Patryk
Gdy dotarłem z Leną do domu była strasznie wyczerpana. Domyślałem się,
że to dlatego iż rozwinęła skrzydła. Nie miała zbyt dużo sił by to zrobić a ja
nie mogłem temu zapobiec bo zjawiłem się za późno. Tam w lesie oślepił mnie
blask skrzydeł Leny. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałem piękniejszych
skrzydeł. Lena zrobiła to, co uważała za
słuszne. Próbowała sama się ratować, bo nie było nikogo kto by mógł jej pomóc.
Dobrze zrobiła, choć kosztowało ją to utratę przytomności. Gdyby miała to
zrobić drugi raz nie skończyło by się to tak jak teraz. Wręcz przeciwnie,
byłoby o wiele gorzej.
Lena leżała na kanapie w piwnicy a Paty cały czas przy niej czuwała.
Zostałem w pokoju sam z Eddem.
-To niesamowite, że Lena potrafiła sama się uratować – powiedział Edd.
-Widać, że nawet wy nie znacie jej możliwości. Chyba sami nie wiecie do
czego jest zdolna, jaką dysponuje mocą i co potrafi.
-Myślisz, że naprawdę tego nie wiemy? – zapytał Edd z uśmiechem.
-Więc czemu was to tak dziwi?
-Przed przybyciem tu zostaliśmy poinformowani bardzo dokładnie o tym
kim jest Lena, jakie ma zdolności i co potrafi a czego nie, co wie a czego nie.
Nie wiedzieliśmy tylko jak poszczególne rzeczy na nią zadziałają tu na ziemi.
Rozumiesz?
-Czyli jej ciało zachowuje się inaczej niż w niebie bo jest odcięta od
źródła mocy.
-Niestety, ale to prawda.
-Czy Lena o tym wie? – zapytałem .
-Wie. Patryk ona wie bardzo dużo, potrafi wiele rzeczy, których nawet
ja nie umiem. Ona jest naprawdę wyjątkowa.
-Na przykład potrafi wskrzeszać zmarłych – wymamrotałem do siebie, bo
nie chciałem by Edd o tym wiedział. Niestety
stało się inaczej.
-Co zrobiła? – Edd zerwał się na równe nogi zaskoczony tym co
powiedziałem.
-Gdy poszliśmy do szpitala, Wiktor był w ciężkim stanie. On… - mówienie
o tym było dla mnie trudne, mimo, że żyje, nadal się o niego martwię – Edd on
umarł. Jego serce przestało bić. Widziałem to na własne oczy. Byłem tam. I…I
nagle, ku zaskoczeniu wszystkich jego serce znów zaczęło bić. To było jak cud,
Edd.
Lena mówiła, że ma dobre układy z Najwyższym, więc uwierzyłem w to bo
szczerze wątpiłem, żeby potrafiła wskrzeszać zmarłych. Po dzisiejszym
incydencie wiedziałem już jak jest potężna i silna, ale nie wierzyłem, że mogła
przywoływać ludzi z krainy zmarłych.
-Możesz być spokojny, to nie ona za tym stoi. – uspokoił mnie Edd.
-Skąd wiesz?
-Patryk, nie zapominaj kim jestem – uśmiechnął się tajemniczo.
Nigdy nie zapomniałem kim był Edd. I teraz zrozumiałem o co mu
chodziło. On też był blisko Najwyższego, miał z nim kontakt, choć nie zasiadał
bezpośrednio przy nim, nadal miał swój
status cherubina. Nie utracił go, mimo przebywania na ziemi.
-Co zrobimy z Aronem? – zapytałem.
-Wzmocniłem barierę ochronną przed domem. Tu na pewno się nie dostanie.
-Barierę? Czyli jednak coś knuje…Powiedz mi o nim coś więcej.
-Nie wiedziałem o jego istnieniu. Dopiero dziś rano gdy poszliście do
szpitala skontaktowali się ze mną rodzice Leny. Powiedzieli mi, że Aron pojawił
się na ziemi i że Lena jest w niebezpieczeństwie.
-Wiesz, że to jej chłopak z nieba? – spytałem.
-Tak. Eiden i Aida wszystko mi o nim powiedzieli.
-Wszystko czyli co takiego? Edd
mów, proszę.
-Ehh… Jak zwykle wszystko chcesz wiedzieć. Ale w porządku. To akurat
jest ważne dla wszystkich więc ci powiem. Aron pojawił się w niebie
niespodziewanie i znikąd. Znalazł go Tafus, boski mędrzec. Zaopiekował się nim
i wychował. Nikt nie wiedział kim Aron jest naprawdę, z jakiej jest krainy. On
sam powtarzał, że nie pamięta kim jest ani jak się tu znalazł. Gdy Lena go
poznała od razu przyciągnął jej uwagę bo nie był aniołem. Tafus odkrył tylko
tyle, że jest pół bogiem. Był inny niż wszyscy i na nieszczęście wszystkich
Lena się w nim zakochała, choć nikt nie aprobował ich związku, nawet Rada
Aniołów, choć trzeba przyznać, że Lena potrafił przekonać Rameona by pozwolił
jej i Aronowi opuszczać krainę gdy tylko tego chcieli.
-Dlaczego wszyscy byli przeciwni temu, by byli razem? – zapytałem.
-Gdy urodziła się Lena wszyscy wiedzieli, że tylko jedna osoba będzie
mogła z nią być, że tylko jej wybranek będzie godny zaznać jej miłości. Tym
wybrankiem nigdy nie był i nie będzie Aron. Ale do Leny to nie docierało. Aron
ją omotał swoim urokiem, a ona wtedy mu
uległa. To tak jakby rzucił na nią czar. Rodzice Leny robili wszystko by
spędzała z nim jak najmniej czasu.
-Więc nie jest im pisane być razem?
-Nie. Lena jest przeznaczona komuś innemu, ale nie pytaj mnie komu, bo
i tak ci teraz nie powiem. Wracając do Arona. Po tym jak Lena została zesłana
na ziemię, Aron odszedł z królestwa. Zniknął bez słowa. Dla większości była to
ulga, jednak jak się okazało Aron oszukał wszystkich, nawet Lenę. Dopiero po
jego odejściu Tafus dotarł do jednego z bogów, który opowiedział mu kim jest
Aron. Okazało się, że od samego początku był złym człowiekiem. Jego pobyt w
niebie był bardzo dobrze i szczegółowo zaplanowany.
-Chcesz powiedzieć, że udawał kogoś innego? – zapytałem trochę
zdenerwowany.
-Tak. Przez cały czas wszyscy wierzyli, że jest półbogiem – Edd urwał
na chwilę. Ciężko mu było o tym mówić – Tymczasem okazało się, że Aron jest…
Gdy już miałem dowiedzieć się kim jest Aron z piwnicy wyszła Lena a za
nią Paty. Byłem zły.
-Aron jest zły. Chroń przed nim Lenę – wyszeptał mi tylko a mnie coraz
bardziej zaczęła zżerać ciekawość kim tak naprawdę jest Aron.
Lena
Czułam się lepiej. Potrzebowałam odpoczynku i pomocy Paty. Moja moc z
każdym dniem malała. Teraz rozumiałam dlaczego moce Patryka nie były aktywne.
Jego źródło mocy nie istniało, za to ja byłam zbyt daleko od źródła w niebie by
mogło ono mi pomagać. Wiedziałam, że tak może
być, ale Paty nie krzyczała na mnie gdy powiedziałam jej co się
wydarzyło. Wręcz przeciwnie, pomogła mi, bym jak najszybciej odzyskała siły.
Byłam świadoma tego, że następny taki wysiłek nie skończy się tak jak ten dziś.
Mogłam korzystać z innych mocy, które nie wymagały aż tyle mocy ze źródła i
korzystałam z nich bo wiedziałam, że odnawiają
się każdego dnia. Jednak skrzydła
jeszcze nigdy nie były aż tak daleko od źródła, dlatego całą moc potrzebną na
ich rozwinięcie zabrały z mojego ciała. Zabrały jakby całą moją energię dlatego
zemdlałam. Niestety gdybym ponownie
miała użyć skrzydeł musiałabym wrócić do nieba by napełnić swoje moce. Miałam
jednak nadzieję, że tak się nie stanie.
Gdy tylko poczułam się lepiej i odzyskałam siły wróciłam z Paty do
pokoju, gdzie siedzieli Edd i Patryk. Rozmawiali o czymś, ale gdy tylko mnie
zobaczyli natychmiast ucichli. Czyżby rozmawiali o mnie?
-Lena powinnaś iść już spać. To był ciężki dzień a ty nadal jesteś
słaba – powiedział Edd podchodzą do mnie i uważnie mi się przyglądając–
Straciłaś wiele mocy. Sen dobrze ci zrobi – pogłaskał mnie po ramieniu i
poszedł na górę razem z Paty. Zostałam sama z Patrykiem. Wiedziałam, że jest na
mnie zły. I wcale mu się nie dziwiłam. Wiedziałam, że zrobiłam źle. Paty mnie
również w tym uświadomiła gdy tylko jej o wszystkim powiedziałam. Zachowałam
się potwornie.
-Patryk – zaczęłam i usiadłam
obok niego – Ja chcę ci to wszystko wytłumaczyć.
-Nie wysilaj się Lena. Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń. Wiem już
wszystko, więc daj spokój! – podniósł głos. Był strasznie wściekły i wcale mu
się nie dziwiłam, bo sama też byłam zła na siebie.
-Wyjaśnię ci to – złapałam go rękę by się uspokoił, ale on nie dawał za
wygraną.
-Zostaw mnie – powiedział tylko i odtrącił moją rękę. Kipiał złością.
Jak on mógł się czuć? Całowałam się z nim, spędzałam z nim czas. On uratował
mnie przed Wygnańcami, zwierzył mi się ze swoich problemów, powiedział mi kim
jest, a ja nie byłam w stanie powiedzieć mu o Aronie. To było z mojej strony
okropne i wcale nie jestem z siebie zadowolona, że tak postąpiłam. Zaczęłam
analizować te drobne gesty Patryka w stosunku do mnie, nasze pocałunki, jego
opiekę nade mną i dopiero wtedy zrozumiałam dlaczego tak się wściekł na mnie.
On się we mnie zakochał a ja nie mogłam dać mu swojej miłości, bo nadal
kochałam Arona.
Aron…Dlaczego zostawił mnie samą w lesie? Może coś mu się stało? Może
Wygnańcy zrobili mu krzywdę? Może zabłądził? Rozmyślając o dzisiejszych wydarzeniach
zdążyłam się wykąpać , położyć do łóżka i zasnąć.
W środku nocy obudził mnie potworny krzyk dochodzący z podwórka. Szybko
zerwałam się z łóżka i podbiegłam do okna by zobaczyć co się stało, ale nic nie
widziałam. Po cichu wyszłam z pokoju,
zeszłam na dół i przez drzwi od tarasu wyszłam na podwórze. Obeszłam dom
dookoła, ale nie zauważyłam nic podejrzanego. Całe podwórko było oświetlone
małymi lampkami, a na ulicy paliły się lampy. Nie przerażała mnie ciemność, ale
czułam się bezpiecznej widząc zapalone światła. Noc była ciepła i przyjemna a
na niebie migotały złote gwiazdki. Usiadłam na jednym z krzeseł na tarasie i
wpatrywałam się w ciemne niebo, które jest moim domem. Nigdy wcześniej nie
widziałam nieba z innej perspektywy, dlatego patrzenie na nie w nocy, z dołu
było dla mnie czymś fajnym.
-Madlen! – usłyszałam nagle jak ktoś mnie woła. Podskoczyłam ze strachu
i znów obeszłam podwórko dookoła.
-Madlen! Madlen tu jestem! – usłyszałam znajomy głos dochodzący zza
ogrodzenia. Znalazłam furtkę i wyszłam na ulicę.
-Kto tu jest? Aron to ty? Halo?
-Madlen, kochanie – powiedział ktoś za moimi plecami. Obróciłam się i
zobaczyłam Arona. Rzuciłam mu się w ramiona a on mocno mnie przytulił.
-Nic ci nie jest? Tam w lesie nagle znikłeś. Martwiłam się o ciebie. Co
się stało? – zapytałam opierając się o drewniane ogrodzenie.
-Potknąłem się o jakąś gałąź i przewróciłem. Ty pobiegłaś dalej a ja
nie mogłem cię odnaleźć. Zgubiłem się. Przez ten cały czas martwiłem się o
ciebie. Ale widzę, że nic nie jest, to dobrze.
Nachylił się żeby mnie pocałować, ale nasze usta nie zdążyły się
połączyć bo coś odrzuciło Arona z ogromną siłą na pobliski chodnik. Szybko do
niego podbiegłam i pomogłam mu wstać. Co to było do cholery?
-Nic ci nie jest? – zapytałam.
-Nie. W porządku – powiedział.
-Ten krzyk, to ty, tak? Chciałeś wejść na podwórko, ale nie mogłeś,
tak?
-Tak. Podejrzewam, że dom jest chroniony przed nieproszonymi gośćmi.
-To pewnie sprawka Paty i Edda. A tak w ogóle co ty tu robisz?
-Martwiłem się o ciebie i tęskniłem za tobą – powiedział i tym razem
udało mu się mnie pocałować. Jego pocałunki sprawiały mi przyjemność i nie
chciałam by przestawał.
-To teraz będziecie się tak spotykać? – usłyszałam głos Edda.
-Edd… - wyszeptałam- To nie tak. Aron tylko…
-Nie mi się z tego tłumacz.
Podszedł do mnie i założył mi na ramiona kurtkę, choć nie czułam zimna.
Ciepło Arona i jego pocałunki bardzo mnie rozgrzały.
-Nie chciałem nikogo budzić – zaczął tłumaczyć się Aron – Chciałem
tylko zobaczyć się z Madlen, spytać czy jej nic nie jest.
-I musiałeś to robić w środku nocy? Zaiste genialny pomysł.
Edd i Aron mierzyli się wzrokiem i przez chwilę bałam się, że zaczną
się bić. Co byłoby dość dziwne, żeby staruszek wdawał się w bójki z młodszym od
siebie.
-Ty zapewne jesteś ten cały Edd.
-Jak widać.
-I myślisz, że nie przebije się przez twoją ochronną barierę? –
aroganckim tonem zapytał Aron.
Bariera ochronna? A więc to bariera tak odrzuciła Arona. Ale w jakim
celu Edd i Paty ją założyli?
-Lena wracaj do domu – powiedział Edd nie patrząc nawet na mnie.
-Ona nigdzie nie pójdzie.
To powiedziawszy Aron złapał mnie mocno za rękę tak, że nie mogłam nic
zrobić.
-Zostaw ją albo tego pożałujesz – zagroził mu Edd.
-Co mi może zrobić taki staruszek jak ty? – Aron zakpił z Edda.
Co to wszystko miało znaczyć? Dlaczego Aron się tak zachowywał? Co nim
kierowało? Dlaczego nie chciał mnie puścić? Nie bolało mnie to, ale
zrozumiałam, że sytuacja jest poważna.
-Aron puść mnie, proszę, to boli – powiedziałam błagalnym głosem.
-Nie kłam. Nie czujesz bólu.
-Dlaczego mi to robisz? Co się z tobą dzieje?
-Bo cię kocham i chcę z tobą być a oni wszyscy mi to utrudniają.
Nagle Aron mnie puścił i rzucił się na Edda jak wygłodzony wilk na
swoją zwierzynę. Jeszcze nigdy nie widziałam Arona w takim stanie. To już nie
był ten sam Aron którego znałam. Choć Edd mógł zrobić mu krzywdę w każdej
chwili, nic takiego nie nastąpiło. Przyjmował ciosy Arona na siebie, kilka razy
mu oddał, ale ani razu nie użył swoich mocy.
-Przestańcie! – krzyknęłam ,ale zignorowali mnie. W końcu Aron zadał
Eddowi ostateczny cios. Cherubin upadł na ziemię i nie dawał znaków życia.
Zaczęłam się bać. Nie znałam Arona z tej strony. W tej chwili nie był
sobą, nie był chłopakiem, w którym się zakochałam. Podbiegłam do Edda i
uklękłam by zobaczyć jak się czuje, choć dobrze wiedziałam, że nic mu nie
będzie.
-Madlen pożegnaj się z nim. Już nigdy go nie zobaczysz – powiedział
Aron. Mocnym szarpnięciem zmusił mnie do wstania. Bałam się. Bałam się Arona,
ale nie mogłam nic zrobić. Czułam, że coś jest z nim nie tak, że nie jest sobą.
-Dlaczego tam mówisz? Aron, czemu się tak zachowujesz? Co się z tobą
dzieje? – spytałam spokojnie.
-Zamknij się! – krzyknął głośno. Wystraszyłam się po raz kolejny.
-Aron… - wyszeptałam przestraszona.
-Milcz! Zabieram cię stąd. Wracasz ze mną.
-Zostaw ją. Ona nigdzie z tobą nie pójdzie – usłyszałam znajomy głos.
Obróciłam się i zobaczyłam opartego o ogrodzenie Patryka.
Czekam na więcej, kocham twoje opowiadania :))
OdpowiedzUsuńSuper..! Dawaj następny ;**
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Na następny.
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!!!
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga!!!
UsuńSuper. Kiedy następny?
OdpowiedzUsuń