`Rozdział 90` - Spotkanie w parku

Chciałam wam podziękować za 20 tyś. wejść na mojego bloga. To naprawdę dużo i dziękuje wszystkim którzy się do tego przyczynili! ;*

Rudowłosa szła przez park rozmyślając nad tym jak zmieni się Jej życie, skoro Maxer Jej nie pamięta. Nie wiedziała wiec, czy nadal traktować Maxera jak chłopaka, czy dać mu wolność. Głowa Jej pękała od nadmiaru myśli. Telefon co chwila dzwonił, Nanu na przemian z Ayumi pisały do Niej sm-y, których Any nawet nie czytała. Przyjaciółki nawet dzwoniły, jednak rudowłosa nie odbierała. Nie chciała z nikim rozmawiać, chciała zostać z tym sama. Usłyszała nagle, że ktoś ją woła.
-Any, Any zaczekaj – wołało dwoje ludzi z tyłu
Dziewczyna obróciła się i zobaczyła państwa Mayerów zmierzających w Jej stronę.
„Jeszcze mi ich brakowało” – pomyślała. Pani Mayer kilka dni temu wyszła ze szpitala i doktor zalecił Jej, żeby jak najwięcej spacerowała na świeżym powietrzu.
-Dzień dobru państwu – przywitała się i razem z Nimi usiadła na pobliskiej ławce
-Witaj Any. Piękny mam dziś dzień – mówiła pani Mayer.
Mayerowie wiedzieli, że Maxer nie pamięta Any, gdyż Alex im powiedział. Postanowili jednak, że nie będą rozmawiać o tym w Jej towarzystwie, chyba, że sama zacznie mówić ten temat.
-Mhm – przytaknęła rudowłosa
-Any, szukaliśmy Cię wszędzie. Nie odbierasz telefonów, a musimy Ci coś powiedzieć – zaczął pan Mayer
Rudowłosa spojrzała na nich. Zastanawiała się co takiego Mayerowie chcą Jej powiedzieć.
-Stało się coś? – spytała ze smutkiem w głosie
-W sumie to nie. Mam jednak dla Ciebie i reszty dobre i zaskakujące wieści.
-Maxer mnie pamięta? – spytała
Mayerowie nie odpowiedzieli. Współczuli Any, ale nie mogli nic zrobić.
-Any widzisz. Mimo, że Chris…. Mimo, że Chris zmarł kilka miesięcy temu, nie mogłam, nie chciałam przeglądać Jego rzeczy. Jednak wiem, że Chrisa już nie ma. Nie pogodziłam się z tym, ale cóż. Ale przejdźmy do rzeczy. Kilka dni temu, przeglądając Jego rzeczy znalazłam kopertę zaadresowaną do wytwórni muzycznej „Traffic” – mówiła spokojnie pani Mayer – Otworzyłam Ją. W środku była płyta i liścik od Chrisa – przerwała i wyciągnęła z kieszeni owy liścik – Proszę, przeczytaj Go sama – powiedziała i podała Any.
Any otworzyła zgiętą kartkę i zaczęła czytać na głos:
-„Na płycie znajdują się nagrania moich przyjaciół Any, Nanumi, Ayumi, Maxer, Martina i Teku. Są to nagrania amatorskie, jednak proszę o ich przesłuchanie. Moi przyjaciele naprawdę lubią śpiewać potrafią to. Nigdy się do tego nie przyznają, ale znam ich na tyle dobrze, i wiem że gdzieś w głębi duszy chcieliby śpiewać na poważnie. Mam nadzieję, że wytwórnia da im taka szansę. Z poważeniem Chris Mayer”
-Tak Any, Chris chciał żebyście zaczęli śpiewać. Nie zdążył jednak tego wysłać, wiec zrobiłam to za Niego.
-Pani chyba żartuje? – spytała Any z powagą
-A wyglądam? Any, to byłaby dla Was wielka szansa. Nie raz słyszałam jak śpiewacie.
-Pani myśli, że ja mam teraz ochotę śpiewać? Że w tym, przez co teraz przechodzę znajdę ochotę żeby śpiewać? –  podniesionym tonem mówiła Any  i wstała z ławki.
-Ale Any…. – nie dokończył pan Mayer bo Any mu przerwała
-Przepraszam Was, ale muszę iść – powiedziała i szybko pobiegła przed siebie.
Mayerowie siedzieli jeszcze na ławce i byli trochę zszokowani słowami dziewczyny, jednak wiedzieli jak jest Jej ciężko i przez co przechodzi.
Rudowłosa dobiegła do skrzyżowania i zatrzymała się by złapać oddech. W tej samej chwili ponowie usłyszała dźwięk telefonu. Myśląc, że to znowu Nanu dzwoni nie patrząc na wyświetlacz odebrała i zaczęła krzyczeć:
-Naprawdę nie rozumiecie, że chce być sama! Dajcie mi spokój! Muszę wszystko sobie poukładać! Czy to tak trudno zrozumieć!
-Ależ ja rozumiem pani Any – usłyszała męski głos – I nie musi pani tak krzyczeć. Słuch mam jeszcze dobry.
-Pprzepraszam pana. Proszę mi wybaczyć, myślałam, ze to ktoś inny.
-Rozumiem. Nic się nie stało.
-A kim pan jest?
-Kento Shibata, „łowca talentów” z wytwórni „Traffic”. Rozmawiam z panią Any Fores, tak?
-Tak…
-Pani Any, nie będę przedłużał. Pani i pani przyjaciele mają szansę na zrobienie światowej kariery.
-Mhm… A czy to konieczne?
-Hehe, dowcipniś z pani… Tak to konieczne. Spotkajmy się w czwartek o 12 w „La Princesa”, to omówimy szczegóły.
-Dobrze. Do widzenia – pożegnała się i rozłączyła.
Stała na chodniku jak zahipnotyzowana. To działo się za szybko jak dla Niej. To  wszystko było dla Niej za trudne, za skomplikowane. Przeszła przez pasy i po kilku minutach znalazła się nad zatoką. Liczyła, że będzie tam sama, jednak myliła się. Na molo stał blondyn, odwrócony do Niej plecami rzucał kamyki do wody. Any poznała, że to był Alex. Chciała byś sama, jednak wiedziała, że kiedyś będzie musiała to zrobić, że kiedyś będzie w końcu musiała porozmawiać z Alexem.

Anylkaa

1 komentarz:

  1. http://szukala-milosci.blogspot.com/ polecam moj blog ; )

    Pisz , Pisz dalej :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.