-Jak się
czujesz? – spytał Maxer rudowłosą, gdy powitał przyjaciół na lotnisku
-Ujdzie –
odpowiedziała i pocałowała chłopaka. Maxer spojrzał na pozostałych przyjaciół i
dostrzegł w wyrazach ich twarzy, że wiedzą o tym, co zrobił. Any nadal nie
mogła zbytnio chodzić. W gruncie rzeczy mogła, tylko lekarze jej nie kazali. Obawiali
się, żeby szwy nie pękły, dlatego przez jakiś czas rudowłosa musiała poruszać
się na wózku. Załadowali się do limuzyny Maxera i po 20 minutach byli w
apartamencie Nanu, w hotelu. Chłopaki poszli do apartamentu Shawna a dziewczyny
zostały u Nan. Mieli godzinę, żeby się rozpakować i uszykować do spotkania z
RBD.
-Coś ty
najlepszego zrobił! – krzyknął Shawn na Maxera, gdy weszli do pokoju – Myślisz,
że jak długo będziemy to przed nią ukrywać! Maxer kurwa, nie potrafię… nie
potrafię zrozumieć twojego zachowania! -
ciągnął Chińczyk. Maxer nie odpowiadał. Wpatrywał się w przyjaciela. Shawn
emanował złością. Gwałtownie złapał przyjaciela za koszulkę i przycisnął do
ściany.
- Nie
zasługujesz na nią. Nigdy na nią nie zasługiwałeś. On cię kocha jak szalona, a ty,
co? – wycedził przez zęby Shawn. Puścił Maxera i poszedł pod prysznic. Martin i
Teku nic nie powiedzieli. Oboje doszli do wniosku, że jeśli Maxer będzie chciał
o tym pogadać to to zrobi. Rozeszli się do swoich pokoi i zaczęli się szykować
do spotkania.
„Gazety wiedzą. Nie mów nic Any, proszę cię.
Nie mam pojęcia jak prasa się dowiedziała. Wszyscy wiedzą, tylko nie ona. I
niech tak zostanie” – napisał Maxer do Maite i za chwilę otrzymał odpowiedź
„ Nie powiem jej nic, ale nie możesz jej
wiecznie okłamywać. W ogóle Maxer, jak możesz prowadzić podwójne życie? Nie
mieści mi się to w głowie, że dałam się w to wplątać.” –
brzmiała odpowiedź dziewczyny. Chłopak nic jej nie odpisał. Rzucił telefon na
łóżku i otworzył szafę by znaleźć jakieś konkretne ubrania.
-Czy tylko
ja się nie mam, w co ubrać!? – krzyknęła Nan ze swojego pokoju
-Tak tylko
ty! – odkrzyknęła jej Any. Sama jednak też miała problem, co założyć. Pogoda
nie dopisywała. Za oknem było trochę pochmurno i wiało. Słońce raz pojawiało
się, raz znikało. Rudowłosa siedziała przed kilkoma kompletami ubrań i z
zamkniętymi oczami wybierała strój, jednak za każdym razem, ten, który wybrała
jej nie pasował. Po jakimś czasie zostały jej dwa komplety ubrań: ciemne,
wytarte dżinsy pożyczone od Ayumi i biały T-Shirt z jakimś napisem. Drugi
komplet zawierał spódniczkę również pożyczoną od Ayumi, czarną koszulkę na
ramiączkach i dżinsowa kurtkę. Any zamknęła oczy i na chybił trafił wybrała
zestaw pierwszy. Mało jej się spodobał, więc ostatecznie wybrała komplet drugi.
Przebranie się trochę czasu jej zajęło, ale efekt był olśniewający. Rudowłosa
malując się przed lustrem podobała się samej sobie. Miała ochotę założyć
ulubione czarne buty, na wysokiej szpilce, ale w jej stanie to nie było
wskazane, wybrała, więc inne i na niższym korku. Po godzinie wszyscy spotkali
się w hotelowym holu. Maxer prowadził wózek Any i gdy wszyscy wychodzili z
hotelu tłum zaczął krzyczeć :
-Any, Any!
Na
transparentach przyjaciele dostrzegli napisy „Wracaj do zdrowia Any”, albo
„Jesteśmy z tobą Any”. Rudowłosa czytała to wszystko z uśmiechem na twarzy. Nie
wyobrażała sobie, że fani się tak o nią martwią. Cieszyła się, że oni również
chcą jej powrotu do zdrowia. Ktoś z tłumu rzucił w jej stronę pluszowego misia z
małą karteczką przywiązaną do nogi.
-„Jesteś
wspaniała. Wracaj szybko do zdrowia – Liz” – przeczytała Any po cichu i po jej
twarzy zaczęły spływać łzy. Nie spodziewała się, że ma aż takich wspaniałych
fanów, którzy w nią wierzą i życzą jej powrotu do zdrowia. Pomachała fanom i
razem z przyjaciółmi rozdała kilka autografów. Wsiedli do limuzyny Maxera i Any
nadal nie ukrywała wzruszenia. Na kolanach trzymała misia od fanki.
-To jest
coś pięknego – wyszeptała ocierając łzy ze wzruszenia. Ayumi przytuliła przyjaciółkę
i jakoś tak odruchowo spojrzała na Maxera. Zastanawiał ją powód, dla którego
chłopak to zrobił. Tego ani ona ani reszta nie wiedzieli. Wyciągnęła telefon i
szybko napisała krótką wiadomość do chłopaka „Czemu?” Maxer poczuł wibrację
telefonu i zobaczył jak Ayumi trzyma swój telefon. Nie chciał żeby przyjaciele
się spostrzegli, że to ona do niego napisała, więc poczekał chwilę, przeczytał
wiadomość i odpisał przyjaciółce „Ayumi
ty też zaczynasz? Zrozum, to nie była łatwa decyzja. Powiem wam wszystko, gdy
jutro Any będzie w szpitalu na kontroli”. Ayumi odczytała wiadomość i
schowała telefon. Nie mogła znaleźć jednak żadnego konkretnego powodu, dlaczego
Maxer zachował się tak świńsko. Dojechali do wytwórni. Zaskoczył ich widok,
który zobaczyli. Parking pusty, wokół ani żywej duszy, żadnych pracowników,
paparazzich, fanów i pseudo fanów. Po prostu pustka. Wysiedli z limuzyny. Any pomimo namawiań
Maxera i reszty chciała iść sama, bez siadania na wózek. Chciała zrobić
pierwsze dobre wrażenie na zespole, który tyle dla niej znaczył. Uparła się, że
pójdzie i nikt nie był w stanie zmienić jej zdania. Weszli do środka. A tam,
masa ludzi, reporterów, pracowników. Każdy szedł w swoją stronę i wiedział, co
robić. Z tłumu wyłonił się wysoki, przystojny jak na swój wiek Kento.
-Jesteście! - krzyknął im – Chodźcie za mną. Zanim
spotkamy się z RBD muszę z wami porozmawiać – dodał i skierował się na koniec
korytarza, gdzie miał swój gabinet. „Amigos” jeszcze tu nie było, ale pokój
Kento był zwykłym pokojem człowieka pracującego w branży muzycznej. Na ścianach
wisiało mnóstwo płyt różnych zespołów, plakatów znanych piosenkarzy i zespołów,
których wykreowała wytwórnia. W małej gablotce na środku ściany zawieszone były
dyplomy, które Kento dostał za swoje osiągniecia.
-Ładnie tu
– wymamrotała Any do siebie.
-Dobrze
dzieciaki, jest kilka spraw do omówienia – zaczął Kento a Maxer przełknął
ślinę. Bał się, że Kento go wyda przed Any – Po pierwsze wasz występ w Cancun –
spojrzał na Any i Maxera – Cóż… - Przyjaciele spojrzeli na siebie. Czuli, że
Kento nieźle ich ochrzani. – Byliście świetni – powiedział w końcu a „Amigos”
odetchnęli z ulgą.
-Tłum was
kocha, a wy… nie wiem jak to robicie, ale macie świetny kontakt z publiką,
zwłaszcza ty Any – ciągnął Shibata – A właśnie Any, jeśli chodzi o ciebie, to
jak mam nadzieję, że szybko wrócisz do zdrowia. Martwię się tylko o Shujiego. W
szpitalu nie chcieli mi nic powiedzieć.
-Byłeś u
niego? – spytała rudowłosa
-No jasne,
że tak. Shuji to moja prawa ręka. Daję mu dużo pracy, ale tylko, dlatego że mu
ufam i zna się na swojej robocie jak nikt inny – wytłumaczył im.
-Shuji
nadal nie odzyskał przytomności. Jego stan jest stabilny, ale za nim wydobrzeje
to trochę to potrwa – powiedziała Any
-Dobrze. W
takim razie to na razie wszystko. Idziemy teraz na górę. Tam spotkamy się z
zespołem.
Wyszli z
gabinetu i wjechali windą na górę. Any denerwowała się chyba najbardziej ze
wszystkich. RBD było zespołem, który kochała nad życie, pomimo iż się rozpadł.
Jej marzeniem było spotkać całą szóstkę. Znała ich wszystkie piosenki i cały
czas śledziła karierę członków zespołu. Zatrzymali się na którymś z piętrze i
szli za Kento, który zaprowadził ich przed jakieś drzwi.
-Jesteście
gotowi? – spytał. Kiwnęli mu głowami, że są gotowi i weszli do pokoju. Na brązowych
sofach ustawionych z dwóch stron siedzieli byli członkowie RBD. Na jednej
Anahi, Dulce i Maite, na drugiej Alfonso, Christopher i Christian. Any nie
mogła powstrzymać łez. Spełniało się jej najskrytsze, najbardziej niemożliwe
marzenie. Była przeszczęśliwa.
-RBD
poznajcie przyszłe gwiazdy, Amigos – zaczął Kento i zaczął przedstawiać
przyjaciół – Any, Ayumi, Nanumi, Maxer, Shawn, Teku i Martin. Przyjaciele
uśmiechnęli się i przywitali z zespołem, który był dla nich w pewnym sensie
wzorem do naśladowania.
-Any, co
się stało? – spytał Kento gdy zobaczył jak ociera łzy
-Nic… Po
prostu… nie mogę w to uwierzyć… Zawsze marzyłam, żeby się spotkać z nimi… -
mówiła
-No, więc
czemu płaczesz? Oj rudzielcu – Kento puścił jej oczko – No już nie rycz, bo RBD
pomyśli, że beksa z ciebie.
-Kento…
Ale to jest naprawdę piękne – zaczęła Anahi – Że nawet po rozpadzie mamy
prawdziwych fanów, takich jak Any – dodała. Podeszła do rudowłosej i przytuliła
ją. Any miała wrażenie, że jest we śnie. To wszystko było dla niej nie do przyjęcia.
Jej marzenie się spełniło. Tak bardzo czekała na spotkanie z ulubionym zespołem
i w końcu się doczekała. Wierzyła i cały czas miała nadzieję na takie
spotkanie, które właśnie teraz - dzięki Chrisowi, który nagrywał ich występy na
karaoke – się spełniło. Jej marzenie,
jak dotąd wydawać by się mogło nierealne teraz właśnie urzeczywistniło.
Anylkaa
Szybko kolejny... Proszę.
OdpowiedzUsuńjesteś wspaniała, naprawde! ;)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńDługo czekam na twoje rozdziały :)
Mam nadzieję, że Any w następnym dowie się o tym co zrobił Maxer. W końcu przecież nie może jej okłamywać cały czas. ♥♥
Cudownie ;* ;D
OdpowiedzUsuńNiech Any się dowie o tym wszystkim.
OdpowiedzUsuńrozdział świetny :)
Niech Any się dowie o tym , ile można kłamać . Świetny rozdział czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń