Tośka
Dzwonek do drzwi przerwał mój spokojny sen. Spojrzałam
na zegarek, była siódma rano. „Komu się nudzi o tej porze” –pomyślałam. Miałam
tyle problemów na głowie, że pójście do szkoły chyba nie wchodziło w grę.
Kolejny dzwonek do drzwi. Zwlekłam się z łóżka, zarzuciłam kurtkę na plecy i
poszłam otworzyć drzwi. Odruchowo zatrzymałam się w salonie i spojrzałam na
pozbawione szyby okno. By zimno nie przedostawało się do wczoraj do późnego
wieczora razem z mamą i Dianą wieszałyśmy koce na oknach. Jednak niewiele to pomogło bo i tak dało się
odczuć panujący tu chłód. Znów rozległ się dzwonek.
-Idę! – krzyknęłam. Otwarłam drzwi i zobaczyłam
czterech mężczyzn w średnim wieku, ubranych w puchowe kurtki z napisem „Twój
dom”.
-Pani Antonina Milewska? – spytał jeden z mężczyzn
stojący na środku. Wyglądał jak mała piłeczka. Był niższy od pozostałych, ale
za to grubszy niż pozostali trzej razem wzięci.
-Tak. Stało się coś? – spytałam.
-Arkadiusz Sucharski – podał mi rękę na przywitanie.
Byłam zdezorientowana, ale odwzajemniłam gest. – Jesteśmy z firmy „Twój dom”.
Pan Wieczorek przysłał nas, by wymienić okna w pani domu. Możemy wejść? –
spytał, uśmiechając się jak dziecko.
-Chwileczkę. Powiedział pan, że kto was przysłał? –
zapytałam.
-Pan Wieczorek – odpowiedział.
-Sebastian Wieczorek?
-Tak. Mówił, że mamy pani pomóc i słuchać pani
poleceń.
Sebastian się o mnie troszczył. Ten zimny, pozbawiony pokory
chłopak miał jednak uczucia. Z każdym
dniem utwierdzałam się w tym. Najpierw łyżwy, potem akcja w szkole i na
stołówce, a teraz to. Nigdy nie kochał , nie znał słowa miłość, więc okazuje ją
w taki sposób, jaki uważa za stosowny.
-Możemy wejść do środka? – spytał mężczyzna.
-Tak, proszę – odpowiedziałam.
Po trzech godzinach pozostałości po oknach w kuchni,
salonie i u babci zostały wymienione na nowe. Ekipa konieczne chciała wymienić okna
w naszych pokojach, ale kategorycznie im zabroniłam. Gdy „Twój dom” odjechał,
zajrzałam do Di. Spała. Ekipa nieźle hałasowała, ale nawet to jej nie zbudziło.
Poszłam do łazienki, by się trochę
odświeżyć i z zaskoczeniem stwierdziłam, że z kranu leci ciepła woda. Również kaloryfery
były ciepło i nie tylko te w łazience, ale w całym domu. Umyłam zęby i twarz,
związałam włosy w kucyk i ubrałam się z zamiarem pójścia do szkoły. Choć nadal
nie byłam pewna, czy powinnam tam iść, wiedziałam, że muszę. Nie mogłam
dokładać sobie problemów jeszcze w szkole.
Przed wyjściem zajrzałam do Diany. Nadal spała, więc postanowiłam jej
nie budzić. Zamknęłam drzwi i pomaszerowałam do szkoły. Nie zdążyłam dotrzeć na
Grunwaldzką bo moim oczom ukazał się ciemny citroen Sebastiana. Zatrzymał się,
bym wsiadła i pojechaliśmy pod szkołę.
-Ty też zrobiłeś sobie wolne? – spytałam.
-Nie. Jest długa przerwa. Postanowiłem upewnić się,
czy masz nowe okna – powiedział parkując auto pod szkołą, ale nie gasząc
silnika.
-Nie idziesz? –spytałam, odpinając pasy i patrząc na
niego. Spoglądał przed siebie i był jakiś nieobecny, jakby przygnębiony.
-Idź. Przyjdę za chwilę – powiedział. Wysiadłam z auta
i poszłam w stronę. W szatni natknęłam się na Jake’a, który stał obok mojej szafki
i ewidentnie na mnie czekał. Przypomniałam sobie, że Wiktor wytypował Jake’a,
by był „moim partnerem” w poszukiwaniach ojca. Jakbym nie mogła być z Sebą.
-W porządku? – spytał.
Spojrzałam na niego wrogo nie wiedząc, o co pyta. Otworzyłam
szafkę, zdjęłam kurtkę, zmieniłam buty i zaczęłam pakować książki.
-Serio Tośka. Pytam, czy wszystko w porządku? No wiesz,
ta wczorajsza sytuacja i ta sprawa z twoim ojcem – upuściłam podręczniki i
gapiłam się na niego, osłupiała po tym, co usłyszałam. Ten facet przede mną to nie
mógł być Jake Potocki. Tacy ludzie jak on nie pytają o takie rzeczy.
-Dobra, a tak na serio to o co chodzi? –spytałam, z
trudem odzyskując trzeźwe myślenie. Jake podał mi książki, które upuściłam i
odpowiedział:
-Od razu musi o coś chodzić? Jesteś dziewczyną Seby,
więc czy mi się to podoba, czy nie muszę cię zaakceptować.
-Daruj sobie te teksty.
-I tak jesteś na mnie skazana. Wiesz o tym –
uśmiechnął się triumfalnie.
-Nie. To ty jesteś skazany na mnie i jeśli się w tej
chwili ode mnie nie odczepisz to… - urwałam bo nie wiedziałam co powiedzieć.
-To co? Mam się bać panny Milewskiej, która leci na
Sebastiana tylko z powodu jego pieniędzy? – zadrwił ze mnie, czym sprawił, że
moja wściekłość sięgnęła zenitu. Podeszłam bliżej niego i spoliczkowałam go tak
mocno, że aż się zachwiał.
Sebastian
Nie chciałem wyjeżdżać, ale wiedziałem, że matka zrobi
wszystko, by mnie wysłać za granicę. Starucha chciała, bym uczył się w jakimś
innym państwie, byle nie w Polsce. Tylko problem w tym, że ja nie chciałem
studiować ekonomi gospodarczej, tylko geologię, razem z Tośką. Jednak
wiedziałem, że nigdy do tego nie dojdzie, bo nie jest mi to pisane, bo jestem dziedzicem znanej w całym świecie firmy
gospodarczej. Choć matka miała jeszcze dzień na podjecie decyzji, wiedziałem,
że sprawa jest przesądzona i że będę musiał wyjechać. Nikomu o tym nie
powiedziałem, bo sam musiałem się z tym pogodzić. Tośka poszła na lekcje, ale
mnie nie było tam śpieszno. Miałem wszystkiego dość, tych wszystkich kłamstw i manipulacji
oraz intryg matki. Mógłbym się spotkać z Mileną, ale nie chce jej obarczać
swoimi problemami.
Z jednej strony wyjazd do Włoch był szansą na
odnalezienie ojca, ale z drugiej strony nie miałem pewności, czy on tam jeszcze
jest. Możliwe, że jest już w Norwegii, tak jak pisał w liście. Wiedziony
impulsem odjechałem spod szkoły i pojechałem na lotnisko, gdzie jako
sprzątaczka pracowała matka Tośki. Zdążyłem się zorientować, że nie darzy mnie
sympatią, ale ona była kluczem do powodzenia naszych poszukiwań i tylko ktoś o
takich koneksjach jak ja mógł na nią wpłynąć. Nie bardzo wiedziałem, gdzie
szukać sprzątaczek, więc spytałem jednego z ochroniarzy. Uważnie mi się przyjrzał
i powiedział, gdzie mam iść. Dotarłem do małego
pomieszczenia technicznego w jakimś zaułku lotniska. Już miałem pukać do drzwi,
gdy te się otworzyły i ujrzałem matkę Tośki. W jednej chwili na jej twarzy
pojawił się gniew. Chciała zamknąć drzwi, ale byłem silniejszy i nie pozwoliłem
jej na to.
-Odejdź stąd albo wezwę ochronę – zagroziła mi.
-Możesz to zrobić, ale najpierw musimy porozmawiać –
wszedłem do pomieszczenia, gdzie było pełno szczotek, szufelek i środków do
czyszczenia. Zamknąłem drzwi, a pani Milewska usiadła na krzesełku i patrzyła
na mnie tak, jakby chciała mnie zabić.
-Czego chcesz? – wysyczała przez zęby.
-Ile moja matka ci płaci za dochowanie tajemnicy, zarówno
mój ojciec, jak i ojciec Tośki żyją? – zapytałem ją. Omal nie spadła z krzesła,
gdy to usłyszała.
-Co ty za bzdury wygadujesz? – oburzyła się.
-Nie wymiguj się! – krzyknąłem i uderzyłem pięścią w
stolik, na którym się opierała.
- Skąd o tym wiesz? Jakim cudem wiesz takie rzeczy?
-Nie twój interes. Odpowiedz na moje pytanie –
powiedziałem aż nazbyt łagodnie.
Milczała i płakała jednocześnie, ale mimo iż była
matką mojej dziewczyny nie zlitowałem się nad nią. Nie wiem jak długo trwało
zanim w końcu odpowiedziała.
-Grażyna nie płaci mi za milczenie.
-To za co?! – krzyknąłem.
-Co miesiąc płaci mi dziesięć tysięcy. Wszystko to
wysyłam do mojego męża i twojego ojca. Dzielą się tym po połowie.
-Czyli jednak żyją? – spytałem spoglądając na nią.
-Żyją i nigdy nie umarli –odpowiedziała.
-Więc czemu do cholery nie mogę spotykać się z Tośką?
-Zniszczysz ją. Zrobisz z niej podłą i okropną
kobietę. Twoja matka też taka była. Zanim jej rodzice umarli, była poukładana i
skromna, ale gdy tylko skończyła studia i poznała Cześka stała się potworem.
Byłem zaskoczony, że pani Milewska opowiada mi o
matce.
-Ale mimo to nadal się przyjaźniłyście.
-Tak. Jednak gdy to się stało nasza przyjaźń się
zakończyła. To wszystko jej wina.
-Ale co? Co pani ma na myśli? – spytałem chcąc
wyciągnąć od niej jak najwięcej.
-Jej zapytaj. Jest odpowiedzialna za to – wstała i
podeszła do mnie – że twój ojciec wyjechał, za to, że mój mąż został oskarżony
o kradzież. Za wszystko – spojrzała na mnie smutnymi oczami i wyszła zostawiając
mnie samego.
Diana
Obudziłam się dość późno, więc nie było szans, bym poszła
do szkoły. Zresztą, nawet jeśli bym wstała wcześniej i tak bym nie poszła. W
ciągu kilku dni za dużo spraw zwaliło mi się na głowę. Czułam się fatalnie, a pobyt
w szkole tylko by pogorszył mój stan.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do kuchni. Zatrzymałam się jednak w salonie, gdy
zobaczyłam nowiuteńkie, plastikowe okna.
To samo zobaczyłam w kuchni. Na
chwilę zapomniałam o problemach i cieszyłam się, że dzięki komuś mamy nowe
okna. Gdy chciałam sobie zrobić herbaty z radością stwierdziłam, że woda w
kranie jest ciepła i grzejniki też. To
był jakiś cud. Jakiś czas temu odcięli nam ciepło i w panował chłód ale nie
dziś. Wypiłam herbatę, przebrałam się i
postanowiłam iść do babci, odwiedzić ją w szpitalu. Wylądowała tam po
wczorajszym incydencie i zapewne się o nas martwiła. Poszłam do jej pokoju i
spakowałam do plecaka kilka jej rzeczy. Nie wiadomo jak długo tam zostanie.
Zakładałam właśnie buty, gdy usłyszałam dzwonek do
drzwi. Otwarłam i zobaczyłam Arka.
-Cześć – powiedział, wchodząc do środka – Wybierasz
się gdzieś? – zapytał.
No jeszcze jego mi tu brakowało, jakbym mało miała
problemów.
-Po co przyjechałeś?
-Chyba nie zapomniałaś, że mamy misję do wypełnienia?
– spytał uśmiechając się łobuzersko
-A gdzie Tośka?
-Nie chciała ze mną jechać. Nic na siłę. To co,
idziemy?
-Muszę najpierw iść do szpitala – powiedziałam,
zakładając czapkę i rękawiczki.
-Stało się coś? Jesteś chora? Coś ci dolega? – spytał
zaniepokojony.
-Babcia jest w szpitalu. Chcę ją odwiedzić.
-W porządku. Podrzucę cię tam.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego auta. Tak bardzo
lubiłam Arka i uwielbiałam spędzać z nim czas, ale nie potrafiłam mu ponownie
zaufać. Za bardzo mnie zranił i nadal czułam ból. Mniejszy, ale jednak.
Zatrzymał się pod szpitalem i chciał iść ze mną, ale nie
zgodziłam się na to.
-Diana, zaczekaj – złapał mnie za rękę –
Porozmawiajmy, proszę.
-Arek…Ja nie chcę… Nie rozumiesz? – spojrzałam mu
prosto w oczy.
-Przecież wiesz, dlaczego to zrobiłem – tłumaczył się.
-Wiem, dlatego nie rozumiem, czemu nadal mnie nękasz i
prosisz o wybaczenie.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Arek…Nie znam twoich uczuć względem mnie i lepiej dla
nas, bym ich nie poznała. Nie możemy być razem, bo nie wiadomo, czy znów nie
będziesz musiał udawać, że mnie nie znasz. Znając życie, tak będzie. A ja kolejny raz tego nie wytrzymam.
-Więc co mam zrobić? – spytał błagalnie.
-Zajmij się sam tym, co mieliśmy robić razem. Nie chce
się z tobą spotykać – wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku.
-Diana…- wyszeptał i przytulił mnie a ja poczułam jak pęka
mi serce, bo tak bardzo mi na nim zależało.
P.S Za korektę dziękuje Dae <3
P.S Za korektę dziękuje Dae <3
Cudowne!<3 Aż żal , że musimy czekać do następnego piątku:(
OdpowiedzUsuńŚwietne !!! Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńOjojoj no to sie porobiło między Dianą a Arkiem <3 oby im wyszlo :)
OdpowiedzUsuńJake mnie wkurzyl.. no jak on mogl powiedziec Tosce, ze leci na kase Seby ... ;/ nie ma to jak przyjaciel.
M nadzieje, ze Toska mu wygarnie :))
Jak zawsze genialny rozdział:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Duśka.
Meeeega :D
OdpowiedzUsuńSeba pokazał na co go stać i w sprawie Tośki, i w rozmowie z jej matką. Diana i Arek... Matko! <3 :P Ciekawe co jeszcze będzie się działo w tej historii... Jake jest bezczelny! Nie wie tak naprawdę co Tośka czuje, więc nie ma prawa wygadywać takich rzeczy!!! Uchhh..!
OdpowiedzUsuńDobra... Nie zanudzam :P
Pozdrawiam i czekam do następnego rozdziału :)
świetne <3
OdpowiedzUsuńwspaniały na nic więcej mnie nie stać
OdpowiedzUsuńCzytam twoje opowiadanie od początku i muszę ci przyznać jest zaje*iste kiedy kolejna częsć ? juz nie mogę sie doczekac ;) ps masz wielki talent ;)
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwościa dczekam na kolejny rozdział masz naprawde duży talent ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym poście.
OdpowiedzUsuńSebastian - osoba, która w matce Tośki wzbudziła taki lęk, że ta wszystko wyśpiewała, a jednak dobry i uczynny chłopak.
Arek - ten co tak chce zawalczyć o względy Diany.
To jest boskie *.*
i jeszcze ten głupi wyjazd Seby ;/
Malina.
Świetny rozdział *__* Trochę krótki ale to nic :* Już nie mogę doczekać się kolejnego :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe <3 naprawdę masz wielki talent i potrafisz go dobrze wykorzystać ;D wzruszający rozdział <3
OdpowiedzUsuńAhh... jest świetne ; ) nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału < 3
OdpowiedzUsuńŚwietne! Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału! Oby tylko Seba nie wyjechał..mam nadzieję,że nam tego nie zrobisz ;)Nie wiem co mogłabym jeszcze napisać..poprostu zabrakło słow
OdpowiedzUsuńJa Cię prosszę a nawet błagam nie pozwól żeby Seba wyjechał i zostawił Tośke nie rób tego proszę Cię ! ;)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział..czekam na ciąg dalszy ^^
OdpowiedzUsuńBłagam!! Niech Seba nie wyjeżdża. A i najlepiej by było gdyby Tośka albo Seba wygarnął Jake'owi. :3 Czekam do piątku!! Zadziw nas swoim talentem! :) Pozdrawiam Justaaaa
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!! to opowiadanie :D ^^
OdpowiedzUsuńNiezłe! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuń#