Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób zareagować Sebastian wrócił do mnie, złapał mnie za rękę i poprowadził do samolotu.Nie wierzyłam w to co się dzieje, nie byłam w stanie zaprotestować, przeciwstawić mu się. Po prostu dokonało się. Zostawiłam
całe moje dotychczasowe życie by
lecieć z Sebastianem do Włoch. Gdy zajęliśmy miejsca w końcu
oprzytomniałam, bo dotarło do mnie co zrobiłam.
-Wieczorek czy ty jesteś normalny!? -
zaczęłam na niego krzyczeć bijąc go w ramię - Co ja mam teraz
zrobić? Za trzy miesiące matura, muszę wracać do
szkoły. Diana nie wie gdzie jestem, mama tez nie. Cholera nikt nie
wie gdzie jestem.
Trzeba przecież skończyć tą sprawę
z tatą. Ja muszę wracać. Nie wzięłam swoich ubrań, kosmetyków.
Czy ty myślisz,że będę wiecznie w tym samych chodzić? To są
Włochy, tam jest ciepło - wyładowywałam swoją złość na
Sebie,ale on nic sobie z
tego nie robił tylko śmiał się jak
głupek.
-Ty! Myślisz,że pozwolę żebyś
pokazała się ze mną w takich okropnych ubraniach?
-Nie obrażaj mojego wyglądu.
Znów zaczął się śmiać a ja miałam
ochotę go wyrzucić przez okno samolotu. Co ja miałam teraz zrobić?
Tam jest ciepło, a
ja mam na sobie zimowe ubrania. Jak ja
będę wyglądać Na moje pytanie odpowiedział Sebastian podając
mi czarną torbę.
-Co to? - spytałam zaglądając do
środka.
-Chcesz się w tym pokazać ze mną? -
spytał z pogardą patrząc na mój strój. Przypomniało mi się
nagle jak kilka tygodni
temu byłam u Wiktora i on też
podarował mi drogie ubrania, których z początku nie chciałam
założyć.
-Na co czekasz. Idź się przebrać -
ponaglił mnie. Posłałam mu lodowate spojrzenie i poszłam do
łazienki. Przyjemnie było
zdjąć te okropne zimowe ubrania. W
podarunku od Sebastiana-bo tego inaczej nie można nazwać-znalazły
się dżinsy, biały T-Shirt, czarne buty na obcasie, szczotka
do włosów i kosmetyki do makijażu. Spojrzałam na metki i
oczywiście wszystko było markowe. Po raz kolejny musiałam założyć na siebie tak drogie rzeczy. Z trudem wcisnęłam się w
spodnie, za to szpilki pasowały idealnie. Rozpuściłam włosy
i zrobiłam sobie delikatny makijaż, żeby nie wyglądać jak
potwór. Stanęłam przed małym lusterkiem i nie poznałam osoby
jaką zobaczyłam. Miałam przed oczami jakaś inną Tośkę
Milewską, nie siebie. Nie
wiem kim była ta dziewczyna, ale to na pewno nie byłam ja. Wiedziałam,że się zmieniłam, ale nie
zmieniło to faktu,że wciąż byłam tą samą dziewczyną z osiedla
Kwiatowego. Powoli uświadamiałam sobie, że zostawiłam cały swój
świat tysiące kilometrów stąd. To było dla mnie nic niewyobrażalnego. Nie przejmowałam się lotem, ani nie ruszało
mnie to,że lecę po raz pierwszy samolotem, miałam totalny mętlik w
głowie i w tej chwili zapragnęłam położyć się w swoim łóżku
i zasnąć.
-Umarłaś tam czy co? - usłyszałam
za drzwiami głos Sebastiana. Schowałam swoje rzeczy do torby i
nieśmiało wyszłam. Nie byłam mistrzem w chodzeniu na obcasie
więc miałam z tym trudności. Seba gapił się na mnie jakby
widział mnie pierwszy raz w życiu. Wróciłam na swoje miejsce i
do końca lotu nie odezwałam się do Sebastiana ani słowem. Po dwóch godzinach lotu w końcu wylądowaliśmy w Rzymie. Lotnisko robiło wrażenie, poznańska
"Ławica" mogła się przy nim schować. Ogromny, miejscami oszklony
budynek z którego turyści wychodzili tłumami. Zamieszanie i chaos dodawały tylko uroku temu miejscu. Wystarczyło, że
wysiadałam z samolotu a już czułam, że jestem w innym miejscu.
Nie miałam jednak czasu by się napatrzeć na to wszystko bo
Sebastian cały czas mnie poganiał. Bez problemu przeliśmy przez
kontrolę i w ekspresowym tempie trafiliśmy na parking gdzie
czekała na nas ekskluzywna czarna i połyskująca w blasku światła
limuzyna. Drzwi otwarł nam mężczyzna po pięćdziesiątce z
siwizną na głowie i czarnym garniturze. Wnętrze limuzyny omal nie
wypaliło mu oczu. Nie było żadnych gadżetów ani nic w tym
stylu, ale to jak wszystko tam lśniło i ta brązowa tapicerka
robiły na mnie-biedaczce- ogromne wrażenie. Zachwycałam się tym
wszystkim nie bacząc na Sebastiana, który chyba stracił mowę, bo
odkąd wysiedliśmy z samolotu nie odezwał się do mnie. Nie
wiedziałam co go ugryzło. Minę miał nieciekawą, wiec postanowiłam
się nie odzywać. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i
chciałam zadzwonić do Diany, powiedzieć jej o wszystkim, ale
momentalnie Wieczorek wyrwał mi telefon.
-Sebastian możesz mi oddać telefon? -
spytałam spokojnie.
-Po ci on?
-Chce zadzwonić do Diany. Uspokoić
ją. Pewnie się martwi.
Zagryzł wargę i niechetnie oddał mi
telefon. Wybrałam numer siostry kompletnie zapominajać o roamingu.
-Tośka gdzie ty jesteś do cholery? -
usłyszałam zdenerwowany głos Di.
-Ja...to znaczy...Jestem we Włoszech -
powiedziałam.
-Haha! A ja w Ameryce, bardzo zabawne,
ale ja pytam na serio.
-A ja ci odpowiadam na serio. Jestem we
Włoszech, z Sebastianem.
-Zwariowałaś? Jesteś nienormalna?
Pogięło cię do reszty? Nie, no ty wiesz co zrobiłaś? - Diana sie
wkurzyła i to mocno.
-Tak,zwariowałam. Tak, jestem
nienormalna. Tak, pogięło mnie i tak wiem co zrobiłam - mimo
wszystko pozostałam spokojna.
-Powiedz,że sobie żartujesz Tośka -
błagała mnie Di przez słuchawkę.
-Posłuchaj mnie. Poleciałam z
Sebastianem, choć miało to wszystko inaczej wyglądać. Nie wiem co
mam zrobić bo wszystko stało się tak szybko. Nie wiem co
szkołą i maturą i nie wiem jak długo tu zostanę. Nic nie wiem
Diana i nie potrafię się odnaleźć w tej sytuacji, więc proszę
cię nie męcz mnie teraz. Nawrzeszczysz na mnie kiedy wrócę
-Tośka...Jesteś moją siostrą.
Martwię się o ciebie, ale to twoje życie i nie będę cie
krytykować.
-Dziękuje. Zadzwonię do ciebie
wieczorem - powiedziałam i rozłączyłam się. Już tęskniłam za
domem i za Polską. Nie wiem co ja tu robię i dlaczego się tu
znalazłam, ale wiem, że skoro już tu jestem odnajdę ojca choćbym
miała tu zostać do końca
życia znajdę go.
Arek
Nie miałem ochoty wracać do domu. U
Diany było tak cicho i spokojnie. Głowa bolała mnie coraz mniej a
to dzięki Dianie,która dała mi jakieś ohydne
mikstury do picia. Nie wiem co to było, ale skutecznie pomogło i
powoli wracałem do siebie. Naprawdę wczoraj ostro
zabalowałem. Jeszcze nigdy nie byłem w takim stanie, jeszcze nigdy
mi na nikim tak nie zalezało jak na Dianie. Zakochałem
się w niej, ale ona nie potrafiła tego zrozumieć. Wiem, że ją
zraniłem, ale wtedy w Galerii musiałem się tak zachować,
nie miałem innego wyjścia. Zrobiłem to by ją ochronić i wiem, że
kiedyś mi za to
podziękuje. Nie mogłem dopuścić by
moi rodzice dowiedzieli się z kim się spotykam. To by zepsuło ich
opinię w całym nauczycielskim światku. Nie byłem
taki jak Seba. On ma w sobie siłę żeby chornić Tośkę przed
matką, mi tego brakuje. Mogę jednak coś z tym zrobić. Mogę
przeciwstawic się rodzicom albo na zawsze stracić Dianę.
-Jak ty się możesz przyjaźnić z
Sebastianem? - spytała Diana wchodząc do pokoju i trzaskajac
drzwiami ze złości.
-Nie trzaskaj, proszę cię -
upomniałem ją, bo głowa jednak jeszcze troche bolała.
-Jestem w swoim domu i mogę robić co
chcę!
-Co zrobił Seba? - zapytałem.
Chodziła nerwowo po pokoju jakby stało się cos strasznego.
-Zabrał Tośkę do Włoch. Rozumiesz
to? W połowie roku szkolnego, polecieli sobie do Włoch. Ot taka
wycieczka krajoznawcza.
To dlatego Seba był ostatnio taki
niespokojny i nieobecny. Żaden z nas nie wiedział co on kombinuje a
tu proszę. Tylko po co w tym wszystkim Tośka? No przecież
to logiczne. Możliwe, że ich ojcowie jeszcze tam są, wiec pewnie
ich odszukają.
-Nie pojechali na wycieczkę Diana.
Pomyśl trochę. Seba pojechał w interesach
-To po co zabierał Tośkę?
-Diana... - osłabiał mnie jej brak
logicznego myślenia. Zatrzymała się nagle i spojrzała na mnie
jakby dostała olśnienia.
-Tata - wyszeptała.
-Długo nad tym myślałaś -
powiedziałem, czego po chwili żałowałem, bo dostałem od niej
porządnego kuksańca w bok. W
tej samej chwili rozdzwonił się mój
telefon, dzwoniła mama.
-Halo? - spytałem.
-Arek gdzie ty jesteś?
-Co sie stało? - zbyłem jej pytanie.
-Przyjedź do domu. Muszę wyjsć na
uczelnię a nie mam z kim zostawic dziewczynek.
-Zaraz...Już wróciliscie? - wyjechali
za granicę ponad tydzień temu i zbyt szybko wrócili.
-Tak. Dziś w nocy.
-Mam swoje sprawy do załatwienia a nie
niańczenie się z nimi. Czemu nagle cie to zaczęło obchodzic?
-To nie są rozmowy na telefon. Masz
przyjechać do domu - powiedziała i rozłączyła się. Wkurzyła
mnie. Po co chce żebym przyjeżdżał, są opiekunki, niech
one się nimi zajmą.
-Stało się coś? - zapytała
rudowłosa.
-Mama chce żebym jechał do domu zając
się siostrami.
-Nie macie opiekunek? - zapytała
mierząc mnie wzrokiem.
-Mamy i to kilka.
-Czyli nie zamierzasz jechać?
-Pojadę. Nie chce kolejnej awantury -
powiedziałem.
-Tylko jest problem - zaczęła mówić
a gdy spojrzałem na nia mówiła dalej, trochę nieśmiało - Bo
widzisz mama jest w domu i nie możesz wyjsć dopóki ona nie
pójdzie do pracy czyli koło dwudziestej trzeciej. Chociaż...jest
jedno wyjście.
Spojrzała na okno i już wiedziałem
co ma na myśli.
-Żartujesz, tak? - zapytałem.
-Nie, Arek. Jeśli chcesz wyjsć to
musisz wyjsć przez okno. Nie jest wysoko więc przeżyjesz...albo
nie.
Nie miałem innego wyjscia jeśli
chciałem stąd wyjsć, ale prawda jest taka, że nie chciałem
zostawiać Diany samej. W normalnych okolicznościach byłby z
nią Tośką, ale teraz jej nie ma i Diana zostanie sama. Nigdy w
życiu bym nie pomyślał, że ja, Arkadiusz Wierzbicki, syn
znanych na całym swiecie nauczycieli akademickich będę wychodził
z czyjegoś domu przez okno! Diana otwarła je i oboje nas
uderzyło zimne powietrze. Usiadłem na parapecie, nie bałem się.
Nie miałem lęku wysokości ani nic z tych rzeczy więc
swobodnie zeskoczyłem na pokrytą śniegiem ziemię. Spojrzałem z
dołu na Dianę.
-Dziękuje za pomoc Diana -
powiedziałem uśmiechając się do niej.
Nie odpowiedziała nic, tylko zamknęła
za okno i odeszła.
Diana
Rzuciłam się na łóżko i chciałam to wszystko poukładać, zrozumieć gdy poczułam, że coś uciska mnie w plecy. Wstałam i zobaczyłam, że to telefon Arka. Piękny Samsung z dotykowym ekranem. Nawet nie próbowałam go rozpracować bo prędzej bym go popsuła. Czas na moje rozmyślania się skończył, bo przecież musiałam mu oddać telefon bo inaczej nie zadzwoni po kierowcę żeby po niego przyjechał Co ja mam z tym człowiekiem Ubrałam się i wyszłam na zewnątrz nie mówiąc nic mamie. Arka już nie było pod moim domem. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam jak skręca w Grunwaldzką.
Rzuciłam się na łóżko i chciałam to wszystko poukładać, zrozumieć gdy poczułam, że coś uciska mnie w plecy. Wstałam i zobaczyłam, że to telefon Arka. Piękny Samsung z dotykowym ekranem. Nawet nie próbowałam go rozpracować bo prędzej bym go popsuła. Czas na moje rozmyślania się skończył, bo przecież musiałam mu oddać telefon bo inaczej nie zadzwoni po kierowcę żeby po niego przyjechał Co ja mam z tym człowiekiem Ubrałam się i wyszłam na zewnątrz nie mówiąc nic mamie. Arka już nie było pod moim domem. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam jak skręca w Grunwaldzką.
-Arek zaczekaj! - krzyknęłam z całych
sił. Zatrzymał się i skierował w moją stronę.
-Jeszcze zdążyłaś mnie złapać. Co
gdybym odszedł dalej? - zapytał.
-Przecież mogłeś się wrócić -
powiedziałam.
-Twoja mama - przypomniał mi. Oddałam
mu telefon a on zadzwonił po kierowcę. Staliśmy jak para debili na
środku chodnika i nic nie mówiliśmy. W mojej głowie
nagle powstał nowy pomysł żebym jechała z Arkiem, jednak szybko
to sobie z niej wybiłam.
-Diana - zaczął Arek - Jest szansa,
że mi wybaczysz? - spojrzał na mnie.
-Ale co? - zapytałam
-To co zrobiłem w Galerii.
-Ale, Arek. Mówisz tak jakbyśmy byli
parą a ty byś mnie zdradził
-No tak się czuję. Czuję się jakbym
cię zdradził.
Jego słowa mnie bardzo zaskoczyły.
Teraz miałam kolejny dowód, że mu zależało, że chciał być ze
mną. Napięcie pomiędzy nami rosło, ale w porę przyjechał
jego kierowca. Miałam mętlik w głowie, ale skoro Tośka tak
zaszalała to czemu ja nie mogę. Kierowca nie zdążył jeszcze
odjechać więc szybko wskoczyłam do auta ku zdziwieniu obu panów.
-Chcesz ze mną jechać? - zapytał.
-A nie mogę? Zabronisz mi? - droczyłam
się z nim. Powoli zaczynałam zapominać o tamtym i biorąc przykład
z Tośki postanowiłam dać Arkowi szansę.
Rzecz jasna nic mu o tym nie powiem, niech próbuje odzyskać moje
zaufanie.
-Czemu mama nagle przyjechała? -
zapytał kierowcę, ale ten tylko wzruszył ramionami. Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na Morasko, pod dom Arka. Zachwycało mnie to,
że budowla była zbudowana w trochę takim gotyckim stylu. Dom i
ogród zapierały dech w piersiach a gdy weszliśmy do środka omal
nie dostałam zawału gdy zobaczyłam ten luksus. Chociaż byłam już
raz u Arka to jednak dziś miałam więcej entuzjazmu by przyjrzeć
się jak mieszka.W domu było cicho, nikt się nie
kręcił, nigdzie też nie był jego sióstr, panowała taki idealna cisza, że słyszałam nawet bicie jego serca
-Co jest do cholery? - wkurzył się
Arek i przeszedł przez hol a ja za nim. Rozglądałam się po
pięknie udekorowanych ścianach, po kolumnach w kolorze beżowym z
wyrysowanymi jakimiś znakami. Wszystko to było dla mnie niesamowite. Szliśmy po marmurowych schodach do
pokoju Arka gdy nagle usłyszeliśmy jakąś muzykę, samą melodię
dochodzącą z jego pokoju. Arek otworzył drzwi i oboje weszliśmy
do środka.
-Wróciłeś skarbie? - usłyszeliśmy
kobiecy głos a chwilę później z ujrzeliśmy ubraną w
erotyczną,czerwoną bieliznę dziewczynę z którą Arek siedział w
Galerii.
O fu*k! Co to bylo?? ( w sensie, ze koncowka) CO TO MA BYC! On musi byc z Dianą!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze Arek jakos zareaguje i tamta laska im juz nie przeszkodzi - Arkowi i Di - w ich zwiazku. No nie moze po prostu! :-) no nie moge... on niech w koncu przejrzy na oczy :)))) i wybierze Di, myslal o przeciwstawieniu sie swojej matce tak jak Seba to niech zacznie od swojej bylej :)
A co do Seby i Toski, to ciesze sie , ze z nim pojechala, nie bardzo z wlasnej woli :-). No ale liczy sie, ze pojechala :). Sebastian chyba byl pewny , ze Toska z nim pojedzie albo wiedzial ze nie zaprzeczy jak ja wezmie 'sila', ze tak powiem. Bo mial dla niej rzeczy:))
W sumie moze to i lepiej :) czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial :)
Łał , świetny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńKompletnie się niue spodziewałam takiego obrotu akcji ! :)
Czekam na następny ...
Swietne:-) czekam na nastepma
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńAle tę błędy otwarł, otwarła powinnaś coś tym zrobić ;p
Cooooooooooooo?!?!?!?!?! Ile rzeczy się w tym rozdziale dzieje! Seba wziął ją do Włoch?! No nieźle! Może odnajdą tam ojców, mam przynajmniej taką nadzieję ;) Coś niewyobrażalnego! Ciekawe co będzie dalej... Diana... Hmm, mam nadzieję, że w końcu będą razem z Arkiem. ;) Fajnie, że postanowiła dać mu szansę i wgl... Chociaż po tej akcji z tą panienką może się znów popsuć czego nie chcę! ;) Tą dziewczynę pewnie wybrali mu rodzice, prawda? A przynajmniej takie są moje podejrzenia...
OdpowiedzUsuńNo cóż, kochana! Zaskakujesz i sprawiasz, że chce się czytać dalej! ;)
Pozdrawiam!
Ah,ten Seba! Uwielbiam ich przekomarzanie,ale te jego chamskie zaczepki. Cały on. Ale i tak Go uwielbiam! >3 Końcówka wymiata,jak mogłaś tak zakończyć i nas trzymać cały tydzień w niecierpliwości. Zabije hehe,jak ja mam wytrzymać. I ty mówisz Kobieto,że weny Ci brak. Co ty mówisz?! Jesteś niesamowita! Kocham Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńOMG!? Jaka końcówka! Pisz dalej masz wielki talent!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnie jak zawsze *.* A ja mam pytanie. Czy rozdziały będą już zawsze dodawane tylko w piątki czy może sytuacja się zmieni? :)
OdpowiedzUsuńRozdziały będą dodawane tylko w piątki,w żaden inny dzień.
UsuńPiękne,piękne, piękne ! Dziewczyno jesteś najlepsza ! Nie spodziewałam się końcówki ale wspaniale napisałaś.
OdpowiedzUsuńno super bardzo zaskoczyłam mnie końcówka ale jest świetna :)
OdpowiedzUsuńArek i diana mają być razem .;) tośka pojechała do włoch o jak romantycznie <3 czekam na nastepny rozdzial :D
OdpowiedzUsuństrasznie nierealne, nie podoba mi sie
OdpowiedzUsuńA jednak pojechała... fiufiuuuuu... kobitka -u Arka.. no to jego mamusia też dobra jest... Widzę, że ich wszystkich rodzice to niezłe przekręty sa..
OdpowiedzUsuń'Emylly9tmk'