Rozdział piąty


Sebastian
          Co mnie w ogóle podkusiło, żeby zostać w szpitalu? Chyba tylko to, że chciałem iść z kimś na studniówkę mnie tu zatrzymało. Skoro Tośka chciała bym jej coś udowodnił wydaje mi się, że cała noc spędzona w szpitalu to wystarczający dowód. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem na strasznie niewygodnym szpitalnym krzesełku. Obudził mnie spokojny głos pielęgniarki.
-Panie Wieczorek, proszę się obudzić  - potrząsnęła mną a gdy otworzyłem oczy uśmiechnęła się i dodała – Proszę iść do domu i się wyspać. Z panią Milewską już dobrze.
Gdy odeszła od razu poszedłem do sali gdzie leżała Tośka. Na moje szczęście spała. Jej rude włosy opadały na szpitalną poduszkę a usta miała wygięte w uśmiech jakby śniło jej się coś wesołego. Mimowolnie  sam  też się uśmiechnąłem. Spędziłem tu całą noc. Czy ktoś się o mnie martwił? Wątpię. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał kilka minut przed 7. Byłem zaspany, wiec nie było mowy bym prowadził w takim stanie.         Zadzwoniłem po swojego kierowcę, który zawiózł mnie do domu, a potem kazałem mu przyprowadzić z pod szpitala moje auto. Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na śniadanie. Wszystko było dobrze dopóki nie zobaczyłem dwóch nakryć przy stole. Nie przypominałem sobie bym kogoś zapraszał. No ale zawsze była możliwość, że któryś z chłopaków wpadnie co wcale by nikogo nie dziwiło, bo często ze mną jadali. A gdyby mogli zamieszkali by ze mną, ale tylko gdyby starucha się wyprowadziła co było niemożliwe. 
           Służba przyniosła jedzenie i już miałem zacząć jeść gdy zobaczyłem matkę w towarzystwie swoich doradców.  Zaskoczył mnie jej widok. Podeszła do stołu, kazała nalać sobie wina i zaczęła przebierać w jedzeniu. Zignorowałem ją ale w środku bolało mnie to, że się do mnie nie odezwała. Jest moją matką.
-Wszystko u ciebie w porządku? – spytała w końcu  nie patrząc na mnie tylko na jedzenie.
-Tylko na tyle cię stać? – odpowiedziałem jej. Nie było jej pół roku a ona spytała tylko o to. Czy to jest normalne? Jak ona się śmie nazywać moją matką! Od niechcenia spojrzałem na nią, ale nic się nie zmieniła. Miała na sobie idealnie dopasowaną białą bluzkę przykrytą garsonką. Krótkie lokowane włosy pasowały do jej groźnego spojrzenia i twarzy, która pokryta była toną kremów i innych specyfików które ukrywały zmarszczki.
-Zawołaj kucharza – poleciła Wierzbickiemu, jednemu ze swoich ludzi, który jako jedyny – prócz mnie widział jej wady. Wierzbicki odszedł i za chwilę wrócił razem z szefem kuchni.
-Zwalniam cię – powiedziała matka upijając łyk wina i  nawet na niego nie patrząc.
-Ale szanowna pani… - zaczął kucharz ale spojrzenie mojej matki odebrało mu głos.
-Może zwolnij od razu wszystkich kucharzy – zasugerowałem jej a ona wybuchła tak histerycznym i głośnym śmiechem,  że echo roznosiło się po całej jadalni. Bez słowa wstałem od stołu. Nie mogłem dłużej tego znieść. Starucha miała satysfakcję ze zwalniania ludzi a ja nie mogłem nic na to poradzić. Wsiadłem do citroena i pojechałem do szkoły. Zdążyłem przed samym dzwonkiem. Geografia i nauczyciel pedał znęcający się nad Tośką. Byłem ciekawe co wymyśliła Diana, ale gdy tylko gejograf – tak nie niego mówiliśmy –wyczytał nazwisko Milewska podniosłem się, żeby powiedzieć, że jej nie będzie,  drzwi do klasy otworzyły się i do klasy z uśmiechem na ustach weszła do Tośka. Przynajmniej tak mi się wydawało. Usiadła w nieswojej ławce co mnie zaskoczyło. Przyglądałem jej się cały czas. Była zdenerwowana i widziałem to. Gdy nadeszła jej kolej na odpowiedź cała klasa oniemiała, gdy odpowiedziała bezbłędnie na wszystkie pytania nauczyciela. Gdy wracała do swojej ławki spojrzałem na jej twarz i wtedy mnie olśniło, że to nie była Tośka. To była Diana.



Diana
           Bycie Tośką na geografii było dziecinnie proste. Lubiłam ten przedmiot, więc bez problemu dostałam piątkę. Tośka miała rację mówiąc, że nauczyciel to pedał i debil. Teraz ją popieram w 100%. Wszyscy jednak gapili się na mnie ja nie wiem co gdy odpowiedziałam poprawnie na wszystkie pytania tego czubka a on sam też miał zaskoczoną minę. Myślał, że uwali moją siostrzyczkę? O nie! Na to nie mogłam pozwolić.
 Dobrze, że wiedziałam w której ławce siedzi Tosik na matmie. Moje zdziwienie jednak było ogromne gdy zobaczyłam, że przysiada się do mnie Sebastian.  Nie byłam tym zachwycona, ale kto by był? Wlepiłam w niego swoje oczy gotowa na atak i kategorycznie zabroniłam mu usiąść obok siebie.
-Tośce się to nie spodoba – powiedziałam nie zabierając plecaka z krzesełka.  Seba stał nade mną i kompletnie nie wiedział co zrobić. Całą klasa się na nas gapiła ale mi to było obojętne. W końcu Sebastian nachylił się w moją stronę i wyszeptał:
-Chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli kim jesteś Diano? – moje imię wypowiedział dość dobitnie bym zrozumiała, że muszę ustąpić.
Wściekłam się. A więc skapował się kim jestem. Obrzuciłam go złowrogim spojrzeniem i zabrałam plecak by mógł usiąść. Nie mogłam przecież pozwolić by ktokolwiek po za tym bogaczem mnie rozpoznał. Przez całą lekcję nie odezwałam się do niego ale on też nie zwracał na mnie większej uwagi. Naprawdę nie mogłam zrozumieć czemu Tośka z nim siedzi, ale podejrzewałam, że ani ona oni on tego nie chcieli.
        Koło czternastej wyszłam z sali od fizyki, na której Seby rzecz jasna nie było. I on chciał zdać maturę? Życzę mu kurde molek powodzenia. Bo z tego co zauważyłam, to mądry to on nie jest.  No ale jak się ma pieniądze to szóstkę z fizyki można mieć. Ale to już nie była moja sprawa. Wracałam do domu gdy zobaczyłam pod blokiem auto panicza Sebastiana. Panicza? Co ja za słów używam. Na Boga! Jeden dzień przebywania w tej durnej szkole a mnie już odbija. Jednak czego się nie robi dla siostry. Widziałam jak Sebastian krąży pod domem. Domyśliłam się, że czeka na mnie. No ale czego on może ode mnie chcieć? Jako, że nie przepadałam za nim postanowiłam go wykiwać. Wiedziałam, że do wielu domów można było przejść z drugiej strony tak tez zrobiłam. Niezauważalnie cofnęłam się do skrzyżowania z Fiołkową. Mijając domy dotarłam do dobrze znanego mi i Toście skrótu do naszego mieszkania. W ten sposób weszłam na podwórko niezauważona przez panicza Sebastiana.
            W kuchni  zaskoczył  mnie widok mamy, która powinna być w pracy. No i miałam teraz problem. Przecież nie powiem mamie, że poszłam za siostrę do szkoły bo ona jest w szpitalu po tym jak omal nie zamarzła na dworze bo Sebastian wieczorem zabrał ją na kolacje. Nie, tego jej nie powiem. Owszem mogę skłamać, ale nie lubię tego robić, zwłaszcza przed mamą, która tyle dla nas robi.
-Jak w szkole? – usłyszałam jej ciepły głos z kuchni.
-Dobrze! – krzyknęłam idąc do swojego pokoju. Szybko przebrałam się rozpuściłam włosy by grzywka opadała mi na bliznę i poszłam do kuchni z nadzieją, że mama nic nie zauważy. Ubrana w znoszony fartuch i w swoim ulubionym swetrze mama gotowała ryż. Spojrzałam na jej zatroskana i zmęczoną twarz a ona uśmiechnęła się do mnie. Mama była taka ładna mimo swojego wieku. Miała tak piękne błękitne oczy i niesamowite lokowane blond włosy, a gdy się uśmiechała w jej policzkach pojawiały się dołeczki. Nie dziwię, się że taka tak bardzo ją kochał. Tata… Nałożyła mi i sobie  po czym usiadła ze mną bacznie mi się przyglądając, a ja zaczęłam być coraz bardziej nerwowa.
-Myślałaś, że jak rozpuścisz włosy to ukryjesz bliznę a ja się niczego nie domyślę? – powiedziała ściskając mi dłoń i patrząc tak łagodnym, matczynym spojrzeniem, że aż mi wstyd zrobiło, że ją okłamuję.
-Co mam ci powiedzieć? – spytałam nie patrząc na nią.
-A co masz na swoje usprawiedliwienie?
-Zamieniłyśmy się – wymamrotałam czekając na wykład mamy o tym, że nie powinnyśmy tego robić ale nic takiego nie nastąpiło.
-Znów się w coś wpakowałaś? – odgarnęła mi włosy z czoła i posłała łagodny uśmiech. Boże, nie zasługuję na tak dobrą matkę.
-Nie mamo. Tylko…Hmmm… - urwałam bo nie mogłam powiedzieć jej prawdy – Miałam test z polskiego a Tośka poprawkę z gegry więc pomyślałyśmy, że mała zamiana nie zaszkodzi – mama spojrzała na mnie ostro – Wiesz, że jak nie musimy nie zamieniamy się, ale mamuś to była wyjątkowa sytuacja – zastanawiałam się czemu nie powiem jej prawdy, że Tośka jest w szpitalu. Podeszła do okna i zaczęła się w coś a raczej kogoś wpatrywać. Stanęłam obok niej i przyglądałam się czekającemu na mnie Sebie. Ubrany w czerwoną kurtkę z kapturem obszytym włochatym kociakiem, ciemne spodnie i czarne zimowe buty wyglądał zabójczo. Dodajmy do tego, brak czapki, szalika i lekko rozpiętą kurtkę z pod której wystawała jasnoniebieska koszula w kratkę i mamy idealnego chłopaka na którego mam ochotę się rzucić. Co ja znowu wygaduję. Zaczęłam się obłędnie śmiać z jego głupoty, aż mama spojrzała na mnie zaskoczona.
-Co cię tak bawi?- spytała – Znasz tego chłopaka? Odkąd wróciłam do domu krąży wokół domu, czyli od jakiś dwóch godzin.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Seba czekał na mnie podczas gdy ja grzałam się w cieplutkim domku. A to ci dopiero! Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nie odpowiedziałam na pytanie mamy.
-No znam go .
-A kto to? Skąd go znasz? – zaczęła się dopytywać mama.
-To Wieczorek, Sebastian Wieczorek. Chodzi z Toś…. – urwałam bo mama nagle pobladła, złapała mnie za rękę i zemdlała.

16 komentarzy:

  1. Super rozdział czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łaaaa, doczekałam się kolejnego rozdziału ! :D Bosko. Umieram z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! :) Nie mogę siedzieć z ciekawości! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog prostu jesteś boska
    widzę że zmieniłaś wygląd

    OdpowiedzUsuń
  5. Sebastian jak widać się nie poddaje i bardzo mi się to podoba. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ulalalalala.
    No to się narobiło. :)
    Bardzo, ale to bardzo mi się podoba. No i co mam jeszcze wystukac na klawiaturze ? Jeżeli to podniesie Cię na duchu to mogę tak godzinami pisac jakie to cudowne ale sądze, że raz dam ci do zrozumienia że się zakochałam i mnie zrozumiesz.. ^^. Szkoda tylko, że tak szybko się czyta, wtedy uważam, że jest to stanowczo za krótkie xD. hahaha.
    Jak tam po świętach ? U mnie bardzo sympatycznie.:)
    Sorki, że piszę takie masło maślane ale dziś nic mi się nie składa.
    Tak więc nie będę zanudzać sylabizowaniem. DO poniedziałku ♥
    ` Malinka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. święta, święta i po świętach :D Był czas żeby pisać, to pisałam ;)
      A nowy post dodam w piątek, nie poniedziałek. ;]

      Usuń
    2. Ohhh. No tak. ^^. Zapomniałam o tym SYLWESTRZE ! ;o.
      No to udanego ! ; 3
      `Malina♥

      Usuń
  7. swietnie piszesz! wciagnelas mnie w ta historie!
    amore-immortale

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisz książkę.
    Jesteś utalentowana i cudowna.
    Dziękuję za stworzenie Tośki, Seby i innych. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. O której jutro pojawi się post ? ; ))

    OdpowiedzUsuń
  10. czekam na kolejny rozdział mam nadzieję że się pojawi w krótce
    pisz dalej a najlepiej wydaj książkie

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! No i oczywiście czekam na dzisiejsza notkę

    OdpowiedzUsuń
  12. Te opowiadanie nie jest juz takie ciekawe jak tamte opowiadanie .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.