Diana
Chciałam wierzyć, że to nie była prawda, że to bzdura ale
nie potrafiłam. Gdy tylko przeczytałam ten skrawek gazety wygoniłam Tośkę bo
chciałam zostać sama. Położyłam się na łóżku z zamiarem pójścia spać, ale od
kilku godzin przewracałam się z boku na bok. Zegarek wskazywał kilka minut po
pierwszej w nocy. A więc jest już niedziela. Tata coś ukradł. Ta myśl
sprawiała, że głowa mi pękała. Jak ktoś mógł napisać taką bzdurę? Mój telefon
zaczął nagle wibrować.
-Do cholery komu się nudzi o tej godzinie – wymamrotałam
pod nosem i sięgnęłam po komórkę. Na wyświetlaczu widniał napis” Masz jedną
nieprzeczytaną wiadomość od Arek”. Kąciki ust uniosły mi się w lekkim uśmiechu
a serce zaczęło bić jak głupie. Przeczytałam wiadomość: „Zostawiłyście kronikę u Seby w aucie. Wziąłem ją do siebie. Śpij
dobrze”. Tośka ty sklerocztyczko! Jak mogłaś zostawić kronikę? Byłam zła na
siostrę bo to oznaczało, że będę musiała spotkać się z Arkiem czego bardzo
chciałam a jednocześnie nie mogłam znieść. Położyłam się z powrotem do łóżka i
zmorzona natłokiem wrażeń zasnęłam.
„Już nie ma dzikich plaż…” obudziło mnie z głębokiego snu.
Ta piosenka oznaczała tylko jedno: mama jest w dobrym humorze i idzie na nocną
zmianę. Oznaczało to, że nasz śledztwo dziś nie zostanie ruszone. Nie było to
możliwe, ze względu na mamę, która ostatnio stała się coraz bardziej
podejrzliwa względem mnie i siostry. Głos Ireny Santor roznosił się po całym
mieszkaniu. Mama chyba zapomniała, że ja też tu mieszkam. Zwlekłam się z łóżka
i poszłam do siostry ale jej nie było. Niedziela- uświadomiłam sobie po chwili.
Poszła z babcią do Kościoła więc musiało być koło godziny dziesiątej. Mama
gotowała obiad, pani Santor skończyła śpiewać i teraz głos pana Krawczyka,
który udaje się „parostatkiem w piękny rejs” roznosił się po domu. Znałam te
wszystkie piosenki na pamięć. Gdy jeszcze tata był z nami to on i mama
zaczynali niedzielny poranek od wspólnego śpiewania przebojów z dawnych lat.
Nawet po zniknięciu taty mama tego nie zaprzestała. Ja i Tośka znałyśmy te piosenki
na pamięć. Udałam się do łazienki by się odświeżyć. Umyłam głowę i zawinęłam mokre włosy w ręcznik. Gdy
wyszłam zorientowałam się, że Tośka już wróciła a babcia poszła do siebie.
Siostra pomagała mamie w kuchni jakby nic się nie stało,
jakby ona i mama były najlepszymi przyjaciółkami na świecie. Ale tak nie było.
Wiedziałam to ja, wiedziała to Tośka, wiedziała to nawet mama, choć ukrywała
swoje uczucia przed nami. Dołączyłam do nich do kuchni i usiadłam na krzesełku
patrząc co robią i zastanawiając się nad całą sprawą ze zniknięciem taty i z tą
niby kradzieżą.
-A tobie co? – szturchnęła mnie nagle Tośka.
-Co? – spojrzałam na nią – Nie nic – odpowiedziałam jej.
Mama podała nam kanapki i herbatę i usiadła z nami.
-Jak w szkole? – spytała mnie.
-Nic ciekawego. Same nudy. Czasem żałuję, że nie poszłam z
Tośką do szkoły – odpowiedziałam pijąc herbatę.
-A ty? – zwróciła się do Tośki – Jak przygotowania do
matury?
-W porządku mamo. Jest dobrze, tylko mam dużo nauki – Tośka
kłamała jak z nut. Podziwiałam ją, że pomimo tego wszystkiego zachowała zimną
krew.
Reszta posiłku minęła w milczeniu. Już miałam wracać do swojego pokoju
gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Otworzę! -
krzyknęłam. Otwarłam drzwi i omal nie dostałam zawału. W drzwiach stał on. Nie
spodziewałam się go, nie dziś, nie o tej porze. A jednak przyszedł, choć się
nie zapowiadał. Serce waliło mi jak młot, Arek stał w drzwiach a ja nie
wiedziałam co zrobić.
-Zaczekaj chwilę – powiedziałam do niego. Zamknęłam drzwi i
oparłam się o nie. Nie wahałam się jednak. Szybko założyłam kurtkę i buty.
-Co się stało? – spytała mama z kuchni – Kto przyszedł? –
dopytywała się.
-Wierzby zaczynają szumieć! – krzyknęłam spoglądając na
siostrę by dać jej znać co się dzieje. Puściła mi oczko a ja wyszłam na
zewnątrz. Arek nadal tam stał. Ubrany w czarny, elegancki płaszcz, szare,
eleganckie spodnie i czarne, wypolerowane na błysk i również eleganckie buty.
Włosy miał ułożone na żel a pod szyją zawiązany szary szalik. Wyglądał jak
młody bóg, jednak ja zaczęłam z nim zauważać człowiecze cechy, które
pokazywały, że nie był tak zepsuty przez pieniądze jak Sebastian.
Arek
Nie lubiłem niedzieli. W sumie nie lubiłem żadnego dnia
tygodnia. Nie miałem co ze sobą zrobić,
więc postanowiłem odwieźć dziewczynom kronikę, którą zostawiły wczoraj w aucie
Seby. On jej nie chciał brać, bo matka by się o tym dowiedziała, więc ja
postanowiłem ją zabrać. Sam nie wiem co mnie ciągnie do Diany. Czy to coś
więcej czy może jest dla mnie kolejną zabawką? Okaż się.
Pojechałem pod dom bliźniaczek. Otworzyła mi Diana.
Wyglądała jakby zobaczyła ducha a nie mnie. Nie minęło pięć minut a ona
założyła kurtkę i buty i jeszcze krzyknęła coś w stylu, że wierzby zaczynają
już szumieć, cokolwiek to miało znaczyć.
-Jedziemy? – spytałem gdy już siedzieliśmy w moim aucie?
-To jest randka? – spytała zaskoczona.
-Nie. Spotkanie towarzyskie.
-W czyim towarzystwie?
-Moim – spojrzałem i uśmiechnąłem się. Wyjechałem z
Żonkilowej i skręciłem na Grunwaldzką.
Nie miałem jakoś pomysłu gdzie jechać, więc spytałem Dianę.
-Gdzie chcesz jechać?
-Ja?!
-Nie ja.
-W sumie to nie wiem. Na pewno Hiszpania i Meksyk, może
jeszcze Los Angeles i Sydney – mówiła patrząc cały czas na drogę jakby to ona
prowadziła.
-Jesteś niemożliwa.
-Nie podlizuj się – swkitowała a ja zgromiłem ją
spojrzeniem.
-Bo pojedziemy do mnie do domu – powiedziałem.
-Chcesz skorzystać z okazji, że rodziców nie ma i napaść na
biedną, nastolatkę? – spytała wyraźnie przestraszona.
-Niczym się nie różnisz od Tośki – podsumowałem ale ona już
nic nie odpowiedziała.
Zaparkowałem auto na trzecim poziomie Galerii „Malta”.
Diana szła obok mnie i nic nie mówiła. Dotrzymywała mi kroku a jej zachowanie
wyraźnie mnie intrygowało. Ludzie mają rację mówiąc, że bliźniaczki potrafią
być identyczne. Przez chwilę miałem wrażenie, że idę z Tośką a nie z Dianą.
Przeszliśmy obok stoisk z jedzeniem i dotarliśmy do Multikina.
-Bogacze chodzą do takich miejsc jak kino? – spytała a ja
zgromiłem ją spojrzeniem. Speszyła się tylko i spuściła głowę w dół. Nie mogłem
patrzeć jak jest taka smutna. Podszedłem do niej, ująłem jej podbródek i
zmusiłem by podniosła głowę. Zrobiła to. Patrzyła na mnie tymi swoimi zielonymi
oczami w których czaił się strach i smutek zmieszany z radością. Poczułem
jakieś dziwne uczucie, którego nigdy nie zaznałem. Otoczyła mnie fala ciepła a
serce chciało mi wypaść z piersi. Spoglądałem na Dianę, na jej twarz, na jej
oczy, na jej różowe usta i nagle zapragnąłem ją pocałować. Opamiętałem się na
szczęście. Puściłem jej podbródek i patrząc na repertuar zastanawiałem się co
wybrać.
-Na co chcesz iść? – spytałem ją.
-Może "Dom w głębi lasu" - zaproponowała patrząc na repertuar.
Zgodziłem się bo kolejna dyskusja była zbędna. Kupiłem
bilety i weszliśmy na salę. Było trochę ludzi więc nie byliśmy sami. Zajęliśmy
swoje miejsca a chwilę później na ekranie pojawił się film.
Tośka
„Wierzby zaczynają szumieć” Boże! Z moją siostrą jest
naprawdę coś nie tak. Jakim cudem wiedziałam, że chodzi o Arka to nie miała
pojęcia, ale wiedziałam, że mama nie może się o tym dowiedzieć. Mama nie pytała
gdzie Di poszła co uznałam za zły, bardzo zły znak. Udałam się do pokoju siostry i
otworzyłam pudełko, które wczoraj znalazła. Pudełko, przez które zaczynałam
inaczej myśleć tacie. Zawsze postrzegałam mojego ojca jako człowieka prawego i
dobrego. Ale po tym co Di wczoraj znalazła zaczynałam w to wątpić. Mam
dziewiętnaście lat ale nadal zachowuje się jak dziecko. Matura tuż, tuż a ja
zamiast się uczyć szukam ojca i zadaję się z K4. Naprawdę nigdy bym nie
pomyślała, że to wszystko się tak potoczy. Chciałam dać Sebastianowi szansę,
ale nie potrafiłam. Jednocześnie moje serce nadal tęskniło za Wiktorem i waliło
jak oszalałe na widok Sebastiana. Wiktor. Kochany Wiktor, który mi pomógł gdy
najbardziej tego potrzebowałam. Chłopak przy którym mogłam być sobą, chłopak
któremu oddałabym serce.
-Tośka! – usłyszałam krzyk mamy. Pobiegłam do swojego
pokoju skąd dochodziły wrzaski. Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam, że mama w
jednej ręce trzyma sukienkę w której byłam na studniówce a w drugiej buty.
-Co to ma być!? Co to jest? – spytała ostro.
-Byłam na studniówce, przecież wiesz że musiałam iść –
odpowiedziałam próbując opanować nerwy.
-Skąd to masz? Nie
stać nas na takie ubrania, córcia – posmutniała i usiadła na moim łóżku.
-Koleżanka mi pożyczyła. Naprawdę mamo, zrozum, że musiałam
tam iść – próbowałam jakoś załagodzić spór.
-Rozumiem. Ale nie byłaś z tym Wieczorkiem? – spytała
bacznie mi się przypatrując. Przełknęłam ślinę i spojrzałam mamie prosto w
oczy.
-Nie mamo. Byłam sama – wytrzymałam jej spojrzenie choć nie
było łatwe ale nie mogła się dowiedzieć prawdy. Posłała mi lekki uśmiech,
zostawiła buty i sukienkę i poszła do siebie by się położyć. Ja zaś otwarłam
książki i zaczęłam odrabiać lekcje.
Dźwięk auta parkującego pod domem oderwał mnie od nauki.
Spojrzałam na zegarek. Była punkt osiemnasta. Poszłam do kuchni by zobaczyć kto
to przyjechał. Wiedziałam, że to pewnie Di no ale równie dobrze mógłby to być
Seba. Gapiłam się przez okno jak sroka w gnat gdy zobaczyłam, że to faktycznie
Diana ale nie przyjechała z Arkiem tylko taksówką! To było nie do pomyślenia.
Ledwo wyszła. Miała na sobie kurtkę ale widziałam jak jest roztrzęsiona. Nie
czekałam chwili dłużej. Wybiegłam z domu by jej pomóc.
-A kto zapłaci? – usłyszałam głos taksówkarza. A niech to
szlag!
-Pan Wieczorek! – krzyknęłam bo tylko to mi przyszło do
głowy. Ujęłam Dianę pod ramię i pomogłam jej iść. Płakała a raczej ryczała jak
bóbr. Chciałam ją zostawić i iść już w tej chwili do Arka i skopać mu tyłek za
zranienie mojej siostry. A nie mówiłam, że całe K4 jest takie same. Sama jednak
ślepo ufałam w dobroć Bruneta i Sebastiana, taki paradoks. Pomogłam jej zdjąć kurtkę i buty.
Zaprowadziłam ją do jej pokoju. Położyła się na łóżku i nadal ryczała. Udałam
się do kuchni by zaparzyć jej ziółek. Z niechęcią je wypiła ale poczuła się
lepiej.
-Powiedz mi co zrobił a jeszcze dziś skopie mu tyłek –
powiedziała do siostry.
-Poszliśmy … do… do kina – nadal chlipała jakby Arek był
jej mężem(nie daj Boże) który chce się z nią rozwieść – I… i on… - wysmarkała
nos i mówiła dalej – Powiedział, że idzie do łazienki. No i poszedł. Ale nie
wrócił – zalała się łzami.
-Jak to nie wrócił? – spytałam zaskoczona.
-Film…film się skończył – chlipała – A on nie przyszedł.
-Zostawił cię samą? – byłam w takim szoku, że ledwo
pojmowałam to co siostra do mnie mówi.
-Umówił się z kimś innym! – znów wybuchła płaczem –
Wyszłam…wyszłam z kina i… i na dole… tam gdzie ta fontanna z tym czymś
kolorowym…
-Byliście na Malcie? – przerwałam jej
-Tak. I tam był… - wysmarkała nos – Siedział z jakimiś
dziewczynami! – wykrzyknęła i zaczęła wyć w poduszkę. Jasna cholera! Wierzbicki
ty świnio! Di na chwilę się uspokoiła i
mówiła dalej:
-Zeszłam na dół i … i wpatrywałam się… i w niego i te
dziewczyny – otarła łzy, które nadal leciały z jej oczu. Nie wyobrażałam sobie,
że moja siostra potrafi tak płakać.
-I co było dalej? – zachęcałam ją by mówiła dalej.
-Podeszłam do nich… i rzuciłam – przełknęła ślinę – I
rzuciłam mu biletem z kina prosto w twarz – na jej twarzy pojawił się leciutki
uśmiech, który jednak szybko znikł – Tamte się go pytały czy mnie zna –
cieszyłam się, że Diana mówi już normalnie – I wiesz co on odpowiedział?
-Nie – odpowiedziałam. Siostra spojrzała na mnie a ja na
nią.
-Arek powiedział… Powiedział, że mnie nie zna i nigdy nie
chciałby poznać.
nooo nie.... co za Arek ! franca jedna ! no ale mam nadzieję że wszytsko się ułoży :) czekam na nowyy :)
OdpowiedzUsuńJak on mógł ją tak potraktować.. I co teraz będzie? Mam nadzieję, że mu wybaczy i będą parą. A Sebastian będzie za wszystko płacił.. W końcu fundusze mu się skończą :D Czekam z niecierpliwością na następny :)))
OdpowiedzUsuńJaka świnia ! Jak on mogl zrobic?! Cos takiegooo?... przeciez ona mu sie podobala.. stracil w moich oczach.. mysle, ze byl jakis powod jego zachowania.... jaki tyyyp! ;p
OdpowiedzUsuńO MATKO DLACZEGO ON TO ZROBIŁ ! MYŚLAŁAM ŻE JEST INNY ;O ;C
OdpowiedzUsuńświetny rozdział czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńNosz kur*a ! Co on sobie myśli, smarkacz jeden ! Wsiadam w taksówkę i jadę skopac mu dupe ! Już myślałam, że jest inny ! -,- Fuuuuuuu, całe to K4 jest poje*ne ! xDDD
OdpowiedzUsuńBardzo-jak widzisz- mnie to wciągnęło. Czekam na nastepne, gdzie "zapewne" nasz " kochany" Arek będzie chciał znów pobawić się "jego zabawką- Di"
Pozdrawiam Malina ;**
Co?!!!!! Idiota. Dlaczego. Biedna Di . A tak ładnie się zapowiadało.
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę!!! Co za Arek! A wydawał się w porządku! Świnia!! Cham!! O matko... I co będzie dalej? Mam nadzieję, że Diana z tego wyjdzie, a Tośka nakopie temu Arkowi!! :) Czekam do poniedziałku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ooo nie ! może to jakaś pomyłka... wydawał się w porządku xd
OdpowiedzUsuńAle się smuuutno zrobiłoo :(
OdpowiedzUsuńBiednaaa Di, ale rozdział świetny :33
OdpowiedzUsuńNo to czekamy na ciąg dalszy ; ))
OdpowiedzUsuńa moim zdaniem w tym wszystkim jest drugie dno, że o coś chodziło. Skupiam sie bardziej na Tośce i Sebie, są tacy kochani <3333 chciałabym, zeby w końcu doszło między nimi do czegoś, że chociaż pogadają, przytulą się <3
OdpowiedzUsuńKurde ale dlaczego ? Myślałam , ze Arek jest inny , a On jest zwykłym frajerem. Myśle , ze Tośce chociarz trochę sie poszczęści ! Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńO jaa ! Ale gówniarz, sama chętnie skopałabym mu tyłek ! ;/ No ale trudno, jest taki jak Jake..... bywa, ja czekam na nastęępny !!! :)
OdpowiedzUsuńAle dupek z tego Arka... yhh no ja nie mogę. A mnie ciągle nurtuje czy odnajdą ojców?
OdpowiedzUsuń'Emylly9tmk'
Ale świnia z niego!
OdpowiedzUsuń