-Any,
mówże w końcu o kogo chodzi – naglił ją teraz Kento
-O Leę –
wyszeptała dziewczyna
-O tą Leę?
– spytał zaskoczony Maxer
-Chyba, że
znasz jakaś inną, co by mnie wcale nie zdziwiło – odgryzła się Any. Wzięła od
Nanu szklankę z wodą i wypiła trochę. Pavlucci podszedł do niej i spojrzał na
nią. Jego oczy przeszywały Any na wylot.
-Mów –
nakazał jej. Drżącymi rękoma Any odstawiła szklankę i spojrzała na przyjaciół. Wiedziała,
że życie Teku zależy od niej.
-To była
Lea Montenegri. Jej oczy będę pamiętać, aż do śmierci….. Na… na dłoniach – głos
Any drżał, nerwy nie pozwalały jej normalnie mówić – Miała jakieś okropne
blizny. Jakby ktoś ją przypalał czy coś…. – Any zbierało się na płacz – Proszę…
Znajdźcie Teku – wymamrotała i zalała się łzami. Nanu ją przytuliła i pozwoliła
przyjaciółce wypłakać się w swoje ramiona.
-Czy ktoś
z was cos jeszcze pamięta? – spytał Pavlucci bardzo zaskoczony tym co usłyszał
-Czy to
możliwe, żeby to była Lea? – spytał Martin dobrze wiedząc co oznacza powrót
Lei.
-Nie jest
to wykluczone. Panna Montenegri od kilku
miesięcy sprytnie nam się ukrywa. Mimo, że nasi ludzie są w każdym miejscu na
ziemi, udało jej się nas wykiwać. Musimy
ją odnaleźć inaczej sutenerzy ją zabiją – Pavlucci mówił tak jakby bardziej
chodziło mu o życie Lei niż Teku
-Do
cholery! Macie znaleźć Teku a nie jakaś lafiryndę! – wściekł się Kento.
Pavlucci i drugi komisarz spojrzeli na niego chłodno.
-Panie
Shibata, proszę by pan się uspokoił. Zrobimy wszystko by pan Ramirez się
odnalazł – uspokajał go drugi z komisarzy.
-Any,
posłuchaj – zwrócił się Pavlucci do roztrzęsionej rudowłosej – Jeśli to była Lea, znajdziemy ją
i uratujemy Teku. To powiedziawszy, razem ze swoim kolegą wyszli zostawiając
zespół i Kento samych.
-Do jasnej
cholery, powie mi ktoś kim jest ta Lea? – Kento nie ukrywał złości. Any nie
była w stanie nic powiedzieć. Wspomnienie o Lei i o tym, że przez nią zginał
Alex wywoływało u niej łzy.
-Lea to
dziwka – zaczęła Nanumi
-Nan,
proszę – wyszeptał jej Shawn
-No co,
mówię prawdę. Kento, Lea to puszczalska dziwka. Została porwana przez sutenerów
i zmuszana do prostytucji. Gdzieś na Hawajach, ktoś ja odbił z rąk tych dupków
a gliny wysłały tam swojego człowieka. Gdy Alex był na Hawajach zakochali się w
sobie, a on potem wrócił do nas a ta zdzira wróciła za nim i go zabiła.
Podsumowując, jeśli ona naprawdę wróciła i porwała Teku, to wolę nie myśleć co
mu zrobi jako zawodowa dziwka – podsumowała Nanu a Shawn zgromił ją
spojrzeniem.
-Nikt nie
może się o tym dowiedzieć. Słuchajcie. Znacie Teku, więc może podzielicie się i
pójdziecie go poszukać – zaproponował Ketno. Przyjaciołom spodobał się ten
pomysł, tylko Any nie bardzo chciała iść z Maxrem. Za bardzo ją bolało
przebywanie z nim.
-Any i
Shawn, wy zostajecie – powiedział gdy zbierali się do wyjścia – Próba z Dulce –
dodał gdy zobaczył ich zdziwione twarze. Any odetchnęła z ulgą, Nan zrobiło się
smutno, ale towarzystwo Maxera też jej pasowało. Any i Shawn udali się za
Shibatą do sali prób gdzie czekała na nich Dulce i Hiro.
-Ćwiczyliście
coś? – spytała szukając czegoś w torebce
-Tak –
odpowiedzieli razem.
-To
zaczynajmy – powiedziała z uśmiechem po czym dodała – Strasznie się cieszę, że
zaśpiewacie na moim koncercie. To będzie coś niesamowitego. Więc do roboty.
Any i
Sahwn weszli do studia i założyli słuchawki. Przed nimi stał stojak z nutami i
słowami piosenki. Posłali sobie przyjacielskie uśmiechy, a gdy w słuchawkach
usłyszeli muzykę Shawn zaczął śpiewać. Jego głos był mocny a zarazem delikatny.
Any śpiewanie zwrotki przychodziło bez problemu. Przyjaciele śpiewali na zmianę
i wszystko szło dobrze dopóki nie przyszła pora na refren. Oboje zaczęli
fałszować. Dulce dała im znak, żeby przestali i weszła do studia.
-Co to
było? – spytała. Rudowłosa i Chińczyk spojrzeli na siebie – Shawn zwrotka
całkiem dobrze ale refren-porażka. Any to samo. Skupcie się. To jest piosenka o
tym, że ona nie może żyć bez niego itp. itd. Ruszcie trochę głowami i włóżcie w
tą piosenkę całe swoje serce. Nie jest to łatwe, ale Any ty akurat powinnaś
wiedzieć jak to jest żyć bez ukochanej osoby – zakończyła Dulce. Rudowłosa
kompletnie nie wiedziała co powiedzieć. Wiedziała jednak, że wokalistka ma
absolutna rację. Z powrotem założyli słuchawki i zaczęli śpiewać od nowa,
jednak nadal coś było nie tak. Przez ponad 3 godziny powtarzali śpiewanie
refrenu, który nie należał do łatwych, ale był do zaśpiewania.
W tym
samym czasie Nanumi z Maxerem odwiedzali wszystkie miejsca, gdzie mógł
przebywać Teku. Ayu i Martin zaś pojechali w okolice klubu, popytać czy ktoś
nie widział przyjaciela. Ściemniało się i już myśleli ,że naprawdę nikt nie
widział Teku, dopóki nie weszli do małego spożywczaka na rogu dwóch ulic.
-Dzień
dobry – powiedziała Ayu
-Dzień
dobry – usłyszała zza lady głos
staruszki – Pomóc wam w czymś?
-Właściwie
to tak – Ayu pokazała kobiecie zdjęcie przyjaciela – Widziała go pani?-
spytała. Kobieta wzięła zdjęcie i zaczęła mu się przyglądać – Tak. Wydaje mi
się, że to był on.
-Był
tutaj? – spytał Martin
-Nie do
końca. Przyszła tu jakaś dziewczyna w
czarnych włosach i okropnymi bliznami na dłoniach i powiedziała, że potrzebuje
plaster, bandaże. Gdy spytałam o co chodzi, nie odpowiedziała. Dałam jej to co
chciała. Jak wyszła, to poszłam za nią. Bardzo dziwnie się zachowywała. Na
ławce siedział ten chłopak – pokazała na zdjęcie – I jęczał z bólu. Chciałam im
jakoś pomóc, ale tej pannie źle się z oczu patrzyło.
-Bardzo
pani dziękujemy – powiedziała Ayu i już mieli wychodzić gdy staruszka wcisnęła
dziewczynie do ręki garść owocowych cukierków. Ayu i Martin się uśmiechnęli i
jeszcze raz podziękowali kobiecie.
Po ponad trzech godzinach poszukiwań przyjaciele
spotkali się w apartamencie Nan. Tylko
Ayumi i Martina dość długo nie było. Any i Shawn byli padnięci i prawie nic nie
mówili. Dulce wymęczyła ich do granic możliwości. Oboje marzyli tylko o zimnym
prysznicu i położeniu się w łóżku. Dochodziła 22 gdy do pokoju weszli Ayu i
Martin.
-Gdzie
wyście byli? – spytał Maxer zazdrośnie spoglądając jak Any po cichu szepcze coś
do Shawna.
-Jezu!
Padam ze zmęczenia. Nie czuję nóg – powiedziała Ayumi rzucając się na sofę.
Martin nalał jej i sobie i soku po czym usiadł obok dziewczyny i zaczął masować
jej stopy.
-Mamy
świadka.
-Żartujesz?
– Nan była bardzo podekscytowana
-Poszliśmy
w okolice klubu – zaczął Martin
-I tam był
mały sklepik – kontynuowała Ayu
-Starsza
babcia powiedziała, że przyszła do niej dziewczyna o czarnych włosach i z
bliznami na rękach i kupowała plaster i bandaże. Staruszka mówiła, że widziała
jak opatruje ona Teku.
-Był
ranny?
-Na to
wygląda
-Boże! Nie
zniosę tego. Zabiję tą sukę jeśli mu coś zrobiła – Nanumi była dość wzburzona
-Nanumi,
proszę cię opanuj się – upominał ją Shawn. Any zamyśliła się na dłuższą chwilę.
Miała najgorsze przeczucia i bała się o Teku. Do głowy przychodziły jej
najgorsze myśli. W zamyśleniu szukała jakiegoś rozwiązania, gdy nagle w jej
głowie pojawiła się pewna myśl.
-Zadzwonimy
do Lei – wypaliła rudowłosa a przyjaciele wlepili w nią wzrok.
-Oszalałaś?
– spytał Maxer
-Nie
bardziej niż ty – odgryzła się byłemu chłopakowi
-Darujcie
sobie. Any mów dalej – nakazał jej Shawn
-Zadzwonię
do Lei. Spytam prosto z mostu czy porwała Teku.
-To się
nie uda. – mówił Maxer
-Kurwa
Maxer ,masz inny pomysł?! Ja przynajmniej próbuję się skupić, kombinuje jak
odnaleźć Teku więc może przestaniesz mi dokuczać i wymyślisz jakiś inny lepszy
sposób? – rudowłosą poniosły nerwy i chamskość Maxera. Była z siebie dumna, że
wygarnęła choć trochę Rimskiemu. Maxer miał ochotę coś jeszcze powiedzieć, ale
napotkał wzrok Shawna i postanowił milczeć.
-A ja mam
lepszy pomysł. Idźmy spać a jutro pomyślimy co zrobić – zaproponowała Ayumi a
wszyscy ją zgodnie poparli. Maxer poszedł spać do Shawna, podobnie jak Nanu.
Ayumi nie chciała zostawiać Any samej, więc razem z Martinem została w
apartamencie Nanu. Any leżała w łóżku ale dość długo nie mogła zasnąć. Wierciła
się z boku na bok. Postanowiła policzyć owce i tak też zrobiła. Gdy już prawie
zasypiała jej telefon zaczął dzwonić. Była północ. Serce rudowłosej zaczęło bić
coraz szybciej. Ogarnęło ją dziwne uczucie przez co bała się spojrzeć na
wyświetlacz, bo nie miała pojęcia kto może do niej dzwonić. Wyobrażała sobie
najgorsze scenariusze. Żołądek zaczął jej fikać koziołka. Telefon wibrował
coraz bardziej. Drżącymi rękoma Any wzięła telefon z biurka i nie patrząc na
wyświetlacz odebrała.
Wspaniałe! Jestem ciekawa kto zadzwonił do Any i czy odnajdą Teku! Mam nadzieję, że wróci w całości do przyjaciół :)
OdpowiedzUsuńOliwia
no chyba cię pojebało! i ja mam do wtorku czekać? o nie :|||||||||||| :C <3 lovelove
OdpowiedzUsuńło. w takim momencie? no kurna no nie xD czekam na nn
OdpowiedzUsuńw takim momencie?!
OdpowiedzUsuńSerca nie masz..
No ale rozdział świetny, jak inne :P
Czekam szybko na nastepny ;)
Nie wiem czemu ae lubię czytać jak Any i Maxer sobie dogryzają xD
woow , super blog , szacun za tyle rozdziałów , zaobserwujemy sie nawzajem ?
OdpowiedzUsuńcóż za moment wybrałaś? czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń