Rozdział dwudziesty piąty


Diana znajduje informację, że ojciec został posądzony o kradzież; Arek zaprasza dziewczynę do kina; Wieczorem Diana wraca zapłakana.Okazuje się, że Arek zostawił ją samą w kinie dla jakiś dziewczyn, którym powiedział, że nie zna dziewczyny. Diana jest załamana; Tośka poznaje Milenę a tuż przed lekcjami Sebastian ją przytula.

Sebastian
      Jej drobne ciało w moich ramionach. Nie protestowała, nie wyrywała się, nie złościła. Trzymałem ją w mocnym uścisku, którego ona jednak nie odwzajemniła. Nie zrobiła tego co ja, nie przytuliła mnie, ale dla mnie było najważniejsze, że ja miałem ją blisko siebie. Tylko to się  liczyło. Miałem wrażenie, że minęły wieki jak stoimy przy tylnym wejściu do szkoły. Nie chciałem jej puścić, ale ona była sprytniejsza i sama się wymknęła. Nie spojrzała na mnie. Podniosła plecak i chciała wejść do szkoły, ale znów ją zatrzymałem.
-I tak nie zdążysz na pierwszą lekcję – powiedziałem. Rzuciła mi badawcze spojrzenie po czym złapała moją prawą rękę na której miałem zegarek i lekko podciągnęła rękaw od kurtki. Spojrzała na zegarek a potem na mnie.
-Minęło dopiero piętnaście minut. Zdążę – powiedziała. Nie puściłem jej – Seba – zacisnęła zęby – Proszę puść mnie.
-Ale obiecaj mi coś  - zaproponowałem a ona tylko zmierzyła mnie wzrokiem.
-Mów – wymamrotała po nosem.
-Pozwolisz się zabrać na łyżwy po szkole.
-Hahahahaha!
Nie wiem co ją tak rozśmieszyło, ale nie podobało mi się to. Rzuciłem jej groźne spojrzenie, które zignorowała.
-Ty, co z tobą? – szarpnąłem ją za rękę. Momentalnie się uspokoiła.
-Zabronisz mi się śmiać? – uniosła dumnie głowę by sprawiać wrażenie odważnej.
-Jeśli śmiałaś się ze mnie, to tak, zabraniam ci się śmiać – odpowiedziałem.
-Haahahahahahahahahaha! – znów zaczęła się śmiać, tym razem głośniej niż przedtem. Rozzłościło mnie to, bo ewidentnie śmiała się ze mnie. Puściłem ją za rękę i odszedłem.
-Aaaaaj, co za dziewczyna – mamrotałem pod nosem. Wszedłem do szkoły i udałem się na trzecie piętro, na lekcję matematyki. Już miałem wejść do klasy gdy usłyszałem głos Tośki:
-Jak się wywalisz na łyżwach zrobisz co ci będę kazała – dumnie weszła do klasy zostawiając mnie z zaskoczoną miną.
     Przez cały dzień Tośka zachowywała się tak jak zawsze. Cicha, skromna, nieśmiała i odważna. Nie mogłem zdradzić, że coś do niej czuję choć na długiej przerwie w stołówce uważnie ją obserwowałem. Siedziała tradycyjnie sama, jadła kanapkę i popijała niezmiennie od początku roku ten sam sok. Zaskoczyłem samego siebie, że to wiem i nie potrafiłem tego logiczne wyjaśnić. Działo się ze mną coś dziwnego, coś czego nigdy nie czułem. Obok mnie w stołówce siedzieli Arek i Jake. Do tego pierwszego nie odezwałem się ani słowem, z Jake'em siedziałem w jednej ławce, więc czasem miałem aż nadto jego towarzystwa. Zabrzmiał dzwonek na lekcje. Jeszcze tylko fizyka i polski i zostanę sam na sam z Tosią. Zabiorę ją na łyżwy i razem spędzimy czas. Jako że nie byłem zwolennikiem fizyki usiadłem w ostatniej ławce i zastanawiałem się nad słowami dziewczyny” zrobisz, co ci będę kazała”. Pfff… Naprawdę myślała, że może mi rozkazywać. Na za dużo sobie pozwalała. Jake cały czas się kręcił aż w końcu zobaczyłem jak zagląda mi do plecaka i coś z niego wyjmuje. W pierwszej chwili nie wiedziałem co to, ale on zaczął czytać po cichu:
-„Wzywamy do zapłaty….” – nie skończył bo wyrwałem mu kartkę z ręki. Spojrzał na mnie z pod byka.
-Co to jest? Płacisz za tą biedaczkę? – oparł się na krzesełku, skrzyżował ręce na piersiach.
-Nic ci do tego – warknąłem.
-Seba – nachylił się ku mnie  - Bądź ze mną szczery, to tylko zabawka, tak? – spytał oczekując twierdzącej odpowiedzi.
-Nie powinno cię to obchodzić – powiedziałem stanowczo dając mu do zrozumienia, żeby przestał.
-Nie? – uniósł brew – No to patrz – powiedział i gwałtownym ruchem wyrwał mi kwitek z ręki. Próbowałem mu go odebrać, ale był silniejszy. Podszedł do pustej ławki i stanął na niej.
-Potocki, nie igraj ze mną! – ostrzegała fizyca, ale nic mu nie mogła zrobić. W szkole byliśmy bez karni. Nauczyciele bali się nas, nie my nauczycieli. Oczy całej klasy zwrócone były teraz na Jake’a.  Byłem bezradny. Po raz pierwszy w życiu nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem pozwolić, by cała klasa a potem szkoła dowiedziała się o problemach Tośki. Jake zaczął czytać. Spojrzałem na Tośkę. Wiedziała co się święci. Nie mogłem do tego dopuścić, i tak ma dość problemów na głowie. Jake czytał kwitek ale nie powiedział jeszcze kogo on dotyczy. Utkwiłem spojrzenie w Tośce i skierowałem się w jej kierunku. Nikt nie zwracał na mnie uwagi dopóki nie podszedłem bliżej dziewczyny  i nie złożyłem na jej ustach lekkiego pocałunku.

Diana
       Zapomnieć o Arku, nie myśleć o Arku. Zapomnieć o Arku, nie myśleć o Arku. Im bardziej wbijałam to sobie do głowy, tym bardziej nie mogłam przestać o nim myśleć. Jakiś obłęd. Znam go od piątku a już na niego lecę. Fajnie, nie? Normalnie super życie. Podstawy hotelarstwa były koszmarem, przynajmniej dziś. W ogóle dzisiejszy dzień był koszmarem. Najpierw zaspałam w wyniku czego spóźniłam się na sprawdzian z matematyki. A to jeszcze nie koniec. Zanim wrócę do domu pewnie spotka mnie coś, czego bym w ogóle nie chciała. 
      Z wielką radością opuszczałam budynek szkoły. Zakładając kurtkę w szatni spostrzegłam na parkingu dobrze znanego mi citroena. Zamarłam, bo to było auto Arka. On był akurat ostatnią osobą, którą bym chciała spotkać. Skreśliłam go w chwili gdy powiedział, że mnie nie zna. Dziś rano postanowiłam wymazać go ze swojego życia. Zranił mnie raz, nie pozwolę na to więcej. Ironią w tym wszystkim było to, że tylne wyjście ze szkoły nie było dostępne dla uczniów. Chciałam czy nie musiałam przejść obok parkingu na którym stało auto Arka. Zacisnęłam wargi i z uśmiechem na twarzy wyszłam ze szkoły. Normalnie skręciłabym w lewo, liczyłam jednak, że może jakoś zgubię Arka więc poszłam prosto. Nie minęło kilka chwil a usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od auta. Pragnęłam się obrócić, ale nie zrobiłam tego. Szłam przed siebie gdy ktoś zagrodził mi drogę. Wiedziałam, że to on. Poczułam ten charakterystyczny zapach jego obłędnych perfum. Chciałam go ominąć ale nie pozwolił mi. Łzy zaczęły mi się cisnąć do oczu. Nie spojrzałam na niego.
-Odejdź, proszę – wyszeptałam.
-Nie mogę. Muszę z tobą porozmawiać – jego ciepły głos jeszcze bardziej doprowadzał mnie do łez. Zachowywałam się jak idiotka, jakby mnie i Arka łączyła głęboka i prawdziwa miłość, ale przecież tak nie było, więc czemu? Czemu chciało mi się ryczeć? Bo jeszcze nikt nigdy w życiu mnie tak nie upokorzył i nie potraktował. To był jedyny powód dla którego chciało mi się chciało płakać.
-Nie chcę cię słuchać. Arek proszę, zostaw mnie w spokoju – błagałam go próbując opanować łzy.
-Diana nie mogę. Wysłuchaj mnie – nalegał ale ja nie potrafiłam mu ulec.
-Po co to było to wszystko? Po co była studniówka i te wszystkie miłe słówka, no po co? – po moim policzku spłynęła łza a za nią kolejna – Nie potrzebuję twojej litości. Nic od ciebie nie potrzebuję!
-Diana… - wyszeptał tylko. Moje imię w jego ustach zmiękczyło moje serce i już miałam się poddać, ale przypomniałam sobie co mi zrobił. Wróciło logiczne myślenie.
-Nie Arek. Ty masz swoje życie, ja mam swoje. Nie mieliśmy prawa się poznać. Wracaj do swojego życia – powiedziałam spokojnym, opanowanym ale i stanowczym głosem. Odeszłam. Nie poszedł za mną. Słyszałam jak odjeżdża z piskiem opon. 
     Szłam przed siebie patrząc pod nogi. Nie wiem jakim cudem dotarłam na Grunwaldzką, ale nogi chyba mnie same prowadziły. Nie spieszyło mi się do domu. Spotkanie z Arkiem wyssało ze mnie resztki życia, które miałam zarezerwowane na ten dzień.
Dotarłam do skrzyżowania z Żonkilową i gwałtownie się zatrzymałam. Auto Arka stało pod domem a on chodził w jedną i w drugą stronę. Przylgnęłam do płotu i obserwowałam go. Nie miał czapki ani rękawiczek. Za to miał ten sam szalik i ten sam płaszcz w którym pierwszy raz go ujrzałam. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Nie wiedziałam co zrobić. Chciałam wrócić do domu i tam zostać ale najpierw czekało mnie spotkanie z nim. Zebrałam w sobie resztki sił i skierowałam się w stronę domu. Postanowiłam, że potraktuje Arka jak powietrze, jakby go tu nie było. Taki miałam zamiar, ale jak zwykle wyszło inaczej. Zagrodził mi drogę, ujął moją twarz w swoje ręcę i spojrzał mi w oczy. Nie chciałam patrzeć na jego twarz więc odsunęłam jego rękę i opuściłam głowę w dół.
-Wysłuchaj mnie, Diano. Proszę cię – w jego głosie słyszałam smutek i prośbę bym dała mu się wytłumaczyć. Nie mogłam, nie potrafiłam.
-Arek…- zaczęłam,ale nie wiedziałam co powiedzieć. Ku mojemu zaskoczeniu słowa same popłynęły z moich ust – Ja nie jestem dla ciebie. Zostaw mnie. Spieprzyłeś to, ale najwyraźniej o to ci chodziło. Dziękuje za miłe chwile i nie przyjeżdżaj tu więcej.
Spojrzałam na niego. Moje słowa go zaskoczyły. Stał jak porażony piorunem i nie wiedział co zrobić. Nie obchodziło mnie to. Otwarłam uliczkę i weszłam na podwórko zalewając się łzami.

Tośka
       Sebastian Wieczorek mnie przytulił. Sebastian Wieczorek mnie pocałował. Siedziałam na ławeczce i  czekałam aż przyniesie dla mnie łyżwy. To była jakaś niemożliwa sytuacja, która zdarzyła się tak szybko, że nie potrafiłam zareagować. Jake zaczął coś odwalać na fizyce. Stanął na ławce i zaczął czytać coś z jakiejś kartki. Na początku nie zorientowałam się o co chodzi bo nagle spostrzegłam Sebę idącego w moim kierunku. Sekundę później jego miękkie wargi dotknęły moich ust. Byłam oszołomiona i nie potrafiłam nic zrobić, jednak nie odwzajemniłam pocałunku. Wszyscy w klasie wydali pomruki a dziewczyny zaczęły piszczeć i krzyczeć z zazdrości. To nie miało sensu. Byłam  tak zdezorientowana, że resztę pamiętam jak przez mgłę. Przypomniałam sobie, że Jake wkurzony wyszedł z sali, Seba złapał mnie za rękę, wziął mój i swój plecak i również wyszliśmy z klasy. Nie widziałam sensu w pozostaniu w szkole.  Wsiedliśmy do jego auta i przyjechaliśmy tutaj, na lodowisko.
         W głowie miałam cały czas obraz pocałunku. Nie potrafiłam wymazać z głowy tego obrazu, tego się nie dało zrobić. To było nierealne, niemożliwe. Tak samo nierealny i niemożliwy był pocałunek chłopaka. To nie powinno się było wydarzyć. Nie w szkole, nie przy tych ludziach. A jednak jakaś cząstka mnie radowała się na myśl o tym wspomnieniu. Uśmiechnęłam się do siebie. Targały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciałbym zapaść się pod ziemię i nie pojawić się jutro w szkole, ale z drugiej coś mnie przyciągało do Sebastiana. Nie zależało mi na jego forsie bo powoli odkrywałam jego drugą, lepszą stronę.
-Masz – usłyszałam jego głos, który wyrwał mnie z zamyślenia. Podał mi białe łyżwy z czarnymi sznurówkami.
-Dzięki. Pamiętasz o umowie?  - spytałam biorąc łyżwy i zakładając j na nogi.
-Jaka umowa? O czym ty znowu gadasz? – oburzył się i spojrzał na mnie.
-Mówiłam ci, że jak się wywalisz to zrobisz co ci będę kazała – odpowiedziałam wiążąc drugą łyżwę.
-Ty! – Seba zapomniał, że ma łyżwy na nogach bo gwałtownie się poderwał, zachwiał, stracił równowagę i upadł na tyłek. Wybuchłam śmiechem. Nie mogłam się opanować. Patrzył na mnie groźnym wzrokiem, że przez chwilę się go bałam. Dumnie wstałam z ławeczki i spojrzała na niego.
-Cóż, widzę, że wygrałam naszą umowę – powiedziałam i poszłam na lodowisko zostawiając go samego.
-Ty! – usłyszałam jego głos – Gdzie idziesz? Masz mi pomóc! – krzyczał za mną, ale ja nie zareagowałam. Śmiałam się z niego jeszcze długo po tym jak weszłam na lód. Byłam już na lodowisku, więc umiałam trochę jeździć. Nie jak mistrz ale przynajmniej się nie wywalałam. Okrążyłam lodowisko ze trzy razy w koło nim Sebastian do mnie dołączył. Podjechałam do niego i z trudem powstrzymywałam śmiech. Chłopak rzucił mi groźne spojrzenie i odjechał. Czekałam aż Seba upadnie,  ale nic takiego nie miało miejsca. Wręcz przeciwnie. Wszyscy gapili się na niego jak na gwiazdę. Robił piruety, skoki i mnóstwo innych figur, które zapierały dech w piersiach. Nie potrafiłam ukryć swojego zdziwienia. Nie wiedziałam, że Sebastian Wieczorek potrafi takie rzeczy. Ludzie zrobili mu miejsce na środku a on dalej robił swoje. Oniemiałam z wrażenia. Gdy skończył ukłonił się a wszyscy zaczęli mu bić brawo, ja też.  
          Koło osiemnastej wyszliśmy z lodowiska. Byłam pod wrażeniem jego umiejętności. Już wsiadłam do auta gdy Seba zablokował mi drzwi.
-Przegrałaś zakład – powiedział dumnie.
-Tylko dlatego, że nie wiedziałam, iż potrafisz takie rzeczy – odpowiedziałam mu krzyżując ręce na piersiach.
-Uczyłem się tego od dziecka, ale przerwałem gdy zacząłem naukę w liceum – oparł się o auto.
-Dlaczego? – spytałam.
-Przez matkę, która postanowiła, że zostanę dziedzicem firmy – mówił spokojnie i patrzył w dal.
Milczeliśmy przez chwilę. Oparłam się o auto Seby i gapiłam się w mrok.
-Dziękuje – wypowiedziałam te słowa sama z siebie, nawet nie wiedziałam kiedy.
-Za co? -spytał z udawaną ciekawością.
-Za to że jesteś – powiedziałam zaskakując samą siebie .

13 komentarzy:

  1. Świetny , Świetny . Po prostu świetny !!! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słodko! Ten rozdział jest po prostu boski! Przewspaniały!! O matko! :) Tyle emocji, tyle sytuacji... :) Seba zaczyna się robić coraz odważniejszy, a Tośka chyba zdaje sobie sprawę, że mocno go kocha ;P Ach, moja wyobraźnia! ^^ :) Najbardziej mi szkoda Diany i Arka... Biedna Di ;(
    No to czekam do poniedziałku!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno, jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Ten pocałunek mnie totalnie zaskoczył *__*
    I jeszcze te łyżwyy :3 mrrał ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. suuper :* <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuuuuu jak romantic!! Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yeah!!! Nareszcie doczekałam się - Tośka + Sebastian :** Ciekawe jaka będzie reakcja Sebastiana na to co Tośka powiedziała w ostatnim zdaniu. A co do siostry Tośki i Arka, to niech on o nią walczy. Mam nadzieję, że to nie jest jego kolejna "zabawka". Nie mogę doczekać się kolejnego!!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja jestem ciekawa czy Diana i Arek będą razem i co się wydarzy po powrocie Wiktora. I jaki finał będzie w poszukiwanich ojca bliźniaczek i ojca Seby. Jeżeli możesz to odpisz na moje wątpliwości chociaż po nitce:) Muszę przyznać że te opowiadania są bardzo interesujące :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. super, super, super, jak zwykle, masz prawdziwy talent :D
    czekam na następny ;D<3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.