Rimski usiadł na sofie i pogrążył się w myślach. Sieć hoteli była wszystkim
co miał. Wszystko należało do niego. Czuł, że problem w Madrycie nie powstał od
tak. Przez głowę mu przemknęło, że matka mogła mieć z tym coś wspólnego.
Oddział w Hiszpanii założył jeszcze Allan Rimski w czasach, gdy taka inwestycja
była tam potrzebna. Hotel w Madrycie zajmował wysoką pozycję spośród wszystkich
europejskich oddziałów. Maxer wiedział, że nie może tego tak zostawić, że musi
tam jechać.
-Muszę wyjechać – powiedział półszeptem po czym wstał i poszedł do pokoju w
którym spał razem z Shawnem i Martinem.
Shawn, Any i Martin spojrzeli na siebie ale nic nie powiedzieli. Nawet nie
mieli pojęcia, jak Maxer to wszystko przeżywa.
Następnego dnia zespół wrócił do hotelu. Rodzice Any czuli się już
lepiej i nawet sami kazali wracać
przyjaciołom do hotelu. Shuji udał się
do wytwórni a przyjaciele szykowali się
na próbę. Koło dwunastej popołudniu wszyscy razem pojechali do wytwórni.
Premiera ich nowego singla była coraz bliżej a oni mieli jeszcze nagrać
teledysk. Utworem promującym płytę została wybrana piosenka „Amigos” napisana
przez Any. Opowiada ona o tym jak zespół
spędza wspólnie chwile i jak świetnie się bawi. Sceny do teledysku będą
kręcone w Galerii. Kento tym razem był w dobrym humorze i po czterech godzinach prób puścił ich do domu. Tylko Maxer
został, żeby z nim pogadać. Rimski wiedział, że im szybciej powie producentowi
prawdę, tym szybciej wyjedzie. Nie mógł zwlekać.
-Co się dzieje młody? – spytał Kento popijając wodę.
-Muszę wyjechać – beznamiętnie odpowiedział chłopak.
Kento omal nie zakrztusił się wodą. Odstawił kubek i usiadł koło Maxera.
-Gdzie?- głos producenta nie zdradzał żadnych oznak złości.
-Do Hiszpanii.
Shibata gwałtownie poderwał się z kanapy i walnął pięścią w stół.
-Po co?! – tym razem już nie był taki spokojny.
-Tamtejszy hotel ma poważne problemy. Został posądzony o defraudacje.
-No i? Nikt stamtąd nie może się tym zająć?
-Kento! – nie wytrzymał Maxer – Jestem właścicielem całej sieci! Nie mogę
tak tego zostawić! – wkurzył się chłopak.
-Dobrze, Maxer. Spokojnie coś wymyślimy. Kiedy chcesz wylecieć?
-Jak najszybciej. Myślę, że zaraz po nakręceniu teledysku.
-Dobrze. Postaram się załatwić to jak najszybciej.
Shibata trochę się uspokoił. Znów usiadł na obok chłopaka i poklepał go po
ramieniu. Wiedział, że teraz będzie musiał jakoś wytłumaczyć fanom wyjazd Maxera. Wiedział, że zespół bez Maxera nie będzie taki sam. Ciężko mu było z tą decyzją, ale podziwiał chłopaka, że
tak dobrze sobie radzi.
-Pójdę już – powiedział Rimski wstając – Muszę załatwić bilet i inne
rzeczy.
-W porządku. Pamiętaj o jutrzejszym
nagrywaniu w Galerii – przypomniał mu producent.
-Jasne. Dzięki Kento – dodał jeszcze i wyszedł.
Wracając do hotelu Maxer nie mógł uwierzyć, że ma opuścić zespół,
przyjaciół i Monterrey. Był pewien, że jeśli stąd wyleci nie będzie chciał tu
wracać, bo nie będzie miał do czego. Choć uczucie do rudowłosej nadal w nim
tkwiło, to spoglądanie każdego dnia na
jej związek z Shujim i na to jak jest z nim szczęśliwa bolało go niesamowicie.
Na jednym ze skrzyżowań zamiast jechać prosto skręcił w lewo i pojechał do
szpitala odwiedzić Teku. Zaparkował na parkingu, wszedł do środka i odnalazł
salę w której leżał przyjaciel. Teku bardzo się ucieszył na widok Maxera.
-Zapomnieliście o mnie czy co? – powiedział udając smutnego.
-Wiesz ile mamy teraz roboty –odpowiedział Maxer siadając na stołku.
-Wiem. Żartuję tylko. Kento do mnie dzwonił i powiedział mi wszystko czym
się teraz zajmujecie.
Teku spojrzał na Maxera i dostrzegł smutek w jego oczach. Podniósł się do
pozycji siedzącej i spytał:
-Maxer co się dzieję?
Rimski tępo wpatrywał się w okno z którego było widać Monterrey.
-Muszę wyjechać – jego głos był smutny i pozbawiony emocji.
-Jak to? Gdzie? Po co? – Teku nic nie rozumiał.
-Muszę wyjechać do Madrytu. Tamtejszy oddział hotelu ma problemy.
-Ale wrócisz?
-A mam po co? – Maxer odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Any wie? – Teku wiedział jak chłopak nadal kocha dziewczynę i że to ona
jest głównym powodem dla którego Maxer w ogóle jeszcze funkcjonuje.
-Wie. Wszyscy już wiedzą. Jeśli miałbym nie wrócić, obiecaj mi coś – głos
Maxer prawie się załamał.
-Co takiego? – Teku był zaskoczony tą prośbą.
-Obiecaj mi, że jeśli Shuji ją skrzywdzi wyślesz ją do mnie.
-Ale Maxer…
-Teku, proszę obiecaj mi to!
-Obiecuję – powiedział Teku, ale nie był do końca pewny, czy to zrobi.
Maxer pogadał z nim jeszcze chwilę po czym wrócił do hotelu, gdzie musiał załatwić mnóstwo spraw
związanych z jego wyjazdem. Resztę dnia spędził na rozmowach z Radą i swoimi
sprzymierzeńcami, którzy podczas jego nieobecności mieli się wszystkim zająć.
Nie był pewien czy może ufać wszystkim dlatego po powrocie do apartamentu
Shawna postanowił poprosić przyjaciół o pomoc. Shawn z Martinem grali na
konsoli i nawet nie usłyszeli, że Maxer wrócił dopóki ten nie odłączył im
konsoli od prądu.
-Ej co jest! – wkurzył się Shawn. Gdy zobaczył, że to sprawka Maxera
jeszcze bardziej się wkurzył – Wygrywałem z nim po raz pierwszy! Maxer, no
musiałeś?!
-Musiałem – odpowiedział tylko. Rimski usiadł na kanapie i w jednej chwili
poczuł się taki bezradny. Nagle zaczęło go przytłaczać to kim jest i to kim się
stał. Tego właśnie bał się najbardziej, że stanie się taki sam jak ojciec. Nie
chciał taki być. Obiecał to sobie ale nie dotrzymał słowa nawet samemu sobie.
Złamał tą obietnice żeniąc się z Maite i zostawiając Any samą. Wybrał taką a
nie inną drogę i nie mógł się z tym pogodzić. Choć od dziecka wiedział, że
kiedyś hotel będzie należał do niego , nie wiedział, że stanie się to tak
szybko. Przytłaczające wspomnienie,
kiedy dowiedział się, że to jego ojciec zgwałcił Any nadal przyprawiało go o
dreszcze.
Shawn i Martin spojrzeli na przyjaciela a potem na siebie.
-Dobra stary, albo powiesz o co chodzi albo sami to z ciebie wyciągniemy –
powiedział Martin wstając, kierując się w stronę lodówki i wyciągając z niej
wódkę.
-Chcecie mnie upić a potem wykorzystać? – zaśmiał się Maxer.
-Tylko to pierwsze – odpowiedział z uśmiechem Martin – Ale najpierw powiedz
o co chodzi.
Martin wyciągnął jeszcze kieliszki i coś do popicia. Gdy usiadł Maxer
zaczął mówić.
-Musicie mi pomóc. Gdy wyjadę, Rada
może zaburzyć spokój hotelu. A wy macie do tego nie dopuścić – Maxer urwał i gapił się w kieliszki postawione na
stole, których było sześć na nie trzy – Spodziewacie się kogoś jeszcze?
-Jak się bawić to na całego. Dziewczyny zaraz przyjdą – odpowiedział mu
Shawn – Wracając do tematu. Czy to zgodne z prawem?
-Jutro muszę wyznaczyć dwie osoby, które podczas mojej nieobecności będą zajmowały
się hotelem.
-A Rada? – spytał Martin.
-Nie ufam im. Tym bardziej, że jeden z członków Rady spotyka się z moją
matką. Nie, Martin. Nie mogę im ufać. Pójdziecie jutro ze mną na spotkanie.
Podpiszecie specjalne oświadczenie i do mojego powrotu będziecie musieli
ogarnąć ten hotelowy bałagan.
-A co jeśli nie wrócisz? – spytał Shawn.
Maxer nie odpowiedział od razu. Nie miał pojęcia co zrobi jeśli postanowi
zostać w Madrycie na zawsze. Ufał chłopakom, ale nie był pewien czy poradzą
sobie tak długo ze sprawami hotelu.
-Wtedy dam wam znać – odpowiedział tylko.
W tej samej chwili do apartamentu Shawna weszły dziewczyny. Przyniosły
chipsy, paluszki i jakieś przekąski a potem z uśmiechem na twarzach rozsiadły
się na kanapie.
-Będzie balanga hahaha!– zaczęła chichotać
Nanu.
-Ty chyba nie potrzebujesz wódki,
żeby się dobrze bawić – odpowiedział jej Martin polewając wódkę do
kieliszków. Jeden kieliszek, drugi, trzeci i jeszcze jeden i kolejny i kolejny i jeszcze jeden, potem następna
butelka. Gdy wypili półtora butelki zaczęło im odbijać. Nanu włączyła muzykę z
wieży i zaczęła tańczyć razem z Any, potem przyłączył się do nich Martin.
Wszyscy bawili się w tym alkoholowym upojeniu zapominając o problemach i o
całym świecie.
-Maxer – zaczął Shawn – Zaproś sssswoją żonę – bełkotał po pijanemu. W
tym momencie dosiadła się do nich Any, którą pląsy z Nanu już zmęczyły.
-Ale Mmmaxer – rudowłosa też już się plątał język – Już nie ma żony! –
krzyknęła wybuchając histerycznym
śmiechem i wszyscy - mimo alkoholowego upojenia spojrzeli na nią zaskoczeni tym co powiedziała.
P.S Jak już pewnie czytaliście na fecebooku zbliżam się by w końcu zakończyć pisane tej historii. Do końca listopada dodam jeszcze tylko 2 rozdziały + kilka słów ode mnie na zakończenie pisania.
P.S Jak już pewnie czytaliście na fecebooku zbliżam się by w końcu zakończyć pisane tej historii. Do końca listopada dodam jeszcze tylko 2 rozdziały + kilka słów ode mnie na zakończenie pisania.
Ja myślałam raczej, że pójdą do łóżka czy coś, a później powie o tym Shujiemu... Dziękuję, że tak się nie stało, ona nie może go skrzywdzić! Szkoda, że się powoli kończy...
OdpowiedzUsuńProponowałabym nie robić happy endu ;) szkoda że masz zamiar zakończyć tą historię jestem od samego początku troszkę żali mi bd jak we wtorki i soboty nie bd nowego postu ;/
OdpowiedzUsuńooo matko !! szkoda że już kończysz ale czekam z utęsknieniem na happy end !!!!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Kocham tego bloga!
OdpowiedzUsuńUuuwielbiaaam Twoojego blooga :)
OdpowiedzUsuńSzkoda. Wielka szkoda. Można powiedziec, że wychowałam się na Twoim blogu :DD
OdpowiedzUsuńNowe opowiadanie będziesz pisać na tym oto blogu ?
Chętnie będę czytać następne Twoje dzieła. Do zobaczenia w sobotęęę :)))
PISZESZ CUUDNIEE. ♥♥♥
Tak. Nowe opowiadanie będę też tu pisać :)
UsuńTo gitt ;) Do soboty ;)
UsuńRównież czekam na happy end! Co do rozdziału,genialny jak zawsze! Szkoda,że już chcesz go zakończyć :( Jestem tu od początku i od samego rana śledzę czy nie dodałaś czasem już nowej notki hehe. Tak szaleje za tym blogiem :D Chyba jedyny,któremu jestem tak wierna :) No ale cóż,będzie nowe opowiadanie i oczywiście będe stałą czytelniczką.
OdpowiedzUsuńNie była to łatwa decyzja, ale nie chcę by z twego opowiadania zrobiła się druga "Moda na sukces" xD
UsuńRozdział jak zwykle świetny :* :) Zgadzam się z resztą, że szkoda, iż to już koniec... Muszę się przyznać, że w sobotę od rana nic innego nie robię tylko sprawdzam czy jest już nowy post :) Tak właściwie czytam regularnie twoje opowiadanie od dwóch miesięcy i bardzo mnie wciągnęło :) Trafiłam tutaj przez przypadek i już w dwa dni, a właściwie noce nadrabiałam materiał do bieżącego :) Myślę, że wspaniałym postanowieniem jest to, że nadal będziesz pisać, bo szkoda by było zmarnować tak świetny talent! :) Będę czytać nowe i z chęcią tu zaglądać :) Pozdrawiam :* :)
OdpowiedzUsuńSuper =)
OdpowiedzUsuńzapraszam http://our-live-with-one-direction-is-super.blogspot.com/
Mam nadzieję, ze skonczy się to dobrze dla Maxera i Any. W sensie , ze będą razem w koncu :PP
OdpowiedzUsuńco? nie! :C
OdpowiedzUsuń