Lena
Gdyby nie to, że jestem aniołem stróżem Sary i jestem z nią
emocjonalnie bardzo mocno związana pomyślałabym, że sobie żartuje z porwaniem
Wiktora. Niestety znałam ją zbyt dobrze by wiedzieć, że mówi prawdę. Znałam też
Arona. Tak przynajmniej myślałam, dopóki nie poznałam jego mrocznej strony. Był
Wygnańcem, był moim wrogiem a mimo to jakiś kawałek mojego serca nadal go
kochał i nie mógł uwierzyć w to, że on jest kimś złym.
Sara usiadła na podłodze, Patryk obok niej i próbował ją uspokoić. Ja
zaś zaczęłam kombinować jak uratować Wiktora. Wiedziałam, że jego porwanie to
tak naprawdę początek wojny. Aron chce mnie ściągnąć do Królestwa by tam mnie
zabić. Ta myśl, że osoba za którą bym kiedyś poszła w ogień, teraz pała do mnie
nienawiścią i chęcią zabicia mnie jest straszna. Nie potrafię sobie tego
wyobrazić. Nie potrafię w to uwierzyć, że Aron mógłby mi to zrobić. Jeżeli
stracę moc na dostanie się do Królestwa mogę nie mieć już sił na walkę. Wiem,
że rodzice by tego nie chcieli. Aron ich nie zabije, przynajmniej nie zrobi
tego dopóki nie pojawię się w Królestwie. Mam ograniczone zasoby mocy a na polu
walki tylko ja posiadam tak potężną siłę. A raczej posiadałam ją dopóki źródło
mocy nie zostało zniszczone przez Wygnańców. Dlatego anioły tak szybko umierają
i tracą siły. Bez źródła mocy są jak ludzie, słabi i bezsilni.
-Lena wybacz, że to powiem, ale to ty się powinnaś tym zająć. W końcu
on chce dopaść ciebie.
-Nie wiń mnie za to, że Aron porwał Wiktora.
-Nic takiego przecież nie powiedziałem. Mówię tylko, że to podstęp.
Wiesz o tym dobrze. Niestety nie wiem jak chcesz to rozegrać by nikt nie
ucierpiał.
-Znam tylko jeden sposób by wrócić do Królestwa i mieć wystarczająco
siły na walkę.
-Ale Paty zabroniła ci tam wracać.
-Czy ktoś mi powie o co do cholery chodzi? – przerwała naszą pogadankę
Sara. Dziewczyna gapiła się mnie to na Patryka czekając na wyjaśnienia.
-Co byśmy nie powiedzieli, szanse że nam uwierzysz są nikłe. Niemniej
jednak obiecuję, że gdy tylko uratuję Wiktora wszystko ci wyjaśnię i odpowiem
na każde twoje pytanie.
-Czyli Wiktor jest w niebezpieczeństwie? Patryk, błagam pomóż mu –
błagała Sara – Przecież jesteście najlepszymi przyjaciółmi.
-Sara ja…ja…Ja nie mogę mu pomóc.
Wypowiedzenie tych słów było dla Patryka jak morderczy cios. Utrata
mocy spowodowała, że nie może pomóc najlepszemu przyjacielowi. Widziałam w jego
smutnych oczach jak bardzo go to boli i rani. Bezsilność i poczucie bezużyteczności
go wykańczały. Zamierzałam jednak to zmienić.
-Jak to nie możesz mu pomóc? Zostawisz go tak po prostu?! Po tym
wszystkim co dla ciebie zrobił! – Sara zerwała się z podłogi i zaczęła robić
wyrzuty Patrykowi – A więc taki z ciebie przyjaciel? Zostawiasz kumpla na
lodzie? Świetnie, super, rewelacyjnie!
-Jak ty nic nie rozumiesz. Nie potrafię mu pomóc! – Patryk zaczął się denerwować.
-Dosyć! – musiałam interweniować inaczej by się pokłócili – Sara proszę
cię, nie złość się na Patryka. Musisz mi zaufać. Jeśli to zrobisz Wiktor wróci
do ciebie cały zdrowy. Ale musisz mi coś obiecać.
-Zrobię wszystko tylko mu pomóż.
-Gdy mnie nie będzie zajmiesz się Patrykiem.
-Jak to gdy ciebie nie będzie? – Czarny Anioł wtrącił się do rozmowy-
Nie chcesz chyba… - urwał w pół zdania i zaczął się śmiać – Nie zrobisz tego.
Nie pozwolę ci na to.
Dotarło do niego co chcę zrobić.
-Nie mam wyjścia Patryk. Tylko tak go uratujemy. Inaczej może być za
późno. To co Sara obiecujesz?
-Nie mam bladego pojęcia co wy kombinujecie. Chce tylko odzyskać
ukochanego więc tak, obiecuje że się nim zajmę.
-W takim razie nie ma na co czekać.
Patryk
Uważałem to za zły pomysł, ale Leny to nie interesowało. Ryzyko jakie
podejmowała, ba, jakie oboje podejmowaliśmy było ogromne. Oboje ryzykowaliśmy
własne życie. Z tym, że ona miała większe szanse na przeżycie niż ja. Tylko ona
mogła wpaść na tak szalony pomysł. Chciała żebym tym razem to ja podzielił się
z nią resztkami swojej mocy, by mogła dostać się do Królestwa. Niestety będąc
nieprzytomnym nie mogłem zostać sam. Nie wiedziałem jak moje ciało będzie
reagować na utratę moce, na taki eksperyment. Najgorsze, że bałem się, że pod
wpływem tego co się będzie ze mną działo zrobię Sarze krzywdę. Jednak ona się
nie bała. Po rozmowie z Leną, Sara była bardzo spokojna. Przestała płakać, raz
nawet się uśmiechnęła. Zostawiłem ją samą w pokoju a sam poszedłem do kuchni
gdzie była Lena.
-Coś ty jej zrobiła? – spytałem.
-Nie zapominaj, kto jest jej aniołem stróżem –powiedziała z uśmiechem.
-Ty i te twoje sztuczki. Powiedziałaś jej chociaż jak to wszystko
będzie wyglądać?
-Mniej więcej. Obiecała, że dopóki się nie obudzisz będzie przy tobie?
-A co gdy tobie się coś stanie? Gdy coś pójdzie nie tak?
-Patryk… Ja też się boję, ale to jest to, co czuję, że muszę zrobić.
Niestety wiem, że to może cię zabić.
-No co ty nie powiesz. Wiesz, że jak zabije mnie to chłopak z kawałkiem
mojej duszy też zacznie powoli umierać?
-Co chcesz przez to powiedzieć? – spytała zaskoczona.
-Zacznie majaczyć, mieć przewidzenia, urojenia. Aż w końcu umrze.
-Nie potrafię tego zrozumieć. Jak po pierwsze mogłeś zrobić coś tak
głupiego jak rozszczepienie duszy bez odpowiedniej wiedzy o tym? I jak po
drugie ktoś z twoją duszą będzie żył podczas gdy ty umrzesz?
-Lena, mówiłem ci, że nie wiem za dużo na ten temat. Tylko jedna osoba
odpowie na twoje pytania.
-Edd.
Edd. Nie wiem czy bardziej chciałem go zabić czy najpierw torturować a
potem dopiero zabić za to co zrobił moim rodzicom. Nienawidziłem go. Gardziłem
nim. Teraz był dla mnie nikim.
-Nie mamy czasu. Musimy zaczynać – Lena przerwała tą chwilę ciszy i
poszła do salonu a ja za nią. Sara zadawała mało pytań. Może to i nawet lepiej.
Przez chwilę myślałem, że Lena rzuciła na nią jakiś urok ale potem
stwierdziłem, że nie jest na tyle głupia by marnować moc na takie pierdoły.
Położyłem się na kanapie a Lena usiadła obok mnie. Sara siedziała na fotelu i
przyglądała się nam jakby była w cyrku i oglądała dobre przedstawienie magików.
Wcale jej się nie dziwę. Magiczne wiązki mocy przepływające pomiędzy mną a Leną
robiły wrażenie nawet na mnie.
Sara
Nie miałam pojęcia co się tu dzieje. Ta dwójka robiła jakieś dziwne
rzeczy, mówili o jakimś Królestwie, Wygnańcach o jakieś mocy. Jakby się z
jakiegoś filmu o magii urwali. Podczas gdy Wiktor gdzieś walczył o życie oni
ucinali sobie pogawędki na temat tego czy Patryk przeżyje, czy Lena uratuje
świat i czy coś takiego jest w ogóle możliwe. Mimo niepokoju o Wiktora, gdy
Lena powiedziała, że go uratuje ulżyło mi. Poczułam, że mówi prawdę, że
naprawdę sprowadzi go tutaj całego i zdrowego. Chciała tylko żebym obiecała, że
będę się opiekowała Patrykiem gdy jej nie będzie. Jeśli to miało sprawić, że
szybciej sprowadzi Wiktora do mnie zgodziłam się. Chociaż nadal czułam złość na
Patryka za brak wykazywania jakichkolwiek chęci pomocy swojemu najlepszemu
przyjacielowi, zgodziłam się. Nie wiedziałam jednak na czym ta opieka miała
polegać i Lena tak naprawdę nie powiedziała mi nic więcej a ja sama jakoś nie
drążyłam tematu. Miała mi wszystko powiedzieć gdy sprowadzi Wiktora z powrotem.
Zaufałam jej. Mimo, że wiedziałam, że Lena jest inna czasami zachowywała się
jak osoba , która przez kilka lat żyła w jakiejś dziczy z daleka od ludzi a nie
w niebie.
Nagle jednak zaczęłam
podejrzewać, że z Patrykiem jest coś nie tak. Rozmawiał z Leną tak swobodnie.
Oboje wiedzieli o czym mówią, rozmawiali o wspólnych tematach, o tych całych
Wygnańcach i o magicznej mocy. Czy to możliwe by Patryk też był aniołem? Byli
ze sobą tak blisko, emanowała pomiędzy nimi magiczna energia jakiejś zakazanej
miłości rodem z brazylijskich telenoweli. Czy coś takiego mogło mieć jednak
miejsce tutaj na ziemi? Coraz bardziej się przekonywałam, że tak, że to jest
możliwe.
Nie wiedziałam jednak co mam robić. Lena powiedziała, że znika a ja mam
pilnować Patryka i tyle. Nic więcej. Jak więc miałam mu pomóc? Co takiego może
się wydarzyć?
Usiadłam na fotelu a Lena i Patryk na kanapie. Patryk położył się i
złapał Lenę za rękę. Ewidentnie się kochali. I to ewidentnie była burzliwa miłość.
W chwili gdy zobaczyłam wiązkę niebiańskiej mocy przepływającej z Patryka do
Leny miałam pewność, że Patryk też jest aniołem. Gapiłam się na ten obraz jak
oczarowana. To był naprawdę piękny widok. Coś jak śmierć z miłości do drugiej
osoby. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Lena pocałowała Patryka,
spojrzała się mnie z uśmiechem, po czym wstała, wyciągnęła ręce przed siebie i
po kilku sekundach moim oczom ukazały się cudowne, piękne i lśniące srebrne
skrzydła. Chwilę później Lena zniknęła a ja zostałam z Patrykiem. Podeszła do
niego by zobaczyć czy wszystko z nim w porządku ale nie reagował na moje słowa.
Złapałam go za rękę. Był cały zimny, nie ruszał się i nie oddychał.
-Spokojnie Sara. Nic mu nie jest. Może po prostu tak ma być. –
powtarzałam sobie. Nie mogłam jednak go tak zostawić. Gdyby był człowiekiem zadzwoniłabym
po pogotowie. Ale Patryk był kimś innym. Wykręciłam numer do jednej z dwóch osób
która mogła mi pomóc z tej sytuacji.
Chociaż minęło dopiero piętnaście minuto d mojego telefonu do Edda
miałam wrażenie, że trwa to wieczność. Gdy w końcu się pojawił i zaprowadziłam
go do Patryka był przerażony i zdenerwowany.
-Co się tu wydarzyło? – spytał mnie. W tym samym czasie do mieszkania
weszła Paty z wielką walizką. Stanęła jak wryta gdy zobaczyła nieprzytomnego
Patryka. Nic nie mówiąc podeszła do chłopaka i ujęła jego dłoń.
-Jakiś Aron porwał Wiktora. Lena powiedziała, że zna sposób żeby go
uratować. Nie miałam pojęcia o co chodzi a potem kazała mi się zająć Patrykiem
i zabrała od niego jego moc, rozwinęła skrzydła i zniknęła.
Paty i Edd byli totalnie zszokowani tym co się tu wydarzyło. Nie pytali
nawet dlaczego mnie nie dziwi ta sytuacja.
-Czy coś złego się stało? – zapytałam.
-Ona go zabiła. Zabrała mu całą moc jaka mu pozostała. Ta moc
utrzymywała go przy życiu. Lena go zabiła.