`Rozdział 70` - Telefon od Mayera

3 dni później.
Stan pani Mayer całkowicie się pogorszył. Informacja o śmierci syna spadła na Nią i Jej męża jak grom z jasnego nieba. Serce mamy Alexa było na tyle słabe, że wylądowała w szpitalu, pan Mayer spędzał z przy Jej łóżku całe dnie.
Również przyjaciołom się nie układało pomiędzy sobą. Każdy chodził przybity i rozdrażniony. Nie radzili sobie z zaistniałą sytuacją. To było ponad ich siły. Ich przyjaźń została wystawiona na próbę kolejny raz, wiedzieli o tym dlatego mimo trudu nie poddawali się, nie mogli się poddać.
Any całe dnie spędzała u Nanu w hotelu. Razem z przyjaciółkami próbowała sobie jakoś radzić. Jej było najciężej, wszyscy to wiedzieli. Czemu? Bo to ona ostatnia rozmawiała z Alexem, to przez Nią chciał wracać, to częściowo przez Nią wyleciał do Pekinu. Obwiniała się o śmierć przyjaciela, choć niesłusznie.
Any krzątała się bez celu po pokoju, gdy nagle rozległ się dźwięk Jej telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się numer Pana Mayera.
-Tak, słucham? – spytała
-Dzień dobry Any – usłyszała znany męski głos
-Dzień dobry panie Mayer. Coś się stało?
-Tak, to znaczy się nie… sam już nie wiem – mówił nieskładnie
-Panie Mayer spokojni, co się stało? – Any zaczynała się denerwować
-Widzisz, mam do Ciebie prośbę. Dziś do prosektorium przywożą ostatnie zwłoki z tego lotu. Nie mogę zostawić żony samej. Proszę idź tam z Maxerem.
-Dobrze, pójdziemy.
-Do widzenia Any.
-Do widzenia panie Mayer.
Ojciec Alexa rozłączył się. Any była zdenerwowana. Przerażała ja myśl, że ma iść do ohydnego prosektorium. Jedyne co ja pocieszało, to, to że nie będzie tam sama. Przebrała się i już po chwili jechała windą na piętro  gdzie mieszkał Shawn. Wiedziała, że tylko tam zastanie Maxera.
Zapukała do drzwi, ale nikt nie otwierał. Weszła do środka. Salon był pusty. Z jednego pokoju usłyszała znajomy głos. To Maxer przy dźwiękach gitary śpiewał piosenkę „Gone Too Soon” amerykańskiego zespołu „Simple Plan”. Any zawsze lubiła słuchać jak Maxer śpiewa. Nadawał się do tego w 100%. Jednak poświecił karierę żeby być z Any.
Weszła nie pukając. Maxer stał do Niej tyłem. Dopiero gdy skończył, Any odezwała się:
-Nadal potrafisz śpiewać.
-Any…. – zmieszał się trochę
-No ja, ja. Słuchaj Maxer jest sprawa.
-Stało się coś? – spytał przerażony
-Nnie, to znaczy tak.
-Any, co jest do cholery?
-Ale spokojnie. Mayer do mnie dzwonił. Chciał żebyśmy poszli do prosektorium rozpoznać czy zwłoki, które, które, przywieźli to zwłoki Alexa  - Any zaczęła łkać
-Cholera!  - powiedział i  spojrzał na Any – Nie płacz, Any
-Maxer no jak mam ryczeć, no powiedz. A co jeśli te zwłoki, no wiesz….
-Any spójrz na mnie – powiedział
Dziewczyna nie spojrzała. Bała się iść do prosektorium, bała się zobaczyć zwłoki Alexa.
Maxer podszedł do Niej i przytulił Ją. Była cała roztrzęsiona. W ramionach byłego chłopaka Any zaczęła się powoli uspokajać. Kolejny raz - odkąd nie byli razem – uścisk Maxera dał Jej poczucie ciepła i bezpieczeństwa.


Polub bloga na Facebooku ;) Tutaj ;D


Anylkaa

3 komentarze:

  1. Podoba mi się pomysł pisania książki na blogu, może ktoś zauważy i wyda:D
    Zapraszam:
    http://dziewczynanaczerwonychszpilkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.