Rozdział trzydziesty szósty


Diana
      „Siedzę  na łące pełnej kolorowych kwiatów. Letnie promienie słońca ogrzewają moje ciało. Za mną słychać jakąś romantyczną, spokojną piosenkę, której nie znam. Wokół mnie roztacza się zielona łąką, nie ma nic poza nią. Nagle z oddali zauważam biegnącą w kierunku mnie wysoką postać mężczyzny. Biegnie bardzo szybko jakby coś go goniło. W jednej dłoni trzyma niebieskie róże. Podnoszę się i ruszam w jego kierunku; biegnę by jak najszybciej się z nim zobaczyć. Serce wali mi jak młot, słońce dokucza coraz bardziej, ale ja cały czas biegnę. Zatrzymuję się nagle i rozglądam dookoła by odnaleźć chłopaka, jednak nigdzie go nie widać. Spoglądam w dół i nie wierzę własnym oczom. Pode mną rozciąga się głęboka i czarna jak smoła przepaść. Chłopak kurczowo trzyma się jakiegoś kamienia by nie spaść. Mimo sytuacji w drugiej ręce nadal trzyma niebieskie róże. Spoglądam na niego. Wydaje mi się jakiś znajomy. Moje serce mocniej bije na jego widok. Chłopak jest przystojny i zadbany. Nie patrzy na mnie jakby wcale mnie nie widział. Schylam się i wyciągam rękę by mu pomóc, ale on mnie ignoruje. Wtedy uświadamiam sobie kim jest ten chłopak. Krzyczę do niego i próbuję zwrócić na niego swoją uwagę, pomóc mu. Nagle chłopak  podaje mi bukiet róż, puszcza się kamienia i spada w głęboką otchłań. Z mojego gardła wyrywa się przeraźliwy okrzyk i wołam jego imię”.
    Obudziłam się przerażona tym co mi się śniło. Byłam cała spocona i zdenerwowana.
-Co to miało być o cholery? – spytałam samą siebie. Usiadłam na łóżku i wtedy uświadomiłam sobie, że obok mnie śpi Arek. Wyglądał tak słodko podczas snu, jak mały chłopiec. Rana na policzku powoli się goiła.
Spojrzałam na telefon: była już dziesiąta rano. Spałam zdecydowanie za długo. Po cichu wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Przez cały ten czas zastanawiałam się, co miał znaczyć ten sen. Jaki był cel mojego umysłu, żeby pokazywać mi tak straszny obraz? Ciemna i głęboka przepaść i Arek znikający w tej ciemności. Coś okropnego. „W tym musi być jakieś drugie dno”  - myślałam czesząc włosy.
     Z kuchni obiegły mnie jakieś odgłosy, mama robiła śniadanie. No tak, jest sobota i ma wolne. W jednej chwili przytłoczyło mnie wszystko to co babcia powiedziała mi na temat zniknięcia taty. Wiedziałam, że nie mogę tak tego zostawić. I choć Tośka o niczym nie wiedziała, to właśnie teraz postanowiłam, że rozprawie się z mamą i dam jej do zrozumienia, że wszystko wiem. Nie musiałam się martwic o Tośkę, bo była na tyle rozumna, że szybko wszystko załapie. Wróciłam do pokoju, Arek nie spał. Leżał na plecach i gapił się w sufit. Przed oczami znów miałam wizję jak spada w ciemną otchłań i daje mi bukiet niebieskich róż.
-Diana – zaczął mówić – Słuchaj ja… - spojrzałam na niego z pogardą i zamilkł, na chwilę. Stanęłam przy oknie i milczałam Czekałam tylko na jedno jego słowo, czekałam na jego przepraszam.
-Głupio wczoraj wyszło – mówił. Słyszałam jak wychodzi z łóżka i idzie w moim kierunku.
-Nie podchodź! – ostrzegłam go obracając się twarzą do niego. Widok skacowanego Arka to był jeden z tych widoków, których wolałabym nigdy nie widzieć. Rozczochrane włosy, koszula wyjęta ze spodni, worki pod oczami.
-Możesz mi przynieść coś do picia? – spytał z powrotem siadając na łóżku.
-Że co? – nie wierzyłam w to. W moim domu zachowywał się jakby był u siebie.
-Spytałem czy możesz przynieść coś do picia. Głucha jesteś?
No jeszcze tego brakowało. Przecież musiałam się go stąd pozbyć i to jak najszybciej.
Gdy ktoś zaczął pukać o drzwi serce omal mi nie wyskoczyło. Arek schował się do łóżka a ja drżącymi rękoma otworzyłam drzwi.
-Coś ty taka zdenerwowana? Ukrywasz kogoś czy coś? – spytała Tośka wchodząc do pokoju.
-Żebyś wiedziała – powiedziałam do niej – Możesz wyjść, to tylko Tośka – zwróciłam się do kulki leżącej w moim łóżku. Moja siostra doznała szoku gdy zobaczyła Arka Wierzbickiego w moim łóżku. No i wcale jej się nie dziwię.
-Co on…Diana czy ty i on…Nie wierze…
-O weź. On był tak pijany, że nawet nie wie jak tu trafił.
-Ale co on tu robi? Nie łatwiej go było odesłać do domu? – dopytywała się Tośka spoglądając to na mnie to na Arka.
-Nie mam nic na swoją obronę – powiedział Wierzbicki.
-Tośka, Diana! – usłyszałyśmy z kuchni głos mamy. Ja oczywiście spanikowałam, ale Tośka zachowała zimną krew i dosadnie dała Arkowi do zrozumienia, że jak stąd wyjdzie to tego pożałuje.
    Mama zrobiła na śniadanie jajecznicę. Wszystkie trzy zjadłyśmy ze smakiem. Głowa mi pękała od tego wszystkiego:  sprawa z tatą, ten okropny sen i Arek Wierzbicki w moim pokoju. Musiałam działać.
-Mamo znasz Grażynę Wieczorek? – spytałam.
-Czemu o nią pytasz?
-Znasz ją? – drążyłam temat.
-Tak. Chodziłyśmy do tej samej klasy w liceum. A skąd ty ją znasz? – zapytała podejrzliwie.
-To matka mojego chłopaka – powiedziała Tośka. Zrozumiała o co mi chodzi i postanowiła mu pomóc.
-Co takiego?! – mama się wkurzyła i o to chodziło.
-To co słyszałaś! Ty nas okłamywałaś więc teraz my robimy co chcemy! – mówiłam wszystko co leżało mi na sercu.
-Jak to okłamywałam? O co ci chodzi Diana?
-Błagam, mamo, nie udawaj niewinnej. Wiem, że tata żyje. Wiem, że wysyłasz mu i panu Wieczorkowi pieniądze by mieli za co się utrzymać.
-Kto ci takich głupot naopowiadał? – broniła się mamo.
-Przestań w końcu kłamać i powiedz prawdę! – odezwała się Tośka.
-Zabroniłam wam szukać taty i zadawać pytania na jego temat! – odcięła się mama.
-Och no zobacz, a my cię nie posłuchałyśmy – zadrwiłam.
W mamie kipiała złość, ale o to chodziło. Musiałam w niej wzbudzić jakieś emocje, żeby w końcu zrozumiała, że nie jesteśmy już małymi dziewczynkami. Zdenerwowana zgromiła mnie wzrokiem i poszła do swojego pokoju.

Tośka
    Wpatrywałam się w Dianę nie rozumiejąc jej zachowania.
-Di co to wszystko miało znaczyć? Czemu teraz to zaczęłaś? – spytała ją, ale nie odpowiedziała. Poszłyśmy do mojego pokoju i siostra opowiedziała mi wszystko to, co przekazała jej babcia. Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to było nie do pomyślenia. Seba miał rację mówiąc, że jego matka to potwór. Seba…Od dziś zostaje sama. Seba mnie zostawia, opuszcza.
-Diana czemu to wszystko jest takie trudne? –spytałam siostrę rzucając się na łóżku – Najpierw ta cała sprawą z tatą, ty jeszcze masz na głowie Arka a Sebastian wyjeżdża…
-Jak to wyjeżdża?? Czemu? Gdzie? Po co? Kiedy?– Di zadawała miliony pytań.
-Czemu? Bo jego matka to wredna jędza i potwór. Gdzie? Do Florencji. Po co? Nie wiem. Kiedy? Dziś…Diana co Arek robi w twoim łóżku, do cholery? - zmieniłam temat.
-Przyszedł tu wczoraj pijany w sztok. Chciałam mu zamówić taksówkę, ale przewrócił się  i zasnął. Co miałam zrobić?
-Nie, no w porządku. Ale…czy ty z nim…no wiesz.
-Tośka! Chciałam przyjść do ciebie, ale złapał mnie za rękę i powiedział żebym została. Nie potrafiłam go zostawić Tośka. Po prostu nie potrafiłam. To było dla mnie zbyt trudne.
-Kochasz go? – spytałam, choć domyślałam się odpowiedzi.
-To nie jest prawdziwa miłość, Tośka. Ja nie potrafię przestać o nim myśleć, ale gdy przypomnę sobie, co zrobił wtedy w galerii…
Leżałam na łóżku a Di opowiadała mi o swoim śnie, o Arku, o tym co czuje gdy go widzi. Nie powiedziała, że go  kocha, ale mówiła o nim  w taki sposób, jakby naprawdę coś ich łączyło.
-A ty masz zamiar tak tu siedzieć jak gdyby nigdy nic? – spytała mnie nagle.
-Ale o co ci chodzi?
-Mówiłaś, że Sebastian dziś wyjeżdża. Czemu się nie idziesz z nim pożegnać?
-Nie lubię pożegnań. Zresztą pożegnałam się z nim wczoraj. Nie chce znów tego przeżywać.
Chyba ktoś jednak chciał bym pożegnała się z Sebastianem, bo pod dom nagle zajechał Wiktor.
„Jeszcze jego mi tu brakowało” – pomyślałam.
-Czyli i tak pójdziesz się z nim pożegnać – podsumowała Diana i poszła do siebie. Naprawdę nie chciałam spotkania z Brunetem. Miałam dość problemów i on też był jednym z nich. Nim zdążył wejść na podwórko ja wyszłam mu naprzeciw. Nie chciałam by w jakikolwiek sposób mama go zauważyła.
-Nie spodziewałam się tu ciebie – powiedziałam wsiadając do auta. Uśmiechnął się tylko i odjechaliśmy. Nie pytałam gdzie mnie zabiera, bo po jakimś czasie poznałam trasę jaką jechaliśmy. 
        Zmierzaliśmy na lotnisko, a co za tym idzie pożegnanie z Sebastianem, którego tak bardzo chciałam uniknąć.
-Po co mnie tu zabrałeś? – spytałam gdy się zatrzymaliśmy na parkingu.
-Miałem pozwolić żeby Sebastian wyleciał bez pożegnania z tobą?
-Pożegnałam go już wczoraj – odpowiedziałam ze smutkiem. Wiktor dostrzegł, że coś jest nie tak, ale na szczęście o nic nie zapytał. Dotarło do mnie, że już musi być koło piętnastej skoro już tu jesteśmy. Rozglądałam się wokół szukając Sebastiana, ale nie mogłam go dostrzec. Z jednej strony się ucieszyłam, ale z drugiej było mi smutno, że być może go więcej nie zobaczę. Gdy już straciłam nadzieję zobaczyłam go przy bramce gdzie sprawdzają paszporty. Nie miałam chwili do stracenia.
Biegłam z całych sił w jego stronę.
-Sebastian! – krzyczałam, ale on mnie nie słyszał – Sebastian! – tym razem krzyknęłam tak mocno, że ludzie na lotnisku zatrzymali się by na mnie spojrzeć. Ale Sebastiana nigdzie nie było. Nie mogłam się poddać. Z pomocą przyszedł mi ponownie Brunet. Nie wiem jak on to zrobił, ale dwóch strażników przepuściło mnie przez bramkę bez żadnych problemów. Znałam lotnisko jak własną kieszeń. Gdy byłam młodsza przychodziłam tu z mamą do pracy. Mama sobie pracowała a ja włóczyłam się i poznawałam różne zakątki tego miejsca. Biegłam przed siebie gdy nagle przed oczami wyłoniła mi się  jego sylwetka.
-Sebastian! – krzyknęłam. Zatrzymał się i obrócił w moją stronę. Uśmiechnął się łobuzersko, tak jak to miał w zwyczaju i podszedł do mnie.
-Tośka – przytulił mnie. Poczułam ciepło jego ramion i znajomy zapach drzewa sandałowego. Uświadomiłam sobie jak bardzo nie chce żeby wyjeżdżał, jak bardzo nie chce zostawać sama, bez niego. Nie chciałam płakać, ale łzy same cisnęły mi się do oczu.
-Ryczysz jakbym wyjeżdżał na zawsze – powiedział.
-A skąd mam wiedzieć, że wrócisz? – zapytałam.
-Bo ty nie potrafisz usiedzieć długo w jednym miejscu.
-Co takiego? Co ty wygadujesz? – nie miałam pojęcia o czym on mówi.
„Samolot do Włoch…..” – pani z głośników przypomniała nam, że musimy się rozstać.
Sebastian wyciągnął z kieszeni bilet lotniczy i podał mi go.
-Masz wybór Tośka. Po raz pierwszy od dłuższego czasu masz wybór. Możesz tu zostać i żyć tak jak żyłaś, ale możesz też lecieć ze mną i być zawsze przy moim boku. Masz wybór.
-Sebastian, ja nie wiem co powiedzieć – byłam w szoku co tylko utrudniało mi decyzję.
-Tośka muszę już iść. Zdecyduj się w końcu.
„Co zrobić? Co zrobić? Co zrobić?” – zastanawiałam się. Mam już dziewiętnaście lat i powinnam umieć podejmować takie decyzję. Spojrzałam na Sebastiana, ale nie byłam pewna czy tego chcę. Czas naglił. Wyciągnęłam z kieszeni kurtki klucze od domu, podałam je Sebie; do drugiej ręki kazałam mu wziąć bilet.  Zamknęłam oczy, Sebastian skrzyżował ręce za sobą, otwarłam oczy i musiałam wybrać. „Czemu ja się na to godzę? Przecież to jasne, że chcę zostać w domu” – pomyślałam. Wybrałam prawą rękę chłopaka. Sebastian już wiedział co wybrałam, ale jego twarz nie zdradzała żadnych emocji.  Uśmiechnął się tylko łobuzersko, zabrał swoją walizkę i odszedł zostawiając mnie samą     i kompletnie zdezorientowaną.

18 komentarzy:

  1. ŚWIETNE !!!!!!!
    Czekam z WIELKĄ niecierpliwością na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!<3
    Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I co?? On ją tak zostawia? Ona nie leci? Ufff.... Nie chce tak!:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziewczyno, Ty umiesz zaskakiwać! ;)
    Sen Diany... Coś strasznego! Mogłam to sobie wyobrazić i to bardzo dobrze. To jak postąpiła z mamą było według mnie jak najbardziej uzasadnione :) Późniejsza akcja z Tośką... Pierwszy raz miała ten wybór, a Seba świetnie postąpił... Niech oni szybko wrócą do siebie! Wiem, że będą za sobą tęsknić, ale ta rozłąka także uświadomi im jak się kochają ;) Mam nadzieję, że Brunet się przy niej nie zakręci... Grrr! Wylot do Włoch popsuł to!! ;) Czekam na nowy rozdział! Pewnie będzie tak fenomenalny jak ten! ;)
    Pozdrawiam i weny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁOOOŁ! No,no,no. :)
    Koncowka najbardziej mnie zaskoczyla, ten wybor :) mam nadzieje, ze wybierze Sebe no ciekawi mnie co wybrala :D po usmiechu Seby zgaduje, ze bilet . Byloby super gdyby poleciala z Sebą, byliby razem i no i moze spotkaliby swoich ojcow :) mam wielka nadzieje , ze jednak sie zdecyduje i wyleci do Wloch razem z Sebastianem:)
    A co do Diany i Arka... mrrrrał *__* ten poranek :) no i seen Di :) cos strasznego...:-) ale mam nadzieje, ze im wyjdzie. Fajnie jakby jeszcze oni wyjechali do Wloch :) hahaha, wiem, ze to niemozliwe ale byloby suuper! ;*
    Ty to potrafisz zaskakiwac :) <33 kocham to opowiadanie.
    Cxekam na nastepny i zycze weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadania są .... Nie umiem dobrać nawet odpowiedniego słowa, które było by idealnym wyrażeniem.
    Mam nadzieję, że jednak Tośka wyjedzie z Sebom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie noooo w takim momencie!!!?!?!?! Kobieto... ;c Ale oby wybrała bilet bo jak nie to cię ukatrupię... :3
    ~Justaasz

    OdpowiedzUsuń
  8. rozdział powala i błagam Cię niech Tośka poleci z Sebą a co do Diany i Arka to ten sen był dobry i też mam nadzieje ze będa razem z niecierpliwością czekamy na następny ;* ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam na kolejny i ja tez pewnie tak jak wszyscy chce żeby Seba i Tośka pojechali razem i byli razem tak samo jak Diana i Arek ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. łoooo prze świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku ten blog jest super.:) Ja myśle że Tośka poleci z Sebą.<3 Obyy<3 Di też miała ten sen...mhm*_*

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział super , czekam na kolejny , mam nadzieje ze Arek i Diana bedą ze sobą:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój boże jak ja wytrzymam do piątku ;D Ciekawe co wybrała.. :> I tak wgl to jesteś Świetna, Cudowna i nie wiem jaka, ale uwielbiam Cię za te opowiadania. Pozdrawiam i życzę dalszej weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Super!!!! Najlepsze opowiadanie jakie czytałam!

    OdpowiedzUsuń
  16. W takim momencie kończysz? Ah.. zabije Cię chyba kiedyś :) No i jak ja mam tu wytrzymać do piątku?no jak,powiedz mi. Rozdział super! Niebieskie róże >3 Ciekawe czym nas zaskoczysz w następnym rozdziale. Może mógłbyś znów jak kiedyś dodawać notki także w poniedziałki? Byłoby super. Nie wiesz jak to jest czekać niecierpliwie tydzień aby móc przeczytać Twoje dzieło. Mimo to,jak taka głupia wchodzę tu codziennie z nadzieją: a może coś jednak dodała hehe. Więc pomyśl,może dałabyś radę dodawać notki dwa razy w tyg?
    Love

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety,ale nie będę już dodawać rozdziałów w poniedziałki,to jest wręcz niemożliwe. Mam teraz wyjątkowo dużo nauki,bo zbliża się sesja. Cudem jest,że chociaż dodam coś w piątek,bo mam ciężko z weną, ale dla czytelników zawsze coś napiszę :)

      Usuń
  17. Ejjj szkoda, że jednak nie pojechała z nim....
    Sen Diany.. niesamowicie to wymyśliłaś.
    Prawdę mówiąc muszę stwierdzić, że masz talent . Wzbudza we mnie te opowiadanie tyle emocji, że głowa mała..

    'Emylly9tmk'

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.