-Maxer
muszę cie o to spytać, bo normalnie nie poujmuję tego. Czemu ty do cholery nie
rozwiedziesz się z Maite? – spytał Shawn.
-Myślisz,
że to takie łatwe? – Maxer zaczął obracać w dłoniach kluczyki od auta – Ten
dupek i matka wszystko uknuli. Ich precyzyjny plan, miał na celu moje rozstanie
z Any. Dopięli swego. A ja zostałem sam.
-Rozumiem,
ale co z rozwodem? – dopytywał się Chińczyk
-Muszę odczekać
co najmniej 3 lata lub zapłacić 40 000 peso( około 10 000 zł) –
odpowiedział Maxer z rezygnacja rzucając kluczyki na blat.
-Pojebało
ich? Przecież to ci zniszczy życie – powiedział Martin – Ale przecież masz
pieniądze? –dodał po chwili
-Szczerze?
Mam już to gdzieś? Mam hotel, jestem sławny. Osiągnąłem to co chciałem. A kasa
nie jest moja tylko należy do hotelu. Nie mogę od tak sobie wziąć hotelowych
pieniędzy. Zresztą mam to gdzieś.
Shawn
spojrzał na Nanumi i zobaczył, że dziewczyna chce coś powiedzieć, ale pokręcił
głową, żeby lepiej się nie odzywała.
-To nie
może być prawda. Musi być jakiś inny sposób, by uwolnić od tego Maxera. Tak
dużo pieniędzy…. Nie spłaciłabym bym tego do końca życia – powiedziała do
siebie po cichu Any, która słyszała całą rozmowę zza drzwi. Przez chwilę
myślała, czy jest jakiś inny sposób, by doprowadzić do rozwodu i do głowy
wpadła jej tylko jedna osoba, która mogła by tego dokonać. Z uśmiechem weszła
do salonu.
-Any…
powinnam cię zatłuc – powiedziała na wstępie Ayu
Rudowłosa
nalała sobie soku, usiadła na krześle w kuchni i odpowiedziała z uśmiechem:
-Mnie? To
nie ja gubię telefon, a po za tym… cóż.. chyba dobrze ci się spało z Shawnem.
-Jezu!
Nan, naprawdę nie wiem jak ty możesz z nim spać. On się co chwilę wierci – powiedziała
Ayu do Nanumi
Nan i
Shawn wybuchli śmiechem.
-Dobra
dość tych śmiechów. Mamy poważniejsze sprawy na głowie. Teku zniknął – zaczął
Maxer
-Co?!! –
spytali razem Ayu i Nan
-Nie było
go z nami w limuzynie, więc gdzieś się zapodział podczas spotkania z fanami.
Kento nam kazał go poszukać, ale najpierw musimy iść do wytwórni. Powiedział,
że ma dla nas bombową wiadomość.
-Jeny, no!
Ten człowiek, nie da nam się wyspać –podsumowała Nanu i dodała – Zajmuję
łazienkę – to powiedziawszy zniknęła w łazience. Maxer z chłopakami poszli do
apartamentu Shawna by ze sobą zrobić porządek. Rudowłosa włączyła telefon. I od razu zasypały ją wiadomości o
nieodebranych połączeniach od Kento.
-Naprawdę
myślę, że nie powinnaś wiązać się z Shujim – powiedziała Ayumi malując
paznokcie na limonkowy kolor. Any spojrzała na nią zaskoczona tym wyznaniem.
Usiadła obok przyjaciółki i pomogła jej malować paznokcie.
-Co ty
wygadujesz, Ayu – Any nie wiedziała skąd dziewczynie przyszły takie myśli do
głowy.
-No Any…
To ty nic nie wiesz? – spytała Ayu spoglądając na rudowłosą – No tak, tego nie
przewidziałam. Maxer mnie zabije.
-Maxer? –
Any poderwała się z kanapy – Co tym razem? I co Shuji ma z tym wspólnego?!
-Bo
widzisz…. Nie powinnam ci tego mówić
-Ayumi –
Any posłała złowrogie spojrzenie przyjaciółce
-Nie wiesz
tego ode mnie. Martin mi mówił… Boże! On mnie zatłucze jeśli się dowie, że ty
wiesz. Martin mi mówił, że Maxer był u Shujiego. Maxer prosił Shujiego, żeby
się tobą zaopiekował i żeby cię ochronił, bo on, znaczy się Maxer, już nie może
cię ochronić.
Any
upuściła lakier na podłogę i spojrzała na przyjaciółkę. Ayumi trochę się
zdenerwowała. Wiedziała, że nie powinna tego mówić Any, ale w końcu były
przyjaciółkami. Uklękła na podłodze i chusteczkami zaczęła ścierać lakier, który
coraz bardziej przyklejał się do paneli. Żadna z nich się nie odezwała. Any
miała znów mętlik w głowie. Znów przez Maxera. Próbowała sobie wybić to
wszystko z głowy, ale nie potrafiła.
-Ayu… To
prawda… Shawn się strasznie wierci – powiedziała Nanumi wychodząc z łazienki.
Ayu spojrzała na nią i obie wybuchły śmiechem. Nan poszła się przebrać a Ayu
kończyła malować paznokcie. Po tym co Any usłyszała od przyjaciółki jej dobry
nastrój zniknął. Znów wróciły do niej wszystkie wspomnienia. Poszła do łazienki
by odświeżyć się pod prysznicem. Zimna woda spływała po jej delikatnym ciele. W
tej samej chwili poczuła okropne uczucie bólu. Od kilku dni bolało ja to samo
miejsce, ale miliony tabletek przeciwbólowych które zażywała na jakiś czas
łagodziły ból. Szybko się wytarła i owinięta ręcznikiem poszła do pokoju się
przebrać. Po drodze łyknęła tabletki przeciwbólowe. Miała świadomość tego, że
zatruwa sobie organizm i niszczy się od środka, ale „Nic nie może mnie zniszczyć bardziej niż Maxer” – myślała. Założyła lekką i
zwiewną spódniczkę, cieniutkie rajstopy koloru opalonego, koronkową bluzeczkę i
wysokie szpilki. Włosy rozpuściła i ekspresowym tempie wyprostowała. Po pół godzinie ona i reszta
zespołu byli gotowi. Zjechali windą do holu. Przed hotelem jak zwykle tłumy.
Chcieli wyjść tylnym wyjściem ale Kento podczas rozmowy z Maxerem powiedział
mu, żeby się nie chowali. Wyszli więc do tłumu fanów, który gdyby nie
ochroniarze, rozszarpałby ich na kawałki. Fani piszczeli, reporterzy pstrykali
zdjęcia. W końcu jednak dotarli do czarnej limuzyny. Any zmuszona była się
uśmiechać. Nie chciała by przyjaciele znów się o nią martwili. Rozmawiała z
nimi i udawała, że wszystko jest w porządku. Gdy dotarli do wytwórni Kento już
tam na nich czekał.
-Co z Teku?
– spytał Maxer ale producent tylko spojrzał na nich i posłał im nieszczery
uśmiech. W milczeniu weszli do środka, wjechali windą na piętro gdzie mieściło
się biuro Shibaty. W środku czekało na nich dwóch policjantów. Any stanęła jak
wryta gdy w jednym z komisarzy rozpoznała Pavlucciego, tego samego, który ją
przesłuchiwał w sprawie Leii. Zatrzymała się gwałtownie, ale gdy Kento posłał
jej chłodne spojrzenie dołączyła na kanapę obok Nanu.
-To są
komisarze z Wydziału Osób Zaginionych i Poszukiwanych – zaczął Kento – Chcą was
przesłuchać w sprawie Teku
-Jeśli
mogę coś powiedzieć, to wiadomość o zaginięciu powinno się przyjmować dopiero
po 24 godzinach – odezwała się Nanumi
-Panno
Imazumi, czyżby pani nie chciała by pani przyjaciel się odnalazł? A może pani
cos ukrywa? – spytał jeden z policjantów. Nan spojrzała na jego plakietkę. „Pavlucci, cholera coś mi mówi to nazwisko….
Zaraz,zaraz… to on był u Any” –pomyślała Chinka
-Komisarzu
Pavlucci, pan wybaczy ale czy pan nie powinien się zajmować poszukiwaniami panny
Montenegri? – spytała z dumą. Komisarza zatkało. Any trąciła przyjaciółkę lekko
w łokieć, dając jej jednocześnie znak, żeby przestała w końcu gadać.
-Wracając
do sprawy pana Ramireza, opowiedzcie nam gdzie wczoraj byliście i co robiliście
– poprosił drugi z policjantów. Wszyscy spojrzeli na siebie. Mogła to
opowiedzieć Nan, ale ze swoja skłonnością do dokładania przysłowiowych trzech
groszy, przesłuchanie trwało by cały dzień, Ayumi za bardzo się denerwowała,
Martin i Shawn za dużo wypili by wszystko pamiętać, więc zostali tylko Any i
Maxer. Była para spojrzała na siebie. Maxer mrugnął do Any i dziewczyna zaczęła
opowiadać.
-No
wczoraj byliśmy w klubie. Był koniec roku, więc poszliśmy to świętować –
powiedziała Any i spojrzała na Rimskiego, dając mu znak by teraz on coś
powiedział
-Mieliśmy
spotkanie z fanami. Znaczy się zaprosiliśmy kilka fanek do nas. Porozmawiały z
nami, potańczyły a potem zbieraliśmy się do powrotu. Wtedy Teku już nie było.
-I tylko
tyle? – spytał drugi komisarz.
-No tak.
Nie pamiętamy nic więcej. …Wypiliśmy za dużo
-Skupcie
się do cholery! – krzyknął Kento waląc pięścią w swoje biurko.
Policjanci
zaczęli coś mówić do reszty zespołu, ale
Any ich nie słuchała. Miała mętlik w głowie. Tak bardzo chciała sobie coś
przypomnieć. Zaczęła boleć ją głowa. Intensywnie analizowała tamtejszą noc.
Byli fani. Same dziewczyny. Jedna z nich kleiła się do Teku.
-Była taka
jedna sytuacja – zaczęła rudowłosa i wszyscy na nią spojrzeli – Gdy leciała
jakaś rapowa piosenka jedna z dziewczyn zaczęła kleić się do Teku. Na głowie
miała kapelusz i czarne włosy. Była taka dziwna. Pamiętam, że… - urwała na chwilę.
Przypomniała jej się nagle Lea. Any nie wiedziała co ona ma z tym wspólnego. Im
bardziej próbowała sobie przypomnieć dziewczynę, tym bardziej bolała ją głowa.
Ale w końcu do jej pamięci zaczęły wracać kolejne skrawki wspomnień.
Dziewczyna w klubie miała duże oczy i na
obu dłoniach jakieś blizny. „ To mogła być ona…” –pomyślała. Rudowłosa
przypomniała sobie byłą dziewczynę Alexa i nagle zrozumiała. „Boże. Proszę, to
nie może być prawda. Proszę, to nie może by on”.
-Any w
porządku? –spytała Nan spoglądając na bladą jak ściana Any
-To była
ona – wyszeptała rudowłosa
-Ale kto?
Panno Fores, proszę powiedzieć wszystko co pani wie – nalegał na nią Pavlucci. Wszystkie
twarze skierowane teraz były na Any, która kompletnie nie miała pojęcia jak to
wszystko powiedzieć.
P.S Dziękuje za 60 000 wyświetleń! Jesteście niesamowici! <3
SUPER!!! Dawaj jak najszybciej kolejny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńSupcio :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńświetny *-* aaa tak strasznie się cieszę że wróciłaś po wakacjach. :* mam nadzieję że minęły ci dobrze, i wgl :D a no i roździał super, super. Any i Maxer hhohohoho <3 tak trzymać, i dodawaj jak najszybciej następny. Uwielbiam cię dziewczyno! :)))
OdpowiedzUsuńoch nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńWOW!
OdpowiedzUsuńKochaaaaaaaaam To ♥
Czekam na następny ;D
rozdział świetny :)
OdpowiedzUsuńwidzę ze po wakacjach masz świetne pomysł :*
Wspaniałe! Anylko, nie wiem jak Ty to robisz, ale naprawdę piszesz niesamowite opowiadania! Zacznę może od początku i powoli wyjaśnię dokładniej. Zachwyciła mnie Twoja opowieść od I rozdziału, kiedy to przypadkiem wpadłam na Twojego bloga i z ciekawości zaczęłam czytać od prologu. Wciągnęło mnie to i tak o to w ciągu dwóch dni dobrnęłam do wtorkowego rozdziału - 137 już części Twojej artystycznej pracy. Coś wspaniałego! Niesamowita akcja, pełno nagłych zwrotów wydarzeń, a jeszcze to wszystko idealnie wplecione w realne życie. Bohaterów wymyśliłaś wkładając w to wiele czasu, bo są dopracowani naprawdę na każdy szczególik charakteru. Główna bohaterka Any jest perfekcyjnie obmyślona. To wszystko co jej się przydarza przez jej naturę staje się realne i łatwo to sobie wyobrazić. Problemy członków zespołu "Amigos" są wyciągnięte z prawdziwych doświadczeń Twoich i zapewne także innych osób, które znasz. A wszystko połączone w mieszankę, która wcale nie jest wybuchowa w złym sensie, wręcz przeciwnie. Zachwyca! Efekt niesmowity. Może już skończę chwalić, przejdę troszkę do krytyki. Robisz trochę błędów, wiadomo każdemu się zdarza. Myślę jednak, że wielu z nich byś uniknęła, gdybyś przeczytała to co napisałaś przed samym opublikowaniem tekstu. Wyłapiesz w ten sposób wszystkie literówki, powtórzenia i będziesz wiedziała czy dobrze się to czyta. Nie radzę przejmować się anonimami, które piszą niemiłe rzeczy na temat Twój i Twojego bloga. Moje zdanie jest takie, że "Czytam coś, bo chcę. Zaciekawiło mnie to." Tu także nie ma przymusu. Komuś się podoba, wciągnęło go to - wspaniale! Po prostu czyta. A jak komuś nie to nikt mu nie zabrania przestać. Zwroty akcji Wam się nie podobają? Pamiętajcie, że to blog Anylki, to jej wena twórcza i jej historia. Ma prawo tutaj mieszać i wyznaczać bohaterom różne ścieżki. I wcale nie musi być tak jak Wy chcecie. Napiszcie własne opowiadanie, róbcie tam co uważacie. A Anylce pozwólcie ciągnąć to własnym tokiem. Mimo tych zawiłych dróg bohaterów, opowiadanie jest bardzo ciekawe i będę śledzić nowe rozdziały, które pojawiają się o ile dobrze wiem we wtorki i soboty?
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten wspaniały narkotyk od którego nie mogę się oderwać i żałuję, że jest tak mało rozdziałów, bo najchętniej to nie przerywałabym lektury. I gratuluję talentu i tak wspaniałej historii jaką udało Ci się tu stworzyć. Życzę także powodzenia, weny twórczej i mam nadzieję, że jeszcze przez długi czas nas nie opuścisz i nie zaniedbasz bloga. Choć zawsze staram się rozumieć nieobecności, nie da się cały czas tylko pisać i pisać, jeżeli czasem nie ma pomysłu. Wiem, bo sama też prowadzę bloga z opowiadaniem, a raczej prowadziłam, bo zakończyłam już tę historię. Także jeszcze raz dziękuję, gratuluję i z niecierpliwością czekam na rozwój akcji! :)
Kama
Aż nie wiem co napisać...Dziękuje za wyczerpujący i bardzo miły dla mnie komentarz. Dawno nikt się tak nie rozpisał ;] Co do błędów, to wiem, że są i nawet jak czytam kilka razy, to zawsze wyłapie jakieś nowe. Posty są dodawane we wtorki i soboty. I naprawdę nie wiem co mam jeszcze napisać, bo mnie naprawdę wzruszyłaś,aż mi się łezka w oku zakręciła. Opowiadanie to część mojego życia i strasznie się cieszę, że zdobywam nowych czytelników. Jeszcze raz dziękuje! ;]
UsuńNie ma za co, naprawdę. Bardzo się cieszę, że to opowiadanie to część Twojego życia, bo tak powinno być i widać, że wkładasz w każdy rozdział dużo czasu, żeby ta historia się ciągnęła sensownie i by zainteresować czytelników. Udaje Ci się to i aż brakuje mi słów, by opisać jaką świetną pracę wykonałaś tu na tym blogu i zapewne nie tylko. I jeszcze raz życzę Tobie i Twojemu blogowi wszystkiego dobrego, rozwijaj się pisząc nadal to opowiadanie i próbuj robić coś więcej (może udział w konkursach na opowiadania albo książki), bo masz ogromny potencjał! :) Ja również dziękuję za Ciebie i wspaniałego bloga dla którego włączam komputer, którego tak strasznie nienawidzę. :D I na pewno polecę Twoją stronę na Facebooku znajomym, którzy z chęcią dowiedzą się o czym piszesz i jeśli im się to spodoba (co na pewno się stanie), jestem przekonana, że będą śledzić każdy nowy rozdział Twojej historii.
UsuńKamila/ Kama ;)
Przepraszam, że wcześniej pisałam z anonimowego, ale nie mogłam się zalogować do konta,bo coś się stało z tym moim nieszczęsnym kontem bloggera. ;)
UsuńCzekam na kolejny xD :*
OdpowiedzUsuńuważam że jesteś świetna i nie przerywaj pisania . z własnego doświadczenia wiem ze dużo osób tu wchodzi i z niecierpliwością czeka na następne posty. nawet jesli ich nie skomentują lub będziesz miała mało komentarzy nie przerywaj pisania.pozdrawiam i pamietaj pisz dalej!!!
OdpowiedzUsuń