Diana znajduje informację, że ojciec został posądzony o kradzież; Arek zaprasza dziewczynę do kina; Wieczorem Diana wraca zapłakana.Okazuje się, że Arek zostawił ją samą w kinie dla jakiś dziewczyn, którym powiedział, że nie zna dziewczyny. Diana jest załamana; Tośka poznaje Milenę a tuż przed lekcjami Sebastian ją przytula.
Sebastian
Jej drobne ciało w moich
ramionach. Nie protestowała, nie wyrywała się, nie złościła. Trzymałem ją w
mocnym uścisku, którego ona jednak nie odwzajemniła. Nie zrobiła tego co ja,
nie przytuliła mnie, ale dla mnie było najważniejsze, że ja miałem ją blisko
siebie. Tylko to się liczyło. Miałem wrażenie, że minęły wieki jak stoimy
przy tylnym wejściu do szkoły. Nie chciałem jej puścić, ale ona była
sprytniejsza i sama się wymknęła. Nie spojrzała na mnie. Podniosła plecak i
chciała wejść do szkoły, ale znów ją zatrzymałem.
-I tak nie zdążysz na pierwszą
lekcję – powiedziałem. Rzuciła mi badawcze spojrzenie po czym złapała moją
prawą rękę na której miałem zegarek i lekko podciągnęła rękaw od kurtki.
Spojrzała na zegarek a potem na mnie.
-Minęło dopiero piętnaście minut.
Zdążę – powiedziała. Nie puściłem jej – Seba – zacisnęła zęby – Proszę puść
mnie.
-Ale obiecaj mi coś - zaproponowałem a ona tylko zmierzyła mnie
wzrokiem.
-Mów – wymamrotała po nosem.
-Pozwolisz się zabrać na łyżwy po
szkole.
-Hahahahaha!
Nie wiem co ją tak rozśmieszyło,
ale nie podobało mi się to. Rzuciłem jej groźne spojrzenie, które zignorowała.
-Ty, co z tobą? – szarpnąłem ją za rękę. Momentalnie się uspokoiła.
-Ty, co z tobą? – szarpnąłem ją za rękę. Momentalnie się uspokoiła.
-Zabronisz mi się śmiać? –
uniosła dumnie głowę by sprawiać wrażenie odważnej.
-Jeśli śmiałaś się ze mnie, to
tak, zabraniam ci się śmiać – odpowiedziałem.
-Haahahahahahahahahaha! – znów
zaczęła się śmiać, tym razem głośniej niż przedtem. Rozzłościło mnie to, bo
ewidentnie śmiała się ze mnie. Puściłem ją za rękę i odszedłem.
-Aaaaaj, co za dziewczyna –
mamrotałem pod nosem. Wszedłem do szkoły i udałem się na trzecie piętro, na
lekcję matematyki. Już miałem wejść do klasy gdy usłyszałem głos Tośki:
-Jak się wywalisz na łyżwach
zrobisz co ci będę kazała – dumnie weszła do klasy zostawiając mnie z
zaskoczoną miną.
Przez cały dzień Tośka
zachowywała się tak jak zawsze. Cicha, skromna, nieśmiała i odważna. Nie mogłem
zdradzić, że coś do niej czuję choć na długiej przerwie w stołówce uważnie ją
obserwowałem. Siedziała tradycyjnie sama, jadła kanapkę i popijała niezmiennie
od początku roku ten sam sok. Zaskoczyłem samego siebie, że to wiem i nie
potrafiłem tego logiczne wyjaśnić. Działo się ze mną coś dziwnego, coś czego
nigdy nie czułem. Obok mnie w stołówce siedzieli Arek i Jake. Do tego
pierwszego nie odezwałem się ani słowem, z Jake'em siedziałem w jednej ławce,
więc czasem miałem aż nadto jego towarzystwa. Zabrzmiał dzwonek na lekcje.
Jeszcze tylko fizyka i polski i zostanę sam na sam z Tosią. Zabiorę ją na łyżwy
i razem spędzimy czas. Jako że nie byłem zwolennikiem fizyki usiadłem w
ostatniej ławce i zastanawiałem się nad słowami dziewczyny” zrobisz, co ci będę
kazała”. Pfff… Naprawdę myślała, że może mi rozkazywać. Na za dużo sobie
pozwalała. Jake cały czas się kręcił aż w końcu zobaczyłem jak zagląda mi do
plecaka i coś z niego wyjmuje. W pierwszej chwili nie wiedziałem co to, ale on
zaczął czytać po cichu:
-„Wzywamy do zapłaty….” – nie
skończył bo wyrwałem mu kartkę z ręki. Spojrzał na mnie z pod byka.
-Co to jest? Płacisz za tą
biedaczkę? – oparł się na krzesełku, skrzyżował ręce na piersiach.
-Nic ci do tego – warknąłem.
-Seba – nachylił się ku mnie - Bądź ze mną szczery, to tylko zabawka, tak?
– spytał oczekując twierdzącej odpowiedzi.
-Nie powinno cię to obchodzić –
powiedziałem stanowczo dając mu do zrozumienia, żeby przestał.
-Nie? – uniósł brew – No to patrz
– powiedział i gwałtownym ruchem wyrwał mi kwitek z ręki. Próbowałem mu go
odebrać, ale był silniejszy. Podszedł do pustej ławki i stanął na niej.
-Potocki, nie igraj ze mną! –
ostrzegała fizyca, ale nic mu nie mogła zrobić. W szkole byliśmy bez karni.
Nauczyciele bali się nas, nie my nauczycieli. Oczy całej klasy zwrócone były
teraz na Jake’a. Byłem bezradny. Po raz
pierwszy w życiu nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem pozwolić, by cała klasa a
potem szkoła dowiedziała się o problemach Tośki. Jake zaczął czytać. Spojrzałem
na Tośkę. Wiedziała co się święci. Nie mogłem do tego dopuścić, i tak ma dość
problemów na głowie. Jake czytał kwitek ale nie powiedział jeszcze kogo on
dotyczy. Utkwiłem spojrzenie w Tośce i skierowałem się w jej kierunku. Nikt nie
zwracał na mnie uwagi dopóki nie podszedłem bliżej dziewczyny i nie złożyłem na jej ustach lekkiego
pocałunku.
Diana
Zapomnieć o Arku, nie myśleć o
Arku. Zapomnieć o Arku, nie myśleć o Arku. Im bardziej wbijałam to sobie do
głowy, tym bardziej nie mogłam przestać o nim myśleć. Jakiś obłęd. Znam go od
piątku a już na niego lecę. Fajnie, nie? Normalnie super życie. Podstawy
hotelarstwa były koszmarem, przynajmniej dziś. W ogóle dzisiejszy dzień był
koszmarem. Najpierw zaspałam w wyniku czego spóźniłam się na sprawdzian z
matematyki. A to jeszcze nie koniec. Zanim wrócę do domu pewnie spotka mnie
coś, czego bym w ogóle nie chciała.
Z wielką radością opuszczałam budynek
szkoły. Zakładając kurtkę w szatni spostrzegłam na parkingu dobrze znanego mi
citroena. Zamarłam, bo to było auto Arka. On był akurat ostatnią osobą, którą
bym chciała spotkać. Skreśliłam go w chwili gdy powiedział, że mnie nie zna.
Dziś rano postanowiłam wymazać go ze swojego życia. Zranił mnie raz, nie
pozwolę na to więcej. Ironią w tym wszystkim było to, że tylne wyjście ze
szkoły nie było dostępne dla uczniów. Chciałam czy nie musiałam przejść obok
parkingu na którym stało auto Arka. Zacisnęłam wargi i z uśmiechem na twarzy
wyszłam ze szkoły. Normalnie skręciłabym w lewo, liczyłam jednak, że może jakoś
zgubię Arka więc poszłam prosto. Nie minęło kilka chwil a usłyszałam dźwięk
zamykanych drzwi od auta. Pragnęłam się obrócić, ale nie zrobiłam tego. Szłam
przed siebie gdy ktoś zagrodził mi drogę. Wiedziałam, że to on. Poczułam ten
charakterystyczny zapach jego obłędnych perfum. Chciałam go ominąć ale nie
pozwolił mi. Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Nie spojrzałam na niego.
-Odejdź, proszę – wyszeptałam.
-Nie mogę. Muszę z tobą
porozmawiać – jego ciepły głos jeszcze bardziej doprowadzał mnie do łez.
Zachowywałam się jak idiotka, jakby mnie i Arka łączyła głęboka i prawdziwa
miłość, ale przecież tak nie było, więc czemu? Czemu chciało mi się ryczeć? Bo
jeszcze nikt nigdy w życiu mnie tak nie upokorzył i nie potraktował. To był
jedyny powód dla którego chciało mi się chciało płakać.
-Nie chcę cię słuchać. Arek
proszę, zostaw mnie w spokoju – błagałam go próbując opanować łzy.
-Diana nie mogę. Wysłuchaj mnie –
nalegał ale ja nie potrafiłam mu ulec.
-Po co to było to wszystko? Po co
była studniówka i te wszystkie miłe słówka, no po co? – po moim policzku
spłynęła łza a za nią kolejna – Nie potrzebuję twojej litości. Nic od ciebie
nie potrzebuję!
-Diana… - wyszeptał tylko. Moje
imię w jego ustach zmiękczyło moje serce i już miałam się poddać, ale
przypomniałam sobie co mi zrobił. Wróciło logiczne myślenie.
-Nie Arek. Ty masz swoje życie,
ja mam swoje. Nie mieliśmy prawa się poznać. Wracaj do swojego życia –
powiedziałam spokojnym, opanowanym ale i stanowczym głosem. Odeszłam. Nie
poszedł za mną. Słyszałam jak odjeżdża z piskiem opon.
Szłam przed siebie
patrząc pod nogi. Nie wiem jakim cudem dotarłam na Grunwaldzką, ale nogi chyba
mnie same prowadziły. Nie spieszyło mi się do domu. Spotkanie z Arkiem wyssało
ze mnie resztki życia, które miałam zarezerwowane na ten dzień.
Dotarłam do skrzyżowania z
Żonkilową i gwałtownie się zatrzymałam. Auto Arka stało pod domem a on chodził
w jedną i w drugą stronę. Przylgnęłam do płotu i obserwowałam go. Nie miał
czapki ani rękawiczek. Za to miał ten sam szalik i ten sam płaszcz w którym
pierwszy raz go ujrzałam. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Nie wiedziałam
co zrobić. Chciałam wrócić do domu i tam zostać ale najpierw czekało mnie
spotkanie z nim. Zebrałam w sobie resztki sił i skierowałam się w stronę domu.
Postanowiłam, że potraktuje Arka jak powietrze, jakby go tu nie było. Taki
miałam zamiar, ale jak zwykle wyszło inaczej. Zagrodził mi drogę, ujął moją
twarz w swoje ręcę i spojrzał mi w oczy. Nie chciałam patrzeć na jego twarz
więc odsunęłam jego rękę i opuściłam głowę w dół.
-Wysłuchaj mnie, Diano. Proszę
cię – w jego głosie słyszałam smutek i prośbę bym dała mu się wytłumaczyć. Nie
mogłam, nie potrafiłam.
-Arek…- zaczęłam,ale nie
wiedziałam co powiedzieć. Ku mojemu zaskoczeniu słowa same popłynęły z moich
ust – Ja nie jestem dla ciebie. Zostaw mnie. Spieprzyłeś to, ale najwyraźniej o
to ci chodziło. Dziękuje za miłe chwile i nie przyjeżdżaj tu więcej.
Spojrzałam na niego. Moje słowa
go zaskoczyły. Stał jak porażony piorunem i nie wiedział co zrobić. Nie
obchodziło mnie to. Otwarłam uliczkę i weszłam na podwórko zalewając się łzami.
Tośka
Sebastian Wieczorek mnie
przytulił. Sebastian Wieczorek mnie pocałował. Siedziałam na ławeczce i czekałam aż przyniesie dla mnie łyżwy. To była
jakaś niemożliwa sytuacja, która zdarzyła się tak szybko, że nie potrafiłam
zareagować. Jake zaczął coś odwalać na fizyce. Stanął na ławce i zaczął czytać
coś z jakiejś kartki. Na początku nie zorientowałam się o co chodzi bo nagle
spostrzegłam Sebę idącego w moim kierunku. Sekundę później jego miękkie wargi
dotknęły moich ust. Byłam oszołomiona i nie potrafiłam nic zrobić, jednak nie
odwzajemniłam pocałunku. Wszyscy w klasie wydali pomruki a dziewczyny zaczęły
piszczeć i krzyczeć z zazdrości. To nie miało sensu. Byłam tak zdezorientowana, że resztę pamiętam jak
przez mgłę. Przypomniałam sobie, że Jake wkurzony wyszedł z sali, Seba złapał
mnie za rękę, wziął mój i swój plecak i również wyszliśmy z klasy. Nie
widziałam sensu w pozostaniu w szkole. Wsiedliśmy
do jego auta i przyjechaliśmy tutaj, na lodowisko.
W głowie miałam cały czas obraz
pocałunku. Nie potrafiłam wymazać z głowy tego obrazu, tego się nie dało
zrobić. To było nierealne, niemożliwe. Tak samo nierealny i niemożliwy był
pocałunek chłopaka. To nie powinno się było wydarzyć. Nie w szkole, nie przy
tych ludziach. A jednak jakaś cząstka mnie radowała się na myśl o tym
wspomnieniu. Uśmiechnęłam się do siebie. Targały mną sprzeczne uczucia. Z
jednej strony chciałbym zapaść się pod ziemię i nie pojawić się jutro w szkole,
ale z drugiej coś mnie przyciągało do Sebastiana. Nie zależało mi na jego forsie
bo powoli odkrywałam jego drugą, lepszą stronę.
-Masz – usłyszałam jego głos,
który wyrwał mnie z zamyślenia. Podał mi białe łyżwy z czarnymi sznurówkami.
-Dzięki. Pamiętasz o umowie? - spytałam biorąc łyżwy i zakładając j na
nogi.
-Jaka umowa? O czym ty znowu
gadasz? – oburzył się i spojrzał na mnie.
-Mówiłam ci, że jak się wywalisz
to zrobisz co ci będę kazała – odpowiedziałam wiążąc drugą łyżwę.
-Ty! – Seba zapomniał, że ma
łyżwy na nogach bo gwałtownie się poderwał, zachwiał, stracił równowagę i upadł
na tyłek. Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam się opanować. Patrzył na mnie groźnym
wzrokiem, że przez chwilę się go bałam. Dumnie wstałam z ławeczki i spojrzała
na niego.
-Cóż, widzę, że wygrałam naszą
umowę – powiedziałam i poszłam na lodowisko zostawiając go samego.
-Ty! – usłyszałam jego głos –
Gdzie idziesz? Masz mi pomóc! – krzyczał za mną, ale ja nie zareagowałam.
Śmiałam się z niego jeszcze długo po tym jak weszłam na lód. Byłam już na
lodowisku, więc umiałam trochę jeździć. Nie jak mistrz ale przynajmniej się nie
wywalałam. Okrążyłam lodowisko ze trzy razy w koło nim Sebastian do mnie
dołączył. Podjechałam do niego i z trudem powstrzymywałam śmiech. Chłopak
rzucił mi groźne spojrzenie i odjechał. Czekałam aż Seba upadnie, ale nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie.
Wszyscy gapili się na niego jak na gwiazdę. Robił piruety, skoki i mnóstwo
innych figur, które zapierały dech w piersiach. Nie potrafiłam ukryć swojego
zdziwienia. Nie wiedziałam, że Sebastian Wieczorek potrafi takie rzeczy. Ludzie
zrobili mu miejsce na środku a on dalej robił swoje. Oniemiałam z wrażenia. Gdy
skończył ukłonił się a wszyscy zaczęli mu bić brawo, ja też.
Koło osiemnastej wyszliśmy z
lodowiska. Byłam pod wrażeniem jego umiejętności. Już wsiadłam do auta gdy Seba
zablokował mi drzwi.
-Przegrałaś zakład – powiedział
dumnie.
-Tylko dlatego, że nie
wiedziałam, iż potrafisz takie rzeczy – odpowiedziałam mu krzyżując ręce na
piersiach.
-Uczyłem się tego od dziecka, ale
przerwałem gdy zacząłem naukę w liceum – oparł się o auto.
-Dlaczego? – spytałam.
-Przez matkę, która postanowiła,
że zostanę dziedzicem firmy – mówił spokojnie i patrzył w dal.
Milczeliśmy przez chwilę. Oparłam
się o auto Seby i gapiłam się w mrok.
-Dziękuje – wypowiedziałam te
słowa sama z siebie, nawet nie wiedziałam kiedy.
-Za co? -spytał z udawaną
ciekawością.
-Za to że jesteś – powiedziałam zaskakując
samą siebie .
Świetny , Świetny . Po prostu świetny !!! <33
OdpowiedzUsuńJak słodko! Ten rozdział jest po prostu boski! Przewspaniały!! O matko! :) Tyle emocji, tyle sytuacji... :) Seba zaczyna się robić coraz odważniejszy, a Tośka chyba zdaje sobie sprawę, że mocno go kocha ;P Ach, moja wyobraźnia! ^^ :) Najbardziej mi szkoda Diany i Arka... Biedna Di ;(
OdpowiedzUsuńNo to czekam do poniedziałku!
Pozdrawiam :)
Dziewczyno, jesteś najlepsza!
OdpowiedzUsuńWow! Ten pocałunek mnie totalnie zaskoczył *__*
OdpowiedzUsuńI jeszcze te łyżwyy :3 mrrał ;)
suuper :* <33
OdpowiedzUsuńUuuuuuu jak romantic!! Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńYeah!!! Nareszcie doczekałam się - Tośka + Sebastian :** Ciekawe jaka będzie reakcja Sebastiana na to co Tośka powiedziała w ostatnim zdaniu. A co do siostry Tośki i Arka, to niech on o nią walczy. Mam nadzieję, że to nie jest jego kolejna "zabawka". Nie mogę doczekać się kolejnego!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa czy Diana i Arek będą razem i co się wydarzy po powrocie Wiktora. I jaki finał będzie w poszukiwanich ojca bliźniaczek i ojca Seby. Jeżeli możesz to odpisz na moje wątpliwości chociaż po nitce:) Muszę przyznać że te opowiadania są bardzo interesujące :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńsuper, super, super, jak zwykle, masz prawdziwy talent :D
OdpowiedzUsuńczekam na następny ;D<3
aww *-* fantastico :)
OdpowiedzUsuńBoskie *.*
OdpowiedzUsuńGenialne;*
OdpowiedzUsuń