Rozdział trzydziesty trzeci


Tośka
       Dzwonek do drzwi przerwał mój spokojny sen. Spojrzałam na zegarek, była siódma rano. „Komu się nudzi o tej porze” –pomyślałam. Miałam tyle problemów na głowie, że pójście do szkoły chyba nie wchodziło w grę. Kolejny dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z łóżka, zarzuciłam kurtkę na plecy i poszłam otworzyć drzwi. Odruchowo zatrzymałam się w salonie i spojrzałam na pozbawione szyby okno. By zimno nie przedostawało się do wczoraj do późnego wieczora razem z mamą i Dianą wieszałyśmy koce na oknach.  Jednak niewiele to pomogło bo i tak dało się odczuć panujący tu chłód. Znów rozległ się dzwonek.
-Idę! – krzyknęłam. Otwarłam drzwi i zobaczyłam czterech mężczyzn w średnim wieku, ubranych w puchowe kurtki z napisem „Twój dom”.
-Pani Antonina Milewska? – spytał jeden z mężczyzn stojący na środku. Wyglądał jak mała piłeczka. Był niższy od pozostałych, ale za to grubszy niż pozostali trzej razem wzięci.
-Tak. Stało się coś? – spytałam.
-Arkadiusz Sucharski – podał mi rękę na przywitanie. Byłam zdezorientowana, ale odwzajemniłam gest. – Jesteśmy z firmy „Twój dom”. Pan Wieczorek przysłał nas, by wymienić okna w pani domu. Możemy wejść? – spytał, uśmiechając się jak dziecko.
-Chwileczkę. Powiedział pan, że kto was przysłał? – zapytałam.
-Pan Wieczorek – odpowiedział.
-Sebastian Wieczorek?
-Tak. Mówił, że mamy pani pomóc i słuchać pani poleceń.
Sebastian się o mnie troszczył. Ten zimny, pozbawiony pokory  chłopak miał jednak uczucia. Z każdym dniem utwierdzałam się w tym. Najpierw łyżwy, potem akcja w szkole i na stołówce, a teraz to. Nigdy nie kochał , nie znał słowa miłość, więc okazuje ją w taki sposób, jaki uważa za stosowny.
-Możemy wejść do środka? – spytał mężczyzna.
-Tak, proszę – odpowiedziałam.
        Po trzech godzinach pozostałości po oknach w kuchni, salonie i u babci zostały wymienione na nowe. Ekipa konieczne chciała wymienić okna w naszych pokojach, ale kategorycznie im zabroniłam. Gdy „Twój dom” odjechał, zajrzałam do Di. Spała. Ekipa nieźle hałasowała, ale nawet to jej nie zbudziło. Poszłam do łazienki,  by się trochę odświeżyć i z zaskoczeniem stwierdziłam, że z kranu leci ciepła woda. Również kaloryfery były ciepło i nie tylko te w łazience, ale w całym domu. Umyłam zęby i twarz, związałam włosy w kucyk i ubrałam się z zamiarem pójścia do szkoły. Choć nadal nie byłam pewna, czy powinnam tam iść, wiedziałam, że muszę. Nie mogłam dokładać sobie problemów jeszcze w szkole.  Przed wyjściem zajrzałam do Diany. Nadal spała, więc postanowiłam jej nie budzić. Zamknęłam drzwi i pomaszerowałam do szkoły. Nie zdążyłam dotrzeć na Grunwaldzką bo moim oczom ukazał się ciemny citroen Sebastiana. Zatrzymał się, bym wsiadła i pojechaliśmy pod szkołę.
-Ty też zrobiłeś sobie wolne? – spytałam.
-Nie. Jest długa przerwa. Postanowiłem upewnić się, czy masz nowe okna – powiedział parkując auto pod szkołą, ale nie gasząc silnika.
-Nie idziesz? –spytałam, odpinając pasy i patrząc na niego. Spoglądał przed siebie i był jakiś nieobecny, jakby  przygnębiony.
-Idź. Przyjdę za chwilę – powiedział. Wysiadłam z auta i poszłam w stronę. W szatni natknęłam się na Jake’a, który stał obok mojej szafki i ewidentnie na mnie czekał. Przypomniałam sobie, że Wiktor wytypował Jake’a, by był „moim partnerem” w poszukiwaniach ojca. Jakbym nie mogła być z Sebą.
-W porządku? – spytał.
Spojrzałam na niego wrogo nie wiedząc, o co pyta. Otworzyłam szafkę, zdjęłam kurtkę, zmieniłam buty i zaczęłam pakować książki.
-Serio Tośka. Pytam, czy wszystko w porządku? No wiesz, ta wczorajsza sytuacja i ta sprawa z twoim ojcem – upuściłam podręczniki i gapiłam się na niego, osłupiała po tym, co usłyszałam. Ten facet przede mną to nie mógł być Jake Potocki. Tacy ludzie jak on nie pytają o takie rzeczy.
-Dobra, a tak na serio to o co chodzi? –spytałam, z trudem odzyskując trzeźwe myślenie. Jake podał mi książki, które upuściłam i odpowiedział:
-Od razu musi o coś chodzić? Jesteś dziewczyną Seby, więc czy mi się to podoba, czy nie muszę cię zaakceptować.
-Daruj sobie te teksty.
-I tak jesteś na mnie skazana. Wiesz o tym – uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie. To ty jesteś skazany na mnie i jeśli się w tej chwili ode mnie nie odczepisz to… - urwałam bo nie wiedziałam co powiedzieć.
-To co? Mam się bać panny Milewskiej, która leci na Sebastiana tylko z powodu jego pieniędzy? – zadrwił ze mnie, czym sprawił, że moja wściekłość sięgnęła zenitu. Podeszłam bliżej niego i spoliczkowałam go tak mocno, że aż się zachwiał.

Sebastian
        Nie chciałem wyjeżdżać, ale wiedziałem, że matka zrobi wszystko, by mnie wysłać za granicę. Starucha chciała, bym uczył się w jakimś innym państwie, byle nie w Polsce. Tylko problem w tym, że ja nie chciałem studiować ekonomi gospodarczej, tylko geologię, razem z Tośką. Jednak wiedziałem, że nigdy do tego nie dojdzie, bo nie jest mi to pisane, bo jestem  dziedzicem znanej w całym świecie firmy gospodarczej. Choć matka miała jeszcze dzień na podjecie decyzji, wiedziałem, że sprawa jest przesądzona i że będę musiał wyjechać. Nikomu o tym nie powiedziałem, bo sam musiałem się z tym pogodzić. Tośka poszła na lekcje, ale mnie nie było tam śpieszno. Miałem wszystkiego dość, tych wszystkich kłamstw i manipulacji oraz intryg matki. Mógłbym się spotkać z Mileną, ale nie chce jej obarczać swoimi problemami.
      Z jednej strony wyjazd do Włoch był szansą na odnalezienie ojca, ale z drugiej strony nie miałem pewności, czy on tam jeszcze jest. Możliwe, że jest już w Norwegii, tak jak pisał w liście. Wiedziony impulsem odjechałem spod szkoły i pojechałem na lotnisko, gdzie jako sprzątaczka pracowała matka Tośki. Zdążyłem się zorientować, że nie darzy mnie sympatią, ale ona była kluczem do powodzenia naszych poszukiwań i tylko ktoś o takich koneksjach jak ja mógł na nią wpłynąć. Nie bardzo wiedziałem, gdzie szukać sprzątaczek, więc spytałem jednego z ochroniarzy. Uważnie mi się przyjrzał  i  powiedział, gdzie mam iść. Dotarłem do małego pomieszczenia technicznego w jakimś zaułku lotniska. Już miałem pukać do drzwi, gdy te się otworzyły i ujrzałem matkę Tośki. W jednej chwili na jej twarzy pojawił się gniew. Chciała zamknąć drzwi, ale byłem silniejszy i nie pozwoliłem jej na to.
-Odejdź stąd albo wezwę ochronę – zagroziła mi.
-Możesz to zrobić, ale najpierw musimy porozmawiać – wszedłem do pomieszczenia, gdzie było pełno szczotek, szufelek i środków do czyszczenia. Zamknąłem drzwi, a pani Milewska usiadła na krzesełku i patrzyła na mnie tak, jakby chciała mnie zabić.
-Czego chcesz? – wysyczała przez zęby.
-Ile moja matka ci płaci za dochowanie tajemnicy, zarówno mój ojciec, jak i ojciec Tośki żyją? – zapytałem ją. Omal nie spadła z krzesła, gdy to usłyszała.
-Co ty za bzdury wygadujesz? – oburzyła się.
-Nie wymiguj się! – krzyknąłem i uderzyłem pięścią w stolik, na którym się opierała.
- Skąd o tym wiesz? Jakim cudem wiesz takie rzeczy?
-Nie twój interes. Odpowiedz na moje pytanie – powiedziałem aż nazbyt łagodnie.
Milczała i płakała jednocześnie, ale mimo iż była matką mojej dziewczyny nie zlitowałem się nad nią. Nie wiem jak długo trwało zanim w końcu odpowiedziała.
-Grażyna nie płaci mi za milczenie.
-To za co?! – krzyknąłem.
-Co miesiąc płaci mi dziesięć tysięcy. Wszystko to wysyłam do mojego męża i twojego ojca. Dzielą się tym po połowie.
-Czyli jednak żyją? – spytałem spoglądając na nią.
-Żyją i nigdy nie umarli –odpowiedziała.
-Więc czemu do cholery nie mogę spotykać się z Tośką?
-Zniszczysz ją. Zrobisz z niej podłą i okropną kobietę. Twoja matka też taka była. Zanim jej rodzice umarli, była poukładana i skromna, ale gdy tylko skończyła studia i poznała Cześka stała się potworem.
Byłem zaskoczony, że pani Milewska opowiada mi o matce.
-Ale mimo to nadal się przyjaźniłyście.
-Tak. Jednak gdy to się stało nasza przyjaźń się zakończyła. To wszystko jej wina.
-Ale co? Co pani ma na myśli? – spytałem chcąc wyciągnąć od niej jak najwięcej.
-Jej zapytaj. Jest odpowiedzialna za to – wstała i podeszła do mnie – że twój ojciec wyjechał, za to, że mój mąż został oskarżony o kradzież. Za wszystko – spojrzała na mnie smutnymi oczami i wyszła zostawiając mnie samego.

Diana
        Obudziłam się dość późno, więc nie było szans, bym poszła do szkoły. Zresztą, nawet jeśli bym wstała wcześniej i tak bym nie poszła. W ciągu kilku dni za dużo spraw zwaliło mi się na głowę. Czułam się fatalnie, a pobyt w szkole tylko by pogorszył  mój stan. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zatrzymałam się jednak w salonie, gdy zobaczyłam nowiuteńkie, plastikowe okna.  To samo zobaczyłam w kuchni.  Na chwilę zapomniałam o problemach i cieszyłam się, że dzięki komuś mamy nowe okna. Gdy chciałam sobie zrobić herbaty z radością stwierdziłam, że woda w kranie jest ciepła i grzejniki też.  To był jakiś cud. Jakiś czas temu odcięli nam ciepło i w panował chłód  ale nie dziś.  Wypiłam herbatę, przebrałam się i postanowiłam iść do babci, odwiedzić ją w szpitalu. Wylądowała tam po wczorajszym incydencie i zapewne się o nas martwiła. Poszłam do jej pokoju i spakowałam do plecaka kilka jej rzeczy. Nie wiadomo jak długo tam zostanie.
Zakładałam właśnie buty, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otwarłam i zobaczyłam Arka.
-Cześć – powiedział, wchodząc do środka – Wybierasz się gdzieś? – zapytał.
No jeszcze jego mi tu brakowało, jakbym mało miała problemów.
-Po co przyjechałeś?
-Chyba nie zapomniałaś, że mamy misję do wypełnienia? – spytał uśmiechając się łobuzersko
-A gdzie Tośka?
-Nie chciała ze mną jechać. Nic na siłę. To co, idziemy?
-Muszę najpierw iść do szpitala – powiedziałam, zakładając czapkę i rękawiczki.
-Stało się coś? Jesteś chora? Coś ci dolega? – spytał zaniepokojony.
-Babcia jest w szpitalu. Chcę ją odwiedzić.
-W porządku. Podrzucę cię tam.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego auta. Tak bardzo lubiłam Arka i uwielbiałam spędzać z nim czas, ale nie potrafiłam mu ponownie zaufać. Za bardzo mnie zranił i nadal czułam ból. Mniejszy, ale jednak.
Zatrzymał się pod szpitalem i chciał iść ze mną, ale nie zgodziłam się na to.
-Diana, zaczekaj – złapał mnie za rękę – Porozmawiajmy, proszę.
-Arek…Ja nie chcę… Nie rozumiesz? – spojrzałam mu prosto w oczy.
-Przecież wiesz, dlaczego to zrobiłem – tłumaczył się.
-Wiem, dlatego nie rozumiem, czemu nadal mnie nękasz i prosisz o wybaczenie.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Arek…Nie znam twoich uczuć względem mnie i lepiej dla nas, bym ich nie poznała. Nie możemy być razem, bo nie wiadomo, czy znów nie będziesz musiał udawać, że mnie nie znasz. Znając życie,  tak będzie. A ja kolejny raz tego nie wytrzymam.
-Więc co mam zrobić? – spytał błagalnie.
-Zajmij się sam tym, co mieliśmy robić razem. Nie chce się z tobą spotykać – wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku.
-Diana…- wyszeptał i przytulił mnie a ja poczułam jak pęka mi serce, bo tak bardzo mi na nim zależało.

P.S Za korektę dziękuje Dae <3

23 komentarze:

  1. Cudowne!<3 Aż żal , że musimy czekać do następnego piątku:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne !!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj no to sie porobiło między Dianą a Arkiem <3 oby im wyszlo :)
    Jake mnie wkurzyl.. no jak on mogl powiedziec Tosce, ze leci na kase Seby ... ;/ nie ma to jak przyjaciel.
    M nadzieje, ze Toska mu wygarnie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze genialny rozdział:P
    Pozdrawiam Duśka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Seba pokazał na co go stać i w sprawie Tośki, i w rozmowie z jej matką. Diana i Arek... Matko! <3 :P Ciekawe co jeszcze będzie się działo w tej historii... Jake jest bezczelny! Nie wie tak naprawdę co Tośka czuje, więc nie ma prawa wygadywać takich rzeczy!!! Uchhh..!
    Dobra... Nie zanudzam :P
    Pozdrawiam i czekam do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniały na nic więcej mnie nie stać

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam twoje opowiadanie od początku i muszę ci przyznać jest zaje*iste kiedy kolejna częsć ? juz nie mogę sie doczekac ;) ps masz wielki talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z niecierpliwościa dczekam na kolejny rozdział masz naprawde duży talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się w tym poście.
    Sebastian - osoba, która w matce Tośki wzbudziła taki lęk, że ta wszystko wyśpiewała, a jednak dobry i uczynny chłopak.
    Arek - ten co tak chce zawalczyć o względy Diany.
    To jest boskie *.*
    i jeszcze ten głupi wyjazd Seby ;/


    Malina.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział *__* Trochę krótki ale to nic :* Już nie mogę doczekać się kolejnego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe <3 naprawdę masz wielki talent i potrafisz go dobrze wykorzystać ;D wzruszający rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ahh... jest świetne ; ) nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału < 3

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Oby tylko Seba nie wyjechał..mam nadzieję,że nam tego nie zrobisz ;)Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać..poprostu zabrakło słow

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Cię prosszę a nawet błagam nie pozwól żeby Seba wyjechał i zostawił Tośke nie rób tego proszę Cię ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział..czekam na ciąg dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Błagam!! Niech Seba nie wyjeżdża. A i najlepiej by było gdyby Tośka albo Seba wygarnął Jake'owi. :3 Czekam do piątku!! Zadziw nas swoim talentem! :) Pozdrawiam Justaaaa

    OdpowiedzUsuń
  19. KOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!! to opowiadanie :D ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Niezłe! Czekam na następny!
    #

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.