Rozdział czterdziesty trzeci

Tośka
     Przetarłam oczy ze zdumienia z nadzieją, że mam omamy i Jake zniknie jednak tak się nie stało. Prędzej uwierzyłabym w UFO niż w jakiekolwiek dobre intencje tego człowieka. On nienawidził mnie i dobrze wiedziałam dlaczego. Uparcie twierdził, że zniszczyłam przyjaźń pomiędzy nim a Sebą co akurat było największą głupotą na świecie, bo Sebastian miał tylko ich- Wiktora, Arka i Jake’a i nawet gdyby walił się świat jeden skoczyłby w ogień za drugim. Nie obwiniałam się więc bo nie miałam za co.
-Możemy pogadać? – podszedł do mnie i zmierzł wzrokiem. Czuć od niego było kuszący zapach drogich perfum. Jake był przystojny, gdy chciał potrafił być dżentelmenem. Wiedziałam jednak, że potrafi być jeszcze raz gorszy niż Sebastian. Miał cięty język i znajomości na przestępczym rynku, jednak mało kto o tym wiedział. Nie bałam się go, bo nic mi nie mógł zrobić, tylko ze względu na Sebastiana.
-Nie mamy o czym rozmawiać – powiedziałam i skierowałam się w stronę Grunwaldzkiej. On jednak szedł za mną i zagrodził mi drogę.
-Chodzi was. O ciebie i Sebastiana.
-Jakby cię to interesowało – odpowiedziałam. Wyminęłam go i poszłam dalej. Jake nie odpuszczał i szedł nadal za mną i poczułam jak łapie mnie za nadgarstek przez co musiałam się zatrzymać.
-Puść mnie – wycedziłam przez zęby i nie obracając się do niego.
-Chcę tylko pogadać.
-Zostaw mnie w spokoju! – wyrwałam się z jego uścisku, do oczu zaczęły napływać mi łzy, ale przecież nie mogłam się przed nim rozpłakać.
-Tośka do cholery  chce wam pomóc! Nie odstawiaj szopek!
-Teraz chcesz pomóc? Teraz? Co tym razem kombinujesz? Teraz ty chcesz mnie upokorzyć, zrobić ze mnie ofiarę?
-Przestań już!...Chodź, podrzucę cię do szkoły.
-Prędzej umrę niż wsiądę z tobą do jednego auta – odpowiedziałam i już miałam odejść gdy usłyszałam jedno słowo, które zmieniło cały mój pogląd o Jake’u Potockim.
-Przepraszam – powiedział skruszony. Nie wiedziałam czy mu wierzyć czy nie. Zresztą co ja miałam do stracenia? Chciał pogadać, okej w porządku niech mu będzie. Nie mieliśmy o czym rozmawiać, ale skoro się uparł to nie miałam wyjścia.
-Pogadamy po szkole. Czekaj na parkingu – odpowiedziałam i odeszłam nie czekając aż mnie znów zatrzyma. Szłam do szkoły zastanawiając się czemu Jake tak nagle stał się taki miły dla mnie. Takie zachowanie do niego nie pasowało. Przez całe liceum zdążyłam go poznać i dobrze wiedziałam jaki jest. Nigdy nie pokazywał swojej drugiej, tej dobrej strony, ale wiedziałam że takowa istnieje. Doszłam do wniosku, że naprawdę musiało mu zależeć na rozmowie ze mną skoro przyjechał aż pod mój dom.
     Gdy dotarłam pod szkołę nie spodziewałam się, że wszyscy będą już wiedzieć o moim rozstaniu z Sebastianem. Dziewczyny patrzyły się na mnie krzywo, wytykały palcami, śmiały mi się prosto w twarz i obgadywały. Każdy uczeń tej durnej szkoły gapił się na mnie gdy przechodziłam przez korytarz, pod klasą wszyscy nagle umilkli na mój widok. Radziłam z tym sobie już wcześniej, ale teraz to bolało. Nie mam pojęcia jaką wersję zdarzeń znają, ale zapewne inną niż ta prawdziwa.
Zadzwonił dzwonek i dopiero teraz dotarło do mnie, że pierwsza lekcja to matematyka  na której siedzę z Sebastianem. Nie byłam pewna jak długo tam wytrzymam, w tej klasie, z tymi ludźmi, z nim, który będzie tak blisko a jednak tak daleko.

Sebastian
    Niczym  ptak uwięziony w klatce, tak samo ja zostałem uwięziony w szponach własnej matki. Bezradny, bezsilny, na próżno próbujący wyrwać się spod jej rządów. Nawet powrót taty nie mógł mnie wyzwolić spod kontroli staruchy. Wiedziałem jedno, skoro nie mogę być z Tośką muszę ją chronić w inny sposób. To, że się rozstaliśmy wcale nie oznaczało, że matka odpuści tak łatwo. Nie mogłem od tak pozostawić Tośki bez ochrony. Kazałem więc Mareckiemu żeby wysłał któregoś ze swoich zaufanych ludzi by śledził Tośkę. To był jedyny sposób bym wiedział, czy jest bezpieczna.
       Wiedziałem, że w tej szkole wieści szybko się rozchodzą, ale nie wiedziałem, że aż tak. Ledwo wszedłem do budynku już wiedziałem, że cała szkoła żyje rozstaniem moim i Tośki. Dla tej społeczności moje życie prywatne było czymś bez czego nie potrafili żyć, karmili się informacjami na mój temat.
-Mówiłyśmy ci, że ta biedaczka cię zrani – z takim tekstem podeszła do mnie grupa dziewczyn i zatarasowała mi drogę.
-Nic wam do tego – wycedziłem wściekły i odepchnąłem je idąc pod klasę. Cała szkoła aż szumiała od plotek na temat mojego zerwania, nie mieli własnego życia zajmowali się moim.
      Pod klasą zastałem już Tośkę. Nawet na mnie nie spojrzała gdy przyszedłem. Znów zachowywała się jak dawniej, jak szara myszka, dziewczyna nie potrafiąca się odnaleźć. Tak jak ustaliliśmy, mieliśmy wrócić do poprzednich relacji, do tych sprzed kilku tygodni gdy jeszcze nie wiedziałem jak bardzo zakocham się w Tośce. Do cholery! To nie było możliwe. Chciałem do niej podejść, przytulić ją, powiedzieć, że wszystko się ułoży ale w ostatniej chwili zatrzymał mnie Jake. Po chwili przyszła nauczycielka i weszliśmy do klasy. Siedzenie z Tośką w jednej ławce doprowadzi mnie do szaleństwa. Będę tak blisko niej a jednak tak daleko. Musiałem jednak wytrzymać. Ignorowałem ją jak tylko to było możliwe.
-Przepraszam – odezwała się nagle i wstała. Cała klasa łącznie ze mną wlepiła w nią oczy – Czy mogę się przesiąść do pierwszej ławki? Słabo stąd widzę.
-Proszę, ale wolne miejsce jest tylko u Potockiego – powiedziała nauczycielka. Tośka zabrała swoje rzeczy i przesiadła się do pierwszej ławki, obok Jake’a. Nie mogłem tego dłużej znieść. Zabrałem swoje rzeczy i jak gdyby nigdy nic wyszedłem z lekcji. Nauczycielka nic sobie z tego nie zrobiła. Miałem ochotę rozwalić wszystko co mnie otaczało, ławki i gablotki szkolne. Było mi wszystko jedno. Nie mogłem tego dłużej znieść. Nie mogłem, nie potrafiłem. Chciałem tylko zaznać szczęścia a w zamian     otrzymałem cierpienie.

Jake
       Tośka męczyła się w szkole. Nie współczułem jej, bo to po części jej samej wina, ale zachowanie całej szkoły musiało być ponad jej uczucia. Nie przepadałem za nią. Obwiniałem ją za rozpad naszej przyjaźni z Sebastianem, ale chyba tak naprawdę to nie lubiłem biedaków. Są tacy zwyczajni,  bez koloru i rozrywek w życiu. Tośka tu nie pasowała. Ona była i jest zwyczajną, szarą myszką, która nie może się połapać w tym świecie i może dobrze bo nikt jej tu nie zapraszał.
Wystarczył telefon od Wiktora, że Seba i Tośka zerwali bym zmienił do niej nastawienie. Znałem powód-matka Seby, okrutna i bezwzględna kobieta, najgorsza ze wszystkich matek. Gdy Seba wrócił do Polski spotkałem się z nim i wtedy zobaczyłem co się z nim stało. Nie był sobą. Starał się zachowywać tak jak zawsze, ale to go przerosło. Dotarło do mnie, że on ją naprawdę kocha, że naprawdę są sobie pisani. Nigdy nie wierzyłem w taką miłość, ale chyba pora zacząć.
        Pojechałem pod jej dom z nadzieją, że porozmawiamy. Wiedziałem, że jest wredna, ale nie myślałem, że aż tak. Nie chciała mi poświecić kilka minut, chyba zapomniała z kim rozmawia. Ale to wtedy coś we mnie ugięło się przed jej niewinnością i niespodziewanie słowo „przepraszam” wypłynęło z moich ust. Za co ja ją mogłem przeprosić? Za to co zrobiłem jej w szatni? Za to, że jej nie lubiłem? Obiecała, że porozmawiamy po szkole, ale nadal nie chciała ze mną do niej jechać więc nie nalegałem.
To co zastałem w szkole, to jakaś paranoja. Cała szkoła wiedziała o ich zerwaniu, każdy o tym mówił, każdy o tym wiedział, nawet nauczyciele. To jakiś obłęd. Popularność Sebastiana jednak była ogromna i on sam dobrze o tym wiedział.
        Na matematyce Tośka przeszła samą siebie przesiadając się do pierwszej ławki, do mnie. Złość, która obudziła się w Sebastianie była widoczna na kilometr. Tośka jednak nic sobie z tego nie robiła. Wysłałem sms-a do Arka i Bruneta by któryś z nich zerwał się z lekcji i poszedł pilnować Seby. Wieczorek gdy jest wkurzony jest w stanie pobić człowieka aż na śmierć. Do końca dnia jednak Sebastian nie pojawił się w szkole a tłumy uczniów drwiły i wytykały Tośkę palcami.
Po lekcjach tak jak się umówiliśmy czekałem na Tośkę na parkingu.  Długo kazała na siebie czekać. Gdy w końcu wyszła ze szkoły wyglądała jak chodząca śmierć- blada i smutna. Choć był już początek marca na dworze nadal było zimno.
-Wsiadaj – powiedziałem i otwarłem jej drzwi do auta.
-To czego chcesz? – spytała bawiąc się rękawiczkami.
-Musisz wrócić do Sebastiana – powiedziałem.
-Jake naprawdę cię to w ogóle obchodzi? Mój związek z Sebą?
-Czy ty nie widzisz co się z nim dzieje? – zapytałem.
-Nie mam to wpływu Jake – powiedziała spokojnym, ale smutnym głosem.
-Tośka…Tośka ja wiem, że nie darzysz mnie sympatią, ale gdy widzę Sebastiana w takim stanie to krew mnie zalewa, że nie mogę nic z tym zrobić.
-A kto ci broni? Pogadaj ze swoimi koleżkami żeby się tym zajęli.
-Daruj sobie. To przez ciebie Seba cierpi.
-Co powiedziałeś? – oburzyła się.
-To wszystko twoja wina! Rozkochałaś go w sobie, sprawiłaś, że się zmienił, że stał się inny. Gdyby nie ty…
-Spędziłam z nim trzy lata w tej samej klasie – przerwała mi - Jak możesz mnie o coś takiego obwiniać. Równie dobrze możesz obwiniać słońce, że zachodzi mimo, że robi to od wieków.
-Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo – usłyszeliśmy nagle głos Wiktora, który wsiadł z tyłu.
-Odwal się – ostrzegłem go.
-Muszę wracać do domu – powiedziała Tośka i chciała wyjść, ale zablokowałem jej automatycznie drzwi. Spojrzała się na mnie groźnie. Zauważyłem, że na widok Bruneta jeszcze bardziej się speszyła.
-Wiem jak sprawić żeby Seba znów do ciebie wrócił – powiedział Wiktor.
-Nie ma żadnego sposobu by przekonać jego matkę.
-Sebastian nadal jej pod jej wpływem. Jeśli wzbudzisz w nim zazdrość w końcu się postawi matce – mówił Brunet. Tośka gapiła się na budynek szkoły.
-Chcesz ją wyswatać  kimś innym? – zapytałem zaskoczony tym jego dziwnym pomysłem, który miał bardzo małe szanse na zrealizowanie się.
-Brunet chyba ci na mózg padło. Nie zwiążę się z nikim innym. Nie chcę wzbudzać zazdrości w Sebie. Nie chce żeby zdarzyło się to co dziś. Nie chce w ogóle do tego wracać. Jake wypuść mnie.
-Zaufaj mi Tośka. To jest najlepszy pomysł jak na razie. Może z czasem wymyślimy coś lepszego.
Oboje na nią spojrzeliśmy. Widziałem jak rozważa słowa Wiktora. Wahała się, ale w końcu podjęła decyzję.
-To czyją mam być dziewczyną? – zapytała.
-Moją – odpowiedział Brunet.

14 komentarzy:

  1. pomysł z zazdroscia jest świetny! <3 oby to wypalilo.mam nadzieję, że nie wyjdzie z tego udawania nnic między Toską a Wiktorem :-) ona musi być z Sebastianem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdział :* - mika

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne ! ♥ Tak wspaniale piszesz, że chciałoby się czytać więcej i więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne :D nie mogła byś dodawać dwa razy w tygodniu opowiadania??? - Malwina

    OdpowiedzUsuń
  5. kipi mi tu talentem do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super , nie moge sie doczekać kiedy seba się dowie o brunecie i Tośce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście rozdział jak każdy czyli świetny :)
    Masz ogromny talent, naprawdę.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Rozdział świetny! Jak zawsze nie można się od niego oderwać. Mam pytanie. Nie wiesz może, dlaczego u mnie na koncie na blogu nie pojawiają się Twoje nowe posty?? Następny w piątek?? Nie dałoby się szybciej?? Jeśli jestem zbyt niecierpliwa to sorry :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super! Już nie moge doczekać się kolejnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pieknie piszesz, szkoda ze zawieszasz bloga, ale wiem jak to jest ze studiami.. pozdrawiam serdecznie i zapraszam w wolnej chwili do mnie! dopiero zaczynam.

    pamietnikiwampirow2013.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja chce, żeby z tego było coś więcej między Wiktorem a Tośką, oni muszą być razem!!! <3
    Są tacy słodcy, a jak tylko czytam coś o nich razem to serce mi fika jak szaloneeee :O <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz <3
Komentarze z reklamami blogów oraz osobne reklamy blogów proszę umieszczać tylko i wyłącznie w zakładce SPAM. Z każdego innego miejsca zostaną usunięte.