Pavlucci
spoglądał na nią i w końcu powiedział, tonem bardzo ściszonym:
- Od
miesiąca obserwują cię nasi ludzie. Za 3 dni nastąpi obława na sutenerów w
stolicy. Nasza załoga potrzebuje dziewczyn, które będą przynętami dla sutenerów
-Obserwują?!
– krzyknęła zaniepokojona – Pan sobie ze mnie żartuje? Jaka obława? Co mnie to
interesuje?
-Weźmiesz w
niej udział – powiedział spokojnie
Any zaśmiała
się. Po chwili dotarły do niej słowa policjanta.
-No teraz to
pan przeszedł samego siebie. Po cholerę mnie obserwujecie? Co wam to daje?
Jestem niewinna nic nie zrobiłam, wiec, po co ten cały cyrk! Co mnie obchodzi
ta cała obława. W co wy mnie w ogóle chcecie wmieszać, co? To jest po prostu
śmieszne! – krzyczała, nie potrafiąc się uspokoić. Po schodach zeszli
przyjaciele i wpatrywali się w tą dziwną scenę. Ani rudowłosa ani policjant ich
nie zauważyli.
-Uspokój się
na Boga – cierpliwość policjanta chyba nie miała końca
-Ja mam się
uspokoić! Pan chyba jest niepoważny! – zaczęła nerwowo chodzić po pokoju,
potrząsając głową gdyż nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.
Złapała oddech, uspokoiła się trochę i stojąc tyłem do Pavlucciego spytała –
Może mi pan wyjaśnić, co to wszystko do cholery znaczy?
-Od kilku
miesięcy tropimy kolejna grupę sutenerską tutaj w Monterrey. Mamy swoich
informatorów, więc wiemy, co i jak. Problem polega na tym, że sutenerzy już
znają naszych ludzi, wiedzą, czym się zajmują jak wyglądają. O naszych
szpiegach wiedzą dosłownie wszystko, dlatego nasz przełożony postanowił
zorganizować nową grupę szpiegów, całkowicie innych i nikomu nieznanych. Po
sprawie z panem Rimskim spostrzegliśmy, że mogłabyś się do tego nadawać, ale
dopiero niedawno dostaliśmy zgodę by cię obserwować. Nie wiemy o tobie za dużo,
ale tego, że znałaś pannę Montenergi i pana Mayera jesteśmy pewni.
-Chcecie
żebym została waszym szpiegiem, bo jestem nikomu nieznana? – spytała ciągle nie
dowierzając
-Tak. Znałaś
pana Mayera i pannę Montenergi.
-A, co Alex
ma z tym wspólnego?
-Sutenerzy
czyhali na jego życie, bo myśleli, że to on uratował Montenergi kilka lat temu.
Pan Amareto nadal był pilnowany przez naszą Azake, jednak sutenerzy z końcu go
znaleźli i jego życie się skończyło.
-Czemu nie
porozmawiacie o tym z Leą, tylko ze mną? Zwyczajną dziewczyną, która do tej
pory nic z tego wszystkiego nie rozumie? – spytała
-Właśnie to,
że jest pani zwyczajną dziewczyną nikt nie będzie pani o nic podejrzewał. Z
panią Leą nie możemy w chwili obecnej porozmawiać, gdyż opuściła miasto, a my
do tej pory jej nie namierzyliśmy.
Any
zastanawiała się przez dłuższą chwilę. Nerwowo chodziła po pokoju bawiąc się
włosami. Kątem oka zobaczyła, jak całej rozmowie przysłuchują się przyjaciele.
Natłok myśli rozsadzał jej głowę. Jeszcze raz przeanalizowała całą rozmowę z
policjantem. Chciała pomóc Lei, choć nigdy nie pałała do niej sympatią, ale
wiedziała, że Alex by tego chciał. Już miała się zgodzić, gdy jedna myśl
uratowała ja od tej ryzykownej decyzji.
-Przykro mi
komisarzu, ale naprawdę nie mogę panu pomóc,
Pavlucci
spojrzał na nią już mniej łagodnym spojrzeniem. Cierpliwość z niego uleciała,
złość ogarnęła jego ciało, jednak opamiętał się, bo musiał, tego wymagała od
niego praca.
-Dlaczego
odmawiasz? Czemu nie chcesz uratować przyjaciółki? – spytał trzymając nerwy na
wodzy
-Szukacie
kogoś, kto jest nikomu nieznany – powiedziała i wyciągnęła z kieszeni trochę
już nadszarpaną ulotkę o przeglądzie talentów, na którym ona i przyjaciele
mieli już wkrótce wystąpić. Podała ja policjantowi i z uśmiechem na ustach
powiedziała – Już nie jestem nieznana. Przykro mi, ale nie pomogę wam.
Pavlucci
spoglądał na ulotkę. Był zaskoczony tym, że jego ludzie nie ustalili tego
wcześniej. Nie mógł w takim wypadku zmusić dziewczyny do udziały w akcji. Oddał
jej ulotkę, powiedział jeszcze kilka słów, pożegnał się i wyszedł. Any opadła
na fotel, a z kuchni wyszli przyjaciele. Otoczyli dziewczynę zadając jej masę
pytań, na które odpowiadała. Opowiedziała im całą historię Lei, która
wszystkich zwłaszcza Ayumi, Maxera, Teku i Martina zaskoczyła, gdyż znali
dziewczynę wcześniej, a o niczym podobnym nie wiedzieli.
-Najważniejsze
jest to, że nie wezmę w tym wszystkim udziału. Mam dość policji, policjantów i
wszystkiego, co się z tym wiąże – powiedziała z uśmiechem.
Do wieczora
nadal siedzieli u rudowłosej i prócz wizyty policjanta i młodzieńca z pizzą
nikt im już nie przerywał błogiego lenistwa. Właśnie grali w Twistera, – na
którego macie próbowali się pomieścić wszyscy prócz Maxera, gdy kolejny raz
przerwał im dzwonek u drzwi.
-Kto tam
znowu?! – powiedziała Any, która musiała wstać z maty i kolejny raz otworzyć
drzwi.
Znów
spojrzała przez judasza i tym razem zobaczyła 40-paroletniego mężczyznę w
czarnym garniturze i butach tak lśniących, że dziewczyna mogłaby się w nich
przejrzeć.
-A to, co za
jeden? – spytała ja Nanu, która teraz spoglądała przez małą dziurkę w drzwiach.
-A ja wiem –
rzuciła rudowłosa i otworzyła drzwi, – Jeśli przysłano pana bym kogoś
uratowała, bądź brała udział w czymś, na czym się wcale nie znam to może pan
iść – powiedziała zanim mężczyzna zdążył się przywitać.
- Po co te
nerwy panienko. Nie przyszedłem by panienkę gdziekolwiek zabierać – zaczął
łagodnym głosem – Jestem Leonardo de Mirelli.
Any nie
odpowiedziała i spojrzała na gościa wymownie.
-Szukam pana
Shawna Nakazawy.
Any u Nanu
spojrzały na siebie zaskoczone. Rudowłosa zaprosiła Leonarda do środka. Gra w
Twistera nadal trwała, jednak na widok obcego człowieka przyjaciele szybko
zeszli z maty i zaczęli się przyglądać mężczyźnie.
Wszyscy
podejrzliwie zaczęli przyglądać się kolejnemu gościowi. Shawn poczuł jak
kropelki potu pojawiają się na jego czole. Uważnie przyjrzał się mężczyźnie i
teraz był prawie pewien, że to w końcu ktoś od Rimskiego.
-To ja –
powiedział zmieszany – O co chodzi? – chciał porozmawiać z Mirellim na
osobności, wiedział, że jeśli reszta to usłyszy będzie po nim.
-Pan wie w
jakiej ja sprawie, prawda? – spytał Leonardo
Shawn kiwnął
twierdząco głową.
-Dobrze, w
taki razie panie Nakazawa, nie będę przeciągał. Znalazły się pieniądze, które
uratują pana przyjaciela przed niechcianym ślubem. Może być…
Shawn poczuł
jak jego twarz robi się czerwona, jak wszystkie oczy przyjaciół zwrócone są na
niego.
-SHAWN! –
krzyknęła Nanu wściekłym głosem – Co to ma znaczyć?
Chłopak jej
nie odpowiedział. Podziękował Leonardowi za informacje, jednak w duchu był
strasznie zły. Nie tak to sobie wyobrażał. Wszystko miało być tajemnicą, o
której nikt z przyjaciół miał nie wiedzieć. Wiedział, że Maxer nie wybaczy mu
tego, ale nie mógł stać bezczynnie, zrobił to co uważał za słuszne.
Any z
grzeczności poszła odprowadzić gościa. Gdy wychodził, wyszła z nim na świeże,
letnie powietrze.
-Przepraszam,
ale może mi pan powiedzieć o co chodzi?
-Cóż… Widzę
że pan Nakazawa nikomu o tym nie powiedział – zaczął mężczyzna
-Ale o
czym?!
-Kilkanaście
dni temu odwiedził pana Rimskiego w więzieniu.
Any
pobladła. To nazwisko – mimo że nosił je Maxer – zawsze będzie w niej
wywoływało to okropne wspomnienie.
-Pan Shawn
poprosił Alana by pomógł synowi uniknąć ślubu. Pan Rimski, pomimo tego gdzie
się znajduje nadal ma wtyki w różnych przedsiębiorstwach. W moim też. Poprosił
mnie o pomoc, bym spłacił długi hotelu, a ja się zgodziłem – urwał
-Dlaczego?
-W latach
młodzieńczych Alan bardzo mi pomógł. Miałem u niego dług wdzięczności.
-Czyli długi
„Maxer Corporation” zostały spłacone i wszystko wróciło do normy? – spytała
odzyskując nadzieję, że Maxer uniknie ślubu
-Tak.
Wszystkie długo zostały spłacone, a oddział w Pekinie został ponownie otwarty.
Any rzuciła
się Leonardowi na szyje co strasznie go zaskoczyło. Nie bardzo wiedział co
zrobić. Rudowłosa się opamiętała i szybko odsunęła od człowieka.
-Muchas Gracias
(dziękuje bardzo)! Nawet pan nie wie, jak mnie ta informacja ucieszyła.
Naprawdę dziękuje! – mówiła podekscytowana Any, która w krótkiej chwili
odzyskała radość życia.
Leonardo porozmawiał z nią jeszcze chwilę po czym
wyszedł a ona wróciła do domu, w którym teraz rozpętało się istne piekło
pomiędzy Nanumi, Maxerem i Shawnem.
Anylkaa
czekam na dalsze losy , napisz szybko :)
OdpowiedzUsuńja również pisz szybciutko :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszyy :P
świetne o.o !
OdpowiedzUsuńSupeeer ;))
OdpowiedzUsuńgenialnie ;) ;*
OdpowiedzUsuńłał. Super ; )
OdpowiedzUsuńsuper, szkoda tylko, że nadal Maxer i Any nie są razem ;c no cóż, nadal będę cierpliwie czekać :) Pisz dalej, bo lubię czytać Twojego bloga :) Pozdrawiam - Maya
OdpowiedzUsuńpisz dalej ! ; d
OdpowiedzUsuńciekawie : ))
fajne :)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt życzę :*
Zapraszam u mnie dwa posty nowe :)
pozdrawiam :)
Super ! Czekam na następny ! ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie : http://slodkizapachoddechu.blogspot.com/