Odpowiedź Wiktora podsumowałam śmiechem, ale jemu chyba
nie było do śmiechu bo nagle spoważniał i twardo się we mnie wpatrywał.
Speszyłam się i zwiesiłam głowę w dół. Było mi trochę głupio. On tu do mnie z
uczuciem a ja się zachowuje jak idiotka. To uczucie było problemem. I dla niego i dla mnie, ale on chyba nie
zdawał sobie z tego sprawy. Bo przecież jak on może kochać mnie skoro to Laura
była jego jedyną miłością? A czy ja mogę kochać jego jeśli moje serce należy do
Seby? No dobra, nie dosłownie, ale w jakimś stopniu na pewno. Bo gdyby mi nie
zależało na Wieczorku nie zrobiłabym tego wszystkiego co miało miejsce.
Podzieliłam swoje serce, podzieliłam samą siebie na pół. Jedna połówka należała
do Wiktora, druga do Sebastiana. I nic nie wskazywało na to by ten układ miał
się szybko zmienić.
-Co tak naprawdę czujesz do Sebastiana? – spytał
podchodząc do mnie i podnosząc palcem mój podbródek. Spoglądałam teraz w jego
piękne oczy, w których mogłabym utonąć.
-Nie chce rozmawiać o Sebie – wydukałam tylko.
-A o mnie? – przysunął się bliżej mnie. Czułam jego
oddech na swojej twarzy. Był tak blisko mnie. Przez chwilę myślałam, że stracę
zmysły i jak szalona rzucę się na niego. W głowie jednak powtarzałam jedno
zdanie „Jestem Tośka Milewska. Muszę się opamiętać”. Wiktor był przystojny i
taki opiekuńczy. Martwił się o mnie i dbał jak nikt inny. Gdybym teraz rzuciła
mu się w ramiona rozpieszczałby mnie do końca życia, przynosiłby mi śniadanie
do łóżka i zawoził codziennie do pracy. Byłby zawsze ze mną, cały dzień i całą
noc, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Czy chciałam
takiego życia? Która nastolatka by tego nie chciała? Która nastolatka nie
chciałaby mieć męża wyjętego wprost z Disney’owskich bajek czy filmów? Tak
bardzo się rozmarzyłam, że nie poczułam kiedy Brunet objął mnie w pasie. Był
bliżej niż kiedykolwiek, nasze usta dzieliły milimetry. Serce waliło mi jak
młot, w głowie roiło się od dziwnych myśli. Wiktor nachylił się by mnie
pocałować. Chciał mnie pocałować a ja jego, ale coś mnie blokowało. W jednej
chwili odskoczyłam jak oparzona i odwróciłam się do niego plecami. Cała drżałam
choć nie było mi zimno. Nie mogłam się uspokoić. Wiktor objął mnie ramieniem i
odprowadził pod dom. Całą drogę milczałam. Byłam w takim szoku, że chyba
odebrało mi mowę.
-To do jutra – pożegnał się Wiktor z uśmiechem gdy
dotarliśmy pod mój dom. Pomachałam mu, bo żadne słowa nie chciały mi przejść
przez gardło. Patrzyłam jeszcze jak wsiada do auta i odjeżdża. Dopiero gdy
straciłam jego auto z oczu weszłam na podwórko a potem do domu.
Ledwo weszłam do środka od razu wiedziałam, że coś
jest nie tak. Szybko zdjęłam kurtkę i buty a potem zobaczyłam Dianę siedząca na
podłodze w kuchni i przeraźliwie płaczącą. Szybko do niej podeszłam i objęłam
ją ramieniem.
-Uspokój się Di… Proszę – pocieszałam ją. Nie pomogło.
Zaczęła płakać jeszcze bardziej. Nie wiedziałam co jej było dopóki drżącymi
rękoma nie podała mi jakiejś kartki złożonej na pół. Wtedy dopiero zobaczyłam
ten bałagan w kuchni. Z jednej strony garnki, z drugiej jakiejś pudełko z
którego wysypywały się koperty, a pośrodku tego wszystkiego moja siostra
bliźniaczka ryczącą jak bóbr.
-Co to jest? – spytałam.
-Prze…Prze…czytaj – chlipała. Rozłożyłam kartkę i
zaczęłam czytać. Każde słowo raziło mnie jak grom, każde słowo rozdzierało moje
i tak już rozdarte serce, każde czytane słowo raniło jak ciernie. Chciałam
płakać, ale nie mogłam. Żadna łza nie poleciała z mojego policzka. Skończyłam
czytać i tępo wpatrywałam się w kuchenne meble. A więc wszystko było kłamstwem.
Przez dziesięć lat ja i Diana żyłyśmy w świecie kłamstw i fikcji, w świecie
ułudy. Nie mogłam jednak uwierzyć w to co przeczytałam. Nie chciałam w to
wierzyć, nie potrafiłam. Tuliłam Dianę do siebie nie wiedząc co zrobić z tym
wszystkim. Tata żyje. Mój tata żyje i nigdy nie zaginął. Tata Seby też żyje i
też nigdy nie zaginął. W jednej chwili moje życie się rozsypało, wszystko legło
w gruzach jak dziesięć lat temu gdy tata zniknął. Takie deja vu normalnie.
Tyle, że wtedy byłam dzieckiem a dziś jestem kobietą, nie dziewczynką, nie
nastolatką tylko kobietą. Nie byłam w stanie wziąć się w garść, ale jeśli tego
nie zrobię to spędzę tu z Di całą noc. Z trudem wstałam z podłogi. Nogi miałam
jak z waty, w żołądku mi się przewracało. Diana nadal ryczała choć teraz już trochę
mniej. Zaprowadziłam ją do pokoju i położyłam w łóżku.
-Tośka, to jest gorsze niż koszmar – powiedziała
słabym sennym głosem.
-Śpij – poleciłam jej. Chwilę później ona zasnęła a ja
poszłam do kuchni posprzątać to wszystko. Schowałam garnki do szafki, usiadłam na
krześle i wpatrywałam się pudełko i koperty które w nim były. Zastanawiałam się czy powinnam je przeczytać.
Zresztą nie miałam nic do stracenia. Było mi wszystko jedno co się dowiem. Nic
gorszego nie mogłam już tam przeczytać. Podniosłam pudełko, leżące luzem
koperty wzięłam do ręki i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i
zaczęłam czytać wszystkie listy od taty do mamy, od pierwszego do ostatniego.
Sebastian
Wiktor zjawił się wtedy kiedy pomiędzy mną a Tośką
zaczęło się układać. Wiedział, że ona na niego leci, ale wiedział też, że mi
również na niej zależy. Co chciał osiągnąć odbijając mi Tośkę? Nie mogłem jej
stracić. W jakimś stopniu zależało mi na niej coraz bardziej. Milena
uświadomiła mi jak bardzo kocham Tośkę, cokolwiek to znaczyło. Dziś środa. Ten
tydzień zdecydowanie się za bardzo wlecze. Schodziłem na dół gdy zobaczyłem jak
do jadalni idzie Wiktor a za nim Arek i Jake. Uśmiechnąłem się do siebie, bo
znów będziemy w komplecie choć już nie będzie tak jak dawniej. Wszystko się
zmieniło, ale nie mogłem pozwolić by nasza przyjaźń też się zmieniła. Dotarłem
do nich i od razu poczułem się jak dawniej. Kumple żartowali, śmiali się i
przez chwilę miałem wrażenie, że cofnąłem się o rok albo dwa w czasie.
-Co was tak bawi? – rzuciłem siadając na swoim miejscu
na środku.
-Wiktor opowiadał jak zapomniał walizki na lotnisku –
odpowiedział Arek. Chyba on jeden był do mnie w tej chwili przyjaźnie
nastawiony. Po Brunecie widziałem, że coś mu jest nie w smak i wiedziałem, że
chodzi o Tośkę. Co do Jake’a to od poniedziałku z nim gadałem. On nie przyszedł
przeprosić, ja nie miałem czasu pogadać. Coś się zaczęło psuć. Nasza przyjaźń
została wystawiona na próbę, coś co było dla mnie ważniejsze niż wszystkie
pieniądze świata zaczęło się walić. Kolejna próba od losu. Zginę, jeśli nie uda
mi się uratować tego co dla mnie najważniejsze. Oni trzej są dla mnie jak
bracia. To są prawdziwi przyjaciele, którzy skoczą za mną w ogień, przyjaciele
którzy skopią mi tyłek gdy będę chciał zrobić coś głupiego, przyjaciele którzy
upiją się ze mną do nieprzytomności gdy zajdzie taka potrzeba, przyjaciele
którzy byli, są i będą.
-Seba widziałem dziś Milenę – powiedział Brunet
popijając sok. Uniosłem głowę znad talerza i spojrzałem na niego wyczekująco –
Ach. Minąłem się z nią na lotnisku. Mówiła, że masz problemy.
Kochana siostrzyczka pomyślałem.
-Seba o co chodzi? – spytał Jake. Dusiłem to w sobie,
ale nie mogłem już dłużej tego znieść. Oni musieli wiedzieć o wszystkim. Arek
po części wiedział, ale żaden z nich nie wiedział, że moja matka maczała w tym
palce. Musiałem zacząć od początku bo Wiktor i Jake nic nie wiedzieli.
-Mój tata i tata Tośki byli najlepszymi przyjaciółmi.
Pracowali razem w banku, gdzie teraz jest biurowiec Delta – zamilkłem i wstałem
od stołu. Podszedłem do okna i wpatrywałem się w topniejący śnieg.
-W 2002r. oboje zaginęli i nikt nie wie dlaczego.
Razem z Tośką chce iść odnaleźć. Trafiliśmy nawet na starą kronikę, która
upamiętniała ważne wydarzenia w banku.
-Co było w tej kronice, ale tak dokładniej – przerwał
mi Jake.
-Były tam zdjęcia z uroczystości wyborów pracownika
miesiąca, roku, jakieś jubileusze i coś tam jeszcze. Na każdym zdjęciu mój tata
i tata Tośki. Przyjaciele aż po grób. Ale prócz tego na każdym zdjęciu pojawia
się jakiś facet, którego nie znam.
-Masz tą kronikę ze sobą? – spytał Brunet.
-Jest u mnie w aucie – odpowiedział Arek i wyszedł.
-Jest coś jeszcze, Seba? – dopytywał się Jake.
-Starucha płaci za coś matce Tośki – powiedziałem w
końcu – Ale nie wiem za co.
W chwili gdy to powiedziałem do jadalni wszedł Marecki
a za nim starucha i trzy służki.
-Jak dobrze widzieć was razem – powiedziała dumnie
siadając. Służki zaczęły nakładać jej jedzenia. Siedziała dumnie wyprostowana i
jadła z taką sztuczną, udawaną elegancją. Miałem jej dosyć. Moja rozmowa z
chłopakami ucichła, bo przy matce lepiej się nie odzywać na takie tematy.
Zresztą, jedyny temat, który ją interesował to ja i moja kariera jako
spadkobiercy firmy. Zdawałem sobie z tego sprawę, ale ona robiła z tego wielkie
wydarzenie. Jej styl bycia wykraczał po za wszystkie normy dobrego zachowania.
Arek coś długo nie wracał, więc chyba zorientował się
co się dzieje. Wstałem od stołu i bez żadnego słowa chciałem odejść, ale ona
jak zwykle musiała mnie zatrzymać.
-Dziś o piętnastej masz spotkanie. Marecki po ciebie
przyjedzie pod szkołę. I bez żadnych wykrętów – powiedziała beznamiętnym
głosem. Nie odpowiedziałem tylko wyszedłem.
-„Dziś o piętnastej masz spotkanie” – piskliwym głosem
naśladował moją matkę Jake. Poprawił mi tym trochę humor. Założyłem płaszcz i
już miałem wychodzić gdy podeszła do mnie jedna ze służek.
-Czego? – warknąłem.
-Na zewnątrz czeka jakaś pani. Twierdzi, że jest pana
dziewczyną – powiedziała wystraszona i odeszła.
Wybiegłem z domu i rzeczywiście ona tam była. Nie była
jednak sama. Kilka metrów dalej oparta o kamienny słupek stała Diana. Poznałem
ją, bo trudno nie było jej nie poznać. Zawsze wyglądała jak kopia Tośki. Tym
razem też tak było. Głowę miała spuszczoną w dół i z dala wyglądała jakby szła
na ścięcie. Skupiłem się na Tośce. W końcu to ona do mnie przyszła. Stała do
mnie plecami wiec nie widziała jak przyszedłem. Byłem zaskoczony jej widokiem.
Przecież za kilka minut zobaczylibyśmy się w szkole, ale najwidoczniej tak mnie
kochała, że nie mogła już beze mnie wytrzymać.
-Ty! Tak ci do mnie tęskno? – spytałem otwierając
uliczkę. Odwróciła się. Była cała zapłakana. Nos miała czerwony, oczy
spuchnięte od płaczu jakby ryczała całą noc. W ręce trzymała jakieś pudełko.
Nie miała czapki ani rękawiczek i cała drżała. Wyglądała jakby całą noc nie
spała. Przytuliłem ją, ale ona nadal chlipała. Wiedziałem, że jeśli tak dalej będzie spóźnimy się do szkoły.
-Mażesz się jak dziecko – upomniałem ją.
-Nasi…Twój tata… - próbowała coś powiedzieć przez łzy
– Oni…Oni żyją… i… i… i mieszkają…we Włoszech – wyszeptała ledwo słyszalnie.
Ukryła twarz w dłoniach i przylgnęła do mnie. Objąłem ją ramieniem i
przytuliłem. Dopiero po chwili zorientowałem się co Tośka do mnie powiedziała.
Świetne <3 <3
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ten rozdział był taki smętny. Nic się nie działo, nikt nikomu do gardła nie podskoczył, nikt nie uciekał(hahahahah) itp i normalnie chciałam zapytać "TO NAPEWNO TY PISAŁAŚ ?" hahahah.
OdpowiedzUsuńCzekam ns następny ;*
Malina.
Ooo <3 w koncu uslyszalam od Seby, ze kocha Toske :)))
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze Wiktori wrocil akurat w takim momencie xd
Osobiscie Tośka pasuje mi bardziej do Sebastiana : D
Ciekawi mnie ta tajemnica ich ojcow i jeszcze i matki... wszyscy są w to zamieszani :p
Świetny blog! ale lepiej by było gdybyś dłuższe rozdziały pisała.. mało tego troszkę..
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
Ja też bym wolała żeby Tośka była z Sebą. A co do rozdziału : świetny <3
OdpowiedzUsuńten rozdzial byl zdecydowanie za krotki : s
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny , mam nadzieje , ze bedzie troche dluzszy i bedzie wiecej slodkiego Seby :))
wspaniale
OdpowiedzUsuńno cóż chciałam przeprosić za brak komentarzy pod poprzednimi postami no "byłam" zajęta ale czytałam każdy rozdział
wspaniałe piszesz :-) Tośka pasję mi do seby tak wiele ich łączy mam nadzieję że zbliżą się do siebie a Tośik upewni się swoich uczuć ciekawi mniedlaczego ich ojcowie musieli uciekać ?
mam do tego pewną teorię ale nie jestem do niej przkonana
robi się coraz ciekawiej
kończę bo nie długo zaśniesz jeżeli już na zasnęłaś ( mam nadzieję że nie śnią ci się koszmary )
jeszcze na sam koniec ciekawy rozdział
no zgaduj kto to pisał ? pomylona ffforbid love ;-)
Na KDO pojawiła się odmowa oceny Twojego bloga. Bardzo proszę o zapoznanie się z powodem i ustosunkowaniem się do niego.
OdpowiedzUsuńtez jestem bardzo ciekawa jak się ta tajemnica zakończy :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
Hmm jeśli utrzymujesz, że jest to na poważnie, to dokończę ocenę, ale pozwól, że nie będę betować całego opowiadania, ale określę najczęściej popełniane błędy przez przykłady. Post z odmową usunięty, ale na dokończenie oceny potrzebuję jeszcze trochę czasu.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak szybki odzew. Pozdrawiam,
Nikumu.
I już jest ocena. Zapraszam do lektury.
UsuńJeeej, świetny rozdział! Wiktor vs Seba. A już myślałam,że Wiktor ja pocałuje...Już nie moge się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny?
OdpowiedzUsuń