`Rozdział 138` - Poszukiwania Teku


-Any, mówże w końcu o kogo chodzi – naglił ją teraz Kento
-O Leę – wyszeptała dziewczyna
-O tą Leę? – spytał zaskoczony Maxer
-Chyba, że znasz jakaś inną, co by mnie wcale nie zdziwiło – odgryzła się Any. Wzięła od Nanu szklankę z wodą i wypiła trochę. Pavlucci podszedł do niej i spojrzał na nią. Jego oczy przeszywały Any na wylot.
-Mów – nakazał jej. Drżącymi rękoma Any odstawiła szklankę i spojrzała na przyjaciół. Wiedziała, że życie Teku zależy od niej.
-To była Lea Montenegri. Jej oczy będę pamiętać, aż do śmierci….. Na… na dłoniach – głos Any drżał, nerwy nie pozwalały jej normalnie mówić – Miała jakieś okropne blizny. Jakby ktoś ją przypalał czy coś…. – Any zbierało się na płacz – Proszę… Znajdźcie Teku – wymamrotała i zalała się łzami. Nanu ją przytuliła i pozwoliła przyjaciółce wypłakać się w swoje ramiona.
-Czy ktoś z was cos jeszcze pamięta? – spytał Pavlucci bardzo zaskoczony tym co usłyszał
-Czy to możliwe, żeby to była Lea? – spytał Martin dobrze wiedząc co oznacza powrót Lei.
-Nie jest to wykluczone. Panna Montenegri  od kilku miesięcy sprytnie nam się ukrywa. Mimo, że nasi ludzie są w każdym miejscu na ziemi, udało jej się nas wykiwać.  Musimy ją odnaleźć inaczej sutenerzy ją zabiją – Pavlucci mówił tak jakby bardziej chodziło mu o życie Lei niż Teku
-Do cholery! Macie znaleźć Teku a nie jakaś lafiryndę! – wściekł się Kento. Pavlucci i drugi komisarz spojrzeli na niego chłodno.
-Panie Shibata, proszę by pan się uspokoił. Zrobimy wszystko by pan Ramirez się odnalazł – uspokajał go drugi z komisarzy.
-Any, posłuchaj – zwrócił się Pavlucci do roztrzęsionej  rudowłosej – Jeśli to była Lea, znajdziemy ją i uratujemy Teku. To powiedziawszy, razem ze swoim kolegą wyszli zostawiając zespół i Kento samych.
-Do jasnej cholery, powie mi ktoś kim jest ta Lea? – Kento nie ukrywał złości. Any nie była w stanie nic powiedzieć. Wspomnienie o Lei i o tym, że przez nią zginał Alex wywoływało u niej łzy.
-Lea to dziwka – zaczęła Nanumi
-Nan, proszę – wyszeptał jej Shawn
-No co, mówię prawdę. Kento, Lea to puszczalska dziwka. Została porwana przez sutenerów i zmuszana do prostytucji. Gdzieś na Hawajach, ktoś ja odbił z rąk tych dupków a gliny wysłały tam swojego człowieka. Gdy Alex był na Hawajach zakochali się w sobie, a on potem wrócił do nas a ta zdzira wróciła za nim i go zabiła. Podsumowując, jeśli ona naprawdę wróciła i porwała Teku, to wolę nie myśleć co mu zrobi jako zawodowa dziwka – podsumowała Nanu a Shawn zgromił ją spojrzeniem.
-Nikt nie może się o tym dowiedzieć. Słuchajcie. Znacie Teku, więc może podzielicie się i pójdziecie go poszukać – zaproponował Ketno. Przyjaciołom spodobał się ten pomysł, tylko Any nie bardzo chciała iść z Maxrem. Za bardzo ją bolało przebywanie z nim.
-Any i Shawn, wy zostajecie – powiedział gdy zbierali się do wyjścia – Próba z Dulce – dodał gdy zobaczył ich zdziwione twarze. Any odetchnęła z ulgą, Nan zrobiło się smutno, ale towarzystwo Maxera też jej pasowało. Any i Shawn udali się za Shibatą do sali prób gdzie czekała na nich Dulce i Hiro.
-Ćwiczyliście coś? – spytała szukając czegoś w torebce
-Tak – odpowiedzieli razem.
-To zaczynajmy – powiedziała z uśmiechem po czym dodała – Strasznie się cieszę, że zaśpiewacie na moim koncercie. To będzie coś niesamowitego. Więc do roboty.
Any i Sahwn weszli do studia i założyli słuchawki. Przed nimi stał stojak z nutami i słowami piosenki. Posłali sobie przyjacielskie uśmiechy, a gdy w słuchawkach usłyszeli muzykę Shawn zaczął śpiewać. Jego głos był mocny a zarazem delikatny. Any śpiewanie zwrotki przychodziło bez problemu. Przyjaciele śpiewali na zmianę i wszystko szło dobrze dopóki nie przyszła pora na refren. Oboje zaczęli fałszować. Dulce dała im znak, żeby przestali i weszła do studia.
-Co to było? – spytała. Rudowłosa i Chińczyk spojrzeli na siebie – Shawn zwrotka całkiem dobrze ale refren-porażka. Any to samo. Skupcie się. To jest piosenka o tym, że ona nie może żyć bez niego itp. itd. Ruszcie trochę głowami i włóżcie w tą piosenkę całe swoje serce. Nie jest to łatwe, ale Any ty akurat powinnaś wiedzieć jak to jest żyć bez ukochanej osoby – zakończyła Dulce. Rudowłosa kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała jednak, że wokalistka ma absolutna rację. Z powrotem założyli słuchawki i zaczęli śpiewać od nowa, jednak nadal coś było nie tak. Przez ponad 3 godziny powtarzali śpiewanie refrenu, który nie należał do łatwych, ale był do zaśpiewania.

W tym samym czasie Nanumi z Maxerem odwiedzali wszystkie miejsca, gdzie mógł przebywać Teku. Ayu i Martin zaś pojechali w okolice klubu, popytać czy ktoś nie widział przyjaciela. Ściemniało się i już myśleli ,że naprawdę nikt nie widział Teku, dopóki nie weszli do małego spożywczaka na rogu dwóch ulic.
-Dzień dobry – powiedziała Ayu
-Dzień dobry – usłyszała zza lady głos  staruszki – Pomóc wam w czymś?
-Właściwie to tak – Ayu pokazała kobiecie zdjęcie przyjaciela – Widziała go pani?- spytała. Kobieta wzięła zdjęcie i zaczęła mu się przyglądać – Tak. Wydaje mi się, że to był on.
-Był tutaj? – spytał Martin
-Nie do końca.  Przyszła tu jakaś dziewczyna w czarnych włosach i okropnymi bliznami na dłoniach i powiedziała, że potrzebuje plaster, bandaże. Gdy spytałam o co chodzi, nie odpowiedziała. Dałam jej to co chciała. Jak wyszła, to poszłam za nią. Bardzo dziwnie się zachowywała. Na ławce siedział ten chłopak – pokazała na zdjęcie – I jęczał z bólu. Chciałam im jakoś pomóc, ale tej pannie źle się z oczu patrzyło.
-Bardzo pani dziękujemy – powiedziała Ayu i już mieli wychodzić gdy staruszka wcisnęła dziewczynie do ręki garść owocowych cukierków. Ayu i Martin się uśmiechnęli i jeszcze raz podziękowali kobiecie.
 Po ponad trzech godzinach poszukiwań przyjaciele  spotkali się w apartamencie Nan. Tylko Ayumi i Martina dość długo nie było. Any i Shawn byli padnięci i prawie nic nie mówili. Dulce wymęczyła ich do granic możliwości. Oboje marzyli tylko o zimnym prysznicu i położeniu się w łóżku. Dochodziła 22 gdy do pokoju weszli Ayu i Martin.
-Gdzie wyście byli? – spytał Maxer zazdrośnie spoglądając jak Any po cichu szepcze coś do Shawna.
-Jezu! Padam ze zmęczenia. Nie czuję nóg – powiedziała Ayumi rzucając się na sofę. Martin nalał jej i sobie i soku po czym usiadł obok dziewczyny i zaczął masować jej stopy.
-Mamy świadka.
-Żartujesz? – Nan była bardzo podekscytowana
-Poszliśmy w okolice klubu – zaczął Martin
-I tam był mały sklepik – kontynuowała Ayu
-Starsza babcia powiedziała, że przyszła do niej dziewczyna o czarnych włosach i z bliznami na rękach i kupowała plaster i bandaże. Staruszka mówiła, że widziała jak opatruje ona Teku.
-Był ranny?
-Na to wygląda
-Boże! Nie zniosę tego. Zabiję tą sukę jeśli mu coś zrobiła – Nanumi była dość wzburzona
-Nanumi, proszę cię opanuj się – upominał ją Shawn. Any zamyśliła się na dłuższą chwilę. Miała najgorsze przeczucia i bała się o Teku. Do głowy przychodziły jej najgorsze myśli. W zamyśleniu szukała jakiegoś rozwiązania, gdy nagle w jej głowie pojawiła się pewna myśl.
-Zadzwonimy do Lei – wypaliła rudowłosa a przyjaciele wlepili w nią wzrok.
-Oszalałaś? – spytał Maxer
-Nie bardziej niż ty – odgryzła się byłemu chłopakowi
-Darujcie sobie. Any mów dalej – nakazał jej  Shawn
-Zadzwonię do Lei. Spytam prosto z mostu czy porwała Teku.
-To się nie uda. – mówił Maxer
-Kurwa Maxer ,masz inny pomysł?! Ja przynajmniej próbuję się skupić, kombinuje jak odnaleźć Teku więc może przestaniesz mi dokuczać i wymyślisz jakiś inny lepszy sposób? – rudowłosą poniosły nerwy i chamskość Maxera. Była z siebie dumna, że wygarnęła choć trochę Rimskiemu. Maxer miał ochotę coś jeszcze powiedzieć, ale napotkał wzrok Shawna i postanowił milczeć.
-A ja mam lepszy pomysł. Idźmy spać a jutro pomyślimy co zrobić – zaproponowała Ayumi a wszyscy ją zgodnie poparli. Maxer poszedł spać do Shawna, podobnie jak Nanu. Ayumi nie chciała zostawiać Any samej, więc razem z Martinem została w apartamencie Nanu. Any leżała w łóżku ale dość długo nie mogła zasnąć. Wierciła się z boku na bok. Postanowiła policzyć owce i tak też zrobiła. Gdy już prawie zasypiała jej telefon zaczął dzwonić. Była północ. Serce rudowłosej zaczęło bić coraz szybciej. Ogarnęło ją dziwne uczucie przez co bała się spojrzeć na wyświetlacz, bo nie miała pojęcia kto może do niej dzwonić. Wyobrażała sobie najgorsze scenariusze. Żołądek zaczął jej fikać koziołka. Telefon wibrował coraz bardziej. Drżącymi rękoma Any wzięła telefon z biurka i nie patrząc na wyświetlacz odebrała.


6 komentarzy:

  1. Wspaniałe! Jestem ciekawa kto zadzwonił do Any i czy odnajdą Teku! Mam nadzieję, że wróci w całości do przyjaciół :)

    Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  2. no chyba cię pojebało! i ja mam do wtorku czekać? o nie :|||||||||||| :C <3 lovelove

    OdpowiedzUsuń
  3. ło. w takim momencie? no kurna no nie xD czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  4. w takim momencie?!
    Serca nie masz..
    No ale rozdział świetny, jak inne :P
    Czekam szybko na nastepny ;)
    Nie wiem czemu ae lubię czytać jak Any i Maxer sobie dogryzają xD

    OdpowiedzUsuń
  5. woow , super blog , szacun za tyle rozdziałów , zaobserwujemy sie nawzajem ?

    OdpowiedzUsuń
  6. cóż za moment wybrałaś? czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.