Rozdział dziesiąty


Tośka
         Nie bałam się Sebastiana. Wiedziałam do czego jest zdolny i wiedziałam, że nie odpuści. To nie było w stylu K4. Dla Seby nie istniało słowo „nie”, zawsze dostawał to czego chciał. Jest poniedziałek. Idę do szkoły prosząc  Najwyższego bym przeżyła tortury. Próbowałam się nie zadręczać tym co mnie czeka, ale gdy dotarłam pod szkołę przekonałam się na własnej skórze jak to jest być ofiarą K4. Nim zdążyłam zareagować w moją stronę poleciały śnieżki. Próbowałam ich unikać ale to było niemożliwe. Kilka sekund później leżałam na mokrym śniegu, który przenikał przez moją kurtkę i sprawiał, że miałam drgawki na całym ciele. Obok mnie uklękło pięciu chłopaków ze szkoły i zaczęli się do mnie dobierać. Krzyczałam, machałam nogami, wierciłam się gdy najpierw odpięli mi kurtkę, potem zamek od bluzy. Zamknęłam oczy bo wiedziałam, że za kilka sekund dojdzie do najgorszego gdy usłyszałam ten ciepły, miły a zarazem ostry głos.
-Zostawcie ją!
Lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam jak chłopaki nadal nade mną klęczą przyglądając się Wiktorowi.
-Ale Seba… - zaczął jeden z nich.
-Co Seba? – przerwał mu Wiktor. Chłopacy rzucili mi ostrzegawcze spojrzenie i mrucząc coś pod nosem odeszli. A ja zamiast się podnieść leżałam jak głupia na zimnym śniegu, który przeniknął do każdej części mojego ciała. Moim oczom ukazała się nagle silna, męska dłoń opatulona w brązową rękawiczkę. Wiktor pomógł  mi wstać. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem ale na moje zmarznięte i czerwone od zimna dłonie przyglądał się ze smutkiem. Pewnie w tej chwili żałuje, że zaprosił mnie na studniówkę. Spostrzegłam jak chce zdjąć swoje rękawiczki ale przypomniałam sobie, że w kieszeni mam parę którą dostałam od Sebastiana. Wyciągnęłam ją i pomachałam nią Wiktorowi przed oczami. Uśmiechnął się tylko i otworzył mi drzwi do szkoły. Ja poszłam do szatni a on gdzieś zniknął. 
     Choć byłam cała mokra i było mi zimno jakoś dawałam sobie radę. Sebastiana nie było na matmie, może to i nawet dobrze. Prócz incydentu przed szkołą do długiej przerwy nie działo się nic ciekawego. Nadal byłam traktowana jak powietrze. Jednak gdy tylko zeszłam do stołówki wiedziałam, że coś jest nie tak. Stoliki były ustawione pod ścianą a na środku było aż za dużo miejsca. Chciałam się cofnąć ale kilka damulek zagrodziło mi drogę i siłą wypchnęło na środek jadalni. A więc teraz czeka mnie najgorsze. Jakaś dziewczyna wyrwała mi plecak  z ręki i wysypała całą jego zawartość na podłogę. Pełna od ludzi stołówka wybuchła śmiechem, choć mi wcale do śmiechu nie było. Z plecaka wysypały się książki, zeszyty, legitymacja, dowód osobisty, piórnik i kilka rzeczy, które każda nastolatka nosi ze sobą. Wiedziałam, że teraz jest jedyny moment by się poddać, by wstać i powiedzieć” Zróbcie ze mną co chcecie”. Wiedziałam o tym, ale nie zrobiłam tego. To jest wojna, a ja będę walczyć. Jakiś chłopak podszedł do mnie, szarpnął za ramię i zmusił mnie bym wstała. Ludzie w stołówce zaczęli piszczeć, krzyczeć i wygwizdywać mnie. Zrobiłam to i w tej samej chwili poczułam jak o moje ciało uderzają i rozbijają się jajka, które przyklejają się do moich ciuchów. Do tego doszło jeszcze rzucanie we mnie mąką i ryżem. Dzielnie to zniosłam. A to dopiero początek. Stałam jak słup soli i czekałam na ciąg dalszy. Nagle wszystkie hałasy momentalnie ucichły. Powoli podniosłam opuszczoną głowę do góry, otwarłam oczy i zostałam obdarowana pięknym prezentem jakim było wtarcie w moją twarz tortu. Wszystko się we mnie gotowało. Wewnętrzny głos kazał mi jednak milczeć i tak też zrobiłam. Gdy czekałam na kolejną niespodziankę usłyszałam jak ktoś z tłumu krzyczy „K4 idzie”. Przetarłam upaćkane tortem oczy i spojrzałam w kierunku drzwi przez które weszła elita. Ale coś mi tu nie pasowało bo było ich trzech. Brakowało Wiktora. Przypomniałam sobie jak pomógł mi dziś rano i ogarnęła mnie fala ciepła, która przez chwilę dodała mi sił do dalszej walki. Nagle nie wiadomo skąd na środku stołówki pojawiła się piękna, czerwona kanapa na której chwilę później zasiadł ten, przez którego jestem teraz w takim stanie.

Sebastian
         Dopiąłem swego. Ta, która mi odmówiła stała teraz przede mną. Upaćkana zbitymi jajkami, mąką i ryżem we włosach oraz tortem na twarzy wyglądała dokładnie tak jak chciałem. Nie musiałem nic nikomu mówić. Każdy w szkole wiedział, że jak ktoś ze mną zadrze, to oni go zamęczą a ja dobije. Tak było od zawsze, odkąd tu jestem, odkąd ja mam władzę. Nie było mi jej szkoda. Wręcz przeciwnie, zasłużyła na to. Niech wie, że ze mną się nie zadziera. Niech wynosi się z tej szkoły i zniknie mi z oczu. Usiadłem na specjalnie przygotowanej na takie okazje kanapie a obok mnie Jake i Arek. Zapomniałem już, że uratowałem jej życie, że byłem pod jej domem, że zaprosiłem ją na studniówkę. Tego już nie było. To się już nie liczy. Zniszczę ją i ona dobrze o tym wie. Stała na środku stołówki ale nie patrzyła na mnie. Ktoś z tłumu ją popchnął i upadła na kolana. Nie liczyło się to, że siedzę z nią w jednej ławce, nic się już nie liczyło. Jestem Sebastian Wieczorek i mogę wszystko, bo nikt mi nie może niczego zabronić. 
       Uczniowie w stołówce umilkli gdy tylko mnie zobaczyli. Oni zrobili to co do nich należało, teraz ja musiałem zrobić resztę. Kiwnąłem na jednego z chłopaków, który trzymał puszkę coli w ręce by mi ją podał. Ze strachem w oczach oddał mi puszkę. Podszedłem bliżej Tośki i celowo kapnąłem sobie colą na perfekcyjnie wypolerowane buty. Ona nadal na mnie nie patrzała. Jakaś dziewczyna złapała ją za białe od mąki włosy i pociągnęła je do tyłu, byle tylko Tośka na mnie spojrzała. Nie zrobiła tego, wiec dziewczyna podeszła do niej i walnęła ją w twarz. Nie przerywałem jej. Niech robi co chce. Tośka jakby nie reagowała. Rękawami bluzy próbowała zmazać z twarzy tort. W końcu zaszczyciła mnie spojrzeniem. Wbiła we mnie wzrok. Jej zielone tęczówki przyglądały mi się uważnie.
-Liż! – powiedziałem tak głośno by wszyscy mnie słyszeli i nadstawiłem jej pod sam nos swój but który celowo polałem colą. Ale ona nie zareagowała. Utkwiła we mnie swój wzrok i nie przestawała się na mnie gapić. W jej oczach nie widziałem litości ani bólu, wręcz przeciwnie w jej oczach tliły się iskierki złości i pewności siebie.
-Liż! – krzyknąłem  ale ona nadal nic. Nie obchodziło mnie to, że jest dziewczyną. Postawiła mi się, wiec gramy na moich zasadach. Coraz bardziej mnie prowokowała. Chyba nie wie do czego jestem zdolny.
-Seba daruj sobie – usłyszałem głos Arka.
-Zamknij się! – wrzasnąłem na niego, bo nikt nie będzie mi rządził.
Ta chwila nieuwagi mnie zgubiła, ale Tośkę chyba bardziej bo to co zrobiła nie dawało jej już żadnych szans na wyjście cało z tej sytuacji. Zwinnym ruchem wyrwała mi puszkę z ręki i wylała mi ją na głowę. Wszyscy wydali okrzyk zdumienia i nienawiści. Cola spływała po moich włosach, twarzy i ubraniach. Złość we mnie buzowała. Tośka w tej samej chwili podniosła się i chciała uciec jednak zatrzymała się w chwili gdy wpadła w czyjeś ramiona. Nie chciałem wierzyć w to co zobaczyłem. Wiktor trzymała ją w objęciach. Nie wiem czy to było celowe, ale jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Co on sobie wyobrażał? Przypomniałem sobie co zrobił. Sprzątnął mi ją sprzed nosa zapraszając ją na studniówkę wiedząc, że ja zrobiłem to pierwszy. Chciałem rzucić się na Bruneta i poobijać mu tą piękną buźkę ale w odpowiedniej chwili Arek i Jake mnie powstrzymali. Patrzyłem jak Wiktor odchodzi z Tośką a gdy zniknęli  w przypływie złości rzuciłem się na jakąś grupkę uczniów których dość dotkliwie pobiłem. Ani Jake ani Arek nie byli w stanie mnie powstrzymać. Wyszedłem za szkoły wkurzony. Doigrałaś się Tośka. Nie zapominaj, że to moja gra i moje zasady.

Diana
       Urwałam się ze szkoły. Wiedziałam, że dziś mama wraca szybciej więc miałam mało czasu przejrzenie reszty gazet. Szybko wróciłam do domu i nie jedząc obiadu zabrałam się za dalsze odkopywanie przeszłości ukrytej w starych gazetach. Najważniejsze rzeczy zapisywałam na kartce by potem móc wszystko ułożyć w całość. Za oknem ściemniło się więc musiałam jak najszybciej odłożyć karton nim przyjdzie mama. Schowałam wszystko tak jak było ułożone i odniosłam pudełko na swoje miejsce. Gdy wracałam do swojego pokoju do domu weszła mama. Ulżyło mi, że ze wszystkim zdążyłam.
-Jak w szkole? Tośka wróciła? – spytała zdejmując kurtkę i buty. Byłam tak zajęta sobą,  że nawet nie wiem czy siostra jest w domu.
-U mnie dobrze. Tośki  jeszcze nie ma – powiedziałam tylko i poszłam do siebie. Nie mogłam dłużej przebywać z mamą, nie po tym jak zakradłam się do jej pokoju. Zebrałam wszystkie notatki do kupy i zaczęłam je czytać, ale nie mogłam się na niczym skupić.   
      Dochodził dwudziesta pierwsza a Tośki nadal nie było. Nie odbierała telefonu. Do głowy zaczęły przychodzić mi najstraszniejsze myśli, że Seba ją zakatował i wywiózł do lasu, albo, że ją zgwałcił a potem zabił, albo że poćwiartował jej ciało i porozrzucał po jakimś lesie. Oglądam za dużo horrorów. Nie, Sebastian by tak nie ryzykował. W mojej głowie pojawiło się nagle wcześniej oglądane zdjęcie taty i tego Witolda Wieczorka.  Odpaliłam komputer i wpisałam te dane w wyszukiwarkę. Choć bałam się tego co znajdę wiedziałam, że muszę to zrobić. Muszę dowiedzieć się czemu tata zaginął. Weszłam na pierwszą lepszą stronę, by przeczytać „Witold Wieczorek – zaginął dziesięć lat temu zostawiając żonę i syna Sebastiana pod opieką swojego przyjaciela….”. Dalsze czytanie nie miało sensu. Znalazłam to czego szukałam, to co potwierdziło moje przypuszczenia. Ojciec Seby i mój tata znali się, teraz muszę się tylko dowiedzieć co ich łączyło i czemu zniknęli w tym samym czasie.

23 komentarze:

  1. super rozdział :) kiedy będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle świetny rozdział! Kocham to jak piszesz! Końcówka chyba najbardziej intrygująca :) :) Cały czas zadaję sobie dwa pytania 1) O co chodzi z ojcem Seby oraz ojcem Tośki i Diany? i 2) Co się dzieje z Tośką? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!!!!! :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich ojcowie zaginęli-czemu to sie wyjaśni później,a Diana odkryła,że byli dobrymi przyjaciółmi. Hmm..co się dzieje z Tośką? Nie bardzo rozumiem o co konkretnie chodzi.

      Usuń
    2. Chodziło mi o to dlaczego nie było jej w domu około 21 i dlaczego nie odbierała telefonu :P :)

      Usuń
    3. Aaa...To się wyjaśni w następnym rozdziale :D Zdradzę tyle,że ktoś jej pomógł ;)

      Usuń
    4. zapewne WIKTOREK ♥

      Usuń
  3. co za napięcie.. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! : )

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział , czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. zajebiste ;***
    kiedy kolejna cześć ??;)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział i ogólnie bardzo fajne jest to nowe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. mam pytanie nie mogłabyś jeszcze w środy dodawać.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie,nie mogłabym gdyż pisanie postów na poniedziałek i piatek jest pracochłonne,a gdybym miała dodawać jeszcze w środy,chyba bym musiała pisać nocami xD

      Usuń
  9. Ciesze się że jesteś !!!!!
    Nadal będziesz dodawała posty w piątki i poniedziałki ?
    Rozdział jak zawsze świetny uwielbiam czytać twoje opowiadania. Jestem twoją fanko . Czekam na kolejny
    mam nadzieję że egzaminy poszły ci dobrze
    forbid love

    OdpowiedzUsuń
  10. o matko... on pozwolił i w ogóle napuścił jakichś chłopaków, żeby ją zgwałcili?!
    Czy on jest normalny?? Sory, ale wkurzyło mnie jego zachowanie. Na jej miejscu albo walczyłabym przeciwko niemu, ale pojawiła się w szkole dopiero na stódniówce z Wiktorem. Wgl nie moge ogarnać jego zachowania... pierw coś do niej czuł a teraz coo?
    No ale dobrze że to opowiadanie nie takie przesłodzone jak większość tego typu :)
    Czekam z NIECIERPLIWOŚCIĄ na nastepny :P

    OdpowiedzUsuń
  11. W tym momencie sebastan u mnie stracił.. Jak ona tak mógł?? Najpierw cos do niej czuje a potem coo?! Upokaza ją? No ale nie powiem, świetnie to pokazałaś xD Mam tylko nadzieje, ze Tośka bd mądra i nie da mu sie następnym razem :D Czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Takie troszkę dziecinne.

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest świetne!!!! Jak ty to robisz?;)

    OdpowiedzUsuń
  15. mam tylko takie pytanie, możesz wyjaśnić dlaczego akurat oni się nazywają K4? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to było tak,że próbowałam dopasować jakąś literkę z alfabetu która by po części opisywała życie chłopków,takie bogate, luksusowe, iście królewskie czyli K. A po za tym K,to pierwsza litera mojego imienia :)

      Usuń
  16. Rozdział jak zwykle świetny.. Tylko dlaczego Sebastian tak potraktował Tośkę? Ja nie lubię tego Wiktora, wykorzystał chwilę (w szpitalu) i już. Sebastian na początku wydawał się fajny, a teraz musi się odegrać za to co zrobił mu Wiktor tylko szkoda, że obrywa się Tośce (chociaż ona wcale bez winy nie jest). Czekam na kolejny rozdział - już jutro :D
    Pozdrawiam Asia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Eh ten Sebastian to jeden wielki dupek.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.