Rozdział dwudziesty pierwszy


Diana
       Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Upadek na twardą posadzkę nie był miły, ale przynajmniej nas nie wywalili z banku. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Tośkę i jeszcze jakiegoś faceta. Nie rozmawiali a po siostrze widziałam, że ledwo powstrzymuje się od napadu śmiechu. No cóż, musiałam dalej udawać.
-Tośka – wyszeptałam cicho. Ona i facet spojrzeli na mnie. Puściła mi oczko, a więc nie było tak źle.
-Gdzie ja jestem? – spytałam słabym głosem jakbym była umierająca.
-Przyszłyśmy do banku a ty zemdlałaś – wytłumaczyła mi siostra.
-Wszystko z panią w porządku? – spytał facet. Spojrzałam na niego. Był stary i miał chyba ze sześćdziesiąt lat. Coś mi zaświtało nagle w głowie. Przecież możliwe, że on pracował przed wyburzeniem banku, gdy tata był dyrektorem! Zmieniłam pozycję i teraz siedziałam na jakimś polowym łóżku w pomieszczeniu tak małym, że niemożliwe było zmieszczeni się tu aż trzech osób.
-Tak. Dziękuje – uśmiechnęłam się łagodnie. Mężczyzna wyszedł więc mogłam powiedzieć Tośce na co wpadłam.
-Ten facet musiał znać tatę – wypaliłam a Tośka omal nie spadła z krzesełka gdy to usłyszała.
-Nienormalna jesteś? O czym ty mówisz? – oburzyła się siostra.
-Jest starszy niż tata. Możliwe, że tu pracował. Zapytaj go o to – powiedziałam. Oczy Tośki rozszerzyły się ze zdziwienia – Nie patrz tak mnie, no. Jesteś wredniejsza niż ja – siostra uśmiechnęła się ironicznie i chciała coś powiedzieć ale starszy pan wrócił z dwoma, parującymi kubkami. Jeden podał mi, drugi Tośce. Spoglądałyśmy na siebie niepewnie.
-To zwykła herbata. Możecie być spokojne. – powiedział gdy dostrzegł strach w naszych oczach. Upiłam łyk herbaty i ciepło ogarnęło moje ciało. Spojrzałam wyczekująco na Tośkę. Rzuciła mi ostre spojrzenie, upiła trochę herbaty, odstawiła  kubek i zaczęła bawić się lokami. Zawsze tak robiła gdy się denerwowała.
-Długo pan tu pracuje? – spytała w końcu. Starszy pan spojrzał na nią.
-Jestem jedynym pracownikiem, który został w  banku, nawet po jego wyburzeniu. – powiedział i zapatrzył się w okno. To nie mogło się dziać. W głowie zaczęłam analizować wszystkie notatki. Bank założono w 1989r. a tata objął stanowisko w 1993r. Sześć lat później ojciec Sebastiana został pracownikiem roku a w 2002r. oboje zaginęli. Zaczęłam kiwać głową by dać Tośce znak, że ten facet musiał znać tatę. Siostra znów podjęła rozmowę.
-Pewnie już się pan przyzwyczaił do tego miejsca.
-O tak. Pracowałem tu przedtem, ale teraz już się do tego nie nadaje.
-Nie ma pan własnego domu? – wypaliła Tośka a ja zgromiłam ją wzrokiem.
-Ależ mam dziecinko. Ale co mi po pustym mieszkaniu? Wolę być tutaj, gdzie zawsze jest coś do roboty. Po za tym lubię być wśród ludzi.
-Więc zna pan wszystkich, którzy tu kiedyś pracowali? – spytała siostra i obie zamarłyśmy czekając na odpowiedź staruszka.
-Niestety nie. Od  1993r. do 2002r. nie pracowałem tu – w jego głosie słychać było smutek.
-Ale mówił pan, że jest pan jedynym pracownikiem, który jest tu od powstania banku – wtrąciłam się w rozmowę, bo coś mi tu nie pasowało.
-Pan Tadeusz Milewski … - ledwo to powiedział upuściłam na podłogę pusty kubek. Tośka spojrzała nań i też zamarła. Staruszek spojrzał na mnie. Nie byłam w stanie nic zrobić. Łzy cisnęły mi się do oczu. Zawsze byłam słabsza emocjonalnie, co nie znaczy, że byłam beksą. Po prostu wiele sytuacji było ponad moje siły. Ręce mi drżały. Nie byłam w stanie nic zrobić. Tośka pozbierała za mnie zbity kubek i wrzuciła do kosza. Pociągła mnie za ramię bym wstała.
-My już pójdziemy. Przepraszamy za kłopot – powiedziała siostra. Szybko wyszłyśmy z banku. Na dworze uderzyło nas mroźne powietrze ale przynajmniej się uspokoiłam. Tośka nic nie mówiła. Przytuliła mnie i już miałyśmy wracać, gdy spostrzegłam, że nie mam swojej czapki.

Tośka
       Nie potrzebnie szłyśmy do tego banku. To był mój pomysł i teraz go żałuje. Di była cała roztrzęsiona gdy starzec  wspomniał o naszym tacie. Też nie było mi z tym łatwo, ale umiałam opanowywać emocje. Miałyśmy wracać, gdy Dianie przypomniało się, że zapomniała czapki. Nie chciała iść ze mną więc kazałam jej poczekać. Wróciłam do banku i skierowałam się do pomieszczenia w którym byłyśmy. Zapukałam i usłyszałam ciche„proszę”. Weszłam do środka i posłałam zaskoczonemu staruszkowi uśmiech.
-Przepraszam, że pana niepokoję ale siostra zostawiła u pana czapkę – powiedziałam wskazując na zieloną czapkę leżącą na parapecie okna. Wzięłam ją i chciałam odejść, ale on mnie zatrzymał.
-Usiądź dziecinko. Z twoją siostrą już lepiej? – spytał. Pokiwałam głową a on mówił dalej – Czemu się tak zdenerwowała na wzmiankę o panu Milewskim? – dopytywał się. Wiedziałam, że o to spyta. Usiadłam tak jak mi kazał i bawiłam się czapką siostry.
-Znamy jego córkę. Ona bardzo tęskni za ojcem, który zaginął. Przyjaźni się z moją siostrą. Diana jest bardzo empatyczna i współczuje jej.
-Ah tak… - staruszek zamyślił się na chwilę po czym podszedł do drewnianej szafki, wyjął z niej jakąś starą księgę i podał mi. Księga była bardzo zniszczona ale zadbana. Miała brązową okładkę na której widniał złoty napis „Kronika uroczystości. 1992-1996r”. Trzymałam księgę na kolanach i wpatrywałam się w nią nie wiedząc co zrobić.
-Co to jest? – ledwo wykrztusiłam.
-Kronika uroczystości bankowych. Możesz ją pokazać tej koleżance ale…- urwał nagle a ja popatrzyłam nań zaciekawiona.
-Ale co? – spytałam unosząc wyczekująco brew.
-Ale jeśli jeszcze się kiedyś spotkamy nie pytaj mnie o pana Milewskiego. Nigdy! – uniósł się staruszek jakby mój ojciec zrobił mu coś złego.
-Ja nie mogę tego przyjąć – spojrzałam na księgę – Nie powinnam. Nie chce by miał pan kłopoty.
-Myślisz dziecinko, że ktoś jeszcze pamięta o tamtych czasach? Oddasz mi ją kiedy twoja przyjaciółka ja przejrzy – uśmiechnął się do mnie a ja wtedy dostrzegłam jaki naprawdę musi być stary.
-Dziękuje panu.
-Gdy zajrzysz tu któregoś dnia odwiedź mnie. Pytaj o dziadka Wieczorka – powiedział staruszek a ja zamarłam. Nazwisko Wieczorek tak na mnie zadziałało. Chciałam wyjść ale nogi miałam jak z waty. Chciałam coś powiedzieć ale nie mogłam wykrztusić ani słowa. Czułam, że staruszek bacznie mi się przygląda. Opamiętałam się w końcu i jak poparzona wybiegłam z banku. 
     Zatrzymałam się jak wryta gdy zobaczyłam swoją siostrę w iście doborowym towarzystwie Seby i Arka. Nim zdążyli zobaczyć mnie i księgę schowałam ją pod kurtkę. Z lekkim wahaniem podeszłam do niech.
-Hej – wymamrotałam do nich i zwróciłam się siostry – Wracamy? – cały czas czułam się obserwowana przez Sebastiana. Nic nie mówił. Nie odezwał się ani słowem, nie liczyłam na to. To ja powinnam przeprosić za swoje zachowanie ale może tak jak jest teraz jest lepiej. Di spojrzała na mnie. Zgromiłam ją wzrokiem. Wiedziałam co chce zrobić. Wiedziałam, że chce zostawić mnie sam na sam z Sebastianem a ja tego nie chciałam. Dziadek Wieczorek nie dawał mi spokoju. Może powinnam w końcu pogadać z Sebastianem o tym wszystkim. Arek trochę mi tu nie pasował ale prędzej czy później albo Seba mu powie albo Di, to było kwestią czasu.
-Musimy porozmawiać – powiedziałam i wszyscy spojrzeli na mnie – Wszyscy – podkreśliłam, żeby to do nich dotarło.
-Podwójna randka? – zażartował Arek. Posłałam mu groźne spojrzenie. Di nie rozumiała co chce zrobić i gapiła się na mnie wyczekująco.
-Za chwilkę wrócimy – powiedziałam i odciągnęłam siostrę na bok.
-Co ty kombinujesz? – Diana mówiła szeptem, by tamci nas nie usłyszeli.
-Sama mówiłaś, że Sebastian powinien wiedzieć o tym wszystkim. Teraz jest okazja.
-A co z Arkiem? – spytała.
-Prędzej czy później i tak by się dowiedział.
-Jak chcesz – wzruszyła ramionami. Wróciłyśmy do Seby i Arka. Atmosfera pomiędzy mną a Wieczorkiem była napięta i nagle poczułam jak rozdziera mi się serce.

Sebastian
        Trafiłem z Arkiem na Dianę gdy stała przed biurowcem na Towarowej. Chodziła w te i we wte jakby na kogoś czekała. Zatrzymałem auto i poszliśmy do niej. Czekała na siostrę, na Tośkę. Gdy tamta już przyszła oczekiwałem jakiś przeprosin ale się przeliczyłem. Nic takiego nie nastąpiło, za to Tośka zaproponowała żebyśmy jechali do jakiejś kawiarenki i spokojnie porozmawiali. Wsiedliśmy do mojego auta. Nie znałem jakoś dobrze Poznania ale za to Arek chyba tak bo bardzo szczegółowo wytłumaczył mi gdzie mam jechać.Z Towarowej wyjechałem na Aleję Niepodległości i po chwili byłem na Małych Garbarach gdzie Arek kazał mi skręcić na Szewską a potem na Stawną. W końcu byliśmy na miejscu, na ulicy Żydowskiej gdzie znajdowała się kawiarenka "Cafe Stary Młynek"Weszliśmy do środka gdzie poczułem się jakbym był w innej epoce. Było troche luksusu, ale za mało jak na moje wymagania.Nie czułem się tu dobrze, nie przywykłem do takich miejsc.
-Bardziej wieśniackiego miejsca nie mogłeś wybrać – upomniałem przyjaciela a ten tylko łypnął na mnie groźnie.  Arek pomógł Dianie zdjąć kurtkę. Zaproponowałem pomoc Tośce ale ona odmówiła i wcale jej nie zdjęła. Zachowywała się jakoś dziwnie. Przyszła młoda kelnerka by spisać nasze zamówienie. Bliźniaczki wzięły sok więc ja i Arek też. Gdy podała nam sok czekałem w końcu na rozpoczęcie rozmowy. Przyglądałem się to Tośce, to Dianie i tak na przemian ale żadna z nich nie kwapiła się by coś powiedzieć.
-Wy dwie! – zacząłem dość groźnie. Obie omal nie podskoczyły co zaczęło mnie bawić – Zaciągnęłyście nas tutaj na jakieś wygwizdowo, więc mówcie o co chodzi, bo jak nie to…
-To co? – wpadła mi słowo Tośka.
-To znów pożałujesz – wstałem, oparłem dłonie na stoliku i pochyliłem się ku niej.
-Oooo. No jestem tego bardzo ciekawa co też panicz Sebastian wymyśli – również wstała, pochyliła się ku mnie i spojrzała na mnie
-Nie chcesz wiedzieć.
-Owszem chcę – nadal się we mnie wpatrywała. Byliśmy tak blisko siebie a jednocześnie tak daleko. Nie mogłem tego dłużej znieść.
 -Tsss… Myślisz, że tak łatwo ze mną wygrasz? – zakpiłem i usiadłem.
-Już dawno z tobą wygrałam – powiedziała prostując się dumnie. Arek i Diana pokładali się ze śmiechu a ja miałem ochotę przytulic Tośkę do siebie. Emocje we mnie buzowały. Gdy wszyscy trochę ochłonęliśmy zobaczyłem jak Diana szturcha siostrę i coś jej szepcze. Tośka tylko kiwała pokiwała głową, rozpięła kurtkę i wyjęła z niej jakąś starą księgę.
-Sebastian… Od dziś zaczynamy poszukiwania. Przyjmiemy twoją pomoc z otwartymi ramionami. Jeśli jednak wolisz działać sam wyjdź i nie pokazuj mi się więcej na oczy – powiedziała Tośka. Rozkazywała mi? Jakim prawem? Byłem od niej lepszy, mądrzejszy i bogatszy. Miała tupet, żeby się tak zachowywać i to jeszcze po tym co zrobiła. Co za dziewczyna.

-Seba, powiedz co wiesz w tej sprawie? – spytała mnie a Diana i Arek znów wybuchli śmiechem. Zgromiłem ich wzrokiem.
-To brzmi jakbyś był świadkiem w sądzie- „Co pan wie w tej sprawie”? – bliźniaczce Tośki było bardzo śmiechu. Zignorowałem ją i Arka.
-Gdy miałem dziesięć lat ojciec zaginął. Matka wmawiała mi, że najpierw zaginął i umarł. Nigdy go nie szukałem, nigdy nie próbowałem dojść do tego co nim kierowało, że nas zostawił.
-Wiedziałeś, że pracował z moim ojcem? – widziałem jak Tośka z trudem wypowiada te pytania.
-Nie, dopóki mi nie powiedziałaś. – odpowiedziałem gapiąc się w okno.
-A znasz dziadka Wieczorka?
Wlepiłem w nią oczy. Diana i Arek też. Potem wyczekująco spojrzeli  na mnie. Myśli kłębiły mi się w głowie. Wróciły wspomnienia z czasów gdy miałem niecałe sześć lat. Tata i dziadek zabrali mnie na plac zabaw. To było moje jedyne wspomnienie o dziadku. Kiedyś Milena opowiadała mi, że gdy tata zaczął pracować w banku dziadek stamtąd odszedł ale nie wiedziałem dlaczego. Nie potrafiłem sobie nawet przypomnieć czemu nie utrzymuję z nim kontaktów.
-Seba – usłyszałem głos Tośki. Wyrwała mnie z zamyślenia.  Znałem tylko jedną odpowiedź na to pytanie.
-Znam – odpowiedziałem.

9 komentarzy:

  1. Ooooo <3 ich klotnia była takaa słodkaa ; D Arek i Diana najlepsi xd mam nadzieje, ze niedlugo to z ich ojcami sie wyjasni :) czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialneee kocham tw blogi
    Swietne,swietne,swietne
    Mam nadzieje ze jutro dodasz nastepna blagaaam

    OdpowiedzUsuń
  3. Następny genialny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego bloga !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ty jesteś genialna jeszcze żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęło jak toje :)
    czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Coraz ciekawiej się robi! Och, kochana! Jesteś genialna! Nie wiem co mam napisac, bo nie chce się ciągle powtarzac :) Rozdział wspaniały :)

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam z niecierpliwością a ciąg dalszy rozmowy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo intrygujący i tajemniczy rozdział. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy...czyli do poniedziałku :)

    Mia

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! Kiedy powrót Wiktora?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.