Any
spoglądała swoimi zielonymi oczami na piękną i gładka twarz Maite, która stała
przed nią. Rudowłosa nic jednak nie powiedziała. Maxer wpatrywał się w brunetkę
próbując wymyślić gdzie jest haczyk, jednak nic sensownego nie przychodziło mu
do głowy.
-Zaraz,
zaraz – zaczął Shawn – Możesz nam to bardziej wyjaśnić?
-Dobra…
Słuchajcie. Maxer, fakt podoba mi się i cały czas miałam nadzieję na ślub z
nim, ale gdy w wytwórni zobaczyłam jak Any na niego spogląda pomyślałam że
chyba cię kocha. Chcąc to sprawdzić udałam się do Kento. Ten powiedział mi co
zaszło pomiędzy wami. Wtedy też postanowiłam, że nie dopuszczę do swojego ślubu
z nim. Nie mogłam tak po prostu sprzątnąć
Maxera spod nosa Any. To nie w moim stylu. Gdy obejrzałam wasz występ na
przeglądzie talentów, wiedziałam że dobrze zrobiłam rezygnując z Maxera. Wróciłam
do hotelu by porozmawiać z rodzicami i Megan o mojej decyzji. Nie chcieli mnie
słuchać. Dość dobitnie wyjaśnili mi po raz któryś z kolei o co z tym wszystkim
chodzi. Zresztą sami zaraz tu przyjdą.
Maxer zakrztusił się sokiem gdy usłyszał to ostatnie zdanie.
-Jak to
przyjdą?!! – spytał nie ukrywając zdziwienia
-No
normalnie. Chcą, żebyś mnie przekonał do ślubu. To chore.
-Przecież
długi hotelu zostały spłacone, więc po co to wszystko – odezwał się Teku
-Jakie
długi? – spytała Maite
Przez chwilę
wszyscy milczeli. Przyjaciele nie wiedzieli czy powiedzieć brunetce prawdę.
-Przyjaciel
ojca Maxera spłacił długi hotelu. Nie wiedziałaś? – odezwała się Any
-Kto wam
naopowiadał takich głupot? – Maite nie kryła zaskoczenia – Długi hotelu jak
były tak są i nadal rosną.
-CO!!! –
krzyknęli wszyscy razem
-To co
słyszycie. Nikt nie spłacał żadnych długów.
-Nie, nie to
niemożliwe – mówił do siebie Maxer
-Ale
przecież ten facet… On przyszedł… Mówił… Mówił, że wszystko spłacone – jąkała
się Any – Proszę, niech ktoś powie, że to jednak prawda. W Nanumi coś drgnęło.
Skoro długi hotelu nie zostały spłacone, to rodzice nie odzyskali pracy, a ona
nie będzie już tu mogła mieszkać. Starała się o tym nie myśleć ale na marne.
Była coraz bardziej zła i wkurzona na Megan, którą zawsze traktowała jak
starszą siostrę.
Wszyscy
wiedzieli, że jeśli długi hotelu faktycznie nie zostały spłacone, to teraz tym bardziej ślub będzie konieczny.
Rudowłosa nie chciała w to wierzyć, tak samo jak Maxer i pozostali. Pozostało
im już tylko czekać na Mega Rimski i rodziców Maite, którzy mieli przyjść lada
chwila.
Pukanie do
drzwi przerwało im ta chwilę zamyślenia. Maite podeszła i otworzyła drzwi. Do
pokoju weszła Megan ubrana w wysokie czarne szpilki, czarną spódniczkę, czarny
żakiet i białą bluzkę.
„Bizneswomen
nie matka!” – pomyślał Maxer. Za nią do środka weszła dwójka starszych ludzi.
On ubrany w szary garnitur i buty tak lśniące, że można w nich się było
przejrzeć. Ona ubrana w czerwoną spódnicę do kolan i równie czerwony żakiet
wyglądała na młodszą niż w rzeczywistości. Byli to państwo de la Sol,
założyciele i właściciele największej na świecie firmy finansowej i biznesowej.
-Dzieci
poznajcie państwa de la Sol – powiedziała z wymuszonym uśmiechem Megan
-My już nie
dzieci – powiedziała do siebie Nanu
-Dzień dobry
– powiedzieli przyjaciele razem
-Jak wiecie
Maxer pojutrze…. – zaczęła Megan
-Tak bierze
ślub, którego nie chce. Nie musisz nam tego powtarzać – rzuciła Nanu
-Nanu,
proszę…. – szepnęła jej Ayumi
-Nie Ayumi.
Dość się napatrzałam na ten cyrk – odpowiedziała jej również szeptem
-Nanu, nie
zapominaj gdzie pracują twoi rodzice – Megan próbowała trzymać nerwy na wodzy
-O patrzcie
ją! Pracują, tak? Jesteś śmieszna Megan – nie dawała za wygraną Chinka
-Co to za
maniery panienko – odezwała się pani de la Sol
-Proszę,
niech pani się nie wtrąca – powiedziała stanowczym głosem Megan, po czym dodała
– To, że trzymasz się z moim synem, nie znaczy że możesz sobie pozwalać na
takie rzeczy! – teraz już nie wytrzymała i zaczęła krzyczeć na Nanumi, która
nic sobie z tego nie robiła.
-Wiesz co
Megan, jesteś żałosna – rzuciła i skierowała się w stronę drzwi. Zatrzymała się
jeszcze na chwilę i dodała nie odwracając się w ich stronę – Współczuje
Maxerowi, że ma taka matkę. Matkę, która go zmusza do ślubu, matkę która zmusza
go do naprawiania błędów, które sama popełniła – i wyszła. Megan Rimski była w
szoku. Przyjaciele szeptali miedzy sobą, a państwo de la Sol nie byli
zachwyceni tym co przed chwilą zobaczyli.
-Sami
widzicie, co przez was Maxer i reszta muszą przechodzić – powiedziała Maite do
swoich rodziców i Megan
-Ta
dziewucha jest okropna – wycedziła matka Maite
-Mamo! –
krzyknęła dziewczyna
-Tak się
zachowywać, kto to widział – mówiła dalej pani de la Sol.
Teku, Shawn,
Ayumi i Any nie mogli tego słuchać. Spojrzeli złowrogim wzrokiem na Megan i bez
słowa wyszli
-Mamo –
zaczął Maxer bardzo spokojnym głosem – Nie było u ciebie ostatni nikogo, kto by mówił cos o długach hotelu?
-Nie synku.
Cały czas próbuję uzyskać jakieś nowe środki jednak na marne. Nie mam naprawdę
innego wyjścia, choć tego nie chcesz, musisz wziąć ten ślub.
-Ale ja tego
nie chcę! Mamo, tato, nie być żoną tego czubka! – wypalił nagle z krzykiem
Maite.
Maxer udawał
zaskoczonego. Wiedział, że Maite tylko poduszcza swoich rodziców.
-Córcia,
bycie żoną takiego kogoś jak Maxer Rimski to tak jak bycie żoną króla.
-Daruj sobie
mamo.
Rozmowa w
apartamencie Nanu trwała nadal. Ani Maxer, ani Maite nie chcieli ślubu, rodzice
jednak byli nieugięci i nie zważając na ich błagania omawiali szczegóły ślubne.
Reszta
przyjaciół siedziała w hotelowym bufecie nie mówiąc ani słowa. Any była
rozdygotana i nerwowa, że nie mogła spokojnie utrzymać szklanki z sokiem.
Jeszcze kilka godzin temu tak bardzo cieszyła się szczęściem zespołu, a teraz
musi patrzeć jak jej ukochany ma układać sobie życie z inną. Gdy Maxer odzyskał
pamięć poczuła jakby narodziła się na nowo. Jednak wiedziała, że cos jest nie
tak. Czuła, że to co teraz czuje do chłopaka, to już nie jest ta prawdziwa,
niepokonana miłość. Kochała go, ale z każdym dniem czuła jakby ta miłość się w
niej wypalała, kończyła. Za to rodziło się w niej jakieś inne, nowe uczucie, do
przystojnego Japończyka z wytwórni muzycznej „Traffic”.
-Cos mi tu
nie pasuje – powiedziała w końcu Nanu,
która wydawać by się mogło, że zapomniała o tym co zrobił Shawn.
-To znaczy?
– spytał Teku
-No bo
patrzcie. Ja rozumiem, że stary Rimski to kawał gnoja, ale sieć hoteli należała
do jego rodziny. Obiecał rodzicom, że nie dopuści do bankructwa.
-No i co w
związku z tym?
-Zaraz
zobaczycie – powiedziała i udała się do recepcji, a potem znikła. Nie było jej
dobre pół godziny. Gdy wróciła w ręce trzymała jakieś kartki, a na jej twarzy malował
się wyraz triumfu i zadowolenia.
-To kłamstwa.
Wszystko kłamstwa – powiedziała z powrotem
siadając przy stoliku. Do dyskusji włączyła
się też Any.
-Jakie kłamstwa?
I Gdzie byłaś? – spytała Ayumi .
-Słuchajcie.
Odkąd Maite powiedziała, że nigdy nie spłacili tych długów zaczęłam mieć co do tego
wątpliwości.
-Ale dlaczego?
-Bo gdyby hotel
miał zbankrutować, ludzie by o tym wiedzieli i powoli się stad wynosili, a pracownicy
byli by zwalniani – tłumaczyła
-Faktycznie.
Przecież takie rzeczy trzeba ogłaszać wcześniej – powiedział Shawn.
-No właśnie.
To mnie trochę zaniepokoiło. Jak wiecie moje umiejętności i umysł detektywa potrafią
rozwiązać niejedną zagadkę. Ale nieważne. Poszłam teraz do recepcji spytać się czy
widzieli tego kolesia co przyszedł wtedy do twojego domu Any.
-Ten Mirelli,
tak? – spytała rudowłosa
-Mhm. Nie uwierzycie.
Był tu w hotelu i nawet się zameldował i nadal tu jest. Znaczy się teraz go nie
ma, ale jeszcze jest tu zameldowany.
-Czy to znaczy…
- zaczęła Ayumi
-Daj mi skończyć
– mówiła Nanu bardzo podekscytowana tym co odkryła – Potem poszłam do jednego z
biur by wyszperać cos więcej. Na szczęście nikogo nie było wiec weszłam do środka
i znalazłam to – podała przyjaciołom kartki, które trzymała w ręce. Czytali bardzo
uważnie każde zdanie, a im dłużej czytali tym bardziej nie mogli uwierzyć.
-Nie wierzę –
wymamrotała Any
-Ani ja – powiedział
Shawn
-Mamy wiec niezbite
dowody. Żeby być jeszcze pewnym musze zobaczyć się z tym całym Mirellim.
Przyjaciele podziwiali
Nanumi i gratulowali jej odwagi. Papiery,
które dziewczyna znalazła były teraz ich
dowodem. Jednak i tak coś nie dawało Nanu
spokoju. Odkąd dowiedziała się prawdy, zaczęła się zastanawiać dlaczego Megan to robi. Dlaczego tak bardzo krzywdzi nie
tylko swojego syna, ale także samą siebie, a pytanie dlaczego tak bardzo nienawidzi
Any nurtowało ją coraz bardziej.
P.S dziękuje za wszystkie komentarze! i nie zapomnij polubic bloga na Facebooku => TUTAJ
Anylkaa
super jest ;) ;* ;*
OdpowiedzUsuńSuper! Jak zwykle czekam na następny z niecierpliwością! ;))
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie. Rozdział beznadziejny, wybacz. Trochę zbyt pogmatwany. Zbyt dużo wymyślasz.
OdpowiedzUsuńTam są drzwi.
UsuńEj no ogarnij się troche - to do anonimywy -
UsuńLepiej bys napisal/a ??
zajebiste ; ] kiedy nowy ; ***
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze !
OdpowiedzUsuńNaprawdę pomyśl nad pisaniem książki ;]
I dodaj szybko nowy, bo jestem ciekawa czy ten ślub jednak będzie.. I dlaczego Megan to wszystko robi ;/
Mam nadzieję, że ślubu nie będzie.
:)
Baardzo fajny rozdział. Nareszcie coś się znowu dzieje :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze Maxer z MAite sie nie ugną i nie będzie tego ślubu..
świetnee ; *
niezłe , mogło być lepiej ! ;)
OdpowiedzUsuń