Patryk
-Lena jest aniołem stróżem Sary? Łooo…To się porobiło. Z nią –
popatrzałem na Lenę – zawsze tak będzie gdy spotka Sarę?
-Nie powinno. Byłam gotowa, że Lena spotka Sarę. Wiedziałam jak Lena
może zareagować, ale nigdy bym nie pomyślała, że uderzy to w nią aż tak silnie.
A więc to Lena opiekowała się Sarą. Gdy cztery lata temu poznałem Sarę
była trochę nieśmiała, ale poukładana i rozważna. Nie balowała, nie brała
narkotyków, nie sprawiała problemów. Córka wręcz idealna. Może trochę jej nie
szło z nauką, ale nadrabiała braki urodą i zawsze jakoś udało jej się zdać.
Teraz wiem, że to dzięki opiece Leny wyrosła na taką silną i dobrą kobietę.
-Aron…Aron – wyszeptała Lena przez sen.
-Kto to Aron? – spytałem Paty.
-Jej miłość z nieba. Ktoś nie dla niej, ale ona tego nie rozumie. Nie
są sobie pisani – odpowiedziała Paty – A teraz wyjdź. Niebawem się obudzi.
Wychodząc z piwnicy usłyszałem głos Wiktora. Wołał mnie.
Zastałem jego i Sarę na tarasie.
-Co się stało? – spytał szukając wzrokiem Leny.
-Lena zemdlała. Paty się nią zajęła, więc nic jej nie będzie.
-Już zaczęłam się martwić i chyba nawet udzielił mi się jej stan, bo
jakoś mi słabo – powiedziała Sara i usiadła na wiklinowym bujanym fotelu.
Czy to możliwe, żeby te dwie były złączone jakąś magiczną więzią? To
tylko anioł stróż i podopieczna. Ale czy aby na pewno? Przyniosłem Sarze tabletkę
i szklankę wody i po jakimś czasie poczuła się lepiej.
-Patryk, w ogóle skąd się tu nagle wzięła? Rodzice mówili, że będzie u
nas pracować, ale nic więcej nie chcieli powiedzieć – spytała Sara tuląc się w
ramiona Wiktora. Byli tak w sobie zakochani, że czasem zazdrościłem im tej
miłości. To co ich łączyło było nie do zniszczenia, było wieczne.
-Jest wnuczką Paty i Edda. Przyjechała z Anglii by się nimi opiekować –
odparłem nie patrząc na nich.
-Może ona cię ustatkuje – zażartował Wiktor. Szturchnąłem go za to co
powiedział.
-Daruj sobie – tylko tyle mogłem mu odpowiedzieć. Zazdrościłem mu, że
miał Sarę, że miał drugą połówkę, kobietę którą kochał i za którą oddał by
życie. Ale cieszyłem się ich szczęściem. Dobrze wiedziałem, że mogę nie znaleźć
sobie dziewczyny, że żadna nie zniosła by prawdy o mnie. Żaden człowiek by jej
nie zniósł. Skoro nie człowiek, to kto? Anioł? Archanielica? Lena? Lena nie
była człowiekiem, ale czy mogłaby ze mną być. Czy to w ogóle ma sens, że o niej
myślę? Nic o niej nie wiem, nie znam jej zwyczajów, charakteru, ale pochodzimy z tego samego rodu, z rodu
aniołów, więc jestem wręcz pewien, że nigdy by mnie nie odrzuciła.
Lena
Aron był na wyciągniecie ręki, ale z każdym razem gdy chciałam go
dotknąć znikał a za chwilę znów się pojawiał by po kilku sekundach znowu
zniknąć. Czy był prawdziwy? Czy to moja tęsknota za nim wywoływała u mnie takie
sny? Ból głowy zupełnie minął i czułam się o wiele lepiej. Leżałam na miękkiej
kanapie, ale nadal nie otworzyłam oczu. Słyszałam delikatny głos śpiewającej
Paty. Podniosłam się z łóżka a ona przestała śpiewać.
-Czemu przerwałaś? Ładnie śpiewałaś.– powiedziałam zawiedziona.
-Jak się czujesz? – zignorowała moje pytanie. Złapała mnie za dłonie i
długo się w nie wpatrywała, potem przyłożyła swoją dłoń do mojego czoła a na
koniec spojrzała w moje oczy.
-Dobrze. Co się stało?
-Zemdlałaś. Patryk przyniósł cię do domu.
-Jak to zemdlałam? To w ogóle możliwe? Jestem archaniołem. To nie
powinno się zdarzyć – zdenerwowałam się tą sytuacją.
-Uspokój się. Wszystko ci wytłumaczę, ale nie teraz.
Jakoś mnie nie dziwiło, że Paty nie chce nic powiedzieć. Odkąd tu
jestem ona i Edd zataili przede mną milion ważnych informacji dlatego teraz
wcale nie byłam zaskoczona. Rozejrzałam się dookoła i zorientowałam się, że nie
wiem gdzie jestem. Byłam w ciemnym pomieszczeniu, nie potrafiłam ocenić jak
bardzo jest duże. Przypuszczam, że
kanapa i kuchnia które się tu znajdowały wytyczały środek tego jakże dużego
pokoju.
-Tak w ogóle to gdzie jesteśmy? W jakimś bunkrze? – zapytałam trochę
przerażona ciemnością.
-To ty wiesz co to bunkier? – spytała zaskoczona Paty.
-Tak samo jak wiem, kim był Kopernik, Mieszko I czy Matka Teresa z
Kalkuty.
Paty zamurowało. Przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, jak się
zachować. Czy ona naprawdę myślała, że jestem głupia? Fakt, Marius nauczył nas
jak żyć na ziemi, ale wielu rzeczy nauczyłam się przebywając fizycznie z Sarą
odkąd tylko zaczęła chodzić do szkoły. Przywilej bycia archaniołem aniołem
stróżem miał swoje zalety. Możliwość fizycznego
przebywania ze swoim podopiecznym w każdej chwili jego życia. Dlatego
gdy Sara zaczęła chodzić do liceum coraz częściej jej pomagałam. Najczęściej w
nauce. Niestety ja uczyłam się szybciej niż ona. Coś co ja zapamiętałam za
pierwszym razem ona zapamiętała za dziesiątym bądź setnym.
-Nie powinnaś tego wszystkiego wiedzieć – oburzyła się Paty – Kto? Jak?
-Nie mogę być dla ciebie niemiła i nie chcę, ale też mam swoje
tajemnice, rzeczy których nie mogę ci powiedzieć – odpowiedziałam grzecznie.
Myślałam, że się zezłości, zrobi mi wymówkę, ale ona ku mojemu
zaskoczeniu uśmiechnęła się tyko.
-W porządku. A teraz słuchaj mnie. Za chwilę będziesz musiała rozwinąć skrzydła.
-Jak to?- przestraszyłam się choć nie wiedziałam czemu.
-Spokojnie. Nie musisz się o nic martwić. Twoje skrzydła potrzebują
przestrzeni, muszą się rozwinąć, przywyknąć do nowej sytuacji. Są częścią
ciebie. To ty nad nimi panujesz.
-To dlatego kazałaś Patrykowi przyprowadzić mnie o dwudziestej, tak? –
gdy pokiwała twierdząco głową mówiłam dalej – Więc tak już będzie zawsze?
-Nie. Edd nauczy cię jak to kontrolować. Nie chcemy ci utrudniać, tego
co już jest trudne, dlatego Edd nauczy się jak kontrolować skrzydła, jak nie
myśleć o nich ani o tym by polecieć -
tłumaczyła mi Paty.
-Zaraz, chcesz mi powiedzieć, że nie będę mogła rozwijać skrzydeł? Paty
to nie są zwykłe skrzydła. To są Srebrne Skrzydła! – powiedziałam dość
dobitnie.
-Lena ty nic nie rozumiesz? Nikt nie może wiedzieć o skrzydłach. Chwila
nieuwagi i cały twój pobyt tutaj pójdzie na marne. Musisz nam zaufać. Nie
chcemy cię skrzywdzić. Spójrz tylko na Patryka. Poradził sobie z tym. I ty też dasz radę – wytłumaczyła mi na
spokojnie.
Powiedziała, że Patryk też sobie z tym poradził. Chwila, to Patryk tez
jest aniołem? Nie, no teraz to mnie wyobraźnia poniosła. To zwykły chłopak, a
jednak po kilku godzinach znajomości coś mnie do niego ciągło. Nie potrafiłam
tego nazwać, ale poczułam, że jest mi bliski.
Z myśli o Patryku wyrwał mnie lekki ból w plecach.
-To już. Zdejmij bluzkę-
powiedziała Paty a ja nie miałam zamiaru protestować. Chciałam jak
najszybciej rozwinąć skrzydła, chciałam
je zobaczyć, ujrzeć ich blask. Dopiero gdy skrzydła w pełni się rozwinęły
dotarło do mnie jak ogromny musi być bunkier w którym się znajdowałam. Zwykłe
pomieszczenie było za małe dla moich skrzydeł. Jasne światło płynące z moich
skrzydeł oświetliło całe pomieszczenie. Paty wpatrywała się w oślepiający,
jasnoniebieski blask moich skrzydeł. Wyglądała jakby była w hipnozie. Czułam
się wspaniale. W niebie cały czas wszyscy podziwiali moje skrzydła, nie
przywykłam do ich ukrywania, dlatego gdy po tych kilku godzinach w końcu mogłam
je zobaczyć zapomniałam o zmartwieniach. Byłam podekscytowana i szczęśliwa
jednocześnie.
-Mogę ich dotknąć? – spytała Paty zbliżając się do mnie i wyciągając
palce ku delikatnym piórom.
-Nie rób tego! – krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Paty się zlękła
i spojrzała ze złością – Widać, że nie wiesz wszystkiego na ich temat.
Siłą umysłu schowałam skrzydła i usiadłam na kanapie. Wtedy dopiero
Paty się ocknęła.
-Nikt nie może dotykać Srebrnych Skrzydeł. Każdy kto to zrobi, umrze –
wytłumaczyłam jej – Jestem zaskoczona, że tego nie wiedziałaś.
-Nie zagłębiałam się w ich genezę. Powiesz mi o nich coś więcej? –
zapytała mnie.
Zastanowiłam się chwilę bo nie wiedziałam na ile mogę ufać Paty.
Postanowiłam dać jej szansę, ale nic za darmo.
-W porządku. Ale najpierw ty odpowiesz na jedno moje pytanie – postawiłam
jej ultimatum. Trochę się zmieszała i po wyrazie jej twarzy widziałam, że nie
jest zachwycona moją propozycją. W końcu jednak
się zgodziła.
-Chcę wiedzieć kim wy jesteście? Ty i Edd.
-Madlen, nie powinnaś o to pytać – nie było jej spieszno z odpowiedzią
– Ale w porządku. Powiem ci. Ja i Edd jesteśmy aniołami. Ja zwykłym aniołem,
ale Edd jest a raczej był cherubinem. Był najbliżej Najwyższego.
-Edd to cherubin. Nie mogę w to uwierzyć. Więc co on w ogóle tu robi?-
byłam totalnie zaskoczona.
-To się działo sto lat temu. Archanioł Ezeon, który posiadał Srebrne
Skrzydła rozkochał w sobie zwykłą anielicę Inez. Ich miłość była bardzo gorąca
i namiętna, ale Ezeon był strasznym tyranem. Inez kochała go nad życie, ale on
zaznaczył jej, że nie chce mieć potomstwa. W przypływie złości i smutku Inez
oddała się jednemu z cherubinów. Za ten wyczyn groziła jej śmierć. Gdy Ezeon
się o tym dowiedział, wpadł w szał i sam chciał wykończyć anielicę. Nie udało
mu się to. Pewnej nocy Inez wyrwała mu dwa srebrne pióra i odeszła. Błąkała się
po różnych krainach i nikt nie chciał jej przyjąć. Dopiero gdy spotkała Tafusa
w drodze pomiędzy niebem a krajem wymarłych, on okazał jej swoją pomoc.
Zamieszkała u niego aż do czasu rozwiązania - Paty przerwała na chwilę by
zrobić kilka łyków wody – Gdy urodziła, mnie i Edda pod skórę wszczepiła nam
pióra ze srebrnych skrzydeł.
Paty odsłoniła kawałek ciała na dekolcie bym mogła zobaczyć to o czym
mówiła. Pod jej skórą znajdowało się złote pióro a fragment jej ciała cały czas
świecił jasnoniebieską poświatą. Ona i Edd byli nieśmiertelni.
-Tafus wychował na oboje. Przed śmiercią Inez opowiedziała mu wszystko
co zrobiła. Próbował odnaleźć Ezeona, ale dowiedział się, że umarł ponieważ
ktoś pozbawił go dwóch piór z jego skrzydeł. Od tamtego czasu nie chciałam
więcej słuchać o Srebrnych Skrzydłach. Choć noszę w sobie ich część nie
chciałam wiedzieć czym są ani skąd się wzięły.
-Wow. A to historia – tylko tyle mogłam teraz powiedzieć. Paty mi wiele
powiedziała, nadal jednak nie wiedziałam jak znaleźli się tu na ziemi i
dlaczego Edd jest tak bardzo podobny do mojego taty. Nie chciałam jednak
nadużywać wylewności Paty więc postanowiłam, że jeszcze znajdę okazje by ją o
to zapytać.
-Skoro wtedy nie chciałaś wiedzieć nic o skrzydłach, jesteś pewna, że
chcesz bym ci o nich opowiedziała? – zapytałam.
-Mów – odpowiedziała.
-Niestety sama nie wiem o nich za dużo. Tafus powiedział mi, że dają
nieśmiertelność, ale ani on ani rodzicie nie byli zbyt chętni by powiedzieć mi
coś więcej. Sama jednak dowiedziałam się paru nowych rzeczy dzięki Aronowi i to
całkiem niedawno.
Któregoś dnia powiedziałam Aronowi, że naprawdę chciałbym wiedzieć
dlaczego Skrzydła są aż tak wyjątkowe. Specjalnie dla mnie opuścił niebo i udał
się gdzieś daleko, nie wiem do dziś gdzie, ale przyniósł mi garstkę ważnych
informacji, których pewnie nikt by mi do dziś nie powiedział. Tafus i rodzice o
niczym nie wiedzieli.
-Wiesz, że Aron nie jest dla ciebie – przerwała mi.
-Wiem to aż za dobrze. A więc Aron dowiedział się, że każdy kto dotnie skrzydeł
umrze, a wyrwanie pióra doprowadza do śmierci anioła. Samo patrzenie na
skrzydła wprowadza w stan hipnozy, ale w niebie wszyscy do nich przywykli, więc
nikt nie gapił się na mnie jakoś dziwnie.
-Rozumiem, że będąc w stanie hipnozy zwiększa się chęć dotknięcia
skrzydeł?
-Tak, ale…
Urwałam choć sama nie wiem czemu.
-Paty, wiesz kim jest Ostatni Czarny Anioł? – zmieniłam nagle temat.
Twarz Paty mówiła sama za siebie- poruszyłam temat, którego nie
powinnam. Spojrzała na mnie ze złością i zdziwieniem i pewnym zażenowaniem. Nic
nie mówiła, więc stwierdziłam, że nasza rozmowa dobiegła końca. Wstałam, żeby
pójść za nią, ale po raz kolejny zrobiło mi się słabo i znów dopadł mnie
niemiłosierny ból głowy. Usłyszałam tylko jak Paty woła Patryka by chwilę później
znów zemdleć.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam siedzącego przy moim łóżku Patryka.
Wystraszyłam się. Co on tu robił? W moim pokoju? A jak się dowie? Chciałam na
niego nakrzyczeć, ale nie miałam siły. Byłam strasznie osłabiona.
-Jak się czujesz? – zapytał dotykając mojego czoła. Nie odpychałam go,
nie czułam takiej potrzeby.
-Dobrze. Znów zemdlałam?
-Tak. Paty i Edd próbują ci jakoś pomóc, ale obawiam się, że nie będzie
to łatwe.
-To pewnie przez zmianę klimatu – wymamrotałam.
Patryk był taki przystojny. Martwił się o mnie. W pokoju paliła się
tylko lampka, która nie dawała za dużo światła. Nagle odniosłam wrażenie, że
znam Patryka całe życie, że mogłaby być z nas fajna para. I nie wiem jak do
tego doszło, ale nagle znalazłam się w ramionach Patryka. Przytulił mnie. Nic
nas nie łączyło. Po prostu przyjacielski uścisk po pięciu godzinach znajomości.
Czułam rytmiczne bicie jego serca. W jego ramionach było mi dobrze. Cały ból i
zmęczenie zniknęło, poczułam się lepiej, dzięki niemu.
Rozwijasz sie niesamowicie szybko. Swietna robota czekam na kolejne dawki emocji. DD
OdpowiedzUsuńSuuuper *.*
OdpowiedzUsuńPiękne :) :*
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania sa naprawde boskie. Zazdriszcze Ci tak bujnej wyobrazni. Uwielbiam twoje opowiadania i czekam na kolejne :) :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń