Rozdział drugi

Stałam jak wryta nie wiedząc co zrobić. Nie miałam pojęcia kim jest ta kobieta, nie wiedziałam gdzie jestem ani co mam dalej robić. Chciałam usiąść i się rozpłakać. Już tęskniłam za mamą, tatą, Aronem i za swoim życiem. Czy zesłanie mnie tu było naprawdę konieczne? Skrzydła. Co ze skrzydłami? Nadal je mam? Dotknęłam pleców, poczułam dwa zgrubienia i odetchnęłam z ulgą. Skoro wszystko było na swoim miejscu nadszedł czas aby wybadać staruszkę i znaleźć jakieś schronienie.
-Kim jesteś i skąd znasz moje imię? – zapytałam bacznie na nią patrząc. Miała niesamowite błękitne oczy, bliznę na czole a jej twarz była pokryta zmarszczkami. Musiała być naprawdę stara.
-Widzę, że naprawdę im się spieszyło, że wysłali cię tu bez jakichkolwiek informacji.
-Im, czyli komu? Mamie, tacie? – spytałam – Zaraz… To ty ich znasz? – dodałam zszokowana tym co sama odkryłam.
-Tak. Znam ich lepiej niż ktokolwiek na ziemi. Wejdźmy do środka. Tam ci wszystko opowiem.
Babcia zaprowadziła mnie do dużego domu z piękną drewnianą altanka przy wejściu i balkonem na piętrze. Wnętrze domu wyglądało zjawiskowo. Ściany w kolorach białym i niebieskim idealnie wkomponowały się w drewniane wyposażenie domu. Kobieta zaprowadziła mnie do dużego salonu, kazała usiąść i zaczekać. Usiadłam na miękkiej jak moje skrzydła kanapie i rozejrzałam się niepewnie. Przede mną  na drewnianej szafeczce stał duży telewizor a z lewej strony stał malowniczy, wykładany brązowymi cegiełkami kominek na którym stały figurki aniołów. Dopiero teraz zorientowałam się, że na ścianach wiszą portrety aniołów a figurki aniołów stoją w każdym możliwym miejscu. W tej chwili dziękowałam Mariusowi za lekcje z życia człowieka. To dzięki tym lekcjom potrafiłam się w teraz  tu odnaleźć.  W każdym kącie pokoju stały doniczki z kwiatami a po prawej stronie było wyjście na taras. Kobieta długo nie wracała i zaczęłam się denerwować. Spojrzałam na dłonie by zobaczyć czy faktycznie nadal mogę chronić moja podopieczną. Na szczęście ta moc mi została. Dziewczyna aktualnie się uczyła, więc mogłam spokojnie ją zostawić. W nauce moja pomoc była jej zbędna.
-Nie sądziłem, że to stanie się tak szybko – usłyszałam za plecami głos starszego mężczyzny. Odwróciłam się i omal nie zamarłam. Przede mną stał tata, tylko w wersji milion lat starszej. Chyba zaczęłam mieć przewidzenia z tej tęsknoty. Mężczyzna miał na głowie kapelusz i ubrany był w krótkie spodenki i cienką podkoszulkę. Bruzdy na jego twarzy świadczyły, że przeżył wiele, ale przez jego rysy i głębokie czarne oczy miałam wrażenie, że widzę przed sobą tatę. Znów powróciła okropna tęsknota za rodziną choć byłam tu  krótki czas. Staruszkowie usiedli na fotelach naprzeciw mnie a ja w końcu mogłam zalać ich potokiem pytań, czego wcale nie uważałam za niewłaściwe w takiej sytuacji.
-Czy ktoś mi w końcu powie gdzie ja jestem i kim wy jesteście? – próbowałam być spokojna.
-Jesteś na ziemi – odezwał się mężczyzna – Ja jestem Edd, a to moja siostra Paty.
-I niby skąd wiecie kim jestem?
-Tego dowiesz się później – Paty spojrzała na mnie nie pewnie.
-Okej. To możecie mi wyjaśnić po jaką cholerę się tu znalazłam, kim są Wygnańcy i co ja mam tu robić w ludzkim świecie? – podniosłam trochę głos.
-Królestwo Aniołów znalazło się w niebezpieczeństwie. Jesteś tutaj bo jako jedyna możesz ocalić nie tylko świat aniołów, ale również doprowadzić do odrodzenia wymarłej rasy.
-Niebezpieczeństwo? Jakie niebezpieczeństwo? Kto może zagrażać aniołom? Jaka wymarła rasa?
Moje zdenerwowanie zmieniło się w zaniepokojenie. Świat aniołów był w niebezpieczeństwie i tylko ja mogę go ocalić. Ale jak niby mam to zrobić? Nic nie rozumiałam.
-Naprawdę nikt ci nie powiedział? – zapytał Edd
-Naprawdę nic nie wiem. Wszystko działo się tak szybko. Mówili tylko, że Wygnańcy dotarli do bram i że posiadają oni jakąś broń, która może mnie zabić, co jest niemożliwe bo jestem nieśmiertelna.
Ups. Dlaczego opowiadałam takie rzeczy obcym ludziom? Mimo, że nie wiem kim byli postanowiłam dać im szansę. W chwili gdy Paty zaczęła mówić o Królestwie wiedziałam, że muszę im zaufać.
-Edd jak to możliwe, że ona nic nie wie?
-Nie wiem Paty. Nic z tego nie rozumiem.
Rodzeństwo ewidentnie było zaskoczone moją niewiedzą na temat grożącego mi i królestwu niebezpieczeństwa.
-Proszę was, powiedzcie mi wszystko. Już nie mogę tu wytrzymać. Chcę wracać do domu. Tylko powiedzcie co mam zrobić – czułam, że zaraz się rozpłaczę.
-Wygnańcy to ni ludzie, ni anioły ni bogowie. To połączenie tych wszystkich trzech ras. Szukają Srebrnych Skrzydeł by zapanować nad niebem i zdobyć nieśmiertelność. Są nową rasą, anioły nie do końca wiedzą jak ich pokonać, a bogowie nie chcą nam pomóc.
-Czyli wszystko tak naprawdę zależy ode mnie. Wiecie jak mogą mnie zabić skoro jestem nieśmiertelna? – zapytałam.
-Nie byliśmy tego pewni, ale twoje przybycie potwierdza, że zdobyli Czarny Miecz. Jedyną broń, która może zabić nieśmiertelnego anioła – odpowiedział mi Edd.
-Madlen, wiemy, że chcesz wiedzieć po co to wszystko, ale my też mamy swoje ograniczenia. Nie możemy od tak powiedzieć ci wszystkiego co być chciała wiedzieć. Chcielibyśmy, ale po prostu nie możemy – tłumaczyła się Paty.
-Pora żebyś nauczyła się życia jako człowiek – z uśmiechem na twarzy powiedział Edd.
-To znaczy? – spytałam przerażona.
-Naszym zadaniem jest cię chronić, ale ty sama musisz też o siebie zadbać. Pójdziesz do pracy. Od dziś nazywasz się Lena Wiśniewska, masz dwadzieścia dwa lata i przyjechałaś do nas zza granicy by się nami opiekować. Skończyłaś studia ogrodnicze, dlatego od jutra zaczniesz pracę w Centrum Ogrodniczym naszych sąsiadów. Wiedzą o tobie, więc  o nic się nie martw – wytłumaczył mi Edd.
-Wiedzą o mnie? Że jestem aniołem? – spytałam zaskoczona.
-Nie spokojnie. O tym wiemy tylko my.
-Ale ja nie mam pojęcia o byciu ogrodnikiem – odpowiedziałam.
-Masz. Jeszcze o tym nie wiem, ale uwierz mi, że od jutra będziesz znała się na tym najlepiej na świecie.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Edd i Paty byli dla mnie mili i czułam, że mogę a wręcz muszę zaufać.
-Musisz jednak na siebie uważać – ostrzegła mnie Paty.
-Na co?
-Na to jak się zachowujesz, co mówisz, co robisz. Nie możesz dać po sobie znać, że jesteś z innego świata. Wiemy, że Marius uczył się wszystkiego o życiu człowieka, ale naprawdę musisz być ostrożna.
Chciałam zapytać skąd znają Mariusa, ale skoro nie powiedzieli mi kim są wątpiłam, żeby udzielili mi odpowiedzi także na to pytanie.
-A gdzie będę mieszkała?
-Zamieszkasz z nami – odpowiedział Edd - Byliśmy przygotowani na to, że się zjawisz jednak pojawiłaś się wcześniej niż nasz plan to przewidywał.
-Chodź ze mną. Zaprowadzę cię do twojego pokoju – dodała Paty.
Po drewnianych schodach udałam się za Paty na piętro. Na piętrze nie znajdowało się nic prócz samych drzwi prowadzących zapewne do pokoi.  Mój pokój znajdował się na końcu korytarza. Drzwi w kolorze błękitu wyróżniały się nie tle pozostałych brązowych i jednych czarnych. Paty otworzyła mi drzwi i weszłyśmy do środka. Pokój był naprawdę przytulny. Wszystko było w kolorze błękitu przeplatającego się ze srebrem bądź bielą. Pod oknem stało łóżko na którym leżały poskładane ubrania. W kącie stała dość duża szafa a pod jedną ze ścian biurko na którym stało zdjęcie moich rodziców.
-Jak to możliwe? – zapytałam ze smutkiem, bo tak bardzo za nimi tęskniłam.
-Zdjęcie ukazuje osoby za którymi najbardziej tęsknisz.
-Tęsknie też z Aronem – powiedziałam do zdjęcia, ale Aron się na nim nie pokazał. Spojrzałam na Paty a ona tylko wzruszyła ramionami.
-Nie chowałam twoich ubrań, chciałam żebyś sama to zrobiła. O nic nie musisz się martwić. Masz wszystkie rzeczy jakie na ziemi posiada normalna dziewczyna. Jednak nie zdążyliśmy ze wszystkim na czas. Nowy telefon dostaniesz dopiero jutro. Łazienka znajduje się po lewej stronie. Zostawiam cię samą żebyś przywykła. Gdybyś czegoś potrzebowała będę z Eddym na dole lub w ogrodzie.
Spojrzałam na nią zakłopotana.
-Spokojnie. Nic nas to nie kosztowało. Uwierz mi. Nie  jesteś pierwszym aniołem w naszym domu, ani nie ostatnim.
-Był ktoś przede mną? – zapytałam zaskoczona.
-No pewnie. Kiedyś ci o tym opowiem, a teraz odpocznij.
Paty już wychodziła z pokoju, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia jak długo już tu jestem.
-Paty?
-Tak kochana?
-Jak długo już tu jestem?
-Nie dłużej niż godzinę. Miałaś z tego zajęcia z Mariusem prawda?
Przytaknąłem głową. Paty uśmiechnęła się i wyszła. Zostałam sama. Zupełnie sama a jutro miałam zacząć pracę i udawać, że jestem człowiekiem zamiast ratować swoje Królestwo. Czy to miało jakikolwiek sens? Na zdjęciu cały czas widziałam uśmiechniętych rodziców. Nie byłam gotowa żeby opuścić bliskich, zostawić dotychczasowe życie i zniknąć.
Gdy otwarłam szafę zobaczyłam coś co wywołało uśmiech, ale i smutek na mojej twarzy. Na wieszaku wisiała moja anielska szata w kolorze błękitu. Dotknęłam miękkiego i lśniącego materiału i chciało mi się płakać z tęsknoty.
Gdy już uporałam się z ubraniami doszłam do wniosku, że siedzeniem w pokoju niczego się nie nauczę. Wyszłam z pokoju i stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam, że z pokoju z czarnymi drzwiami wychodzi chłopak. Ubrany cały czarno był równie zaskoczony moim widokiem jak ja jego.


3 komentarze:

  1. Spoko, spoko czekam na więcej ;)

    Pozdro ! 💗

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko! nie możesz przerywać w takim momencie! Szczerze, moim zdaniem ten rozdział był trochę takim rozbudowanym wstępem, jak dla mnie za mało się działo, ale jestem bardzo ciekawa kim jest ów chłopak i czekam z nadzieją na kolejny rozdział. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kończyć w takim momencie?! Jak tak można... Dobra do rzeczy. Rozdział wywarł na mnie duże wrażenie i coraz bardziej wciągam się w tą historię! Podoba mi się jej nowe imię i kim jest chłopak, którego spotkała na końcu!?
    Wystarczy tylko czekać.
    Pozdrawiam i dużo pomysłów na rozdział życzę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.