`Rozdział 111` - Propozycja policjanta


Pavlucci spoglądał na nią i w końcu powiedział, tonem bardzo ściszonym:
- Od miesiąca obserwują cię nasi ludzie. Za 3 dni nastąpi obława na sutenerów w stolicy. Nasza załoga potrzebuje dziewczyn, które będą przynętami dla sutenerów
-Obserwują?! – krzyknęła zaniepokojona – Pan sobie ze mnie żartuje? Jaka obława? Co mnie to interesuje?
-Weźmiesz w niej udział – powiedział spokojnie
Any zaśmiała się. Po chwili dotarły do niej słowa policjanta.
-No teraz to pan przeszedł samego siebie. Po cholerę mnie obserwujecie? Co wam to daje? Jestem niewinna nic nie zrobiłam, wiec, po co ten cały cyrk! Co mnie obchodzi ta cała obława. W co wy mnie w ogóle chcecie wmieszać, co? To jest po prostu śmieszne! – krzyczała, nie potrafiąc się uspokoić. Po schodach zeszli przyjaciele i wpatrywali się w tą dziwną scenę. Ani rudowłosa ani policjant ich nie zauważyli.
-Uspokój się na Boga – cierpliwość policjanta chyba nie miała końca
-Ja mam się uspokoić! Pan chyba jest niepoważny! – zaczęła nerwowo chodzić po pokoju, potrząsając głową gdyż nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. Złapała oddech, uspokoiła się trochę i stojąc tyłem do Pavlucciego spytała – Może mi pan wyjaśnić, co to wszystko do cholery znaczy?
-Od kilku miesięcy tropimy kolejna grupę sutenerską tutaj w Monterrey. Mamy swoich informatorów, więc wiemy, co i jak. Problem polega na tym, że sutenerzy już znają naszych ludzi, wiedzą, czym się zajmują jak wyglądają. O naszych szpiegach wiedzą dosłownie wszystko, dlatego nasz przełożony postanowił zorganizować nową grupę szpiegów, całkowicie innych i nikomu nieznanych. Po sprawie z panem Rimskim spostrzegliśmy, że mogłabyś się do tego nadawać, ale dopiero niedawno dostaliśmy zgodę by cię obserwować. Nie wiemy o tobie za dużo, ale tego, że znałaś pannę Montenergi i pana Mayera jesteśmy pewni.
-Chcecie żebym została waszym szpiegiem, bo jestem nikomu nieznana? – spytała ciągle nie dowierzając
-Tak. Znałaś pana Mayera i pannę Montenergi.
-A, co Alex ma z tym wspólnego?
-Sutenerzy czyhali na jego życie, bo myśleli, że to on uratował Montenergi kilka lat temu. Pan Amareto nadal był pilnowany przez naszą Azake, jednak sutenerzy z końcu go znaleźli i jego życie się skończyło.
-Czemu nie porozmawiacie o tym z Leą, tylko ze mną? Zwyczajną dziewczyną, która do tej pory nic z tego wszystkiego nie rozumie? – spytała
-Właśnie to, że jest pani zwyczajną dziewczyną nikt nie będzie pani o nic podejrzewał. Z panią Leą nie możemy w chwili obecnej porozmawiać, gdyż opuściła miasto, a my do tej pory jej nie namierzyliśmy.
Any zastanawiała się przez dłuższą chwilę. Nerwowo chodziła po pokoju bawiąc się włosami. Kątem oka zobaczyła, jak całej rozmowie przysłuchują się przyjaciele. Natłok myśli rozsadzał jej głowę. Jeszcze raz przeanalizowała całą rozmowę z policjantem. Chciała pomóc Lei, choć nigdy nie pałała do niej sympatią, ale wiedziała, że Alex by tego chciał. Już miała się zgodzić, gdy jedna myśl uratowała ja od tej ryzykownej decyzji.
-Przykro mi komisarzu, ale naprawdę nie mogę panu pomóc,
Pavlucci spojrzał na nią już mniej łagodnym spojrzeniem. Cierpliwość z niego uleciała, złość ogarnęła jego ciało, jednak opamiętał się, bo musiał, tego wymagała od niego praca.
-Dlaczego odmawiasz? Czemu nie chcesz uratować przyjaciółki? – spytał trzymając nerwy na wodzy
-Szukacie kogoś, kto jest nikomu nieznany – powiedziała i wyciągnęła z kieszeni trochę już nadszarpaną ulotkę o przeglądzie talentów, na którym ona i przyjaciele mieli już wkrótce wystąpić. Podała ja policjantowi i z uśmiechem na ustach powiedziała – Już nie jestem nieznana. Przykro mi, ale nie pomogę wam.
Pavlucci spoglądał na ulotkę. Był zaskoczony tym, że jego ludzie nie ustalili tego wcześniej. Nie mógł w takim wypadku zmusić dziewczyny do udziały w akcji. Oddał jej ulotkę, powiedział jeszcze kilka słów, pożegnał się i wyszedł. Any opadła na fotel, a z kuchni wyszli przyjaciele. Otoczyli dziewczynę zadając jej masę pytań, na które odpowiadała. Opowiedziała im całą historię Lei, która wszystkich zwłaszcza Ayumi, Maxera, Teku i Martina zaskoczyła, gdyż znali dziewczynę wcześniej, a o niczym podobnym nie wiedzieli.
-Najważniejsze jest to, że nie wezmę w tym wszystkim udziału. Mam dość policji, policjantów i wszystkiego, co się z tym wiąże – powiedziała z uśmiechem.
Do wieczora nadal siedzieli u rudowłosej i prócz wizyty policjanta i młodzieńca z pizzą nikt im już nie przerywał błogiego lenistwa. Właśnie grali w Twistera, – na którego macie próbowali się pomieścić wszyscy prócz Maxera, gdy kolejny raz przerwał im dzwonek u drzwi.
-Kto tam znowu?! – powiedziała Any, która musiała wstać z maty i kolejny raz otworzyć drzwi.
Znów spojrzała przez judasza i tym razem zobaczyła 40-paroletniego mężczyznę w czarnym garniturze i butach tak lśniących, że dziewczyna mogłaby się w nich przejrzeć.
-A to, co za jeden? – spytała ja Nanu, która teraz spoglądała przez małą dziurkę w drzwiach.
-A ja wiem – rzuciła rudowłosa i otworzyła drzwi, – Jeśli przysłano pana bym kogoś uratowała, bądź brała udział w czymś, na czym się wcale nie znam to może pan iść – powiedziała zanim mężczyzna zdążył się przywitać.
- Po co te nerwy panienko. Nie przyszedłem by panienkę gdziekolwiek zabierać – zaczął łagodnym głosem – Jestem Leonardo de Mirelli.
Any nie odpowiedziała i spojrzała na gościa wymownie.
-Szukam pana Shawna Nakazawy.
Any u Nanu spojrzały na siebie zaskoczone. Rudowłosa zaprosiła Leonarda do środka. Gra w Twistera nadal trwała, jednak na widok obcego człowieka przyjaciele szybko zeszli z maty i zaczęli się przyglądać mężczyźnie.
-Yyy… Shawn ten pan….cię szuka – wydukała Any
Wszyscy podejrzliwie zaczęli przyglądać się kolejnemu gościowi. Shawn poczuł jak kropelki potu pojawiają się na jego czole. Uważnie przyjrzał się mężczyźnie i teraz był prawie pewien, że to w końcu ktoś od Rimskiego.
-To ja – powiedział zmieszany – O co chodzi? – chciał porozmawiać z Mirellim na osobności, wiedział, że jeśli reszta to usłyszy będzie po nim.
-Pan wie w jakiej ja sprawie, prawda? – spytał Leonardo
Shawn kiwnął twierdząco głową.
-Dobrze, w taki razie panie Nakazawa, nie będę przeciągał. Znalazły się pieniądze, które uratują pana przyjaciela przed niechcianym ślubem. Może być…
Shawn poczuł jak jego twarz robi się czerwona, jak wszystkie oczy przyjaciół zwrócone są na niego.
-SHAWN! – krzyknęła Nanu wściekłym głosem – Co to ma znaczyć?
Chłopak jej nie odpowiedział. Podziękował Leonardowi za informacje, jednak w duchu był strasznie zły. Nie tak to sobie wyobrażał. Wszystko miało być tajemnicą, o której nikt z przyjaciół miał nie wiedzieć. Wiedział, że Maxer nie wybaczy mu tego, ale nie mógł stać bezczynnie, zrobił to co uważał za słuszne.
Any z grzeczności poszła odprowadzić gościa. Gdy wychodził, wyszła z nim na świeże, letnie powietrze.
-Przepraszam, ale może mi pan powiedzieć o co chodzi?
-Cóż… Widzę że pan Nakazawa nikomu o tym nie powiedział – zaczął mężczyzna
-Ale o czym?!
-Kilkanaście dni temu odwiedził pana Rimskiego w więzieniu.
Any pobladła. To nazwisko – mimo że nosił je Maxer – zawsze będzie w niej wywoływało to okropne wspomnienie.
-Pan Shawn poprosił Alana by pomógł synowi uniknąć ślubu. Pan Rimski, pomimo tego gdzie się znajduje nadal ma wtyki w różnych przedsiębiorstwach. W moim też. Poprosił mnie o pomoc, bym spłacił długi hotelu, a ja się zgodziłem – urwał
-Dlaczego?
-W latach młodzieńczych Alan bardzo mi pomógł. Miałem u niego dług wdzięczności.
-Czyli długi „Maxer Corporation” zostały spłacone i wszystko wróciło do normy? – spytała odzyskując nadzieję, że Maxer uniknie ślubu
-Tak. Wszystkie długo zostały spłacone, a oddział w Pekinie został ponownie otwarty.
Any rzuciła się Leonardowi na szyje co strasznie go zaskoczyło. Nie bardzo wiedział co zrobić. Rudowłosa się opamiętała i szybko odsunęła od człowieka.
-Muchas Gracias (dziękuje bardzo)! Nawet pan nie wie, jak mnie ta informacja ucieszyła. Naprawdę dziękuje! – mówiła podekscytowana Any, która w krótkiej chwili odzyskała radość życia.
Leonardo  porozmawiał z nią jeszcze chwilę po czym wyszedł a ona wróciła do domu, w którym teraz rozpętało się istne piekło pomiędzy Nanumi, Maxerem i Shawnem.

Anylkaa

11 komentarzy:

  1. czekam na dalsze losy , napisz szybko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja również pisz szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie piszesz. <3
    Czekam na ciąg dalszyy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. super, szkoda tylko, że nadal Maxer i Any nie są razem ;c no cóż, nadal będę cierpliwie czekać :) Pisz dalej, bo lubię czytać Twojego bloga :) Pozdrawiam - Maya

    OdpowiedzUsuń
  5. pisz dalej ! ; d
    ciekawie : ))

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne :)
    Wesołych świąt życzę :*
    Zapraszam u mnie dwa posty nowe :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! Czekam na następny ! ;)


    Zapraszam również do mnie : http://slodkizapachoddechu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.