`Rozdział 143` - Ayumi,Nanu i Pavlucci


Pavlucci przez chwilę nasłuchiwał głosów ze środka magazynu. Chciał tam iść i zobaczyć co dokładnie się wydarzyło, ale zależało mu na życiu Teku. W jego nadgarstku wyczuł lekki puls i odetchnął z ulgą. Podniósł się z trawy na której ukucnął i zobaczył jak z magazyny wychodzą antyterroryści. Jeden z nich podszedł do policjanta i coś mu powiedział na ucho. Pavlucci szybko wszedł do środka. Zatrzymał się wstrząśnięty tym co zobaczył. Na zimnej posadzce leżał Marcus a jego głowa krwawiła. Nie żył.
Skulona i naga Lea siedziała  w kącie tyłem do policjanta i cały czas płakała. Pavlucci przez chwilę przypatrywał się jej zgrabnemu ciału, jednak w końcu się  opamiętał.
-Lea – dziewczyna wzdrygnęła się ale nic nie powiedziała – Zostawię ci swoją koszulę. Obrócę się na chwilę a ty ją założysz, dobrze? – Pavlucci mówił bardzo spokojnie. Gdy Lea pokiwała, że się zgadza policjant zdjął swoją koszulę, położył ją jak najbliżej dziewczyny po czym się odwrócił. Słyszał jak zapłakana dziewczyna ubiera i domyślił się, że nawet zapięcie kilku guzików to dla niej problem.
-Już – wyszeptała słabym głosem. Pavlucci odwrócił się i doznał szoku. Widział dziewczynę już nie raz, ale nigdy w takim stanie. Blondynka była strasznie chuda. Na nogach miała liczne zadrapania i sińce. To samo tyczyło się rąk. Tylko twarz wyglądała trochę normalniej, choć była cała mokra od łez.
-Chodź. Zabierzemy cię na pogotowie – powiedział podchodząc bliżej i uważając by nie dotknąć zwłok Marcusa.
-Nie…. Nie… oni mnie znajdą… W końcu to zrobią… Wolę umrzeć – mówiła nadal płacząc.
-Lea, to już koniec. Nie musisz się ich bać. Chodź ze mną – próbował ją przekonać.
-Teku…  Teku… Co z nim? – po raz pierwszy spojrzała na policjanta swoimi wielkimi oczami
-Żyje.
Stali w milczeniu dopóki z zewnątrz nie dobiegły ich głosy Martina, Ayumi i Nanu.
Pavlucci wyszedł z magazynu i zobaczył, że przyjaciele pochylają się nad ciałem Teku.
-Teku…. Teku słyszysz mnie!? – Martin spoglądał na pobitego przyjaciela i gdyby nie obecność dziewczyn zacząłby płakać.
-Żyje – usłyszeli za sobą głos Pavlucciego. Ayumi i Nanu otworzyły buzie ze zdumienia gdy zobaczyły nagą klatę policjanta. Spojrzały się na siebie i uśmiechnęły łobuzersko.
– Pogotowie jest w drodze.
-A co z Leą? – Nanu zaskoczyła wszystkich, nawet samą siebie, tym pytaniem
-Jest w środku. Cała rozbita i ledwo żywa.
-Możemy jej jakoś pomóc? – spytała ponownie Chinka
-Potrzebny jej psycholog. To co przeżyła przez te pięć lat będzie się za nią ciągło do końca życia. Nie będzie potrafił normalnie funkcjonować, normalnie żyć. To zostanie w niej na zawsze – umilkł na chwilę by dodać coś co wszystkich zaskoczyło – W waszej Any też to zostało.
Ayu chciała cos powiedzieć ale Martin ją powstrzymał. Pavlucci oddalił się do policyjnej opancerzonej furgonetki w której znajdował się  zakuty w kajdanki  i ze zranioną nogą Antuan. W tym samym czasie przyjechało pogotowie, które zabrało ciężko rannego Teku do szpitala. Martin wziął auto Maxera i pojechał za karetką do szpitala. Ayu i Nanu zostały same i patrzyły jak chłopak odjeżdża. Ta historia bardzo nimi wstrząsnęła a widok nieprzytomnego i ledwo żywego Teku przyprawiał je o zawroty głowy. Wiedziały, że muszą wracać, bo nic tu po nich. Nim jednak opuściły to okropne miejsce podszedł do nich Pavlucci.
-Możemy w czymś jeszcze pomóc? – spytała Ayumi
-Nie miejcie mi tego za złe.
-Ale czego?
-Że wspomniałem o Any.
-Ale co pan ma na myśli? – obie nadal nie wiedziały o co chodzi komisarzowi
-Any została zgwałcona. Tego nie da się od tak zapomnieć. To, że minął dopiero rok nic nie znaczy. To zawsze będzie w niej tkwiło. Nie zdajecie sobie sprawy ile ją samą to kosztuje. Ile siły musi włożyć w udawanie, że jest w porządku.
-Bo jest!
-Nanumi wiem, że jest, ale pod tą osłoną którą ta dziewczyna sobie stworzyła kryje się tak naprawdę krucha, drobna i cholernie bezbronna Any. To w niej na zawsze zostanie. I będzie uderzać w jej życie ze zdwojoną siłą za każdym razem, gdy pójdzie z facetem do łóżka, gdy przypomni sobie, że to zrobił ojciec Maxera.
-Czemu pan nam o tym mówi?
-Bo wy nie zdajecie sobie z tego sprawy. Za dwa dni minie rok odkąd jej się to przytrafiło. Nie pozwólcie by była wtedy sama. Musicie być z nią – Pavlucci mówił do nich tak jakby był ich starszym bratem, kimś kogo należy się słuchać – Pamiętajcie o tym. A teraz zmykajcie.
Przez cały czas dziewczyny gapiły się na sześciopak policjanta, co nie umknęło jego uwadze
-Dziękujemy komisarzu – powiedziały razem przyjaciółki
-Naprawdę wcale nie widać, że nie możecie oderwać wzroku od mojej klaty – powiedział z uśmiechem. Nan i Ayu zaczeły chichotać jak głupie. Posłały Pavlucciemu promienne uśmiechy  i wyszły na ulicę otoczoną pustymi już kamieniczkami. Przez jakiś czas szły w milczeniu w końcu odezwała się Ayu.
-Trzeba zadzwonić do Shawna i Maxera.
-Ty do Maxera, ja do Shawna – powiedziała Nan.
-Nan…. Myślisz, że Pavlucci ma rację?
-Z Any? – Ayumi pokiwała twierdząco głową – Myślę, że tak.
-Ale klatę to ma niezłą. Musisz mi przyznać rację – Nanu znów zaczęła się śmiać, choć wiedziała, że okoliczności na to nie pozwalają.
-Nan…. Błagam… gdybym mogła, zrobiłabym mu zdjęcie, wydrukowała i powiesiła na ścianie, żeby móc codziennie patrzeć na to jaki jest napakowany- mówiła rozmarzona Ayu
-Hej, panno marzycielko Martin nie był by zadowolony – skarciła ją przyjaciółka
-Oj tam. Gdybyś mogła, sama byś schrupałaby pana komisarza Diego Pavclucciego –droczyła się Ayumi
-Pewnie, że tak. Może załatwi mi staż na policji. Byłabym idealną partnerką w pracy.
-Wybij to sobie z tej pięknej, chińskiej główki i zadzwoń do Shawna – powiedziała Ayu. Wymieniły radosne spojrzenia  i przytuliły się. Mimo problemów potrafiły się jednak śmiać i w każdej sytuacji starały się zachować zimna krew. Bo były najlepszymi przyjaciółkami. One dwie i Any były jak siostry,
zawsze razem i zawsze nierozłączone.

-Jak to wspólnika? – Maxer był oburzony. Siedział w swoim biurze razem z kilkoma członkami Rady Hotelu, która powstała jeszcze gdy hotel prowadził Allan Rimski. Rada składała się z 10 najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi, którzy wpłacają na konto „Maxer Corporatnion” kolosalne sumy. Ich zadaniem jednak było też wspieranie szefa, którym teraz był Maxer, jak i też byli jego doradcami w biznesowych sprawach. Ostateczne decyzje jednak należały do samego Maxera.
-Nie dajesz rady sam. Musisz kogoś mieć. Kogoś, kto pomoże ci zarządzać hotelem – mówił Mario De la Vega, właściciel największego koncernu paliwowego.
-I najlepiej jakby to był ktoś, kogo znasz i komu bezgranicznie ufasz – dodał  Raul Castro założyciel sieci restauracji.
-Sam sobie nie ufam, więc wole nikogo nie mieszać w sprawy hotelu – oburzył się Maxer. Nie było mu na rękę to, że Rada każe mu wybrać swojego wspólnika. Do tej pory jako szef radził sobie całkiem nieźle. Jednak wiedział, że stać go na więcej.
-Maxer, dajemy ci prawo wyboru. Jeśli ty kogoś nie znajdziesz, my to zrobimy. Mamy kilka kandydatur. Zobacz – Raul Castro podał chłopakowi teczkę. Maxer wyciągnął z niej plik kartek i zaczął je przeglądać. Robił to od niechcenia. Wcale mu nie zależało, żeby mieć jakiegoś durnego wspólnika. Gdy tak przeglądał kandydatury jego wzrok przykuło nagle CV jednej kobiety. Zaskoczony, tym, że jej kandydatura się tu znalazła spojrzał na członków Rady i z powrotem na dziewczynę. Miała ładne, długie i czarne włosy. Duże, ciemne oczy idealnie pasowały do jej karnacji. Maxer ją znał, aż za dobrze. Znał ją, bo formalnie była jego żoną.

12 komentarzy:

  1. Naprawdę bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciągnęło, byłby... Może warto przejrzeć słownik. Nie chcę być złośliwa, żeby nie było. :) hm... Po raz setny powiem, że chcę Shujiego. No i szczerze mówiąc jakoś nie skończył się ten rozdział tak, by z niecierpliwością czekać na kolejny... Ale i tak będę czekała. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. Nie wiem czy wytrzymam do soboty! Uzależniłam sie od Twojego bloga! Jesteś swietna. Pisz tak dalej i oby jak najczęściej :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie... Pisz dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakbyś mogła to pisz więcej!! Twój blog jest zajebisty!! Strasznie mi się podoba <3 I już się nie moge doczekać co wyjdzie z Maxerem i Any ... Ja bym chciała żeby do siebie wrócili ... Ale to twój blog
    POZDROWIONKA <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuper! Ja chce kolejny rozdział. Dodawaj szybciutko ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie twojego bloga też zaczełam pisać oto on http://imponderabilia.bloblo.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. wow. Super. :D COS MYSLE, ZE MAXER ZATRUDNI ZNAJOMEGO NP. MARTINA ALBO SHAWNA.

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ;) Uwieeeeeelbiam Cie!!!♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  12. Super! Już nie moge sie doczekać czym nas zaskoczysz w następnym rozdziale. Chce więcej Any i Maxera! ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.