`Rozdział 157`- Przygotowania Maxera

-Jak to do Europy? Maxer co się dzieje? – spytał Shawn spoglądając na pobladłą twarz przyjaciela.
Rimski usiadł na sofie i pogrążył się w myślach. Sieć hoteli była wszystkim co miał. Wszystko należało do niego. Czuł, że problem w Madrycie nie powstał od tak. Przez głowę mu przemknęło, że matka mogła mieć z tym coś wspólnego. Oddział w Hiszpanii założył jeszcze Allan Rimski w czasach, gdy taka inwestycja była tam potrzebna. Hotel w Madrycie zajmował wysoką pozycję spośród wszystkich europejskich oddziałów. Maxer wiedział, że nie może tego tak zostawić, że musi tam jechać.
-Muszę wyjechać – powiedział półszeptem po czym wstał i poszedł do pokoju w którym spał razem z Shawnem i Martinem.
Shawn, Any i Martin spojrzeli na siebie ale nic nie powiedzieli. Nawet nie mieli pojęcia, jak Maxer to wszystko przeżywa.
                  Następnego dnia zespół wrócił do hotelu. Rodzice Any czuli się już lepiej  i nawet sami kazali wracać przyjaciołom do hotelu.  Shuji udał się do wytwórni  a przyjaciele szykowali się na próbę. Koło dwunastej popołudniu wszyscy razem pojechali do wytwórni. Premiera ich nowego singla była coraz bliżej a oni mieli jeszcze nagrać teledysk. Utworem promującym płytę została wybrana piosenka „Amigos” napisana przez Any. Opowiada ona o tym jak zespół  spędza wspólnie chwile i jak świetnie się bawi. Sceny do teledysku będą kręcone w Galerii. Kento tym razem był w dobrym humorze i po czterech  godzinach prób puścił ich do domu. Tylko Maxer został, żeby z nim pogadać. Rimski wiedział, że im szybciej powie producentowi prawdę, tym szybciej wyjedzie. Nie mógł zwlekać.
-Co się dzieje młody? – spytał Kento popijając wodę.
-Muszę wyjechać – beznamiętnie odpowiedział chłopak.
Kento omal nie zakrztusił się wodą. Odstawił kubek i usiadł koło Maxera.
-Gdzie?- głos producenta nie zdradzał żadnych oznak złości.
-Do Hiszpanii.
Shibata gwałtownie poderwał się z kanapy i walnął pięścią w stół.
-Po co?! – tym razem już nie był taki spokojny.
-Tamtejszy hotel ma poważne problemy. Został posądzony o defraudacje.
-No i? Nikt stamtąd nie może się tym zająć?
-Kento! – nie wytrzymał Maxer – Jestem właścicielem całej sieci! Nie mogę tak tego zostawić! – wkurzył się chłopak.
-Dobrze, Maxer. Spokojnie coś wymyślimy. Kiedy chcesz wylecieć?
-Jak najszybciej. Myślę, że zaraz po nakręceniu teledysku.
-Dobrze. Postaram się załatwić to jak najszybciej.
Shibata trochę się uspokoił. Znów usiadł na obok chłopaka i poklepał go po ramieniu. Wiedział, że teraz będzie musiał jakoś wytłumaczyć fanom  wyjazd Maxera. Wiedział, że zespół bez Maxera nie będzie taki sam. Ciężko mu było z tą decyzją, ale podziwiał chłopaka, że tak dobrze sobie radzi.
-Pójdę już – powiedział Rimski wstając – Muszę załatwić bilet i inne rzeczy.
-W porządku.  Pamiętaj o jutrzejszym nagrywaniu w Galerii – przypomniał mu producent.
-Jasne. Dzięki Kento – dodał jeszcze i wyszedł.
                   Wracając do hotelu Maxer nie mógł uwierzyć, że ma opuścić zespół, przyjaciół i Monterrey. Był pewien, że jeśli stąd wyleci nie będzie chciał tu wracać, bo nie będzie miał do czego. Choć uczucie do rudowłosej nadal w nim tkwiło, to spoglądanie  każdego dnia na jej związek z Shujim i na to jak jest z nim szczęśliwa bolało go niesamowicie. Na jednym ze skrzyżowań zamiast jechać prosto skręcił w lewo i pojechał do szpitala odwiedzić Teku. Zaparkował na parkingu, wszedł do środka i odnalazł salę w której leżał przyjaciel. Teku bardzo się ucieszył na widok Maxera.
-Zapomnieliście o mnie czy co? – powiedział udając smutnego.
-Wiesz ile mamy teraz roboty –odpowiedział Maxer siadając na stołku.
-Wiem. Żartuję tylko. Kento do mnie dzwonił i powiedział mi wszystko czym się teraz zajmujecie.
Teku spojrzał na Maxera i dostrzegł smutek w jego oczach. Podniósł się do pozycji siedzącej i spytał:
-Maxer co się dzieję?
Rimski tępo wpatrywał się w okno z którego było widać Monterrey.
-Muszę wyjechać – jego głos był smutny i pozbawiony emocji.
-Jak to? Gdzie? Po co? – Teku nic nie rozumiał.
-Muszę wyjechać do Madrytu. Tamtejszy oddział hotelu ma problemy.
-Ale wrócisz?
-A mam po co? – Maxer odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Any wie? – Teku wiedział jak chłopak nadal kocha dziewczynę i że to ona jest głównym powodem dla którego Maxer w ogóle jeszcze funkcjonuje.
-Wie. Wszyscy już wiedzą. Jeśli miałbym nie wrócić, obiecaj mi coś – głos Maxer prawie się załamał.
-Co takiego? – Teku był zaskoczony tą prośbą.
-Obiecaj mi, że jeśli Shuji ją skrzywdzi wyślesz ją do mnie.
-Ale Maxer…
-Teku, proszę obiecaj mi to!
-Obiecuję – powiedział Teku, ale nie był do końca pewny, czy to zrobi.
                  Maxer pogadał z nim jeszcze chwilę po czym wrócił do hotelu,  gdzie musiał załatwić mnóstwo spraw związanych z jego wyjazdem. Resztę dnia spędził na rozmowach z Radą i swoimi sprzymierzeńcami, którzy podczas jego nieobecności mieli się wszystkim zająć. Nie był pewien czy może ufać wszystkim dlatego po powrocie do apartamentu Shawna postanowił poprosić przyjaciół o pomoc. Shawn z Martinem grali na konsoli i nawet nie usłyszeli, że Maxer wrócił dopóki ten nie odłączył im konsoli od prądu.
-Ej co jest! – wkurzył się Shawn. Gdy zobaczył, że to sprawka Maxera jeszcze bardziej się wkurzył – Wygrywałem z nim po raz pierwszy! Maxer, no musiałeś?!
-Musiałem – odpowiedział tylko. Rimski usiadł na kanapie i w jednej chwili poczuł się taki bezradny. Nagle zaczęło go przytłaczać to kim jest i to kim się stał. Tego właśnie bał się najbardziej, że stanie się taki sam jak ojciec. Nie chciał taki być. Obiecał to sobie ale nie dotrzymał słowa nawet samemu sobie. Złamał tą obietnice żeniąc się z Maite i zostawiając Any samą. Wybrał taką a nie inną drogę i nie mógł się z tym pogodzić. Choć od dziecka wiedział, że kiedyś hotel będzie należał do niego , nie wiedział, że stanie się to tak szybko.  Przytłaczające wspomnienie, kiedy dowiedział się, że to jego ojciec zgwałcił Any nadal przyprawiało go o dreszcze.
Shawn i Martin spojrzeli na przyjaciela a potem na siebie.
-Dobra stary, albo powiesz o co chodzi albo sami to z ciebie wyciągniemy – powiedział Martin wstając, kierując się w stronę lodówki i wyciągając z niej wódkę.
-Chcecie mnie upić a potem wykorzystać? – zaśmiał się Maxer.
-Tylko to pierwsze – odpowiedział z uśmiechem Martin – Ale najpierw powiedz o co chodzi.
Martin wyciągnął jeszcze kieliszki i coś do popicia. Gdy usiadł Maxer zaczął mówić.
-Musicie mi pomóc. Gdy wyjadę,  Rada może zaburzyć spokój hotelu. A wy macie do tego nie dopuścić – Maxer  urwał i gapił się w kieliszki postawione na stole, których było sześć na nie trzy – Spodziewacie się kogoś jeszcze?
-Jak się bawić to na całego. Dziewczyny zaraz przyjdą – odpowiedział mu Shawn – Wracając do tematu. Czy to zgodne z prawem?
-Jutro muszę wyznaczyć dwie osoby, które podczas mojej nieobecności będą zajmowały się hotelem.
-A Rada? – spytał Martin.
-Nie ufam im. Tym bardziej, że jeden z członków Rady spotyka się z moją matką. Nie, Martin. Nie mogę im ufać. Pójdziecie jutro ze mną na spotkanie. Podpiszecie specjalne oświadczenie i do mojego powrotu będziecie musieli ogarnąć ten hotelowy bałagan.
-A co jeśli nie wrócisz? – spytał Shawn.
Maxer nie odpowiedział od razu. Nie miał pojęcia co zrobi jeśli postanowi zostać w Madrycie na zawsze. Ufał chłopakom, ale nie był pewien czy poradzą sobie tak długo ze sprawami hotelu.
-Wtedy dam wam znać – odpowiedział tylko.
W tej samej chwili do apartamentu Shawna weszły dziewczyny. Przyniosły chipsy, paluszki i jakieś przekąski a potem z uśmiechem na twarzach rozsiadły się na kanapie.
-Będzie balanga  hahaha!– zaczęła chichotać Nanu.
-Ty chyba nie potrzebujesz wódki,  żeby się dobrze bawić – odpowiedział jej Martin polewając wódkę do kieliszków. Jeden kieliszek, drugi, trzeci  i jeszcze jeden i kolejny i kolejny i jeszcze jeden, potem następna butelka. Gdy wypili półtora butelki zaczęło im odbijać. Nanu włączyła muzykę z wieży i zaczęła tańczyć razem z Any, potem przyłączył się do nich Martin. Wszyscy bawili się w tym alkoholowym upojeniu zapominając o problemach i o całym świecie.
-Maxer – zaczął Shawn – Zaproś sssswoją żonę – bełkotał po pijanemu. W tym momencie dosiadła się do nich Any, którą pląsy z Nanu już zmęczyły.
-Ale Mmmaxer – rudowłosa też już się plątał język – Już nie ma żony! – krzyknęła  wybuchając histerycznym śmiechem i wszyscy - mimo alkoholowego upojenia spojrzeli na nią zaskoczeni tym co powiedziała.

P.S Jak już pewnie czytaliście na fecebooku zbliżam się by w końcu zakończyć pisane tej historii. Do końca listopada dodam jeszcze tylko 2 rozdziały + kilka słów ode mnie na zakończenie pisania. 

14 komentarzy:

  1. Ja myślałam raczej, że pójdą do łóżka czy coś, a później powie o tym Shujiemu... Dziękuję, że tak się nie stało, ona nie może go skrzywdzić! Szkoda, że się powoli kończy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponowałabym nie robić happy endu ;) szkoda że masz zamiar zakończyć tą historię jestem od samego początku troszkę żali mi bd jak we wtorki i soboty nie bd nowego postu ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo matko !! szkoda że już kończysz ale czekam z utęsknieniem na happy end !!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Kocham tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuwielbiaaam Twoojego blooga :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda. Wielka szkoda. Można powiedziec, że wychowałam się na Twoim blogu :DD
    Nowe opowiadanie będziesz pisać na tym oto blogu ?
    Chętnie będę czytać następne Twoje dzieła. Do zobaczenia w sobotęęę :)))
    PISZESZ CUUDNIEE. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Również czekam na happy end! Co do rozdziału,genialny jak zawsze! Szkoda,że już chcesz go zakończyć :( Jestem tu od początku i od samego rana śledzę czy nie dodałaś czasem już nowej notki hehe. Tak szaleje za tym blogiem :D Chyba jedyny,któremu jestem tak wierna :) No ale cóż,będzie nowe opowiadanie i oczywiście będe stałą czytelniczką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie była to łatwa decyzja, ale nie chcę by z twego opowiadania zrobiła się druga "Moda na sukces" xD

      Usuń
  8. Rozdział jak zwykle świetny :* :) Zgadzam się z resztą, że szkoda, iż to już koniec... Muszę się przyznać, że w sobotę od rana nic innego nie robię tylko sprawdzam czy jest już nowy post :) Tak właściwie czytam regularnie twoje opowiadanie od dwóch miesięcy i bardzo mnie wciągnęło :) Trafiłam tutaj przez przypadek i już w dwa dni, a właściwie noce nadrabiałam materiał do bieżącego :) Myślę, że wspaniałym postanowieniem jest to, że nadal będziesz pisać, bo szkoda by było zmarnować tak świetny talent! :) Będę czytać nowe i z chęcią tu zaglądać :) Pozdrawiam :* :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super =)
    zapraszam http://our-live-with-one-direction-is-super.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, ze skonczy się to dobrze dla Maxera i Any. W sensie , ze będą razem w koncu :PP

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.