`Rozdział 69` - W domu

Any, Nanu i Ayumi doszły do domu przyjaciółki. Zapadł zmrok, w domu Any tylko w pokoju świeciło się światło. Rodzice z niepokojem czekali na córkę. Przyjaciółki weszły do środka.
-Mamo, Tato! – Any  od razu rzuciła się rodzicom na szyję. Była taka szczęśliwa, że widzi rodziców, pomimo iż Jej serce rozdzierał smutek. Po twarzy zaczęły Jej spływać łzy.
-Córci, kochana! – rodzice również nie kryli wzruszenia. Mimo, że nie widzieli córki tydzień, cieszyli się że Ją widzą – Any, co się z Tobą dzieje, córcia.
Any popatrzyła na przyjaciółki. Dostrzegła w ich twarzach, że najwyższa pora powiedzieć rodzicom całą prawdę. Any usiadła na tapczanie, wyciągnęła z torebki zdjęcie na którym  była ona i Maxer i zaczęła mówić.
-To jest takie trudne…
-Ale co takiego, Any?  - pytała mama
-Miesiąc temu przyjechał Desmond z Lisa… - urwała
-Co takiego? – spytali razem rodzice – Co chciał? Jak mała?
-Z Lisą dobrze. Chciał, żebym podpisała  jakąś zgodę, bo się żeni. Przyszedł do mnie gdy Maxer był ze mną… Nie miałam wyjścia, musiałam powiedzieć Maxerowi prawdę…
Urwała i przez chwilę milczała. Serce waliło Jej jak młot, łzy spływały po policzkach.
-Maxer mnie zostawił.
-Jezus Maria! Co takiego?
-Tak mamo, to co słyszałaś. Nie mógł znieść, że Go okłamywałam, więc mnie zostawił. Musiałam mu powiedzieć, musiałam. Nie jesteśmy razem już od miesiąca.
Rodziców Any bardzo zasmucił ten fakt. Traktowali Maxera jak syna, którego nigdy nie mieli. Widzieli jak On i Any bardzo się kochali. Ciężko im było uwierzyć, że już nie są razem.
-Niedawno  Alex przyszedł do mnie. Powiedział, że wylatuje do Pekinu, na jakiś projekt. Chciał, żebym poleciała z Nim, tylko…. tylko ja nie potrafiłam… - znów przerwała i ukryła twarz w dłoniach – Alex wyleciał, a ja zostałam. Nie chciałam wracać do domu. Musiałam sobie przemyśleć wszystko. Kilka dni temu Alex zadzwonił i powiedział że wraca. Ucieszyłam się. Poszłam po Niego na lotnisko i tam dowiedziałam, się że…. Że…. Że Alex… że Alex ku*wa nie żyje – po tych słowach Any wybiegła z pokoju i udała się do siebie. Rodzice byli wstrząśnieci.
-Jak to nie żyje? Ale dlaczego? – dopytywała się pani Fores
-Samolot którym leciał Alex wpadł w turbulencje i rozbił się. Nikt nie przeżył – mówiła Nanu
-Boże! Nasza kochana Any. Co My teraz mamy zrobić?
-Pani Fores, najlepiej dla Any będzie jeśli zostanie kilka dni w domu i odpocznie – mówiła nadal Nanu
Auymi i Nanu poszły na górę do przyjaciółki. Już na schodach słyszały muzykę z Jej pokoju.
Weszły do środka i to co zobaczyły przeraziło je. Pokój Any wyglądał jak po bitwie. Wszystko było porozrzucane: ciuchy, książki i reszta. Any zaś siedziała w środku tego bałaganu trzymając w rękach jedna z niewielu rzeczy jaka została Jej po Alexie. Było to zdjęcie przyjaciela, zrobione kilka dni przed Jego wylotem. Przyjaciółki podeszły do Any, przytuliły Ją. Wszystkim było ciężko. Kolejny raz straciły osobę którą kochały i kolejny raz tą osobą był ich przyjaciel.


Polubcie blog tutaj ;) 

Anylkaa

9 komentarzy:

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.