Doigrałam
się i to w ostatniej klasie. Wiedziałam, że to będzie mój koniec. Każdy kto
zadarł z Sebą nie miał łatwego życia i najczęściej zmieniał szkołę lub
opuszczał miasto. A w naszej szkole wiele osób podpadło Sebastianowi. Obiecałam
sobie, że nie zadrę z nim. To, że razem siedzieliśmy na matmie nie miało
znaczenia, to, że uratował mi życie nie miało teraz znaczenia. Wiedziałam, że
mnie zniszczy, prędzej czy później, ale sama tego chciałam. Wracałam do domu
zastanawiając się co mnie po weekendzie czeka w szkole. Bo metody Sebastiana
były naprawdę wymyślne. Nim wyszłam ze stołówki zdążyłam spostrzec jak Seba z niepokojem patrzy na Wiktora Przez chwilę
poczułam się winna, że to może zniszczyć ich przyjaźń, ale szybko
wyperswadowałam sobie z głowy te myśli, bo kto by tam się o mnie bił.
Wróciłam do domu, ale nie zastałam ani mamy ani Di. Ugotowałam paczuszkę ryżu, którą zjadłam posypując cynamonem i cukrem. Siedziałam w kuchni zastanawiając się w ogóle w co ja się ubiorę na tą studniówkę, która była już za tydzień. Czy dżinsy i T-shirt to dobry pomysł? To jest STUDNIÓWKA Tośka! – skarciłam samą siebie, bo przecież na takich imprezach trzeba wyglądać ładnie i elegancko. I w jednej chwili pożałowałam, że zgodziłam się iść. Nie miałam się w co ubrać, baa nawet nie stać mnie było na fryzjera a co dopiero na makijaż. Ajjjj… Co ja teraz mam zrobić? Gdy tak rozmyślałam do domu wróciła Diana cała rozpromieniona jakby wygrała w Lotto.
Wróciłam do domu, ale nie zastałam ani mamy ani Di. Ugotowałam paczuszkę ryżu, którą zjadłam posypując cynamonem i cukrem. Siedziałam w kuchni zastanawiając się w ogóle w co ja się ubiorę na tą studniówkę, która była już za tydzień. Czy dżinsy i T-shirt to dobry pomysł? To jest STUDNIÓWKA Tośka! – skarciłam samą siebie, bo przecież na takich imprezach trzeba wyglądać ładnie i elegancko. I w jednej chwili pożałowałam, że zgodziłam się iść. Nie miałam się w co ubrać, baa nawet nie stać mnie było na fryzjera a co dopiero na makijaż. Ajjjj… Co ja teraz mam zrobić? Gdy tak rozmyślałam do domu wróciła Diana cała rozpromieniona jakby wygrała w Lotto.
-A dla mnie?
– spytała zaglądając do pustego garnka.
-Nie
wiedziałam, że wrócisz – powiedziałam jej – Zresztą ostatnio narzekasz na ryż –
dogryzłam jej.
-Dobra,
nieważne – usiadła naprzeciwko mnie bacznie mi się przyglądając – Lepiej mów –
poganiała mnie.
-Ale o czym
ty mówisz? – udałam zaskoczoną choć dobrze wiedziałam o co pyta.
-Dobrze
wiesz o czym. Seba mocno był zły? Bili się? Krzyczeli? – Di zadawała masę
pytań, które mnie tylko rozbawiały – No powiedz, powiedz, powiedz mi a nie się
głupio śmiejesz – zrobiła obrażoną minę.
Opanowałam
śmiech i przypomniałam sobie całą scenę ze stołówki. Nie wiedziałam co o tym
myśleć. Niby się cieszyłam, że pokazałam Sebie na co mnie stać ale z drugiej
strony trochę się obawiałam co będzie potem, czyli po studniówce. Zawiesiłam
się pomiędzy teraz a potem. Postanowiłam
jednak nie myśleć o tym wszystkim i cieszyć się tym, że kończę tą durną szkołę.
Poczułam jak Di szarpię mnie za ramię bym jej w końcu wszystko powiedziała.
-Był zły i
zaskoczony, że idę z Wiktorem. Di… Ja nie wiem czy dobrze robię. Psuję ich
przyjaźń, co nie daje mi spokoju.
Wygarnęłam mu, że za żadne pieniądze nie jest w stanie mnie kupić i
powiedziałam, że idę z Wiktorem. Tyle – wzruszyłam ramionami obserwując reakcję
siostry ale ona tylko ujęła moją dłoń – wiedziała, że mnie coś zżera od środka
– i powiedziała:
-Nie martw
się. Choć jesteś w trudnej sytuacji jestem zawsze z tobą. Jeśli naprawdę są
przyjaciółmi nie będą się o ciebie bić – wstała i przytuliła mnie. Kochana
Diana. Zawsze wiedziała co mnie dręczy i była najlepszą siostrą na świecie.
Arek
Poszliśmy do
Seby bo wiedzieliśmy, że w złości może nawet kogoś pobić. Siedzieliśmy w jego
pokoju, ja, Jake i Wiktor. Sebastian siedział na dywanie i przy małym, szklanym
stoliku układał puzzle, które dostał od siostry. Dwa i pół tysiąca elementów
przedstawiających błękitne niebo, to nie lada wyczyn do ułożenia, ale jego to
uspokajało. Wiktor jak zwykle czytał książkę a ja i Jake graliśmy w karty.
Kątem oka spojrzałem na Sebę i zobaczyłem,
że zamiast układać puzzle gapi się w okno i analizuję sytuację która
miała miejsce w szkole. Tośka zaskoczyła wszystkich, nawet mnie. Byłem
przekonany, że po tym jak Sebastian uratował jej życie-bo tak trzeba nazwać to
co zrobił- pójdzie z nim. Ale ta dziewczyna pokazała pazury. Odkąd jesteśmy u
Sebastiana nikt nie poruszył tego tematu. Nie mogłem tak dłużej siedzieć w tej ciszy,
więc przerywając Wiktorowi czytanie spytałem go:
-Możesz nam
to wytłumaczyć?
Brunet(tak
mówiliśmy na Wiktora) odłożył książkę, przeszedł pokój dookoła i w końcu
odpowiedział:
-Ale co?
W ułamku
sekundy Seba zerwał się z podłogi i już stał przy Wiktorze mierząc go
spojrzeniem i trzymając za koszulkę. Wiedziałem co się święci więc odciągnąłem
Bruneta od Seby na bezpieczną odległość.
-Z wami rozmawiać, to jak z dziećmi – powiedział
Jake patrząc to na Sebę to na Wiktora.
Sebastian
wyrywał się bym go puścił ale nie mogłem tego zrobić. Był tak zły, że mógłby
porządnie załatwić Bruneta.
-Aaa… Mówisz
o studniówce? – załapał w końcu Wiktor – Zaprosiłem ją i tyle – wzruszył
ramionami i powrócił do czytania. Jake podszedł do niego i wyrwał mu książkę z
ręki.
-Wiedziałeś,
że Seba chce z nią iść – odezwałem się. Nie mogłem pozwolić by nasza przyjaźń
rozpadła się przez głupie zaproszenie na studniówkę.
-No i? Seba
miał jej udowodnić, że chce z nią iść a jak na razie nic w tym kierunku nie
zrobił – Wiktor znów wzruszył ramionami. Spojrzałem na Sebastiana. Jego oczy
płonęły gniewem i złością ale na twarzy malowało się wyraźne cierpienie.
Puściłem go i pozwoliłem mu wyjść. Dłuższa konwersacja na ten temat nic by nie
wskórała. Choć Seba nigdy by się do tego nie przyznał, ja to dostrzegłem.
Dostrzegłem, że obudziło się w nim nieznane mu uczucie, które powszechnie
nazywane jest miłością.
Diana
Nim zdążyłam
się obejrzeć, minął piątek i sobota a ja nie zrobiłam nic by choć trochę ruszyć
sprawę tajemniczego człowieka o którym mówiła siostra. Nie powiedziałam jej o
tym co znalazłam w Internecie bo i tak ma za dużo problemów. Odmówiła Sebie co
znaczy tyle co śmierć z jego ręki. Ale podziwiałam ją, że znalazła w sobie tyle
odwagi by tak się zachować, wiedząc jakie będą tego konsekwencje. Jest
niedziela, późny wieczór a ja zamiast się uczyć nadal myślę o tacie. To jakaś
obsesja ale tu chodzi o mojego ojca, człowieka który dał mi życie, człowieka,
który przepadł dziesięć lat temu jak
kamień w wodę. Gdy byłam młodsza nie interesowałam się tym czemu tata zniknął i
pewnie tak by było do teraz gdyby nie ten facet ze szpitala. Choć mama
zabroniła mi i siostrze wracać do tej sprawy, ja czułam, że powinnam coś
zrobić.
Wiedziałam, że mama zbierała wszystkie gazety, które wspominały o zniknięciu taty. Wtedy mało mnie to interesowało, bo byłam młoda i głupia. Uważałam, że jeśli taty nie ma to tak musiało być. Jednak dorosłam i mój punkt widzenia się zmienił. Na moje szczęście mama była w pracy, Tośka przygotowywała się psychicznie na jutrzejszy koszmar, więc do piwnicy musiałam iść sama. Przeszukałam wszystkie zakamarki by znaleźć karton ze starymi gazetami, ale nigdzie go nie było. Przeszukałam wszystko jeszcze dwa razy, ale na marne. Zrezygnowana wróciłam do pokoju i coś mi podpowiedziało, żebym szła do pokoju mamy. Nie chciałam tego robić. Nie chciałam naruszać jej prywatności, ale musiałam mieć te gazety. Powoli i ostrożnie weszłam do sypialni mamy. Nie byłam tu od… od dawna. Nie bywałam w sypialni mamy odkąd tata zniknął. Nie potrafiłam znieść widoku mamy samej w łóżku. To było dziwne. I choć bardzo kochałam mamę nie potrafiłam, nie mogłam wchodzić do jej sypialni.
Wiedziałam, że mama zbierała wszystkie gazety, które wspominały o zniknięciu taty. Wtedy mało mnie to interesowało, bo byłam młoda i głupia. Uważałam, że jeśli taty nie ma to tak musiało być. Jednak dorosłam i mój punkt widzenia się zmienił. Na moje szczęście mama była w pracy, Tośka przygotowywała się psychicznie na jutrzejszy koszmar, więc do piwnicy musiałam iść sama. Przeszukałam wszystkie zakamarki by znaleźć karton ze starymi gazetami, ale nigdzie go nie było. Przeszukałam wszystko jeszcze dwa razy, ale na marne. Zrezygnowana wróciłam do pokoju i coś mi podpowiedziało, żebym szła do pokoju mamy. Nie chciałam tego robić. Nie chciałam naruszać jej prywatności, ale musiałam mieć te gazety. Powoli i ostrożnie weszłam do sypialni mamy. Nie byłam tu od… od dawna. Nie bywałam w sypialni mamy odkąd tata zniknął. Nie potrafiłam znieść widoku mamy samej w łóżku. To było dziwne. I choć bardzo kochałam mamę nie potrafiłam, nie mogłam wchodzić do jej sypialni.
Rozejrzałam
się po pokoju. Nic się tu nie zmieniło. Po dziesięciu latach pokój wygląda tak
samo jak kiedyś. Na środku pokoju i na wprost drzwi nadal stoi łóżko przykryte
kocem w czerwoną kratkę. Po obu stronach łóżka stoją małe, nocne
szafeczki-jedna mamy, druga taty. Na tej od strony mamy stoi nasze jedyne
rodzinne zdjęcie. Wzięłam fotografię do ręki i po policzku zleciała mi łza,
która spłynęła na szklaną szybkę zdjęcia.
Zalała mnie fala wspomnień, ale szybko przypomniałam sobie po co tu
przyszłam. Rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz. Jedna ze ścian cała była
zastawiona meblami, w których znajdowały się ubrania, książki i wszystko to, co
dorosła kobieta, matka i żona jednocześnie mogła tu przechowywać. Przeszukałam wszystkie szafki ale nigdzie nie
było tego co szukałam. Czemu mama to
ukryła? Co takiego chciała przed nami zataić? Co znajduję się w tym kartonie, że trzeba to ukryć.
Zrezygnowana już miałam wyjść z pokoju gdy potknęłam się o piękny, czerwony dywan, który pomimo upływu czasu nie stracił swojego koloru. Upadłam na twarz i mrużąc oczy dostrzegłam coś pod łóżkiem. Naprawdę chciałam stąd wyjść ale karton pod łóżkiem jakby mnie wołał. Nie tracąc czasu wyciągnęłam pudło z pod łóżka i zabrałam je do siebie z nadzieją, że mama nic nie zauważy. Dochodziła 22 wiec powinnam iść spać, ale nie mogłam, nie teraz gdy prawda leży przede mną. Otrzepałam karton z warstwy kurzu i zajrzałam do środka. To co tam było przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałam się masy gazet-które owszem tam były – ale nie zdjęć. Zdjęć, które przedstawiały tatę nie tylko z mamą ale z jakimś mężczyzną. Wzięłam pierwsze z brzegu trochę wygniecione zdjęcie i przyjrzałam mu się. Tata i nieznany mi człowiek ubrani byli w piękne, czarne garnitury. W dłoniach trzymali puchar a na ich twarzach malowała się radość. Nie rozumiałam co to ma znaczyć. Obróciłam zdjęcie i ucieszyłam się, gdy zobaczyłam napis w lewym dolnym rogu: „Tadek i Witek. Kwiecień 1999r. Gala wręczenia nagród na pracownika roku”. Wstrząśnięta tym co przeczytałam zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju próbując wyperswadować sobie z głowy, że Witold Wieczorek nie jest ojcem Seby. W tej chwili tego pragnęłam najbardziej.
P.S Następny rozdział pojawi się dopiero za tydzień. Nie hejtujcie mnie, tylko proszę zrozumcie, że ja mam teraz sesję na studiach i naprawdę muszę się uczyć. Zazdroszczę wam,że macie ferie, naprawdę.
Zrezygnowana już miałam wyjść z pokoju gdy potknęłam się o piękny, czerwony dywan, który pomimo upływu czasu nie stracił swojego koloru. Upadłam na twarz i mrużąc oczy dostrzegłam coś pod łóżkiem. Naprawdę chciałam stąd wyjść ale karton pod łóżkiem jakby mnie wołał. Nie tracąc czasu wyciągnęłam pudło z pod łóżka i zabrałam je do siebie z nadzieją, że mama nic nie zauważy. Dochodziła 22 wiec powinnam iść spać, ale nie mogłam, nie teraz gdy prawda leży przede mną. Otrzepałam karton z warstwy kurzu i zajrzałam do środka. To co tam było przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Spodziewałam się masy gazet-które owszem tam były – ale nie zdjęć. Zdjęć, które przedstawiały tatę nie tylko z mamą ale z jakimś mężczyzną. Wzięłam pierwsze z brzegu trochę wygniecione zdjęcie i przyjrzałam mu się. Tata i nieznany mi człowiek ubrani byli w piękne, czarne garnitury. W dłoniach trzymali puchar a na ich twarzach malowała się radość. Nie rozumiałam co to ma znaczyć. Obróciłam zdjęcie i ucieszyłam się, gdy zobaczyłam napis w lewym dolnym rogu: „Tadek i Witek. Kwiecień 1999r. Gala wręczenia nagród na pracownika roku”. Wstrząśnięta tym co przeczytałam zaczęłam nerwowo krążyć po pokoju próbując wyperswadować sobie z głowy, że Witold Wieczorek nie jest ojcem Seby. W tej chwili tego pragnęłam najbardziej.
P.S Następny rozdział pojawi się dopiero za tydzień. Nie hejtujcie mnie, tylko proszę zrozumcie, że ja mam teraz sesję na studiach i naprawdę muszę się uczyć. Zazdroszczę wam,że macie ferie, naprawdę.
Super, świetnie i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńczyli jak dobrze rozumiem to jest taka opcja że Seba i Tośka mają tego samego ojca? :D
OdpowiedzUsuńOdpisz mi tu okej? Bo nie wiem czy dobrze rozumiem ;p
a rozdzial bisty jak zwykle xD
Na początku jak obmyślalam zamysł całej tej histori miałam zamiar tak zrobić,że Seba i Tośka mają wspólnego ojca. Jednak tak nie jest,wiec możesz być spokojna,Tośka i Seba mają innych ojców :D
UsuńTo dobrzeee :D
UsuńNormalnie kamien spadł mi z serca xD
Od dłuższego czasu czytam twoje opowiadanie. Najpierw o Any i Makserze, teraz to. Za każdym razem nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Szkoda, że następny pojawi się dopiero za tydzień, ale rozumiem.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny:)
Pozdrawiam.
Tasza
Ja też jeszcze nie mam ferii :< Co do rozdziału super jak zwykle <3 Miłej nauki i Powodzenia na Sesji :>
OdpowiedzUsuńWiktoria :>
Wspaniały !:D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak zawsze! :) Powodzenia na sesji! :)
OdpowiedzUsuńrozdział super , powodzenia w nauce :)
OdpowiedzUsuńBOŻĘĘĘ !
OdpowiedzUsuńAle się narobiło ; >
Mam nadzieje, że z tym ojcem Seby to prawda awww !
Ale będzie zajebiście...!!! ^^
..znaczy, przecież...już jest ZAJEBIŚCIE ! :D
Pisz, pisz. Nie gniewamy się z tą tygodniową przerwą ! Pzecież to Twoje studia są najważniejsze ;***. Powodzenia na sesiach !
~3maj się !
Malina ♥
fajny rozdziałek hi hi jak to dobrze, ze wróciłam wcześniej do domu ;D
OdpowiedzUsuńhejka twój blog jest świetny bardzo chętnie go czytam ;)
OdpowiedzUsuńblog jeste genialny ,naprawdę super ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!! Nie mogę się doczekać co stanie się z Tośką,Sebą i Wiktorem!!! :D Powodzenia na sesji!!! :D
OdpowiedzUsuń'Weronka' <3