Lena
Aron porwał Sarę. To mnie przerosło. Aron, mężczyzna któremu tak
ufałam, którego pokochałam, porwał moją podopieczną. Sarze nie mogło się nic
stać i choćbym znów bym miała cofnąć czas by ją uratować zrobię to, nieważne
jakie będą konsekwencje, Sara musi żyć. Byliśmy w połowie drogi do szpitala
kiedy Edd zabrał mnie w jakieś mało uczęszczane uliczki i teleportował nas do
domu. Wylądowaliśmy w salonie. Zdziwiona Paty, która coś oglądała szybko
podbiegła by mi pomóc. Nie chciałam jej pomocy. Nic mi nie było. Cały czas
spoglądałam na swoje ręce, by widzieć to co Aron robi z Sarą. Byłam
zdenerwowana, ale nie przerażona. Wiedziałam, że ją uratuję, nie miałam innego
wyjścia. Sara cały czas leżała nieprzytomna a Aron śmiał się. Ten jego okropny
śmiech dźwięczał mi cały czas w uszach, co tylko pogłębiało moją złość.
-Przygotuj wszystko. Musimy ratować Sarę – powiedział Edd do swojej
siostry. Paty zniknęła za drzwiami do piwnicy a my zostaliśmy sami.
-Edd, ja ją muszę uratować. Wiesz o tym.
-Uspokój się. Jesteśmy tu by ci pomóc, ale zanim cokolwiek zaczniemy
robić musisz wiedzieć dlaczego Aron to zrobił.
-Ale skąd mam to wiedzieć?
-Powiem ci. Aron cię oszukał. Oszukał ciebie, twoich rodziców, całe
niebo i nawet Tafusa.
-Jak to oszukał? Z czym?
-Aron jest Wygnańcem.
Przerażona spojrzałam na Edda nie mogąc uwierzyć w to przed chwilą
powiedział. Aron jest Wygnańcem. To nie mogła być prawda. Przecież mnie kochał,
obiecał, że zawsze będziemy razem. Był dla mnie miły i dobry, nigdy mnie nie
skrzywdził. Ale… To ale zawsze nie dawało mi spokoju. Teraz już wiem, że to
„ale” wcale nie było niczym złym, to było ostrzeżenie. „Aron cię kocha, ale nie
jest chłopakiem dla ciebie”, „Teraz jesteście razem, ale nie wiesz co może się
wydarzyć”. Z ust rodziców i Tafusa, zawsze padało „ale” w rozmowach o Aronie.
-Nie wierzysz mi? – spytał Edd siadając obok mnie.
-Nie mam powodów żeby ci nie wierzyć. – tylko tyle byłam w stanie teraz
powiedzieć.
-Lena jak będzie po wszystkim obiecuję ci, że wszystko ci opowiem, ale
teraz musimy ratować Sarę.
-Jak to ratować Sarę? Co z nią? – usłyszałam głos Patryka na schodach.
Jego twarz już nie wyglądała tak strasznie jak rano. Jak na anioła bez źródła
mocy dobrze sobie radził z regeneracją.
-Aron ją porwał – powiedziałam nie patrząc na niego.
-Co takiego? Już ja zabiję tego gnojka! – Patryk wybiegł szybko z domu
a Edd pobiegł za nim.
Nie potrafiłam, a może po prostu nie chciałam dopuścić do siebie tej
strasznej prawdy jaką powiedział mi Edd. Bo przecież jak Aron mógł w ogóle być
zły? Jak on mógł być Wygnańcem i oszukać całe niebo? Choć Edd obiecał mi
wszystko wyjaśnić nie musiał. Ja sama już wiedziałam. Zrozumiałam, że Aron był
podstawiony. Miał być kimś, w kim się zakocham. Miał być tym, który zabije mnie
Czarnym Mieczem. Ale nie spodziewał się, że zostanę zesłana na ziemię, więc
pewnie trochę pokrzyżowałam mu plany. Teraz zrozumiałam znaczenie wizji - tej
na której jestem przebijana mieczem - jaką ujrzałam podczas pierwszego
pocałunku z Aronem. Powoli układałam pewne elementy w całość.
-Madlen – usłyszałam nagle głos Arona w swojej głowie. Spojrzałam na
swoje dłonie. Faktycznie poruszał ustami. Słyszałam w głowie to co mówi. Mówił
do mnie. Wiedział, że będę go słyszeć.
-Madlen. Twoja podopieczna jest taka ładna i waleczna. Zupełnie jak ty.
Z tym, że ona zostanie ze mną a nie ty. Zabiorę ją ze sobą. Już nigdy więcej
jej nie zobaczysz.
-Zostaw ją!!! Słyszysz zostaw ją!!! Zabierz mnie, zrób ze mną co
chcesz, ale zostaw Sarę!!! – krzyczałam choć nie miałam pojęcia czy on w ogóle
mnie słyszy.
-Poczekam aż się tu zjawisz, wtedy zobaczymy czy będę mógł z tobą
zrobić co tylko będę chciał.
Nie miałam pojęcia gdzie Aron wywiózł Sarę, ale wiedziałam, że to mnie
chce, nie jej. To dlatego ją porwał żebym sama do niego przyszła. Ufałam mu,
chciałam spędzić z nim całe życie, a on okazał się zwykłym kłamcą i oszustem,
potworem, Wygnańcem. Jednym z tych, którzy zniszczyli ród Czarnych Aniołów. Czy
to możliwe, że Aron był tam wtedy? Nie… Przecież to było tak dawno. Tak dawno
temu. Dlaczego jakoś wcześniej się nad tym nie zastanawiałam. Skoro to było
dawno temu, to ile lat naprawdę ma Patryk? Mówił, że gdy Wygnańcy ich napadli
miał dwadzieścia lat. Przecież on nadal wygląda jakby miał dwadzieścia lat.
Przypomniały mi się słowa Edda: ” Nawet nie wiesz, ile lat Patryk musi sobie z
tym radzić”.
-Patryk uspokój się w końcu. Obiecałem ci coś. Czy kiedyś cię zawiodłem?
– z werandy dochodził spokojny głos Edda.
-Wiec czemu nic nie robimy do cholery! – wykrzyczał Patryk. Kłócili
się. Wiedziałam, że samym siedzeniem nie pomogę Sarze. Wyszłam na zewnątrz nie
mogąc znieść ich krzyków. Sama byłam zdenerwowana i przerażona, a Edd i Patryk
niepotrzebnie się kłócili.
-Kłótnią nic nie zdziałacie – powiedziałam patrząc na Patryka, bo to on
zaczął awanturę. Chyba do teraz nie zdawałam sobie sprawy jak bliska jest mu
Sara. Widziałam jaki jest smutny, jak nie wie co robić.
-Tak możemy ich znaleźć – powiedziała Paty, która wyszła z piwnicy
niosąc ze sobą małą buteleczkę z jakimś żółtym płynem.
-Co to? – zapytałam biorąc buteleczkę do ręki.
-Płyn dzięki któremu wytropimy Sarę. Każdy człowiek zostawia po sobie
swój własny, unikalny zapach. Ten płyn jakby pokaże nam zapach Sary, którego
nie widać gołym okiem.
Edd zabrał ode mnie buteleczkę i udał się nią na trawnik. Spoglądaliśmy
jak coś mówi do siebie a potem ją otwiera. Żółty płyn zaczął się unosić,
uformował się w małą chmurkę, która zniknęła za płotem.
-Gotowe. Paty przyprowadź auto. Tylko szybko. Ponieważ Sara nie została
porwana przez człowieka jej zapach miesza się z zapachem Arona. Obyśmy znaleźli
ją na czas – powiedział do mnie i Patryka Edd.
Spojrzałam na pokrytą bliznami twarz Patryka. Na jego sine usta które
kiedyś tak namiętnie całowałam. Pomyślałam, że chciałabym znów go pocałować,
porozmawiać z nim tak jak te kilka dni wcześniej. Przez moją głupotę mogłam
stracić Patryka, a tego nie chciałam. Właściwie dlaczego cały czas o nim
myślałam? Dlaczego się o niego martwiłam? Czy to możliwe, żebym się z nim
zakochała? Nie, to nie jest możliwe. Przecież jest mi pisany już ktoś inny. Nie
chce mu dawać złudnej nadziei.
Wsiedliśmy do auta i podążaliśmy za małą, żółtą chmurką widoczną tylko
dla nas. W swoich dłoniach cały czas obserwowałam rozwój wydarzeń. Widziałam
dużo drzew, więc możliwie, że byli gdzieś w lesie. Aron wyciągnął Sarę w auta,
położył na ziemi i usiadł obok niej. Coś do niej mówił, ale nie kierował tych
słów do mnie, więc nie mogłam go usłyszeć.
Patryk
Byłem tak wściekły, że najchętniej zabiłbym Arona za to co zrobił z
Sarą. Nie mógł dostać Leny, więc postanowił zabrać jej Sarę, jedną z
najbliższych osób. Nadal nie wiedziałem z jakiej rasy jest Aron, więc nie mogłem
nic zaplanować. Właściwie nic nie mogłem zrobić. Byłem bezsilny. Moje rany na
twarzy coraz gorzej się goiły. Czarne skrzydła straciły już resztki mocy, ale
Edd i Paty o tym nie wiedzą. Paty i tak wydłużyła działanie magicznej mocy
skrzydeł, więc nie mogła zrobić już nic więcej. Ja też. Straciłem całą moc jaką
posiadałem. Choć nadal jestem Ostatnim Czarnym Aniołem to teraz jestem nikim.
Mogę zginąć w każdej chwili. Aron też może mnie zabić ,choć jestem pewien, że
on nawet nie zdaje sobie sprawy kim jestem. Jednak w tej chwili najważniejsza
była Sara. Jej życie było ważniejsze niż moje. Była dla mnie bardzo ważna. Edd
i Paty o tym wiedzieli, dlatego im też zależało na jej odnalezieniu.
Wystraszyłem się gdy zadzwonił mój telefon. Dzwoniła mama Sary. Już pewnie wie
o jej zniknięciu.
-Halo?... Sara?...Yyyy…Jest ze mną i Leną. Tak…Dobrze, przekaże jej –
nie chciałem okłamywać matki Sary, ale cholera, to było konieczne. Nie mogłem
jej powiedzieć, że porwał ją jakiś dupek.
-Musiałeś ją okłamać? – spytała Lena.
-Miałem jej powiedzieć, że twój chłopak porwał Sarę by się na tobie
odegrać? – spytałem poirytowany?
-Co takiego? Chcesz powiedzieć,
że to moja wina? Odbiło ci? – Lena nie pozostała mi dłużna.
-Mi odbiło? Przejrzyj na oczy Lena!To przez ciebie Aron porwał Sarę –
krzyczałem - Wystarczyło mi powiedzieć o Aronie a wszystko potoczyło by się
inaczej.
-A co by to zmieniło? – zapytała patrząc na mnie ze smutkiem.
-Wszystko – odpowiedziałem. Patrzeliśmy sobie w oczy a ja zastanawiałem
się dlaczego znów ranimy się nawzajem. Nic nas nie łączy a mimo to kłótnia z
nią napawa mnie smutkiem. A gdy widzę jak i ona jest smutna… to boli jeszcze
bardziej. Nie chciałem zrzucać na nią winy, ale to przez nią Sara znalazła się
w takiej sytuacji. Gdybym tylko wiedział o Aronie, gdybym wiedział kim jest- Sara
nie zostałaby porwana. Gdybym tylko wiedział...
Żółta chmurka poprowadziła nas do lasów za miastem, które już dobrze
znałem. Spędziłem na ziemi tyle lat, że chyba nie ma miejsca w którym bym nie
był, nawet jeśli to był tylko zwykły las. Miałem wrażenie, że Aron dobrze zna
tą okolicę. Nikt normalny nie zapuszcza się tak głęboko w las bez powodu. Jechaliśmy jeszcze dość długo w głąb lasu
zanim chmurka nagle się zatrzymała i całkowicie zniknęła. Lena wyskoczyła z
auta nim zdążyliśmy się dobrze zatrzymać. Pobiegłem za nią i złapałem za rękę.
Przecież zupełnie nie zna tych terenów i w każdej chwili mogła się zgubić.
Spojrzała na mnie wymownie.
-Jeszcze nam tego brakuje żebyś się zgubiła – odpowiedziałem i wróciliśmy
do Paty i Edda.
-Lena co z Sarą? – spytała Paty?
Lena spojrzała na dłonie i krzyknęła z przerażenia. Niestety tylko ona
mogła zobaczyć co Aron zrobił z Sarą.
-Co się stało? – zapytał Edd.
-On…On…On ją przywiązał do drzewa. Sara… Na jej twarzy jest krew.
Lena kipiała złością. Miałem wrażenie, że rozerwie Arona na strzępy gdy
tylko go zobaczy.
Usłyszeliśmy trzask łamanych gałęzi i zobaczyliśmy zbliżającego się w
naszą stronę Arona, zadowolonego z tego co zrobił.
-Długo musiałem na was, na ciebie ukochana czekać – powiedział
opierając się o drzewo. Był bardzo pewny siebie i dumny i cały czas się śmiał.
-Chłopcze, czy zdajesz sobie sprawę z tego w jakiej znajdujesz się
sytuacji? – zapytał Edd.
-Na pewno nie w gorszej niż wy, starcze. Może i jesteś mądry, ale to ja
wygram tą bitwę.
-Aron, proszę cię... Zostaw Sarę a weź mnie. Cokolwiek chcesz zrobić z
nią, zrób to ze mną, ale ją zostaw w spokoju, proszę cię – zwróciła się do
niego Lena.
-Uważaj co mówisz – ostrzegł ją – A teraz chodź ze mną. Pozwolę ci zobaczyć
twoją kochaną podopieczną.
Chcieliśmy iść za nimi, ale Aron wiedział, że coś knujemy, więc tylko
dzięki Lenie, która go ubłagała, mogłem iść z nimi. Kto wie co by się stało
gdyby Lena poszła tam sama. Gdy tylko Lena zobaczyła przywiązaną do drzewa Sarę
szybko do niej pobiegła by zobaczyć czy żyję.
- Myślisz, że mógłbym ją zabić? – zapytał ją Aron – Mógłbym, ale jak
widzisz nie zrobiłem tego. Może jeszcze mi się przyda.
-Co jej zrobiłeś? – zapytałem pomagając Lenie odwiązać Sarę od drzewa.
-Trochę ją ogłuszyłem, żeby mogła spokojnie przespać to co może się tu
wydarzyć.
Chciałem wziąć Sarę na plecy i wracać jak najszybciej do Edda, ale Aron
był bardzo szybki, dlatego nim zdążyłem zareagować przywalił mi z całej siły
pięścią w brzuch. Upadłem, ale nie z bólu, bo tego nie czułem. Jego cios był
tak silny, że powaliło mnie już samo uderzenie. Spodziewałem się, że Aron tak
łatwo nie pozwoli nam odjeść. Lena
zajęła się Sarą. Wiedziałem, że sobie poradzi. Była potężnym aniołem, posiadała
zasoby energii i mocy, więc wiedziałem, że sobie poradzi, nawet beze mnie. Gdy
już byłem pewien, że Aron skupił się na mojej osobie stało się coś
zaskakującego. W ciągu kilku sekund niebo stało się ciemne a zza drzew zaczęły
wychodzić dziwne istoty, które rozpoznałem dopiero po chwili. Półnagie potwory
z bliznami na ciele i toporami w dłoniach zbliżały się w naszym kierunku. Było
ich około dwudziestu. Dwudziestu Wygnańców zbliżało się nie do mnie, lecz do
Leny i nieprzytomnej Sary. Nie mogłem uwierzyć, w to co widzę. Wygnańcy byli
tak blisko a ich dowódcą tu na ziemi był Aron. Teraz dopiero to do mnie
dotarło. Przez cały ten czas Aron chciał dopaść Lenę, by móc ją zabić i
zniszczyć niebo. To się nie mogło stać. Aron zaczął histerycznie się śmiać, jak
jakiś szaleniec. Powoli przeczołgałem się w stronę dziewczyn i dostrzegłem
przerażenie w oczach Leny. Ona mogła nas uratować, ale wtedy musiałaby wrócić
do nieba naładować poziom mocy. Powrót do nieba była dla niej teraz równie
niebezpieczny co jej pobyt tutaj. Byliśmy w sytuacji bez wyjścia. Wygnańcy
stanęli przy Aronie, jeden obok drugiego. Jeden z nich podał Aronowi Czarny
Miecz- jedyne narzędzie mogące zabić nieśmiertelnego anioła. Blask jaki
emanował z Czarnego Miecza mógł oświetlić przynajmniej połowę planety. Wszystko
działo się tak szybko, że nie byłem w stanie znaleźć nawet kilku sekund by
przemyśleć jakiś plan działania. Lena się bała. Czułem, że nie chce rozwijać
skrzydeł, że nie chce robić tego co ostatnio. Gdy Aron zbliżył się do nas i
wycelował miecz w Lenę zasłoniłem ją własnym ciałem, resztkami energii
rozwinąłem skrzydła, które jednak były wciąż na tyle silne, że odrzuciły Arona
i Wygnańców dość daleko od nas. Byłem szczęśliwy. Uratowałem Sarę i Lenę.
Kosztem własnego życia, ale ich życie było ważniejsze niż moje. Zużyłem
pozostałą moc jaką jeszcze miały w sobie moje skrzydła, by je uratować. Rozejrzałem
się po lesie. Aron i Wygnańcy zniknęli. Zobaczyłem jak Edd i Paty biegną w
naszym kierunku i zaczęło kręcić mi się w głowie. Zrobiłem się zmęczony i
śpiący.
-Lena… – wyszeptałem łapiąc ją za rękę. Wiedziałem co się teraz stanie.
Ale wybrałem mniejsze zło. One poradzą sobie beze mnie, ale ja nie poradziłbym
sobie z nich. Tak będzie lepiej.
-Nie umieraj – powiedziała Lena tuląc się do mnie.
-Nie umrę. Wiesz, że nie mogę, nie teraz. – uśmiechnąłem się lekko.
Choć głupotą z mojej strony było zostawianie Sary i Leny samych tutaj, gdzie
nie są bezpieczne, musiałem je teraz ratować. A teraz sam odejdę i nigdy tu nie
wrócę.
Edd
Głupotą ze strony Patryka było to co zrobił, wiedziałem jednak, że
zrobił to dla Leny i Sary. Sara była dla niego więcej niż przyjaciółką, była
dla niego jak siostra, jak rodzina, którą stracił. Chciał ją ochronić i udało
mu się, ale teraz musi zapłacić ogromną cenę za swój czyn.
-Patryk!!! Patryk, proszę obudź się. Wróć do mnie, nie chce żebyś mnie
zostawił samą. Słyszysz? – chlipała Lena trzymając dłoń Patryka.
To było zadziwiające jak Lena po raptem kilku dniach znajomości z
Patrykiem zdążyła się do niego przywiązać. Jej płacz był jedną z najsmutniejszych
rzeczy jaką zdążyło mi się zobaczyć w moim jakże długim życiu.
-Wracajmy – powiedziała Paty. Wzięła nadal nieprzytomną Sarę na ręce,
ja zabrałem Patryka a Lena szła obok mnie cały czas na patrząc na chłopaka.
-Edd, powiedz mi, co z nim teraz będzie – zapytała gdy wracaliśmy do
domu.
-Pamiętasz jak mówiłem ci o Błękitnym Pałacu?
-Tak. Mówiłeś, że idą tam anioły, którym skończy się moc i zapadają w
sen…anioły takie jak Patryk…
-Teraz udała się tam dusza Patryka. Szuka miejsca dla niego. Gdy już
wszystko będzie gotowe jego ciało przeniesie się do piwnic Błękitnego Pałacu.
-Czym jest ten Błękitny Pałac?
-To pałac znajdujący się przed Krainą Zmarłych. Nie ma władcy, nikt w
nim nie mieszka, od wieków stoi pusty. Jest pograniczem życia i śmierci. To
przez niego przechodzą anioły i bogowie, którzy zmarli z różnych powodów. I to
właśnie w piwnicach tego pałacu znajduje się jedyna w całym niebie komnata dla
tak zwanych „śpiących” aniołów. Nikt się nimi nie zajmuje, ich ciała leżą tam
tak długo dopóki ktoś im nie pomoże, albo Najwyższy nie zdecyduje o ich losie.
-A co zrobimy z Sarą? Co jej powiemy o Patryku? – zapytała Lena.
-Wymażemy jej fragment pamięci gdy została porwana przez Arona i
powiemy, że Patryk musiał wyjechać. To jedyne rozwiązanie.
-Wymażecie jej pamięć?
-Lena, ona nie może pamiętać tego co się stało. Nic nie wskórasz jeśli
o to chodzi. I tak to zrobimy – powiedziała stanowczo moja siostra.
W dalszej drodze Lena już o nic nie pytała. Gdy dojechaliśmy do domu
pomogła Paty zabrać Sarę do piwnicy. Ja zająłem się Patrykiem. Zaniosłem jego
ciało do jego pokoju i ułożyłem na łóżku. Bolało mnie to co się z nim stało.
Przez tyle lat był dla mnie jak syn. Spędziliśmy razem tyle czasu. Jestem
wdzięczny, że mogłem się nim opiekować. Nie powiedziałem tego Lenie, ale
szanse, że Patryk kiedykolwiek się obudzi są nikłe. Są, ale uratowanie go
wymaga poświęcenia, walki i wielkiej odwagi. Tylko jedna osoba może to zrobić,
tylko ona, ta która jest mu pisana może go ocalić, tylko Madlen jest w stanie
go uratować.
Jak zawsze wspaniały rozdział, dziękuję za super opowiadanie, czekam z utęsknieniem na następne rozdziały. :33 <3
OdpowiedzUsuńWow. Strasznie wciągnęłam się w Twoje opowiadanie! Czekam na ciąg dalszy! Pozdrawiam i całuję :) xoxo
OdpowiedzUsuńhttp://jorgemyuniverse.blogspot.com/ - w wolnym czasie zapraszam do mnie ;)
Rozdział świetny, ogólnie dobrze się czyta :)
OdpowiedzUsuńCZekam na następny i w wolnej chwili zapraszam do mnie ---http://mojainnahistoria.blogspot.com/
BOSKIE!!! Świetny styl pisania ;)
OdpowiedzUsuńKiedy next..? ;/
OdpowiedzUsuńŚwietne. Czekam na następny. ❤
OdpowiedzUsuń