Rozdział szesnasty


Tośka
         To było jak sen, który nigdy nie miał prawa się śnić. Słynne "american dream" miałam na wyciągniecie ręki. Wystarczyło powiedzieć ”Seba, chcę żebyś mnie ochraniał” a sen stałby się rzeczywistością. Każda nastolatka o tym marzyła ale ja nie byłam już nastolatką. Przestałam nią być już dawno. Nie mieści mi się w głowie, że teraz siedzę z Sebastianem Wieczorkiem w jednej restauracji i rozmawiamy jak normalni ludzie, choć takimi nie jesteśmy. Tym samym Sebastianem przez którego przeszłam w szkole przez piekło, tym samym Sebastianem przez którego obcięto mi włosy, z tym samym Sebastianem na którego widok moje serce waliło jak młot. Najpierw zabrał mnie do parku, potem pokazał teatr, który tak mi się spodobał, że przez chwilę poczułam się jak gwiazda. Skłamałabym jeśli bym powiedziała, że było nudno. Wręcz przeciwnie. Tego potrzebowałam. Potrzebowałam takiego długiego spaceru z kimś obcym, z kimś kto nie zna mnie ani moich problemów.  Ale tyle naraz to było aż za wiele. Sprawa pierwsza-brak Wiktora, sprawa druga-rodzące się we mnie uczucie to tego wrednego Wieczorka, sprawa trzecia-tata. Rozmawiałam z Sebą wówczas on zarzucił mi, że zakochałam się w Brunecie. Próbowałam mu wytłumaczyć jak jest dopóki nie powiedział, że mnie ochroni. Wcięło mnie. Sebastian Wieczorek wyznał mi swoje uczucia. No czy to było normalne? Nie chciałam wierzyć w to co powiedział. Nie chciałam, żeby on się we mnie zakochał. Nie mogłam do tego dopuścić, a jednak tak się stało.
-Seba… - wydukałam tylko bo słowa mi uwięzły w gardle. Nerwowo wypiłam sok i chciałam już odejść ale nadal mam z nim do omówienia kilka spraw. Musiałam się przemóc i poprosić go o pomoc, ale nie potrafiłam. Coś mnie blokowało. Na szczęście Seba odezwał się pierwszy:
-Poczekam ile będzie trzeba.
Usiadł naprzeciwko mnie i przyglądał mi się uważnie. Chciałam na niego spojrzeć ale byłam zbyt onieśmielona jego wyznaniem, wiec spuściłam głowę w dół próbując poukładać mętlik jaki miałam w głowie. Wiedziałam, że jeśli teraz nie porozmawiam z Sebą o naszych ojcach działania Diany pójdą na marne. Kątem oka spojrzałam na niego. Nadal siedział ale gapił się w okno. Nie czekając aż zmienię zdanie podniosłam głowę, spojrzałam na lekko opaloną twarz Sebastiana i  wypaliłam:
-Nasi ojcowie byli przyjaciółmi.
Wlepił we mnie swoje brązowe oczy. Jego pewność siebie w jednej chwili gdzieś się ulotniła a na twarzy zagościł tak okropny smutek, że zaczęłam się niepokoić. Milczał jak grób. Ja też nic nie mówiłam ale jak już mu tyle powiedziałam to musiałam powiedzieć resztę.
-Mój tata był bankierem, czyli dyrektorem banku w którym również pracował twój tata. Byli najlepszymi przyjaciółmi. Twój ojciec nawet został pracownikiem roku w 1999r.- wpatrywałam się w zimowy krajobraz za oknem, byle by tylko uniknąć spojrzenia Sebastiana. Po moim policzku spłynęła jedna łza a za nią następna i następna. Wspomnienie o ojcu było nadal dla mnie bardzo bolesne. Nigdy nie pogodziłam się z tym, że mój tata zaginął. Nie rozumiałam tego i nie rozumiem nadal.
-A potem…oni nagle – chlipałam – Nagle zniknęli – chciało mi się płakać ale nie mogłam tego zrobić przy Sebastianie. Nim on zdążył mnie zatrzymać wybiegłam z restauracji  i ruszyłam w stronę domu. Łzy zamarzały na mroźnym powietrzu ale nie mogłam przestać płakać. 
             Wszystko co do tej pory w sobie dusiłam, to co znosiłam skumulowało się właśnie teraz i po prostu najzwyczajniej w świecie musiałam się wypłakać. Obracałam się co chwila by patrzeć czy Seba za mną nie biegnie albo czy nie jedzie jednak nic takiego nie miało miejsca. Po piętnastu minutach dotarłam na Żonkilową. Przetarłam mokrą od łez twarz i weszłam do domu. Gdy tylko zobaczyłam zdenerwowaną mamę krążącą po kuchni i Dianę siedzącą z głową spuszczoną w dół wiedziałam, że coś jest nie tak.

Sebastian
              Nie wiem jak długo siedziałem jeszcze w restauracji po wyjściu Tośki. Możliwe, że spędziłbym tam całą noc gdyby nie telefon  od Arka, który czekał na mnie. Jadąc autem cały czas miałem w głowie słowa Tośki „Nasi ojcowie się znali” , „Byli najlepszymi przyjaciółmi”. Nie obchodziło mnie to, że przejeżdżałem na czerwonym świetle. Pędziłem jak szalony starając się poskładać to, co powiedziała mi Tośka. Wiedziałbym więcej gdybym poszedł za nią ale wiedziałem, że będzie potrzebowała spokoju i że pewnie nie chciała bym patrzył na jej łzy. Powiedziałem jej, że chcę ją ochronić ale nie wiem czy przyjęła to do wiadomości. Będę jej bronił, bo nie zasługuje na bycie poniżaną. 
Dojechałem na Morasko. Pod domem zobaczyłem auto Arka. Jakoś nie miałem ochoty na spotkanie z nim, ale był moim przyjacielem. Wielki, luksusowy dom jak zawsze był pusty.  Brakowało mi siostry i naszych wygłupów. Nie dzwoniła do mnie od dwóch miesięcy ale  nie martwiło mnie to, bo wiem, że nic jej nie jest. Szedłem do swojego pokoju gdy zatrzymał mnie Marecki-zaufany człowiek matki. Zaskoczył mnie jego widok, bo to oznaczało, że starucha wróciła.
-Czego? – niemal na niego warknąłem.
-Matka pańska chce się z panem widzieć – powiedział.
-Gdzie jest? 
-W sali konferencyjnej.
Udałem się razem z Mareckim do konferencyjnej. Jedyne czego mi teraz było trzeba to rozmowa ze staruchą na którą nie miałem ochoty. Weszliśmy do środka. Siedziała w skórzanym fotelu, dumna jak paw i pewna siebie. Z tymi swoimi super ekstra trwałymi lokami wyglądała jak pudel. Jak zawsze wyglądała nienagannie, pełna stylu i klasy była wcieleniem zła i podłości.
              Marecki został na zewnątrz by nie przeszkadzać nam w rozmowie. Matka jak zwykle coś bazgrała i jakby nawet nie zauważyła, że tu jestem.
-Podpisujemy kontrakt ze spółką o której ci wcześniej mówiłam – powiedziała w końcu. Nawet nie drgnąłem. Przez szklaną ścianę przyglądałem się oświetlonemu miastu. Dochodziła dwudziesta pierwsza. A więc spędziłem z Tośką około pięciu godzin.
-Jako, że jesteś następcą firmy musisz jutro być na tym spotkaniu – ciągnęła starucha.
-Po co? – spytałem, bo nie miałem ochoty na kolejne, sztywne spotkanie w gronie ludzi, którym tylko interesy w głowach. Nie teraz, gdy wiem o rzeczach o których nie wiedziałem wcześniej.
-Bądź jutro o 14 w „Villi Magnoli” –  matka zbyła moje pytanie i wróciła do wypełniania super tajnych papierów, które jutro miałem podpisać.
Zostawiłem ją samą i poszedłem do siebie. Arek był z Jake’iem. Grali w karty ale na mój widok natychmiast przestali. Rzuciłem kurtkę na fotel, podszedłem do barku i nalałem sobie whiskey. Przez ten cały czas nie powiedziałem ani słowa. Nie miałem ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Wszystko się we mnie gotowało. Byłem zły i wściekły a jednocześnie rozgoryczony. Emocje wzięły górę. Wypiłem whiskey po czym rzuciłem szklanką o ścianę myśląc, że to choć trochę mnie uspokoi ale tak się nie stało. Jedna tajemnica tworzyła drugą, ból związany ze zniknięciem ojca w czasach dzieciństwa znów dał po sobie znać. Nie chciałem tego dłużej znosić, nie mogłem, nie potrafiłem. Teraz muszę poznać prawdę, odnaleźć ojca a co najważniejsze uszczęśliwić Tośkę.

Jake
            Seba zachowywał się jakoś dziwnie. Gdy tylko wszedł do swojego pokoju wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Nie odezwał się do nas tylko nalał sobie whiskey a potem roztrzaskał szklankę o ścianę. Coś poszło nie po jego myśli i dlatego taki był. Nie potrafił panować nad emocjami i szybko się wkurzał, czasami nawet o byle co. Nikt nie był w stanie go zmienić. Gdy go poznałem, ten pierwszy dzień w szkole od razu spostrzegłem jaki jest. Ustawiał wszystkich wokół i nikt nie mógł mu się sprzeciwić. Choć z zewnątrz zawsze był twardzielem i kimś, to w środku nadal był dzieckiem któremu brakuje miłości. Seba opowiadał, że jego ojciec zaginął gdy on miał dziesięć lat i że od tego czasu wychowywały go niańki i opiekunki. Nie zaznał miłości od matki, która  choć była, to wcale się nim nie interesowała. Mógł liczyć tylko na siebie a jedyną osobą z którą mógł dzielić smutki i radości była jego siostra, którą pani Wieczorek wydała za mąż bez zgody dziewczyny. Seba nie wie co to miłość, radość i szczęście. Nigdy nikogo nie kochał dopóki nie poznał Tośki. Ja i Arek widzieliśmy co się święci. Sebastian nie umiał mówić o uczuciach ale jego rozmarzona twarz i duchowa nieobecność dały nam do zrozumienia, że naprawdę mu zależy na tej dziewczynie, choć była biedaczką, czego nie potrafiłem zaakceptować.
-Seba co jest? – spytał Arek podchodząc do niego.
-Nie twoja sprawa – odpowiedział groźnie.
Arka  poniosły emocje. Złapał Sebastiana za kołnierz od koszuli i spojrzał na niego groźnie. Nie chciałem kolejnej awantury więc zanim Arek zdążył cokolwiek powiedzieć rozdzieliłem ich. Sebie było wszystko jedno ale wiedziałem, że Arek momentami ma dość nastrojów Seby.
-Seba jak nie chcesz gadać to my idziemy – powiedziałem spokojnie.
-To po co przychodziliście? – spytał wrednie.
-Chcieliśmy ci powiedzieć, że dzwonił Brunet – odpowiedziałem starając się być opanowanym.
Sebastian nic nie odpowiedział. Usiadł na fotelu i milczał. Z Arkiem nie mieliśmy już tu nic do roboty więc wyszliśmy zostawiając go samego.  Choć żaden z nas nie wiedziało  co mu było domyślaliśmy się, że to ma związek z Tośką.

Diana
          To nie mogło się stać. Tak bardzo starałam się to ukryć, ale mama była sprytniejsza. Gdy tylko wróciłam ze szkoły i zastałam ją w swoim pokoju wiedziałam, że coś jest nie tak. Jak zobaczyłam, że na podłodze leżą porozrzucane notatki w sprawie taty wiedziałam co się święci. Mama zabroniła mi i Tośce wracać do przeszłości i szukać taty. Awantura jaką mi o to zrobiła była dla mnie piekłem. Musiałam się bronić sama bo Tośki nie było. Nie powiedziałam mamie jednak nic o tym, że siostra spotyka się z Sebastianem. Dzwoniłam do Tosika kilka razy ale nie odbierała. Wiedziałam, że jest z Sebastianem. Gdy wróciła do domu dochodziła dwudziesta pierwsza. Miała zapuchniętą od płaczu twarz i oczy. Stanęła jak wryta gdy zobaczyła mnie i mamę razem w kuchni. 
-Tośka co się stało? – spytałam gdy tylko się rozebrała.
-Nic – wzruszyła ramionami i chciała iść do siebie ale mama ją zatrzymała – Stało się coś mamo? – spytała.
-Nie udawaj, że nie wiesz. Wiem wszystko co robisz za moimi plecami razem z siostrą! Dobrze wiesz, że wam zabroniłam szukać ojca! – mama zaczęła krzyczeć. Spojrzałam na Tośkę dając jej do zrozumienia, że mama wie o wszystkim ale uspokoiłam ją bezgłośnie mówiąc, że nie wie o Sebastianie. Tośce ulżyło ale po minie mamy wiedziałam, że to dopiero początek awantury.
-Myślisz, że całe życie będziemy żyć w niepewności czy tata żyje czy nie? – spytała Tośka nie podnosząc głosu. Ja już swoje powiedziałam, więc siedziałam cicho.
-Nie powinno was to obchodzić – mama stała przy oknie ale widziałam jak powstrzymuje łzy.
-To nasz ojciec! – krzyknęła siostra. Tośka potrafiła walczyć o swoje i zawsze była silna, nawet psychicznie a ostatnie wydarzenia tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że moja siostra jest twarda jak skała i silna jak chwast.
-On was zostawił. Nie dociera to do was? – mama nadal mówiła swoje.
-Nie mamo, nie dociera. Zwłaszcza teraz gdy razem z Dianą wiemy o wiele więcej.
-Zabroniłam wam szukać ojca!
-Ale nigdy nie powiedziałaś dlaczego. Ja i Di wiemy, że coś przed nami ukrywasz. Cokolwiek to jest nie obchodzi nas dlaczego to robisz. Nie przestaniemy szukać ojca! Nigdy! – Tośce puściły nerwy. Zaczynało się robić coraz ciekawiej bo mama odpuściła mi i zaczęła skupiać się na siostrze. Tosik potrafiła się odpyskować więc ta awantura mogła przybrać ciekawy obrót. Siedziałam na krzesełku w kuchni i spoglądałam to na mamę to na siostrę czekając na kolejne starcie.
-I tak go nie znajdziecie – nie dawała za wygraną mama.
-Ale chociaż spróbujemy i nie przestaniemy nawet jeśli nam zabronisz! 
-Same chcecie go szukać? – to pytanie zaskoczyło nawet mnie.
-Tak.
-Czy może ktoś wam pomoże? – Tośka spojrzała na mnie a ja na nią. Żadna z nas nie wiedziała o co chodzi.
-Do czego zmierzasz? – odezwałam się w końcu.
-Do Sebastiana Wieczorka – mama obróciła się od okna i spoglądała to na mnie to na siostrę. Spojrzałam siostrę. Obie byłyśmy w szoku. Skąd mama wiedziała o Sebastianie?
-Znasz go? - zapytałam.
-Jakby to miało znaczenie.
-Więc co cię on obchodzi? – spytałam wstając z krzesła. Mama zignorowała moje pytanie i podeszła do Tośki.
-Masz zakaz spotykania się z tym chłopakiem! - krzyknęła siostrze w twarz.
-Nie możesz mi niczego zabronić – odgryzła się Tośka.
-To nie jest chłopak dla ciebie!
-Skąd możesz to wiedzieć? – wybuchła siostra – Do cholery skąd możesz wiedzieć kto jest dla mnie a kto nie? 
-Zabraniam cię z nim spotykać Tośka. To moje ostatnie słowo – powiedziała mama i poszła do siebie.
Tośka nie wiedziała co zrobić. Przytuliłam ją. Oboje wiedziałyśmy, że teraz będzie coraz gorzej ale jesteśmy razem, mamy siebie i to jest najważniejsze.

P.S Chcieliście dłuższy post,to macie :D

18 komentarzy:

  1. oooooooooo ciekawie sie zrobilo, pisz kobieto pisz! masz talentu do cholery! :) pozdrawiam ~Wero :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo <3 czekam na wiecej Seba+Toska : ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy post.. Jestem ciekawa co dalej wymyślisz.. Jak to wszystko się potoczy ;) Już kiedyś pisałam że masz ogromny talent, ale lubię się powtarzać..
    W. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!Kolejna odsłona twojego geniuszu!Ale fajnie by było żeby Tośka i Sebastian byli razem w nast.poście.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie jak zawsze :> Czekam do piątku :*


    Tori :>

    OdpowiedzUsuń
  6. o ale się porobiło. szaleństwo :D czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, jak zawsze, ale jak dla mnie to co zaistniało między Tośką a Brunetem było piękne, chciałabym, żeby wróciła, ale zobaczymy co wymyślisz, zajezacne :>>> Czekam na nowy rozdział :)
    Żelek :3

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział , ekstra ,biedną Tośka
    forbid love

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku! :) Długi co cieszy moje oczy :) Świetny rozdział, tyle emocji... Co będzie dalej? Czekamy do piątku :) Masz wielki talent, pisz dalej :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział dłuższy niż poprzedni :D Fajny, tylko szkoda, że mama Tośki zabroniła jej się z Sebastianem spotykać, chociaż myślę, że ona tak łatwo nie odpuści i nadal będzie z nim się widywać :)) I będzie Sebastian + Tośka = love story :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zawsze świetnie! : ) czekam do piątku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje stare opowiadanie Any i Maxera strasznie mnie wciągnęło, tak samo jaki i to. Pokochałam "Amigos", tak samo kocham Tosika i Sebę. W sumie teraz lepiej piszesz opowiadania i lepiej Ci to wychodzi niż wtedy. Nie ma błędów, lepiej się to wszystko czyta i przede wszystkim przyjemnie :) Od początku jednak miałaś tą pasję, widać to był w zaangażowaniu, tworzeniu nowych wątków co za tym wiąże się i ogromny talent. Mam nadzieję, że kiedyś odnowisz losy Any i Maxera. Tak bardzo bym chciała poznać dalsze losy grupy przyjaciół. Warto by było odtworzyć to w jakiś fajny sposób. Jestem twoją mega fanką, podziwiam Cię za stworzenie tego literackiego kącika. Lubię tu wchodzić, zagłębiać się w wyobraźni i wyobrażać sobie te zdarzenia. To co robisz, to co jest w twoim sercu przekładasz tutaj i dzielisz się z nami. Muszę przyznać, że dotarło to i do mojego serca i jest w nim już od dłuższego czasu, od początku. Dziękuję i pozdrawiam <3
    P.S: Przy okazjii wrócę... Jestem wielką fanką RBD i Zbuntowanych. W tamtym opowiadaniu kiedy Maxer stracił pamięć tak strasznie przypominał mi Miguela. Ten koncert odzyskanie pamięci...Była moc :)

    Mia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, nawet nie wiesz jaką ogromną radość wywołał u mnie ten komentarz <3 Do przygód Any i Maxera nie powrócę, tego jestem pewna ale podsunęłaś mi pewien pomysł, który może niebawem zrealizuję. Daje z siebie wszystko pisząc każdy post. Staram się najlepiej jak mogę, by się podobało i bardzo ci dziękuje za ten komentarz ;)

      Usuń
  14. To są najlepsze opowiadania jakie kiedykolwiek czytałam. Pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  15. Rodział świetny :)) Czekam na następne... :D

    xoxo Veronica ^^

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.