Sebastian
Słowa Tośki były jak cios poniżej pasa. To co powiedziała,
dotarło do mnie po chwili. Szybko odsunąłem ją od siebie i spojrzałem jej
prosto w oczy, w zielone oczy mokre od ciągłego płaczu.
-Co ty gadasz? – spytałem groźnie.
-Nie tutaj Seba. Nie tutaj – powiedziała kręcąc głową i nadal drżąc. Wiktor, Jake i Arek stanęli
obok mnie dodając mi tym samym wsparcia i otuchy.
-A szkoła? – zapytałem jakby to było teraz
najważniejsze.
-Proszę cię – wyszeptała słabym głosem. Musiałem jej
ulec. Nie miałem wyjścia.
-A ona? – spytałem i spojrzałem na Dianę. Tośka spojrzała
na mnie. Jej spojrzenie mówiło wszystko. Chciała nie iść do szkoły i opowiedzieć mi
wszystko. Mnie było bez różnicy czy tam pójdę czy nie. Marecki miał po mnie
przyjechać pod szkołę, ale się zdziwi jak mnie tam nie zastanie. Spojrzałem na
Arka. W mgnieniu oka pognał do Diany. Chyba naprawdę mu na niej zależało.
-To gdzie mamy jechać? – spytałem zniecierpliwiony
-Nnnie wiem – uspokoiła się trochę i mówiła bardziej
zrozumiałym językiem do mnie – Gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał.
-Możemy jechać do mnie. Starzy wczoraj pojechali do
Londynu. Nie będzie ich z tydzień – zaproponował Arek prowadząc zdruzgotaną
Dianę. Wyglądała milion razy gorzej niż Tośka. Jeśli moja dziewczyna mówiła
prawdę, że nasi ojcowie żyją to już wiem czemu obie tak wyglądają. Pomogłem
Tośce wsiąść do auta. W ręce nadal trzymała jakieś pudełko. Arek zabrał Dianę
do swojego auta, Jake i Wiktor pojechali osobno. Do Arka nie mieliśmy daleko bo
też mieszkał na Morasku.
Jego dom był wielki i prawie pokaźny jak mój, ale
zaznaczam prawie robi wielką różnicę. Arek żył w luksusie nikt nie miał co do
tego wątpliwości. Wystarczyło przekroczyć próg by wiedzieć, że tu mieszkają
wykładowcy uniwersyteccy. Jedna ze ścian domu była specjalnie poświęcona dokonaniom naukowym jego rodziców. Dyplomy, nagrody, prace dyplomowe, liczne
wyróżnienia i zdjęcia z różnymi ludźmi. Arek zaprowadził nas do swojego pokoju.
Na ustawionej pośrodku pokoju sofie siedziały dwie ciemnowłose dziewczynki i
zawzięcie biły się grając w Mortal Kombat na PS. Siostry Arka miały inne
spojrzenie na świat niż by chcieli tego ich rodzice. Zamiast uczyć się śpiewu
czy gry na pianinie one wolały brutalne gry.
-No nie możesz mnie zabić. Przecież już raz wygrałaś –
mówiła jedna z nich. Nie poznałem która, bo siedziały do mnie tyłem.
-No i co z tego? I tak jestem lepsza! – przechwalała
się druga.
-Ej co wy tu robicie?! – spytał ostro Arek, tak że
obie aż podskoczyły.
-My tylko… - starsza, Inez, zrobiła niewinna minę,
która zawsze działała na Arka. Ulegał siostrzyczkom i nie potrafił się na nie
złościć.
-Ostrzegałem was, że macie nie grać bez mojej zgody –
Arek nie dawał wygraną.
-Ale ciebie nie było więc jak mogłyśmy dostać twoją
zgodę? – spytała piskliwym głosikiem młodsza, Nicol.
-Idźcie już do siebie.
-Nie możemy zostać? – nalegała Nicol.
-Nie i nie próbujcie żadnych sztuczek. Ostrzegam was
po raz kolejny.
Dziewczynki wyszły, Arek wyłączył grę i poczuł się
nagle trochę zmieszany. No tak, pewnie nie powiedział Dianie, że ma młodsze
siostry. A on chciał, żeby ona mu do kolan padła jak ma przed nią tajemnice. I
Tośka i Diana rozglądały się z zaciekawieniem po pokoju Arka.
-Nie wiedziałam, że masz młodsze siostry – powiedziała
Tośka.
-Nie ma się czym chwalić. Są okropnie słodkie i
dlatego tak bardzo je kocham – powiedział. Chciał pomóc Dianie zdjąć kurtkę,
ale ona odrzuciła jego pomoc. Usiadły we dwie obok siebie na jednej kanapie a
ja z chłopakami na drugiej. Służąca przyniosła herbatę i ciastka. Gdy w końcu
zostaliśmy sami mogliśmy zacząć rozmawiać.
-O co do cholery chodzi Tośka? – spytałem bo już nie
mogłem wytrzymać. Jeśli ona miała rację i mój ojciec faktycznie żyje, to ta
informacja zmieni wszystko.
Diana
Dom Arka. Pałac nie dom. Arek. Młody Bóg nie człowiek.
Tośka wyciągnęła mnie do Seby bo uznała, że on musi wiedzieć. Z naciskiem na
musi. Tak bardzo nie chciałam iść, nie czułam się na siłach. Nie spałam całą
noc. Tośka też nie. Obie ryczałyśmy całą noc a rankiem wyglądałyśmy okropnie.
Ale ona i tak się uparła żeby iść do Seby. Szkoła w tym momencie mogłaby dla nas
nie istnieć, liczyło się tylko to co wiedziałyśmy, to, co ja odkryłam.
Arek miał młodsze siostry! A to ci dopiero. Coraz
bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że on nie jest dla mnie, nie w tym
życiu ani w następnym. Jego siostry były naprawdę słodkie i bardzo do siebie
podobne. Nie dane mi było się dowiedzieć
jak mają na imię. No trudno. Zresztą na co mi to wiedzieć? Sebastian się bardzo
niecierpliwił. Nie dziwię mu się. Wszyscy teraz byli wpatrzeni w moją siostrę.
Ja nic nie mówiłam. Słowa nie potrafiły wyjść z moich ust. Byłam zbyt
zdenerwowana i zszokowana tym wszystkim. Tośka udawała, że się trzyma, choć
przed Sebą rozkleiła się jak dziecko. Chciałam zrozumieć to wszystko, ale nie
potrafiłam. Nie potrafiłam zrozumieć dlaczego ja i siostra i w sumie Seba też
byliśmy okłamywani przez dziesięć lat. Dlaczego ktoś zataił przed nami to
wszystko? Dlaczego mama to ukrywała? Dlaczego to, dlaczego tamto, ciągle to
dlaczego.
Rozejrzałam się po pokoju Arka bo o dziwo jak na pokój
chłopaka żyjącego w luksusie był pokojem normalnym. Nie aż tak normalnym bo
jednak wielka plazma na pół ściany i do tego zapewne najnowsze PS były
oznakami luksusu. Siedzieliśmy w przedpokoju do pokoju Arka, ściślej na środku
przedpokoju. A wokół była pustka, która jakoś mi nie przeszkadzała. Z
przedpokoju do pokoju prowadziły wielkie drzwi-centralnie naprzeciwko mnie, które
teraz były otwarte więc mogłam dostrzec skrawek właściwego świata Arka.
Jasnobrązowe panele, do tego ciemnobrązowy dywan w
jakieś wzorki chyba. Z tej odległości nie widziałam za dobrze co widniało na
dywanie. Plastikowe okna z jasnobrązowymi obramowaniami, do tego brązowe
firanki i nawet brązowe karnisze. Na wprost moich oczu stała szafa a obok niej
mały stolik i dwa fotele. Wszystko oczywiście w kolorze brązowym lub jego
odcieniach. Na oknach stały kwiaty, na pomalowanych na beżowo ścianach
gdzieniegdzie wisiał jakiś obraz. Kątem oka widziałam też łóżko, zaścielone i
zakryte brązową kapą. Jednym słowem Arek Wierzbicki miał fioła na punkcie
koloru brązowego. To też jedna kolejna z tych informacji, których o nim nie
wiedziałam.
Spojrzałam na Arka. On naprawdę był przystojny. Dziś
zrezygnował z włosów na żel, więc kosmyki niesfornie mu się układały. Nie był
świadomy, że na niego patrzę, bo gapił się w okno. A mogłam mieć najlepszego
chłopaka na świecie, mogłam być jego królową, ale on to spieprzył a ja nie
potrafiłam wybaczyć. Za bardzo mnie zranił, sprawił, że wtedy w galerii
poczułam się nikim. I tak czuję się do tej pory.
Chciałam myśleć o wszystkim innym, tylko nie o tacie,
ale to i tak było silniejsze. Tata żyje i mieszka we Włoszech a ja przez
dziesięć lat myślałam, że nie żyje. Byłam okłamywana przez rodzoną matkę.
Pomyślałby kto-kobieta, która płakała na każde wspomnienie o tacie, kobieta
która starała się by tata został uznany za zmarłego zaginionego, kobieta która
cierpiała po stracie męża, kobieta która nazywała się moją matką była zwykłą oszustką nie matką. Matki nie okłamują dzieci przez dziesięć lat, matki nie
są takie, ale moja taka jest. Nie chce mieć takiej matki, nie chce jej znać.
Gdybym mogła wyprowadziłabym się, ale nie mam do kogo. W tej chwili pragnęłam
nie być Dianą Milewską, pragnęłam być kimś innym, kimś kto ma mamę i tatę, kimś
kto jest po prostu szczęśliwy.
Tośka
Myślałam, że jak się obudzę to, to wszystko okaże się
nieprawdą, ale tak się nie stało. Zobaczyłam pudełko na biurku i masę listów.
Wszystko wróciło. Całą noc czytałam listy od taty do mamy. Każdy był inny a
jednocześnie coś je łączyło. Zaraz po przebudzeniu poszłam do Diany. Wyglądała
fatalnie, ja zresztą też. Ledwo zrobiłyśmy z sobą porządek. Przyjazd pod dom
Seby to był mój pomysł. Di była przeciwna, ale mi musiała ulec. Całą drogę
ryczała choć prosiłam ją by przestała bo za bardzo rzucałyśmy się w oczy. Po
domem Seby poniosły mnie emocje i też zaczęłam łkać. Nie zważając na wszystko
pozwoliłam by mnie przytulił i pocieszył. Musiałam mu wszystko powiedzieć. On
miał prawo wiedzieć. W końcu chodziło też o jego ojca. Pojechaliśmy do Arka, by
na spokojnie porozmawiać. Jego dom był naprawdę niesamowity, ale byłam tak
zdruzgotana, że nie zwracałam uwagi na te wszystkie szczegóły. Arek miał dwie
urocze siostry, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Gdy służąca przyniosła
nam herbatę, Seba zaczął mnie poganiać bym zaczęła mówić. Jednak ja nie mogłam
nic z siebie wydusić. Diana była duchem nieobecna więc nie miałam co liczyć na
jej pomoc. By ułatwić sobie sprawę podałam Sebastianowi pudełko i kazałam mu
przeczytać kilka losowych listów. Ja w tym czasie układałam w głowie wszystkie
myśli i spoglądałam na każdego z chłopków. Arek był wpatrzony w okno i podobnie
jak Diana nieobecny duchowo. Obok niego siedział Seba, który czytał listy. Z
jego twarzy wyczytałam, że nic nie rozumie z tych listów, ale nie przeszkadzałam
mu i pozwoliłam by czytał dalej. Jake, który siedział obok Seby czytał listy
razem z nim. Trochę mi to było nie w smak, że Jake czyta prywatną
korespondencję moich rodziców, ale w chwili gdy Diana ją znalazła przestała ona
być prywatna. Wiktor jako jedyny zachowywał się spokojnie. Choć wzrok miał
wlepiony we mnie nie przeszkadzało mi to i nie zwracałam na to uwagi.
-Skąd to macie? – spytał w końcu Sebastian odrywając
wzrok od listów i spoglądając na mnie.
-Diana to wczoraj znalazła – odpowiedziałam słabym
głosem.
-Jak to znalazła? Gdzie? – dopytywał się.
-No w domu.
-Przez cały czas miałaś to pod nosem! – Seba się
uniósł – I dopiero teraz mi o tym mówisz? Jak długo o tym wiesz?!
-Nie drzyj się na mnie do cholery! – poderwałam się z
miejsca – Nic o tym nie wiedziałam wcześniej! Diana znalazła to wczoraj.
Słuchaj co do ciebie mówię! – darłam się na niego. Wiem, że mnie poniosło, ale
to on zaczął. Usiadłam z powrotem by zaczerpnąć powietrza. Seba patrzył na mnie
groźnie, ale nic nie powiedział. Brunet próbował go uspokoić. Jake i Arek
gapili się na mnie jakby nigdy nie widzieli zdenerwowanej dziewczyny. Nikt nic
nie powiedział. Seba wstał i podszedł do okna. Zrobiło mi się go żal. Po raz
pierwszy w życiu wiedziałam co czuje. Zebrałam się w sobie i podeszłam do
niego. Śnieg znów zaczął padać. Wpatrywałam się jak biały puch pokrywa ogród i
auta chłopaków.
-Wolałbym żeby ojciec naprawdę nie żył– powiedział
spokojnie zaskakując mnie tym wyznaniem. Dopiero teraz zrozumiałam, że coś w
nim pękło, że już nie jest tym samym chłopakiem, który kilka tygodni temu
znęcał się nade mną. Przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Bóg jeden wiedział kiedy Seba jest Sebą a kiedy dumnym i wrednym Sebastianem Wieczorkiem.
-Jak możesz tak mówić – wyszeptałam trochę
przestraszona tymi słowami.
-Mogę. Pochowałem ojca w sercu dziesięć lat temu. Dla
mnie on umarł. Na zawsze – takie słowa nie pasowały do niego. Był rozpieszczony
i pozbawiony uczuć, a tu nagle wyskakuje z czymś takim. Zaczynałam się
zastanawiać czy to aby na pewno ten sam Sebastian.
-Więc nie chciałbyś się z nim spotkać? – spytałam
słabym głosem. Nadal nie doszłam do siebie po tym wszystkim. Ból jaki czułam w
sercu był nie do zniesienia. Przetrawiłam jakoś fakt, że tata żyje, ale nie
mogłam się pogodzić z faktem, że mama
nas okłamywała. To było gorsze niż to co zafundował mi Sebastian w szkole. Gdy
tak stałam obok niego wróciłam pamięcią do tamtych wydarzeń, gdy zostałam przez
niego potraktowana jak śmieć, znieważona i zgnębiona przy całej szkole. Choć
trwało to raptem dwa dni, to myślałam, że nie uda mi się tego wytrzymać, ale
dałam radę. Potem Sebastian nagle się zmienił i stał się jakiś inny. Zaczęłam
się wtedy przekonywać, że on jednak ma jakieś uczucia i mimo tej swojej
wredności i bezczelności jest dobry, w każdym tego słowa znaczeniu. Wtedy też
moje serce zaczęło bić szybciej na jego widok, wtedy też zrozumiałam, że mnie i
Sebę coś połączyło.
-Nie wiem Tośka – odpowiedział Sebastian. Objął mnie i
przytulił. Poczułam ciepło jego ciała i znajomy zapach perfum z drzewa sandałowego.
-Co teraz będzie Seba? Co będzie z tym wszystkim? Co
będzie z nami? – spytałam.
-Jak to z nami? – zapytał zaskoczony odsuwając mnie od
siebie i patrząc na mnie.
-Chodzi mi o to… -chciałam coś powiedzieć, ale sama
nie wiedziałam o co mi chodziło. Nie patrzałam na Sebę, ale wiedziałam że on
czeka na odpowiedź.
-Ej Seba jak mogłeś nie poznać tego faceta – z opresji
wyrwał mnie głos Jake’a za co byłam mu wdzięczna.
-Jakiego faceta? – spytałam podchodząc do niego.
-Tego z kroniki. Seba no przypatrz mu się – mówiła
Jake. Seba wziął kronikę i uważnie wpatrywał się w twarz faceta który był na
każdym zdjęciu.
-Nie wiem kto to jest – powiedział Wieczorek.
-Ty nie wiesz a ja wiem. Seba naprawdę jesteś głupi –
powiedział Jake.
-A ty może znasz tego człowieka? – oburzył się
Wieczorek.
-Żebyś wiedział że znam, bo to Marecki.
KTO TO MARECKI ?! XDDD ZAJEBISTE !
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pisaniu prac..c zy czegoś tam, co masz pisac.
Poczekamy do piątku ;*
Malina.
Marecki to jeden z ludzi matki Seby :P
UsuńEj no jak nie wiesz kto to Marecki? Fakt,nie jest jakimś głównym bohaterem,ale to jest, jak to mówię "prawa ręka" matki Sebastiana.;)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście ! tak się wczytałam, że jakoś nie przyszło mi to do głowy.. jejku ! ;ooo
UsuńMalina
Jejku! Rozdział jest taki przepełniony smutkiem i bólem, że ja tutaj ryczę jak głupia. Matko, co tutaj się wyrabia! Marecki też jest w to wszystko zamieszany?! Jejku, o co tutaj chodzi? Strasznie mi szkoda dziewczyn, no i Seby też. Och, mam nadzieję, że to niedługo się rozwiąże. Świetnie piszesz! :) Czekam z utęsknieniem na nowy rozdział! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ojej to jest świetne ;D Przez ten smutny nastrój mi też zachciało się płakać . Ale najważniejsze jest to że Tośka i Seba są przy sobie ^^ Czekam na NN.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial :D
OdpowiedzUsuńOstroo ;) niespodziewalabym sie, ze Marecki tez biedzie w to wmieszany =)
OdpowiedzUsuńToska z Sebą tak slodko razem wygladaja =) zwzgledu na okolicznosci nie powinnam tego pisac, no ale musialam <33 sa suuulodcy ;*
I jeszcze Diana z Arkiem :) no nie dziwie sie dziewczynie, ze teraz ma go gdzies xd
ciekawie ciekawie... cieszę się że Tośka i Sebą zbliżyli sie do sb :)
OdpowiedzUsuńCudowne :) czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńI mam prośbę... Mogłabyś informować mnie o kolejnych rozdziałach? Bo coś mi się nie aktualizuje...
Na moim blogu pod najnowszym postem, ok?:)
http://believe-for-destiny.blogspot.com/
Z góry dziękuję ;*
Świetne <3
OdpowiedzUsuńSuper! Ale się porobiło. Od początku ten Marecki wydawał się podejrzany.Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńŚwietny ten blog masz, po prostu cudowny tak bardzo czekam na wiecej, zaczelam czytac tego bloga jak juz mialas napisane te 30 rozdzialow i przeczytalam to wszystko w 2 dni, naprawdę Cię podziwiam, rozdziały są długie i ciągle coś się dzieje, pisz szybciutko i obyś miała wenę, pozdrawiam Julia <3
OdpowiedzUsuńPS. Mogłabyś mnie powiadomić o nowym rozdziale? C: http://ask.fm/hhahaahhaahahxD
Z GÓRY DZIĘKUJĘ! <3
Dlaczego posty beda pojawiac sie tylko w piatki ? My nie wytrzymamy ! : (
OdpowiedzUsuńPisałam o tym na Facebooku.
Usuń