea wściekła na brata, Diego zdezorientowany. Kompletnie nie wiedział czym jest nielegalne kasyno, ale słowo „nielegalne” uświadomiło Go, że jest to coś niezgodnego z prawem, niezgodnego z zasadami, niezgodnego ze wszystkim, niezgodnego z nim samym.

Polub bloga na Facebooku  Tutaj :D
Filmik na YT promujący bloga TUTAJ :D


Anylkaa

2 komentarze:

  1. jakoś nie mogę się przestawić na tą grupę z Hawaii, wolałabym żeby było jak dawniej.. ale tak poza tym to oczywiście super ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny blog.
    Śliczne zdjęcia:)
    Zapraszam do siebie. ROZDANIE!

    angelika-lukaszewicz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.